Wrócił co moich ust i całował coraz
namiętniej, pozbawiając nas obojga oddechu. Wsunął
swoje silne dłonie pod moje plecy i zjechał niżej, aż na mój
tyłek. Cicho jęknęłam w jego usta, gdy ścisnął moje pośladki
i z lekkością podniósł nas do pozycji siedzącej, przez co
siedziałam na nim okrakiem. Słyszałam rytm wytyczany przez nasze
szybko bijące serca i przyspieszone oddechy, spowodowane naszą
bliskością.
Przeniósł swoje usta na moją szyję,
a ja odchyliłam głowę, rozkoszując się przyjemnością
dostarczaną przez niego. Wplotłam swoje palce w jego ciemne włosy
i przyciągnęłam bliżej, przez co uroczo się zaśmiał, powodując
gęsią skórkę na moim dekolcie. Moje oczy były zamknięte, ale
poczułam coś na lewej powiece. Potem na nosie, policzku, czole..
Otworzyłam oczy i wielka kropla wleciała mi do prawego oka,
powodując lekkie szczypanie.
-Zayn.. - szepnęłam, przez
nieregularny oddech, powodowany jego dotykiem.
Nie przestał, tylko wgryzł się w
moją skórę. Zdecydowanie podniosłam jego podbródek, wywołując
bunt mojego organizmu. Westchnął cicho, czując na sobie coraz
więcej kropel deszczu i spojrzał na mnie zrezygnowany.
-Serio, teraz, kurwa..- syknął do
siebie, a ja zachichotałam i podniosłam się z niego.
Schowałam pozostałości naszego
jedzenia do koszyka, a Zayn złożył koc. Tym razem to ja złapałam
go za rękę i ignorując jego zwycięskie uśmieszki, ruszyłam do
samochodu. Przyspieszyłam krok i szybko byliśmy koło ferrari.
Wsadziłam koszyk do bagażnika i nie czekając na chłopaka,
otworzyłam sobie drzwi. Te jednak szybko się zamknęły, pod
wpływem jego dłoni. Odwrócił mnie do siebie i zdecydowanie
przygniótł do karoserii. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na
jego ciemne oczy.
-Ktoś tu jest niezaspokojony.
-Przy tobie, zawsze- oblizał usta i
przybliżył się nieco.
Pogłaskałam go po policzku, badając
jego kilkudniowy zarost. Patrzył się na mnie przez chwilę i
złączył nasze czoła.
-Mogę cię pocałować? -zapytał po
chwili, a w moim brzuchu zapanował chaos.
-Zayn Malik prosi o pozwolenie? -
uniosłam brwi i czekałam na jego odpowiedź.
-A czy to nie jest seksowne? -
uśmiechnął się, a ja razem z nim.
Lekko kiwnęłam głową i w końcu
doczekałam się jego bliskości. Całował jeszcze namiętniej i z
większą pasją, przez co w moim podbrzuszu tworzyło się coś na
zasadzie napięcia. Nie zważając na to, że jesteśmy już cali
przemoknięci, złapał mnie za biodra i uniósł do góry, prawie
sadzając na dachu. Oplotłam dłońmi jego kark i przyciągnęłam
bliżej, bo robiło mi się zimno.
Zaczęłam oddychać ciężej, gdy
przeniósł swoje usta na linie mojej szczęki. Jeździł rękami po
moich zakrytych nogach, uwalniając stado motyli w moim brzuchu.
Szybko łapałam powietrze, jakbym miała zostać jego pozbawiona, co
stało się szybciej niż myślałam. Całował mnie jeszcze
zachłanniej, ale mi to nie przeszkadzało. Dzięki jego bliskości i
tylu emocjom z tych paru godzin, nie było mi zimno. Mokro, ale
ciepło i o dziwo przyjemnie.
Po jakimś czasie się ode mnie oderwał
i oparł o moje czoło. Szybko łapaliśmy oddechu, przyzwyczajając
nasze płuca do ich normalnej pojemności. Na moich policzkach
pojawiły się rumieńce, co nigdy mi się nie zdarzało. Bądźmy
szczerzy, nigdy nie całowałam się z chłopakiem, którego znałam
dłużej niż jedną imprezę i którego naprawdę lubiłam.
