wtorek, 24 czerwca 2014

#92 Zayn cz. 6


Zawisnął nade mną i nie miał zamiaru się oddalić. Łapałam oddech do czasu, aż mnie pocałował. Bez zastanowienia oddałam pocałunek, przyciągając go bliżej za tył głowy. Prawie na mnie leżał, a swoimi dłońmi panatrował moje ciało. Lekko przygryzł moją dolną wargę, co było cholernie seksowne, jak zresztą cały on. Gdy po jakimś czasie przeniósł swoje pocałunki na moją szyję, jęknęłam, prawie rozpływając się pod jego dotykiem. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę, dając mu większy dostęp do mojej nagiej skóry. Torsem napierał na mnie, zmuszając nasze ciała do niebezpiecznej bliskości, która bardzo mi się podobała.
Wrócił co moich ust i całował coraz namiętniej, pozbawiając nas obojga oddechu. Wsunął swoje silne dłonie pod moje plecy i zjechał niżej, aż na mój tyłek. Cicho jęknęłam w jego usta, gdy ścisnął moje pośladki i z lekkością podniósł nas do pozycji siedzącej, przez co siedziałam na nim okrakiem. Słyszałam rytm wytyczany przez nasze szybko bijące serca i przyspieszone oddechy, spowodowane naszą bliskością.
Przeniósł swoje usta na moją szyję, a ja odchyliłam głowę, rozkoszując się przyjemnością dostarczaną przez niego. Wplotłam swoje palce w jego ciemne włosy i przyciągnęłam bliżej, przez co uroczo się zaśmiał, powodując gęsią skórkę na moim dekolcie. Moje oczy były zamknięte, ale poczułam coś na lewej powiece. Potem na nosie, policzku, czole.. Otworzyłam oczy i wielka kropla wleciała mi do prawego oka, powodując lekkie szczypanie.
-Zayn.. - szepnęłam, przez nieregularny oddech, powodowany jego dotykiem.
Nie przestał, tylko wgryzł się w moją skórę. Zdecydowanie podniosłam jego podbródek, wywołując bunt mojego organizmu. Westchnął cicho, czując na sobie coraz więcej kropel deszczu i spojrzał na mnie zrezygnowany.
-Serio, teraz, kurwa..- syknął do siebie, a ja zachichotałam i podniosłam się z niego.
Schowałam pozostałości naszego jedzenia do koszyka, a Zayn złożył koc. Tym razem to ja złapałam go za rękę i ignorując jego zwycięskie uśmieszki, ruszyłam do samochodu. Przyspieszyłam krok i szybko byliśmy koło ferrari. Wsadziłam koszyk do bagażnika i nie czekając na chłopaka, otworzyłam sobie drzwi. Te jednak szybko się zamknęły, pod wpływem jego dłoni. Odwrócił mnie do siebie i zdecydowanie przygniótł do karoserii. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na jego ciemne oczy.
-Ktoś tu jest niezaspokojony.
-Przy tobie, zawsze- oblizał usta i przybliżył się nieco.
Pogłaskałam go po policzku, badając jego kilkudniowy zarost. Patrzył się na mnie przez chwilę i złączył nasze czoła.
-Mogę cię pocałować? -zapytał po chwili, a w moim brzuchu zapanował chaos.
-Zayn Malik prosi o pozwolenie? - uniosłam brwi i czekałam na jego odpowiedź.
-A czy to nie jest seksowne? - uśmiechnął się, a ja razem z nim.
Lekko kiwnęłam głową i w końcu doczekałam się jego bliskości. Całował jeszcze namiętniej i z większą pasją, przez co w moim podbrzuszu tworzyło się coś na zasadzie napięcia. Nie zważając na to, że jesteśmy już cali przemoknięci, złapał mnie za biodra i uniósł do góry, prawie sadzając na dachu. Oplotłam dłońmi jego kark i przyciągnęłam bliżej, bo robiło mi się zimno.
