czwartek, 30 maja 2013

# 9.Louis cz.2

-Mówiłem, że będzie dobrze – spojrzałam na uśmiechniętego Tomas’a, który wyglądał o niebo lepiej.
-Lou, ja nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Dziękuje – pocałowałam go w policzek.
-Ależ nie ma za co – udawał bardzo zawstydzonego co wywołało u mnie śmiech.
Było już po 23:00, położyliśmy małego spać po czym usadowieni na kanapie zaczęliśmy oglądać jakąś nudną telenowele. Louis nie pewnie położył swoją dłoń na mojej. Poczułam falę gorąca, jego dotyk sprawił przyjemne dreszcze na całym moim ciele. Po raz pierwszy w jego oczach zobaczyłam strach, jakby bał się mojego odrzucenia. Ścisnęłam delikatnie nasze dłonie, a kąciki ust chłopaka momentalnie podniosły się ku górze. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Sms od mamy:


Kochanie wrócimy dopiero jutro gdzieś około 12. Całuję.

-Coś się stało? – spytał Louis.
-Nie nic. Rodzice dopiero jutro wrócą.
-Serio? – poruszył zabawnie brwiami.
-Zboczeniec – klepnęłam go lekko w ramię.
-Ok to ja już może lepiej pójdę – wstał z kanapy.
-Nie zaczekaj – chwyciłam go za rękę – nie wypuszczę Cię tak późno. Zaraz Ci przygotuję pokój.
-Martwisz się o mnie? – spytał z udawanym zdziwieniem.
-N-no tak… jeszcze ktoś Cię nie daj boże pobije, albo porwie.
Louis zaczął się potwornie śmiać. Po jakimś czasie widząc moją minę przestał.
-Nic mi się nie stanie [T.I]! – zrobił dumną pozę.
-Zostajesz tu i koniec!
-Skoro nalegasz – zmniejszył dzielącą nas odległość – słodko wyglądasz jak się złościsz – wyszeptał mi do ucha i powoli zblizał swoje usta do moich. Dotknęłam opuszkami palców jego policzek, co wywołało u niego dreszcze.
-Zapomnij – odepchnęłam go lekko z łobuzerskim uśmiechem – idę Ci przygotować pokój – dotknęłam jego klatki piersiowej – SKARBIE.
Louis zwilżył lekko swoje wargi i zaczął mnie rozbierać wzrokiem. Widząc, że zauważyłam jego sugestię lekko się zarumienił i rzekł:
-Jesteś za seksowna! – powiedział z lekkim zamieszaniem.
-Nie Louis- zmniejszyłam jeszcze bardziej dzielącą nas odległość co go jeszcze bardziej podnieciło – ja po prostu jestem sobą – wtulona w niego gładziłam delikatnie jego kark. Oddech Louis’a momentalnie przyśpieszył. Jego serce biło jak oszalałe jak i moje również. Przez chwilę czułam się jak księżniczka, która odnalazła swojego księcia; w jego objęciach czułam się taka bezpieczna, szczęśliwa i pełna troski z jego strony. Jego niebieskie tęczówki krążyły po całej mojej twarzy, jego malinowe usta były lekko rozchylone, wyglądał pięknie.
-Jeny [T.I] ja…
-Ciii – przerwałam mu kładąc na jego nieziemsko miękkich ustach palec wskazujący – już nic nie mów. Wiem, że nie jestem w twoim typie. Całkowicie to rozumiem Louis. A teraz wybacz idę się położyć, twój pokój jest koło łazienki po prawej stronie. Dobranoc – puściłam lekko jego dłoń. Louis był w szoku. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Patrzył się na mnie cały czas jakby zobaczył anioła. Chciał coś powiedzieć, ale jednak zrezygnował. Zdecydowanym krokiem poszłam na górę do swojej sypialni.