Patrzył
mi w oczy i uroczo uśmiechał, w czym nie byłam mu dłużna. Deszcz
już nam nie przeszkadzał, ale zaczął jeszcze mocniej padać. Zayn
lekko postawił mnie na ziemi i otworzył drzwi, żebym wsiadła do
środka. Pośpiesznie wskoczyłam do auta i od razu zdjęłam
przemoczoną kurtkę wieszając ją z tyłu na siedzeniu. Zayn zajął
miejsce kierowcy i odpalił silnik, podkręcając ogrzewanie.
Gdy auto stanęło, nawet nie
próbowałam otworzyć drzwi, po prostu czekałam na Zayna. Tym razem
złapałam jego dłoń i pozwoliłam sobie pomóc. Objął mnie
ramieniem i zaprowadził do domu. Od razu wyskoczyliśmy z mokrych i
brudnych butów. Chłopak zabrał mnie na górę, gdzie miał pokój
i kazał wejść do łazienki. Nie wiedziałam co mu chodziło po
głowie, ale wykonałam jego polecenie.
Czekałam tylko chwile. Przyniósł mi
ręcznik i swoją koszulkę, bo zostawiłam ciuchy w aucie. Wyszedł
z łazienki, a ja chwilę przyglądałam się nowoczesnemu
wystrojowi. W końcu poczułam chłód i wyskakując z ubrań,
wskoczyłam pod prysznic, wieszając ręcznik na haczyku obok.
Woda rozluźniła moje mięśnie i dała
ciepło, którego domagało się moje ciało. Nie liczyłam czasu,
ale dość długo siedziałam pod prysznicem. W końcu zakręciłam
wodę i ściskając włosy, pozbyłam je choć trochę wody.
Odsunęłam plastikową zasłonę i wymacałam dłonią haczyk, lecz
bez ręcznika. Schyliłam się, szukając go na ziemi, ale tam też
go nie było. Podniosłam się i zmarszczyłam czoło, nie wiedząc
co się dzieje.
-Zayn!- krzyknęłam spanikowana i
zaczęłam się wiercić.
-Co? Mam ci pomóc?- zapytał po chwili
za drzwiami.
-Nie udawaj! Zabrałeś mi ręcznik! -
pisnęłam zasłaniając swoje piersi, choć mnie nie widział.
-No co ty! Po co miałbym to robić?
Może po prostu ci spadł? - panował nad swoim głosem, ale
słyszałam u niego rozbawienie.
-Nie ma! Sprawdzałam.. Czekaj
rozejrzeć się jeszcze raz..
Wychyliłam głowę i przeleciałam
wzrokiem po pomieszczeniu.
-Mówiłam, nie ma! - zamknęłam się
pod prysznicem i zaczęłam się trząść.
-Zakryj się czymś, wejdę i dam ci
ręcznik- założę się, że mu się to podoba.
Usłyszałam otwieranie drzwi, potem
jego kroki. Stałam, czekając na wyrok, gdy nagle zasłona rozsunęła
się i ujrzałam rozbawionego Zayna. Od razu zabrałam ręcznik z
jego dłoni i przykryłam nim ciało.
-Wyjdź stąd! - krzyknęłam próbując
odepchnąć go od siebie ręką.
Jego uśmiech pogłębił się jeszcze
bardziej, a dłonie zacisnęły wokół moich nadgarstków
przyciągając do jego mokrego ciała.
-Zrobiłeś to specjalnie! - żaliłam
się.
-Przysięgam, że nie!- pokręcił
głową i pogłaskał mnie po policzku.
-Przysięgasz na...?
-Jeśli kłamie, to nie będę cię już
całował- błysk w jego oku stał się jeszcze bardziej widoczny.
-No to nie będziesz.. - przerwał mi
pocałunkiem.
Złapał mnie w talii i przyciągnął
do swojego ciała. Napierał na mnie swoim torem, przez co oparłam
się o obudowę prysznica. Mruknęłam cicho, gdy przygryzł moja
wargę. Splotłam dłonie za jego karkiem, pragnąc więcej.