Zaczęłam oddychać ciężej, gdy przeniósł swoje usta na linie mojej szczęki. Jeździł rękami po moich zakrytych nogach, uwalniając stado motyli w moim brzuchu. Szybko łapałam powietrze, jakbym miała zostać jego pozbawiona, co stało się szybciej niż myślałam. Całował mnie jeszcze zachłanniej, ale mi to nie przeszkadzało. Dzięki jego bliskości i tylu emocjom z tych paru godzin, nie było mi zimno. Mokro, ale ciepło i o dziwo przyjemnie.
Po jakimś czasie się ode mnie oderwał i oparł o moje czoło. Szybko łapaliśmy oddechu, przyzwyczajając nasze płuca do ich normalnej pojemności. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, co nigdy mi się nie zdarzało. Bądźmy szczerzy, nigdy nie całowałam się z chłopakiem, którego znałam dłużej niż jedną imprezę i którego naprawdę lubiłam.
Patrzył mi w oczy i uroczo uśmiechał, w czym nie byłam mu dłużna. Deszcz już nam nie przeszkadzał, ale zaczął jeszcze mocniej padać. Zayn lekko postawił mnie na ziemi i otworzył drzwi, żebym wsiadła do środka. Pośpiesznie wskoczyłam do auta i od razu zdjęłam przemoczoną kurtkę wieszając ją z tyłu na siedzeniu. Zayn zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik, podkręcając ogrzewanie.

Gdy auto stanęło, nawet nie próbowałam otworzyć drzwi, po prostu czekałam na Zayna. Tym razem złapałam jego dłoń i pozwoliłam sobie pomóc. Objął mnie ramieniem i zaprowadził do domu. Od razu wyskoczyliśmy z mokrych i brudnych butów. Chłopak zabrał mnie na górę, gdzie miał pokój i kazał wejść do łazienki. Nie wiedziałam co mu chodziło po głowie, ale wykonałam jego polecenie.
Czekałam tylko chwile. Przyniósł mi ręcznik i swoją koszulkę, bo zostawiłam ciuchy w aucie. Wyszedł z łazienki, a ja chwilę przyglądałam się nowoczesnemu wystrojowi. W końcu poczułam chłód i wyskakując z ubrań, wskoczyłam pod prysznic, wieszając ręcznik na haczyku obok.
Woda rozluźniła moje mięśnie i dała ciepło, którego domagało się moje ciało. Nie liczyłam czasu, ale dość długo siedziałam pod prysznicem. W końcu zakręciłam wodę i ściskając włosy, pozbyłam je choć trochę wody. Odsunęłam plastikową zasłonę i wymacałam dłonią haczyk, lecz bez ręcznika. Schyliłam się, szukając go na ziemi, ale tam też go nie było. Podniosłam się i zmarszczyłam czoło, nie wiedząc co się dzieje.
-Zayn!- krzyknęłam spanikowana i zaczęłam się wiercić.
-Co? Mam ci pomóc?- zapytał po chwili za drzwiami.
-Nie udawaj! Zabrałeś mi ręcznik! - pisnęłam zasłaniając swoje piersi, choć mnie nie widział.
-No co ty! Po co miałbym to robić? Może po prostu ci spadł? - panował nad swoim głosem, ale słyszałam u niego rozbawienie.
-Nie ma! Sprawdzałam.. Czekaj rozejrzeć się jeszcze raz..
Wychyliłam głowę i przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu.
-Mówiłam, nie ma! - zamknęłam się pod prysznicem i zaczęłam się trząść.
-Zakryj się czymś, wejdę i dam ci ręcznik- założę się, że mu się to podoba.
Usłyszałam otwieranie drzwi, potem jego kroki. Stałam, czekając na wyrok, gdy nagle zasłona rozsunęła się i ujrzałam rozbawionego Zayna. Od razu zabrałam ręcznik z jego dłoni i przykryłam nim ciało.
-Wyjdź stąd! - krzyknęłam próbując odepchnąć go od siebie ręką.
Jego uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej, a dłonie zacisnęły wokół moich nadgarstków przyciągając do jego mokrego ciała.
-Zrobiłeś to specjalnie! - żaliłam się.
-Przysięgam, że nie!- pokręcił głową i pogłaskał mnie po policzku.
-Przysięgasz na...?
-Jeśli kłamie, to nie będę cię już całował- błysk w jego oku stał się jeszcze bardziej widoczny.