Jakiś czas później…

Wtulona w pościel rozmyślałam na temat mojego przedstawienia. Nieźle go wtedy oczarowałam – pomyślałam uśmiechając się. Miała wyjść z tego zemsta, a wyszło zupełnie inaczej niż się tego spodziewałam. Choć nie mogę powiedzieć, że to było udawane, wręcz przeciwnie. To było nawet prawdziwe. Jak spojrzał mi wtedy głęboko w oczy wiedziałam już, że coś do niego czuję. Chyba się zakochałam. Szlag! A jeszcze wczoraj go nienawidziłam. Jak on to robi? Tego się chyba nigdy nie dowiem. Moje myśli cały czas krążyły wokół Louis’a. Nie mogłam zasnąc i pierwsze co zrobiłam poszłam pod pokój Lou. Chwyciłam nie pewnie klamkę i powoli otworzyłam drzwi.
-Louis ?
-Tak? – podniósł się nagle.
-Nie mogę spać. Właściwie nwm czemu do Ciebie przyszłam. Lepiej sobie pójdę śpij dobrze.
Louis wstał, podniósł mnie i delikatnie położył na łóżku po czym poczułam jak jego ciało ociera się o moje. Zrobiło mi się momentalnie gorąco, Louis zaczął całować moją szyję, robiąc delikatnie na niej malinki. Wplotłam palce w jego gęste włosy i rozkoszowałam się jego słodkimi pocałunkami. Ostrożnie zaczął dotykać okolice mojego brzucha, co wywołało u mnie cichy jęk. Zadowolony ze swoich czynów kontynuował pieszczoty. Już wiem do czego zmierzał. Musiałam temu zapobiec.
-Louis…
-Trzeba było mnie tak nie podniecać – powiedział rozbawiony.
-Nie możemy.
-Ale dlaczego?
-Nie mogę Ci powiedzieć.
-A może po prostu nie chcesz ze mną – powiedział zrezygnowany.
-Nie! Ja po prostu…
-Rozumiem…nie chcesz ze mną. Co ja głupi sobie myślałem.
-Nigdy tego nie robiłam! – krzyknęłam ze łzami w oczach. Zakryłam usta ręką, nie mogąc uwierzyć, że wyjawniłam mu jeden z moich sekretów. Louis w jednej chwili spoważniał i się zaczerwienił.
-[T.I] przepraszam…ja nie wiedziałem. Boże… pewnie chciałaś to przeżyć jakoś delikatnie, a ja dobierałem się do Ciebie jak ostatni palant – wplótł swoje palce w włosy i schylił głowę na dół.
-Louis, spokojnie nie miałeś pojęcia…
-Dupek ze mnie…
-Nie mów tak. Spójrz na mnie.
Chłopak niepewnie podniósł głowę i skierował wzrok na mnie jak kazałam. Chwyciłam jego twarz w dłonie. Pocałowałam go delikatnie i zaczęłam swój monolog:
-Tomlinson. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale się w tobie zakochałam. I muszę przyznać, że jeszcze wczoraj dażyłam Cię nienawiścią. Nie wiń siebie bo nic takiego się nie stało ok?  Nie wiedziałeś i ja to całkowicie rozumiem. Nie gniewam się Lou. Tylko teraz mam do Ciebie dość nietypowe pytanie…Czy ty mnie kochasz?
-Ja się w tobie od dziecka kochałem kwiatuszku – zawiesił mi kosmyk włosów za ucho.
-Oooo Louis – przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam – Ale moment! To w takim razie po co były te robaki i obcinanie włosów?!
-No…chciałem byś zwróciła na mnie uwagę, nie na tym…
-Brown’nie. Ach to był dopiero chłopak mmm – udawałam rozmarzoną.
-[T.I]!
-No co? – spytałam rozbawiona.
- Jesteś od dziś tylko i wyłącznie moja! – objął mnie w talii i pocałował lekko w policzek.
-Hmmm… kusząca propozycja Tomlinson – zawiesiłam ręce na jego szyji.
-Moja na zawsze?

-Twoja na zawsze.

TomlinsonLover.
________________________________________________
Witam was! O to druga część imagina z Lou :) Podoba się? Mam nadzieję, że tak i bardzo bym chciała wam podziękować za tak liczne wejścia na tego bloga! Już prawie 600 wyświetleń, a blog istnieje bodajże od półtorej tygodnia! Jesteście super! :* Jeśli imagin się spodobał bardzo proszę o komentarze :).

wtorek, 28 maja 2013

# 8.Louis cz.1

Nareszcie nadszedł wymarzony dzień każdego ucznia. A mianowicie chodzi o wakacje! Rzucając torbę z książkami w kąt przedpokoju pomaszerowałam szybkim krokiem do kuchni. Przy kuchence stała moja mama gotując coś pysznego – zapach był nieziemski. Byłam strasznie głodna więc już usiadłam przy beżowym marmurowym stole i z wielką niecierpliwością czekałam na obiad.
- No to co my tu dzisiaj mamy? – spytałam mamę, która podała mi talerz.
- Nic specjalnego…mam do Ciebie sprawę.
-No dawaj – powiedziałam z pełnymi ustami.
-Ja z twoim tatą wraz z ciocią i wujkiem idziemy na…przyjęcie…
-IMPREZĘ. Ok kontynuuj.
-No… I ciocia i wujek nie mają komu zostawić Tomas’a i czy mogłabyś się nim zająć przez ten czas kiedy nas nie będzię?
-No jasne! Uwielbiam Tomas’ka! Świetny bobasek!
-O… To się bardzo cieszę córciu, że się nim zajmiesz ale jest jeszcze jedna sprawa.
-Ok… zaczynam się bać – wziełam kolejny kęs pieczonego ziemniaka.
-Pamiętasz Louis’a? Syn kolegi twojego ojca.
-Tak…jakbym mogła zapomnieć…
- Zajmiesz się dzieckiem razem z nim.
W tym momencie zaczęłam się krztusić obiadem. Po 5 minutach doszłam do siebie i z niedowierzaniem popatrzyłam na moją rodzicielkę.
-Błagam Cię! Tylko nie Louis proszę! Błagam, błagam, błagam!!
- To naprawdę miły chłopak. Ostatnio go spotkałam i pytał się o Ciebie.
- Gdzieś to mam.
-To tylko jeden dzień. Na pewno sobie wszystko wyjaśnicie.
-Ale czemu nie mogę sama się zająć Tomas’em?!
-Boimy się po prostu, że nie dasz sobie rady. Oj daj już spokój naprawdę fajny chłopak z niego. Kto wie może w najbliższej przyszłości…
-Mamo…
- Dobra, już dobra – podniosła ręce w geście obronnym – wcinaj.
- W końcu gadasz do rzeczy.

