Podekscytowana i zarazem zestresowana czekałam z
niecierpliwością na Nialla wypatrując go przez okno. Byłam strasznie nabuzowana
pozytywną energią, bo w końcu znów zobaczę jego rozbawioną i promienną buźkę,
ale bałam się jedynie reakcji Alice. Przecież oni są tak do siebie podobni… a
co jak zawału dostanie? Może to nie był najlepszy pomysł sprowadzać tu Horana,
no ale słowo się rzekło. Miał tu być za 15 minut więc postanowiłam jeszcze
ogarnąć mój pokój by wyglądał w miarę możliwości. Jak już skończyłam mega
szybkie porządki chodziłam po pokoju jak opętana. Jestem strasznym nerwusem,
ale tak się jeszcze nigdy nie denerwowałam. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Z
prędkością światła prawie zabijając się na schodach otworzyłam mojemu nowemu
przyjacielowi . Uśmiechnął się promiennie jak jeszcze nigdy i mocno się do mnie
przytulił… myślałam, że się uduszę.
-Tak bardzo tęskniłeś? – spytałam rozbawiona.
-Bardzo! Po prostu cieszę się, że Cię widzę i tego… -
podrapał się nerwowo po głowie z grymasem na twarzy.
-Dobra Horan koniec tego pajacowania – posłałam mu kuksańca
w brzuch – chodź za mną.
Przemierzyliśmy długi korytarz domu i stanęliśmy pod
drzwiami mojej babci. Niall zauważył u mnie zdenerwowanie więc delikatnie
złapał mnie za rękę. Posłałam mu wdzięczny uśmiech i złapałam niepewnie za
klamkę. Pierwsza weszłam ja i zauważyłam babcię skierowaną w stronę okna
robiącą coś na drutach. Podeszłam na tyle blisko by zauważyła moją obecność i
dotknęłam delikatnie jej ramienia.
-Babciu… masz gościa.
-Ooo… a kto to taki? – spytała wstając z bujanego fotela.
Wskazałam jej ręką na blondyna, który stał koło drzwi z
nieśmiałym uśmiechem. Podszedł do Alice bliżej by móc się przywitać.
-Dzień dobry pani. Jestem Niall Horan – podał jej dłoń.
-Mój Boże… czy ja się nie przesłyszałam? Horan? – spytała
zszokowana po czym z trzęsącą ręką odwzajemniła uścisk.
-Tak proszę pani – powiedział zakłopotany – jestem wnukiem
Jonathana.
Kobieta z wrażenia powoli usiadła na krześle patrząc na
Niall’a spod zeszklonych oczu. Blondyn biorąc jakiś pierwszy lepszy stołek
usiadł naprzeciwko staruszki i posłał jej pełen dobroci uśmiech. Ja również
powtórzyłam czynności blondyna.
-Jaki ty do niego podobny… - rzekła z nutą fascynacji.
-Dziękuję.
-Opowiadaj co u Jonathana?
Jak on się czuję? Wszystko u niego w porządku?
Spojrzałam na Niall’a ze strachem i niepewnością. Chłopak
spojrzał w dół po czym znowu skierował wzrok na moją babcię. Wiedziałam, że też
się denerwuję aczkolwiek nie chciał po sobie tego poznać.
-Bardzo mi przykro… - ścisnął usta, które teraz przypominały
wąską kreskę.
Babcia zrobiła wielkie oczy i wpatrywała się gdzieś w
przestrzeń z przerażeniem. Powoli spłynęła jej łza po policzku… później
następne i następne. Nie mogłam już na to patrzeć i ujęłam jej dłoń sama
płacząc. Wstała i szurając swoimi kapciami opuściła pokój. Niall bez wahania
przyciągnął mnie do siebie i uspokajał. Rozpłakałam się jak małe dziecko nie
wiedzieć czemu. Obraz płaczącej babci jest przykry czyż nie? Skrzywdziłam ją…
mogłam nic jej nie mówić, mogłam nie jechać do domu rodzinnego Nialla, gdyby
nie ja ta sytuacja nie miałaby miejsca i wszystko było by po staremu.
-[T.I] spokojnie przejdzie jej – głaskał mnie czule po
głowie.
-A co jeśli nie? Jaka ja byłam głupia! Chciałam jej sprawić
przyjemność, a zrobiłam na przekór. Czuję się fatalnie i to wszystko z mojej
winy! Jestem okropna! – wykrzykując te słowa wtuliłam się jeszcze bardziej w
tors Nialla.