-No to nie będziesz.. - przerwał mi pocałunkiem.
Złapał mnie w talii i przyciągnął do swojego ciała. Napierał na mnie swoim torem, przez co oparłam się o obudowę prysznica. Mruknęłam cicho, gdy przygryzł moja wargę. Splotłam dłonie za jego karkiem, pragnąc więcej.
-Ktoś tu jest niezaspokojony- jego ciężki oddech odbił się od mojej twarzy.
-Przy tobie, zawsze- zachichotałam powtarzając jego słowa.
-Chcesz się ubrać, czy nie..?
-Chcę. Może następnym razem mi pomożesz - uśmiechnęłam się i pogładziłam jego zarośniętą szczękę.
-Przyniosłem ci twoją torbę.
-Dziękuję- moje nogi chciały ruszyć po ciuchy, ale cała reszta kazała mi tam stać i po prostu gapić się na niego.
Po jakimś czasie bezsensownego stania i lampienia się na siebie, nie wytrzymałam. Przegrałam tą nieoficjalną wojnę. Spuściłam głowę, czerwieniąc się i zasłaniając twarz włosami. Zayn zdecydowanym ruchem podniósł mój podbródek, znowu zmuszając, bym na niego patrzyła. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek nosa, powodując u mnie cichy chichot. Wyszedł z łazienki, niechętnie puszczając moje ciało i podrzucając mi torbę z ubraniami. Upewniłam się, że drzwi się zamknięte i szybko przebrałam się w swoją prowizoryczną piżamkę. Umyłam zęby i rozczesałam włosy szukając suszarki, by nie obudzić się następnego dnia z gniazdem na głowie.
Urządzenie znalazłam w szafce i po 10 minutach moje pióra były już prawie suche.
Wyszłam z łazienki, zostawiając ją w takim porządku, w jakim ją zastałam. Zayna nie było w pokoju, więc postanowiłam napisać do Steph. Była zaskoczona faktem, że śpię u niego, ale wyjaśniłam jej wszystko i w końcu zrozumiała.
Gdy odkładałam komórkę, do pokoju wszedł Malik, już wykąpany i przebrany.
-Chodź- rzucił na wstępie, wyciągając w moim kierunku dłoń.
Przez chwilę, siedziałam na łóżku i patrzyłam na niego jakby miał pięć głów, ale ponaglana jego gestami, wstałam i podeszłam do niego. Złapał mnie za dłoń i wyciągnął na korytarz, prowadząc na dół. W kuchni siedział szczupły chłopak, o jasnych, brązowych włosach i ciemnych oczach. Gdy nas usłyszał, od razu wstał z krzesełka i stanął przed nami.
-[T.I.] to jest mój wspólnik i przyjaciel, Jason- wyjaśnił Zayn, ale nadal nie wiedziałam, co tu robię.
-Cześć- uśmiechnął się do mnie i wyciągnął dłoń, którą prawie od razu ścisnęłam.
-Miło mi poznać, ale nie rozu..
-Już wyjaśnię.. A więc, słyszałem jak samochód Malika podjechał pod dom i postanowiłem wykręcić mu kolejny numer, bo ostatnio nie miałem okazji. Usłyszałem wodę płynącą w jego łazience i postanowiłem zakraść się i zabrać ręcznik.. Później siedziałem w pokoju, aż do mnie przyszedł i zapytał, czy może skorzystać z prysznica..- zacisnął usta w cienką linię, a ja momentalnie się roześmiałam.
-No, więc znalazłem złodzieja ręczników- podsumował Zayn, przyciągając mój wzrok.
-Przepraszam, jeśli..
-Przestań!- szybko przerwałam Jasonowi.- Nie wiedziałam, że lubicie tak cały czas przepraszać- uśmiechnęłam się do niego.

Znowu gapiliśmy się na siebie, jakbyśmy w coś grali. Nie chciałam przerywać tej chwili, bo to było słodkie. Ziewnęłam niekontrolowanie i lekko przymknęłam oczy.
-Jesteś śpiąca, widzę.
Mruknęłam coś i przytuliłam do jego poduszki.
-Spoko, śpij.