-Ktoś tu jest niezaspokojony- jego
ciężki oddech odbił się od mojej twarzy.
-Przy tobie, zawsze- zachichotałam
powtarzając jego słowa.
-Chcesz się ubrać, czy nie..?
-Chcę. Może następnym razem mi
pomożesz - uśmiechnęłam się i pogładziłam jego zarośniętą
szczękę.
-Przyniosłem ci twoją torbę.
-Dziękuję-
moje nogi chciały ruszyć po ciuchy, ale cała reszta kazała mi tam
stać i po prostu gapić się na niego.
Po jakimś czasie bezsensownego stania
i lampienia się na siebie, nie wytrzymałam. Przegrałam tą
nieoficjalną wojnę. Spuściłam głowę, czerwieniąc się i
zasłaniając twarz włosami. Zayn zdecydowanym ruchem podniósł mój
podbródek, znowu zmuszając, bym na niego patrzyła. Uśmiechnął
się i pocałował mnie w czubek nosa, powodując u mnie cichy
chichot. Wyszedł z łazienki, niechętnie puszczając moje ciało i
podrzucając mi torbę z ubraniami. Upewniłam się, że drzwi się
zamknięte i szybko przebrałam się w swoją prowizoryczną piżamkę.
Umyłam zęby i rozczesałam włosy szukając suszarki, by nie
obudzić się następnego dnia z gniazdem na głowie.
Urządzenie znalazłam w szafce i po 10
minutach moje pióra były
już prawie suche.
Wyszłam z łazienki, zostawiając ją
w takim porządku, w jakim ją zastałam. Zayna nie było w pokoju,
więc postanowiłam napisać do Steph. Była zaskoczona faktem, że
śpię u niego, ale wyjaśniłam jej wszystko i w końcu zrozumiała.
Gdy odkładałam komórkę, do pokoju
wszedł Malik, już wykąpany i przebrany.
-Chodź- rzucił na wstępie,
wyciągając w moim kierunku dłoń.
Przez chwilę, siedziałam na łóżku
i patrzyłam na niego jakby miał pięć głów, ale ponaglana jego
gestami, wstałam i podeszłam do niego. Złapał mnie za dłoń i
wyciągnął na korytarz, prowadząc na dół. W kuchni siedział
szczupły chłopak, o jasnych, brązowych włosach i ciemnych oczach.
Gdy nas usłyszał, od razu wstał z krzesełka i stanął przed
nami.
-[T.I.] to jest mój wspólnik i
przyjaciel, Jason- wyjaśnił Zayn, ale nadal nie wiedziałam, co tu
robię.
-Cześć- uśmiechnął się do mnie i
wyciągnął dłoń, którą prawie od razu ścisnęłam.
-Miło mi poznać, ale nie rozu..
-Już wyjaśnię.. A więc, słyszałem
jak samochód Malika podjechał pod dom i postanowiłem wykręcić mu
kolejny numer, bo ostatnio nie miałem okazji. Usłyszałem wodę
płynącą w jego łazience i postanowiłem zakraść się i zabrać
ręcznik.. Później siedziałem w pokoju, aż do mnie przyszedł i
zapytał, czy może skorzystać z prysznica..- zacisnął usta w
cienką linię, a ja momentalnie się roześmiałam.
-No, więc znalazłem złodzieja
ręczników- podsumował Zayn, przyciągając mój wzrok.
-Przepraszam, jeśli..
-Przestań!- szybko przerwałam
Jasonowi.- Nie wiedziałam, że lubicie tak cały czas przepraszać-
uśmiechnęłam się do niego.
Znowu gapiliśmy się na siebie,
jakbyśmy w coś grali. Nie chciałam przerywać tej chwili, bo to
było słodkie. Ziewnęłam niekontrolowanie i lekko przymknęłam
oczy.
-Jesteś śpiąca, widzę.
Mruknęłam coś i przytuliłam do jego poduszki.
-Spoko, śpij.