-Przestań mówić takie głupoty. [T.I] ludzie się rodzą i
odchodzą… tu nie ma żadnej twojej winy rozumiesz? Według mnie bardzo dobrze
zrobiliśmy mówiąc jej to. Przynajmniej ma świadomość, że jest po drugiej
stronie zamiast żyć w nadziei, że go jeszcze zobaczy. Przejdzie jej i nie płacz już dobrze? Bo chyba i ja zaraz się popłaczę, a tego byś
nie chciała.
Na ostatnie zdanie blondyna zaśmiałam się cicho i odkleiłam
się od niego. Bluzkę miał całą mokrą i do tego w moim tuszu. Ze wstydu spaliłam
buraka.
-Przepraszam, za koszulkę…
-To tylko koszulka [T.I] – uśmiechnął się – zmieniając temat…
chciałbym Cię dziś porwać… wieczorem.
-Brzmi kusząco. A gdzie?
-To jest niespodzianka – powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Nienawidzę niespodzianek – skrzyżowałam fochnięta ręce na
piersiach.
-Przeżyjesz – puścił mi zalotnie oczko – tylko prosiłbym
abyś ubrała się w stylu lat 40.
-To trochę podejrzane – powiedziałam zdziwiona a zarazem
rozbawiona.
-Zrobiłabyś to… dla mnie? – spytał z niepewnością w jego
lazurowych oczkach.
-Dla Ciebie zawsze.
-To świetnie. Spotkajmy się na Martello Street ok? Czekaj na
mnie przy takiej bardzo starej kafejce.
-Dobrze będę czekać.
-Do zobaczenia – pocałował mnie w policzek i wyszedł. Moje
serce biło jak oszalałe i ze smutku przeszłam na radość, która rozpierała moją
duszę.
***
Cicho westchnęłam i spojrzałam w duże lustro w moim pokoju.
Ubrana byłam w wyblakłą, białą, koronkową sukienkę, która sięgała do wysokości kolan
natomiast buty były na średnim obcasie,
które idealnie komponowały się z kolorem sukienki. Szyję dumnie zdobiły małe
perełki, które nadawały mojej skórze pewniejszy odcień. Moje długie włosy
spięte dzięki wsuwkom teraz sięgały mi w okolicach ramion i ostatni element
mojej kreacji czyli wpięte piórko po prawej stronie głowy. Nagle usłyszałam
zbliżające się kroki . Szybko odwróciłam się w stronę źródła dźwięku i ujawniła
mi się moja babcia z jakimś pudełeczkiem w ręku. Wzdrygnęłam się na sam widok
staruszki, bo przecież po tym wszystkim…
-Przepraszam za moje zachowanie [T.I] – powiedziała patrząc
mi się błagalnie w oczy – taka wiadomość jest trudna do przyjęcia i po prostu
taki był mój odruch. Przeproś również ode mnie Nialla.
-Ale babciu nic się nie stało – rzekłam łagodnym głosem –
wcale Ci się nie dziwie, że…
-Przestań już – przerwała mi z uśmiechem na twarzy – jest już
dobrze i nie przejmuj się mną. Przy okazji… wyglądasz pięknie. Moja kopia za
lat 40 – zaśmiała się pod nosem – wybierasz się na randkę z Niallem co?
-No tak – czułam jak policzki mi się czerwienią.
-Bardzo miły chłopak. Proszę to dla Ciebie – przekazała mi
małe, czarne pudełko.
Z motylkami w brzuchu powoli otworzyłam pudełeczko i moim
oczom ukazał się śliczny, srebrny pierścionek z małą perełką otoczoną
cyrkoniami. Ze wzruszenia łza poleciała mi po policzku i natychmiast
przytuliłam się do Alice dziękując jej z całego serca za tak piękny prezent.
-Cieszę się, że Ci się podoba.
-Jest śliczny – wpatrywałam się zachwycona w pierścionek.
-Dostałam go od Jonathana.
-Naprawdę? – spytałam zszokowana – może nie powinnam była go
przyjmować.
-Nie denerwuj mnie wnusiu. Skoro Ci go daję to masz go
przyjąć i koniec kropka. Dobra, bo zaraz się spóźnisz! Leć już i baw się dobrze
– złapała mnie delikatnie za dłoń.