Zaciągnęłam się jego zapachem i chciałam mu coś powiedzieć, ale ktoś zapukał do drzwi. Zayn westchnął i niechętnie podniósł się z łóżka.
-Przepraszam, Zayn, ale mamy sprawę.. - usłyszałam cichy, kobiecy głos.
-Możemy pogadać o tym jutro? - zapytał i mogę się założyć, że zacisnął szczękę.
-Raczej nie..
-Zaraz przyjdę, Katy.
Zamknął drzwi i podszedł do łóżka, nachylając się nade mną.
-Śpij, będę pewnie niedługo. Nie martw się, będę spał w innym pokoju- pocałował mój kark i lekko pogłaskał po włosach.
Szybko się oddalił, a ja prawie od razu zasnęłam.

Jakiś czas później obudził mnie jakiś stłumiony hałas. Przestraszona poderwałam się i zobaczyłam ciemną postać.
-To tylko ja, spokojnie- jego głos zawładnął moim ciałem, a gdy do mnie podszedł, w moim brzuchu obudziły się motylki.
Usiadł obok mnie, a dzięki pojedynczym źródłom światła, mogłam zobaczyć jego twarz. Uśmiechnęłam się łagodnie i pogłaskałam go po policzku.
-Śpij, jest dopiero 2- jego ciepły oddech odbił się od mojej twarzy.
-Zostań ze mną- poprosiłam patrząc mu w oczy.
-Jesteś pewna? - zapytał z rozbawieniem w głosie.
Kiwnęłam głową, a ten pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki się przebrać. Wrócił szybko, jedynie w bokserkach. Dzięki Bogu, że jest ciemno!
Położył się obok mnie, przykrywając nas kołdrą i przyciągając mnie do swojego ciepłego ciała.
-Pamiętasz, że muszę być jutro rano w domu? - zapytałam, opierając głowę o jego tors.
-Jak bym śmiał o tym zapomnieć - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku.- A teraz śpij.
Pocałował moje czoło i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej.

-Dzięki za podwózkę- odpięłam pas i chwyciłam za klamkę, patrząc w jego stronę.
-To mój obowiązek- uśmiechnął się.
-A to czemu? - podniosłam brwi i oblizałam usta.
-Przekonasz się niedługo- nachylił się i lekko musnął moje usta.
Chciałam tam zostać, z nim, ale śpieszyłam się do domu. Wiedziałam, że rodzice byliby źli i mogliby zauważyć moje dziwne zachowanie.
-Muszę iść- odsunęłam się od niego i posyłając mu słodki uśmiech, wyszłam na chodnik.
Musiałam minąć parę domów, bo Zayn zawsze wysadzał mnie w pewnej odległości, od niego. Moi rodzice z łatwością zauważyliby jego auto, a to byłby gwóźdź do trumny, szczególnie, że mój ojciec go zna.
W przedpokoju zdjęłam buty i udałam się do kuchni, gdzie stali moi rodzice.
-Jesteś.. Jak poszedł projekt? - zapytał tata, odchodząc od mamy.
-Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że dostaniemy za niego dobrą ocenę - uśmiechnęłam się i oparłam się o blat koło taty.
-Kochanie.. Jest nam przykro, ale musimy dziś wyjechać. Mamy bardzo wymagającego klienta i po prostu musimy do niego jechać..- zaczęła mama, czym mnie zdziwiła.
-Rozumiem- uśmiechnęłam się łagodnie i dotknęłam jej dłoni.
-Wrócimy najpóźniej w poniedziałek.. Mama Alison może do ciebie zaglądać, a pani Collins jutro przyjdzie i coś ci ugotuje.
-Nie ma problemu, poradzę sobie. Nie martwcie się, a mama Ali nie musi przychodzić. Jakby coś się działo, to od razu do niej zadzwonię.
-No dobrze.. Numer jest na lodówce. Zapisałam tam też inne numery. Na twoim biurku położyłam ci pieniądze, na jedzenie, albo na inne wydatki. Postaramy się wrócić jak najszybciej i będziemy dzwonić- podeszła do mnie i mocno przytuliła, przez co prawie oczy wyszły mi z orbit.