Zaciągnęłam się jego zapachem i chciałam mu coś powiedzieć, ale ktoś zapukał do drzwi. Zayn westchnął i niechętnie podniósł się z łóżka.
-Przepraszam, Zayn, ale mamy sprawę.. - usłyszałam cichy, kobiecy głos.
-Możemy pogadać o tym jutro? - zapytał i mogę się założyć, że zacisnął szczękę.
-Raczej nie..
-Zaraz przyjdę, Katy.
Zamknął drzwi i podszedł do łóżka, nachylając się nade mną.
-Śpij, będę pewnie niedługo. Nie martw się, będę spał w innym pokoju- pocałował mój kark i lekko pogłaskał po włosach.
Szybko się oddalił, a ja prawie od razu zasnęłam.
-Jesteś śpiąca, widzę.
Mruknęłam coś i przytuliłam do jego poduszki.
-Spoko, śpij.
Zaciągnęłam się jego zapachem i chciałam mu coś powiedzieć, ale ktoś zapukał do drzwi. Zayn westchnął i niechętnie podniósł się z łóżka.
-Przepraszam, Zayn, ale mamy sprawę.. - usłyszałam cichy, kobiecy głos.
-Możemy pogadać o tym jutro? - zapytał i mogę się założyć, że zacisnął szczękę.
-Raczej nie..
-Zaraz przyjdę, Katy.
Zamknął drzwi i podszedł do łóżka, nachylając się nade mną.
-Śpij, będę pewnie niedługo. Nie martw się, będę spał w innym pokoju- pocałował mój kark i lekko pogłaskał po włosach.
Szybko się oddalił, a ja prawie od razu zasnęłam.
Jakiś czas później obudził mnie
jakiś stłumiony hałas. Przestraszona poderwałam się i zobaczyłam
ciemną postać.
-To tylko ja, spokojnie- jego głos zawładnął moim ciałem, a gdy do mnie podszedł, w moim brzuchu obudziły się motylki.
Usiadł obok mnie, a dzięki pojedynczym źródłom światła, mogłam zobaczyć jego twarz. Uśmiechnęłam się łagodnie i pogłaskałam go po policzku.
-Śpij, jest dopiero 2- jego ciepły oddech odbił się od mojej twarzy.
-Zostań ze mną- poprosiłam patrząc mu w oczy.
-Jesteś pewna? - zapytał z rozbawieniem w głosie.
Kiwnęłam głową, a ten pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki się przebrać. Wrócił szybko, jedynie w bokserkach. Dzięki Bogu, że jest ciemno!
Położył się obok mnie, przykrywając nas kołdrą i przyciągając mnie do swojego ciepłego ciała.
-Pamiętasz, że muszę być jutro rano w domu? - zapytałam, opierając głowę o jego tors.
-Jak bym śmiał o tym zapomnieć - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku.- A teraz śpij.
Pocałował moje czoło i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej.
-To tylko ja, spokojnie- jego głos zawładnął moim ciałem, a gdy do mnie podszedł, w moim brzuchu obudziły się motylki.
Usiadł obok mnie, a dzięki pojedynczym źródłom światła, mogłam zobaczyć jego twarz. Uśmiechnęłam się łagodnie i pogłaskałam go po policzku.
-Śpij, jest dopiero 2- jego ciepły oddech odbił się od mojej twarzy.
-Zostań ze mną- poprosiłam patrząc mu w oczy.
-Jesteś pewna? - zapytał z rozbawieniem w głosie.
Kiwnęłam głową, a ten pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki się przebrać. Wrócił szybko, jedynie w bokserkach. Dzięki Bogu, że jest ciemno!
Położył się obok mnie, przykrywając nas kołdrą i przyciągając mnie do swojego ciepłego ciała.
-Pamiętasz, że muszę być jutro rano w domu? - zapytałam, opierając głowę o jego tors.
-Jak bym śmiał o tym zapomnieć - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku.- A teraz śpij.
Pocałował moje czoło i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej.
-Dzięki za podwózkę- odpięłam pas
i chwyciłam za klamkę, patrząc w jego stronę.
-To mój obowiązek- uśmiechnął się.