(Oczami Nialla)
Czekałem już na [T.I] w środku starej kafejki. Rozmyślałem
jak spędzimy dzisiejszy wieczór, tylko
sami we dwoje, bez żadnych ludzi. Analizowałem plan w głowie już milion razy, a
i tak miałem co do niego wątpliwości. Bardzo polubiłem tą dziewczynę… można
nawet powiedzieć, że cholernie się w niej zakochałem lecz czy aby nie za
szybko? Zawsze wolno zakochiwałem się w dziewczynach. Z upływem czasu
uświadamiałem sobie ‘’tak kocham ją’’ a teraz? Dwa dni i to samo? Aż
niemożliwe, nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, a sam jestem teraz jej
zakładnikiem. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka, który był umieszczony
koło dębowych drzwi. Ujawniła mi się moja królewna z tajemniczym uśmiechem na
twarzy. Rozglądała się nerwowo po pomieszczeniu poszukując najprawdopodobniej mojej
osoby. Powoli zacząłem zbliżać się do niej od tyłu by mnie nie zauważyła. Gdy
byłem już naprawdę blisko przyciągnąłem ją do siebie i cicho się zaśmiałem.
Poczułem jak [T.I] pod wpływem mojego dotyku zadrżała. Idziesz w dobrym
kierunku Horan.
-Wystraszyłeś mnie – powiedziała odwracając się do mnie
przodem.
-O to mi chodziło. Wyglądasz pięknie – posłałem jej pełny
pożądania uśmiech.
-Dziękuję, ty też wyglądasz ładnie – zarumieniona zaśmiała
się – ale… czemu tu nikogo nie ma?
-Dziś to pomieszczenie jest wyłącznie dla nas – powiedziałem
tajemniczo – ma bardzo duży związek z naszymi krewnymi.
-Doprawdy? A jaki? – spytała z błyskiem w oku. W tym samym
momencie w całej kawiarni zapaliły się poszczególne lampeczki, które nadawały
kawiarni ciepłoty, a w tle rozbrzmiewała muzyka.
-Wow Niall to jest … - dotknęła z wrażenia swoją klatkę
piersiową.
-Niesamowite? – złapałem ją w talii.
-Jeszcze lepiej – uśmiechnęła się ukazując swoje
śnieżnobiałe zęby.
-Bardzo mi miło, że Ci się podoba. A wracając… tu odbyła się
pierwsza randka twojej babci i mojego dziadka.
-Skąd wiesz? – jej oczy coraz bardziej błyszczały.
-Właścicielka tego lokalu podzieliła się ze mną tą małą
tajemnicą – puściłem jej oczko.
-Uwielbiam Cię – powiesiła ręce na mojej szyi.
-A ja Cię kocham – powiedziałem niepewnie.
[T.I] moje wyznanie lekko zszokowało i nie wiedziała co ma powiedzieć. Ja również
zacząłem się denerwować, bo nie chciałem jej stracić. Ale zachowywałem się jak
gdyby nigdy nic i kontynuowałem.
-A może tak miało być [T.I]?
-Co masz na myśli? – przyglądała mi się moim ustom.
-Naszym dziadkom się nie udało, więc może Bóg chciał nas
złączyć? Jesteśmy do nich tacy podobni i nie uważasz, że jesteśmy sobie
przeznaczeni? Kiedy Cię po raz pierwszy ujrzałem serce mi zabiło szybciej i już wiedziałem, że tą jedyną jesteś ty. Kocham
Cię [T.I] i nic na to nie poradzę – spojrzałem jej głęboko w oczy i złączyłem
nasze usta w delikatnym pocałunku. Całowała nieziemsko…
-Niall ja…
Oczekiwałem chwilę na jej odpowiedź. To było najgorsze 10
sekund w moim życiu. Albo odmówi, albo wyzna miłość i o to cała magia mojego
strachu. Zdziwiłem się gdy ujęła moją twarz w swoje drobne dłonie i znów się
pocałowaliśmy tyle, że bardziej namiętnie. Już teraz wiedziałem, że mnie chcę,
nic nie musiała mówić, po prostu to czułem.
-Kocham Cię – wtuliła się we mnie i tańczyliśmy razem w
siebie wtuleni do końca tego magicznego wieczoru. I powiem wam jedno, że wierzę
w przeznaczenie i wy też uwierzcie, bo warto.
TomlinsonLover
________________________________________________
Hejka wszystkim! I o to koniec tej historii z Niallem :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam was z tą częścią i się wam spodobała :) Bardzo proszę o komentarze, bo po prostu chcę znać waszą opinię :) Ok teraz może z innej beczki... opowiadanie z Harrym nie będzie narazie kontynuowane gdyż jego autorka wyjeżdża na tydzień :) Także mam dla was propozyję. Chcecie nową opowieść z Harrym czy z Louisem? Napiszcie z komentarzu z kim chcecie i większa ilość wygra ;) Pzdr szalone skurczybyki! <3 Kath xx.