-Nie martwcie się. Byłam już sama w domu- zaśmiałam się.- Zaproszę Alison i pewnie oglądniemy jakiś film, albo coś..
-Dobrze, zadzwonię do jej mamy.. Tylko żadnego wychodzenia, szczególnie nocą! Nie chcemy, żeby coś ci się stało.
-Jasne, mamo.
-Musimy już iść Veronico- powiedział ojciec, wcześniej się ze mną żegnając.
Wyszli, zabierając ze sobą walizkę i swoje torby z dokumentami. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer babci, dawno jej nie słyszałam.


Siedziałam w salonie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam niechętnie i poszłam je otworzyć.
-Zayn?- zmarszczyłam brwi, gdy go zobaczyłam.
-Brzmiałaś smutno przez telefon- uśmiechnął się i bez ostrzeżenia podszedł do mnie, zamykając za nami drzwi.
-Ale ja..- nie wiedziałam co powiedzieć. Nie zapraszałam go i chciałam pobyć sama, ale cieszyłam się, że był ze mną.
-Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam- lekko się spiął i spojrzał mi niepewnie w oczy.
-Nie, nie. Po prostu mnie zaskoczyłeś- uśmiechnęłam się i zrobiłam krok w jego stronę.
Nie odpowiedział mi, tylko odwzajemnił uśmiech i naparł na mnie torsem, przyciskając do drzwi szafy.
-Widzę, że się stęskniłeś- zaśmiałam się, łapiąc oddech po jego zachłannym pocałunku.
-Zdarza się- uśmiechnął się i wyglądał normalnie, jakby nic się przed chwilą nie stało.
Chciałam pójść z nim na górę, ale zaciekawił mnie dźwięk silnika. Odepchnęłam od siebie dłoń Zayna i wyjrzałam przez judasza.
-Cholera..- jęknęłam cofając się.
Napotkałam pytające spojrzenie Zayna, które zignorowałam i myślałam dalej. Akurat teraz musiał przyjeżdżać?!- byłam bliska krzyku, bo wiedziałam, że jeśli mój ojciec zobaczy Zayna w naszym domu to się wkurzy.
-Co się stało?- Malik złapał mnie za przedramię, wyrywając z głębokiej zadymy.
-Mój ojciec. Biegnij do mojego pokoju i siedź cicho!- popchnęłam go w stronę schodów, a sama rzuciłam się na kanapie.
Chwilę później usłyszałam, jak posłusznie biegnie po schodach i trzaska drzwiami od mojego pokoju. Wzięłam kilka głębokich oddechów, by ukryć zdenerwowanie. Nie raz kłamałaś, uspokajałam się. Ale to było co innego. Jak ja wyjaśnię ojcu, że spotykałam się z jego klientem za ich plecami?! Znał go, wiedział jaki jest i czym się zajmuje..
Gapiłam się w ekran telewizora, modląc się, żeby wszedł tylko na chwilę i nic nie zauważył. Drzwi wejściowe otworzyły się cicho i szybko usłyszałam kroki mojego ojca. Wstałam z kanapy i wychyliłam się zza rogu, by go zobaczyć.
-Cześć- uśmiechnęłam się, czym najczęściej zakrywałam zdenerwowanie.
-Ja tylko na chwilę słonko- lekko mnie przytulił i udał się do gabinetu.
Opadłam na kanapę i uniosłam dłonie, by patrzeć jak się trzęsą. Czemu zawsze muszę mieć pod górkę?! Ojciec nie mógł przyjechać wcześniej, albo Zayn później..? Nie, bo po co.
Wstałam i udałam się na górę, by 'pilnować' taty.
-Wszystko w porządku, skarbie?- zapytał, gdy oparłam się o framugę jego biura.
-Tak, czemu? - opanowałam ciało i głos, z czego byłam dumna. Zaraz sobie pójdzie.
-Wyglądasz blado- przykucnął obok szafki i zaczął w niej grzebać.
-Jest dobrze, nic mi nie jest- uśmiechnęłam się znowu.- A u was wszystko dobrze?
-Jasne- podniósł głowę i spojrzał na mnie na chwilę, by później znowu wrócić do swojego zajęcia.- A co robiłaś przez ten cały dzień? Nie nudziłaś się?