-A to czemu? - podniosłam brwi i oblizałam usta.
-Przekonasz się niedługo- nachylił się i lekko musnął moje usta.
Chciałam tam zostać, z nim, ale śpieszyłam się do domu. Wiedziałam, że rodzice byliby źli i mogliby zauważyć moje dziwne zachowanie.
-Muszę iść- odsunęłam się od niego i posyłając mu słodki uśmiech, wyszłam na chodnik.
Musiałam minąć parę domów, bo Zayn zawsze wysadzał mnie w pewnej odległości, od niego. Moi rodzice z łatwością zauważyliby jego auto, a to byłby gwóźdź do trumny, szczególnie, że mój ojciec go zna.
W przedpokoju zdjęłam buty i udałam się do kuchni, gdzie stali moi rodzice.
-Jesteś.. Jak poszedł projekt? - zapytał tata, odchodząc od mamy.
-Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że dostaniemy za niego dobrą ocenę - uśmiechnęłam się i oparłam się o blat koło taty.
-Kochanie.. Jest nam przykro, ale musimy dziś wyjechać. Mamy bardzo wymagającego klienta i po prostu musimy do niego jechać..- zaczęła mama, czym mnie zdziwiła.
-Rozumiem- uśmiechnęłam się łagodnie i dotknęłam jej dłoni.
-Wrócimy najpóźniej w poniedziałek.. Mama Alison może do ciebie zaglądać, a pani Collins jutro przyjdzie i coś ci ugotuje.
-To mój obowiązek- uśmiechnął się.
-A to czemu? - podniosłam brwi i oblizałam usta.
-Przekonasz się niedługo- nachylił się i lekko musnął moje usta.
Chciałam tam zostać, z nim, ale śpieszyłam się do domu. Wiedziałam, że rodzice byliby źli i mogliby zauważyć moje dziwne zachowanie.
-Muszę iść- odsunęłam się od niego i posyłając mu słodki uśmiech, wyszłam na chodnik.
Musiałam minąć parę domów, bo Zayn zawsze wysadzał mnie w pewnej odległości, od niego. Moi rodzice z łatwością zauważyliby jego auto, a to byłby gwóźdź do trumny, szczególnie, że mój ojciec go zna.
W przedpokoju zdjęłam buty i udałam się do kuchni, gdzie stali moi rodzice.
-Jesteś.. Jak poszedł projekt? - zapytał tata, odchodząc od mamy.
-Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że dostaniemy za niego dobrą ocenę - uśmiechnęłam się i oparłam się o blat koło taty.
-Kochanie.. Jest nam przykro, ale musimy dziś wyjechać. Mamy bardzo wymagającego klienta i po prostu musimy do niego jechać..- zaczęła mama, czym mnie zdziwiła.
-Rozumiem- uśmiechnęłam się łagodnie i dotknęłam jej dłoni.
-Wrócimy najpóźniej w poniedziałek.. Mama Alison może do ciebie zaglądać, a pani Collins jutro przyjdzie i coś ci ugotuje.
-Nie ma problemu, poradzę sobie. Nie
martwcie się, a mama Ali nie musi przychodzić. Jakby coś się
działo, to od razu do niej zadzwonię.
-No dobrze.. Numer jest na lodówce.
Zapisałam tam też inne numery. Na twoim biurku położyłam ci
pieniądze, na jedzenie, albo na inne wydatki. Postaramy się wrócić
jak najszybciej i będziemy dzwonić- podeszła do mnie i mocno
przytuliła, przez co prawie oczy wyszły mi z orbit.
-Nie martwcie się. Byłam już sama w
domu- zaśmiałam się.- Zaproszę Alison i pewnie oglądniemy jakiś
film, albo coś..
-Dobrze, zadzwonię do jej mamy.. Tylko
żadnego wychodzenia, szczególnie nocą! Nie chcemy, żeby coś ci
się stało.
-Jasne, mamo.
-Musimy już iść Veronico- powiedział
ojciec, wcześniej się ze mną żegnając.
Wyszli, zabierając ze sobą walizkę i
swoje torby z dokumentami. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i
wybrałam numer babci, dawno jej nie słyszałam.
Siedziałam w salonie, gdy zadzwonił
dzwonek do drzwi. Wstałam niechętnie i poszłam je otworzyć.
-Zayn?- zmarszczyłam brwi, gdy go
zobaczyłam.
-Brzmiałaś smutno przez telefon-
uśmiechnął się i bez ostrzeżenia podszedł do mnie, zamykając
za nami drzwi.
-Ale ja..- nie wiedziałam co
powiedzieć. Nie zapraszałam go i chciałam pobyć sama, ale
cieszyłam się, że był ze mną.
-Mam nadzieję, że ci nie
przeszkadzam- lekko się spiął i spojrzał mi niepewnie w oczy.
-Nie, nie. Po prostu mnie zaskoczyłeś-
uśmiechnęłam się i zrobiłam krok w jego stronę.
Nie odpowiedział mi, tylko odwzajemnił
uśmiech i naparł na mnie torsem, przyciskając do drzwi szafy.
-Widzę, że się stęskniłeś-
zaśmiałam się, łapiąc oddech po jego zachłannym pocałunku.
-Zdarza się- uśmiechnął się i
wyglądał normalnie, jakby nic się przed chwilą nie stało.
Chciałam pójść z nim na górę, ale
zaciekawił mnie dźwięk silnika. Odepchnęłam od siebie dłoń
Zayna i wyjrzałam przez judasza.
-Cholera..- jęknęłam cofając się.
Napotkałam pytające spojrzenie Zayna,
które zignorowałam i myślałam dalej. Akurat teraz musiał
przyjeżdżać?!- byłam bliska krzyku, bo wiedziałam, że jeśli
mój ojciec zobaczy Zayna w naszym domu to się wkurzy.
-Co się stało?- Malik złapał mnie
za przedramię, wyrywając z głębokiej zadymy.
-Mój ojciec. Biegnij do mojego pokoju
i siedź cicho!- popchnęłam go w stronę schodów, a sama rzuciłam
się na kanapie.
Chwilę później usłyszałam, jak
posłusznie biegnie po schodach i trzaska drzwiami od mojego pokoju.
Wzięłam kilka głębokich oddechów, by ukryć zdenerwowanie. Nie
raz kłamałaś, uspokajałam się. Ale to było co innego. Jak ja
wyjaśnię ojcu, że spotykałam się z jego klientem za ich
plecami?! Znał go, wiedział jaki jest i czym się zajmuje..
Gapiłam się w ekran telewizora,
modląc się, żeby wszedł tylko na chwilę i nic nie zauważył.
Drzwi wejściowe otworzyły się cicho i szybko usłyszałam kroki
mojego ojca. Wstałam z kanapy i wychyliłam się zza rogu, by go
zobaczyć.
-Cześć- uśmiechnęłam się, czym
najczęściej zakrywałam zdenerwowanie.
-Ja tylko na chwilę słonko- lekko
mnie przytulił i udał się do gabinetu.
Opadłam na kanapę i uniosłam dłonie,
by patrzeć jak się trzęsą. Czemu zawsze muszę mieć pod górkę?!
Ojciec nie mógł przyjechać wcześniej, albo Zayn później..? Nie,
bo po co.
Wstałam i udałam się na górę, by
'pilnować' taty.
-Wszystko w porządku, skarbie?-
zapytał, gdy oparłam się o framugę jego biura.
-Tak, czemu? - opanowałam ciało i
głos, z czego byłam dumna. Zaraz sobie pójdzie.
-Wyglądasz blado- przykucnął obok
szafki i zaczął w niej grzebać.
-Jest dobrze, nic mi nie jest-
uśmiechnęłam się znowu.- A u was wszystko dobrze?
-Jasne- podniósł głowę i spojrzał
na mnie na chwilę, by później znowu wrócić do swojego zajęcia.-
A co robiłaś przez ten cały dzień? Nie nudziłaś się?
-Oh, nie- potrząsnęłam głową, choć
na mnie nie patrzał.- Była u mnie Alison i prawie dopiero wyszła,
więc nie miałam nawet okazji się nudzić- powiedziałam zgodnie z
prawdą.