-Oh, nie- potrząsnęłam głową, choć na mnie nie patrzał.- Była u mnie Alison i prawie dopiero wyszła, więc nie miałam nawet okazji się nudzić- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Myślałem, że zostanie u ciebie na noc-spakował papiery do torby i wyłączył komputer, zabierając jeszcze dokumenty z drukarki.
-Nie ma takiej potrzeby- wycofałam się, puszczając go w drzwiach.
-A teraz, co będziesz robić? Bo ja muszę jechać, nie zabraliśmy z mamą tylko paru kartek- spojrzał na mnie, jakby oczekiwał jakiejś konkretnej odpowiedzi.
-Jeszcze nie wiem.. Może obejrzę film- wzruszyłam ramionami. Czułam jak pocą mi się dłonie, przez ten stres.
-Nie kłam!- przeraziłam się, gdy mój ojciec krzyknął i złapał mnie za bluzkę.
Otworzyłam szerzej oczy i nabrałam powietrza do płuc. Co go napadło?
-Wiem, że nie jesteś sama w domu, nie jestem idiotą! I wiem też, że tu jest Malik! Jeśli dowiem się, że się z nim..
-Tom, zostaw ją- usłyszałam szorstki głos, który tak dobrze znałam.
Niczym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, mój ojciec puścił moją bluzkę i odwrócił się do Zayna.
-Wiedziałem, że tu jesteś..
-Uspokój się- Zayn od razu przybrał obronną pozycję.
-Nie! Jak mogłeś! To moja córka! Czy ty zdajesz sobie sprawę, na co ją narażasz?! Wiesz co może jej się przez ciebie stać?! Czy po prostu chcesz ją wykorzystać?!- krzyczał, powodując echo w całym domu.
-Tato, posłuchaj..- zaczęłam, chwytając go za ramię, jednak szybko wyszarpnął się z mojego uścisku.
-Nawet nie zaczynaj- syknął przez zaciśnięte zęby.- Idź do swojego pokoju- wskazał na otwarte drzwi, stojąc do mnie tyłem.
-Nie- powiedziałam stanowczo i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Co powiedziałaś?- zapytał cicho, lecz głosem przepełnionym wściekłością.
-Nigdzie nie idę. Nie zostawię cię z nim.
-Zejdź mi z oczy, albo ty też oberwiesz- odwrócił się do mnie, przez co widziałam złość w jego oczach.
-Tato, nie rozumiesz?!- krzyknęłam z bezradności.
-Nie i nie chcę. Marsz do swojego pokoju, bo będzie gorzej- spojrzał na mnie gniewnie, ale ja nie miałam zamiaru tam iść.
-Ok, jeśli tak stawiasz sprawę..- odwróciłam się na pięcie i zeszłam po schodach.
-Nawet nie waż się wyjść z domu- wyczuł moje intencje i poszedł za mną.
-Nie zostanę tu ani minuty dłużej. Choćbym miała spać pod mostem, albo wracać do Milton- założyłam swoje trampki i chwyciłam skórzaną kurtkę.
Ojciec chciał mi ją wyrwać, ale ubiegł go Zayn, odpychając jego dłoń.
-Nie waż się. Ty stąd spieprzaj, a ty młoda damo do swojego pokoju!- krzyknął i chciał złapał mnie za ramię, ale Zayn znowu odepchnął jego rękę.
Pomógł mi założyć kurtkę i otworzył przed nami drzwi, zamykając je dość głośno. Słyszałam jeszcze wołanie ojca, gdy Zayn usiadł obok mnie w swoim samochodzie, ale to mnie już nie odchodziło. Nawet fakt, że siedzimy tym razem w Shelby GT500.
ZaynLoveForever

______________________________________________________________
Hej, hej! Wiem, minął ponad miesiąc od poprzedniej części i mam nadzieję, że nie zapomnieliście. Dziękuję za komentarze pod poprzednim imaginem i obiecuję, że za jakiś tydzień dodam kolejną część, bo mam już prawie skończoną, tylko nie mam zbytnio czasu. Pozdrawiam, Hope <3