-Myślałem, że zostanie u ciebie na
noc-spakował papiery do torby i wyłączył komputer, zabierając
jeszcze dokumenty z drukarki.
-Nie ma takiej potrzeby- wycofałam
się, puszczając go w drzwiach.
-A teraz, co będziesz robić? Bo ja
muszę jechać, nie zabraliśmy z mamą tylko paru kartek- spojrzał
na mnie, jakby oczekiwał jakiejś konkretnej odpowiedzi.
-Jeszcze nie wiem.. Może obejrzę
film- wzruszyłam ramionami. Czułam jak pocą mi się dłonie, przez
ten stres.
-Nie kłam!- przeraziłam się, gdy mój
ojciec krzyknął i złapał mnie za bluzkę.
Otworzyłam szerzej oczy i nabrałam
powietrza do płuc. Co go napadło?
-Wiem, że nie jesteś sama w domu, nie
jestem idiotą! I wiem też, że tu jest Malik! Jeśli dowiem się,
że się z nim..
-Tom, zostaw ją- usłyszałam szorstki
głos, który tak dobrze znałam.
Niczym jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, mój ojciec puścił moją bluzkę i
odwrócił się do Zayna.
-Wiedziałem, że tu jesteś..
-Uspokój się- Zayn od razu przybrał
obronną pozycję.
-Nie! Jak mogłeś! To moja córka! Czy
ty zdajesz sobie sprawę, na co ją narażasz?! Wiesz co może jej
się przez ciebie stać?! Czy po prostu chcesz ją wykorzystać?!-
krzyczał, powodując echo w całym domu.
-Tato, posłuchaj..- zaczęłam,
chwytając go za ramię, jednak szybko wyszarpnął się z mojego
uścisku.
-Nawet nie zaczynaj- syknął przez
zaciśnięte zęby.- Idź do swojego pokoju- wskazał na otwarte
drzwi, stojąc do mnie tyłem.
-Nie- powiedziałam stanowczo i
skrzyżowałam ręce na piersi.
-Co powiedziałaś?- zapytał cicho,
lecz głosem przepełnionym wściekłością.
-Nigdzie nie idę. Nie zostawię cię z
nim.
-Zejdź mi z oczy, albo ty też
oberwiesz- odwrócił się do mnie, przez co widziałam złość w
jego oczach.
-Tato, nie rozumiesz?!- krzyknęłam z
bezradności.
-Nie i nie chcę. Marsz do swojego
pokoju, bo będzie gorzej- spojrzał na mnie gniewnie, ale ja nie
miałam zamiaru tam iść.
-Ok, jeśli tak stawiasz sprawę..-
odwróciłam się na pięcie i zeszłam po schodach.
-Nawet nie waż się wyjść z domu-
wyczuł moje intencje i poszedł za mną.
-Nie zostanę tu ani minuty dłużej.
Choćbym miała spać pod mostem, albo wracać do Milton- założyłam
swoje trampki i chwyciłam skórzaną kurtkę.
Ojciec chciał mi ją wyrwać, ale
ubiegł go Zayn, odpychając jego dłoń.
-Nie waż się. Ty stąd spieprzaj, a
ty młoda damo do swojego pokoju!- krzyknął i chciał złapał mnie
za ramię, ale Zayn znowu odepchnął jego rękę.
Pomógł mi założyć kurtkę i
otworzył przed nami drzwi, zamykając je dość głośno. Słyszałam
jeszcze wołanie ojca, gdy Zayn usiadł obok mnie w swoim
samochodzie, ale to mnie już nie odchodziło. Nawet fakt, że
siedzimy tym razem w Shelby GT500.
ZaynLoveForever
______________________________________________________________
Hej, hej! Wiem, minął ponad miesiąc od poprzedniej części i mam nadzieję, że nie zapomnieliście. Dziękuję za komentarze pod poprzednim imaginem i obiecuję, że za jakiś tydzień dodam kolejną część, bo mam już prawie skończoną, tylko nie mam zbytnio czasu. Pozdrawiam, Hope <3