Po zjedzonym posiłku rozmyślałam na temat tego jak ja wytrzymam z nim w jednym pomieszczeniu. To może się źle skończyć. Akurat on! Louis Tomlinson…zmora mojego dzieciństwa. Wiecznie byłam ośmieszana przez niego jako mała dziewczynka. A to oberwałam błotem w twarz, albo rzucanie robaków w moje włosy, straszenie recepturkami ale najgorsze wspomnieniem było obcięcie mojego warkocza który sięgał aż do pasa. To była moja duma a ten cały Tomlinson popsuł to wszystko. Później na szczęście wyprowadziłam się z tej dzielnicy i nie widywałam go do dziś  czego ogromnie się cieszę. Wiem, że nie powinno się chować urazy po tylu latach, ale nawet nie usłyszałam z jego ust słowa: przepraszam. Gówniarz. I pomyśleć, że już jutro go zobaczę.

Następnego dnia około godziny 15 ciocia wraz z wujkiem przyprowadzili małego Tomas’a.
- Ok kochanie jakbyś była głodna to wszystko jest w lodówce, o i pamiętaj byś miała telefon cały czas przy sobie dobrze? I błagam nie zrób niczego głupiego. I bądź miła dla Louis’a dobrze? – na ostatnią sugestię spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu.
- Oczywiście mamusiu – wymusiłam sztuczny uśmiech.
-Dobra trzymam Cię za słowo pa.
I…wyszli. Chata wolna…na chwilę. Super. Zaraz ma przyjść Louis. Świetnie jakby nie mogli mnie samej z dzieckiem zostawić. No ale trzeba mi jakoś życie uprzykrzać.
- No Tomas coś fajnego porobimy co?
Pukanie do drzwi. Usadowiłam malucha na kanapie i poszłam otworzyć. Stał w nich rzecz jasna Louis z bukietem różowych tulipanów. Na mój widok mu szczęka opadła… nie wiem czemu.
-[T.I]?
-Nie Święty Mikołaj.
-Rany, ale… wyładniałaś.
-Zapraszam – zignorowałam jego komplement – a kwiaty zaraz włożę do wazonu. Mama na pewno się ucieszy.
- Ale one są dla Ciebie – spojrzał mi prosto w oczy. Przez chwilę zapomniałam o tych złych chwilach. Rozmarzyłam się. Były takie niebieskie.
-A…dziękuje są śliczne.
-Jak ty – posłał mi chyba jeden z piękniejszych uśmiechów jakie w życiu widziałam.
-Aha – tylko tyle zdołałam powiedzieć – proszę rozgość się.
Chłopak zdjął z siebie skurzaną kurtkę i powędrował z stronę Tomas’a.

- Więc – zaczął- jak  tam Ci się życie układa?
-Fajnie.
- A to może coś…chciałabyś porobić skoro mały zasnął? – spojrzałam na Tomas’a który rzeczywiście spał w ramionach Lou.
-Zajmę się sobą spokojnie.
-O co Ci chodzi? – spytał nagle – czemu jesteś taka oschła?
Nic nie odpowiedziałam. Patrzyłam się namiętnie w telewizor udając, że coś oglądam. Louis wstał z kanapy z Tomas’em w ramionach:
-Jak chcesz…Jak Ci może przejdzie to jestem na górze.
Nie miałam najmniejszego zamiaru iść do niego i go przepraszać. Niby za co? Niech się mądrala domyśli. Dla zabicia czasu postanowiłam zrobić ciasto czekoladowe na które mam wielką ochotę od miesiąca. Wyjęłam najpotrzebniejsze produkty i brałam się do roboty. Mianowicie gotowanie było moją pasją, uspokajało mnie i przez moment zapomniałam o obecności Lou.
- Co robisz? – spytał Tomlinson.
-Miałeś się do mnie nie odzywać.
-Oj tam. Mimo, że jesteś oziębła to chcę nawiązać z tobą jakiś…lepszy kontakt.
-Już se przypomniałeś?
-No tak. Kurde [T.I] byliśmy dziećmi ja nie wiedziałem co robię. Byłem łobuzem to fakt i jeśli zrobiłem Ci krzywdę to przepraszam.
-Ok nie ma sprawy – machnęłam niechcąco ręką, w której miałam garstkę mąki. Louis dostał prosto w twarz.
-Ups…przepraszam ja…
Teraz ja oberwałam. Widać, że chłopak nie chciał dać za wygraną.
-Ach tak chcesz się bawić – powiedziałam rozbijając jajko na jego pięknie ułożonych włosach.
-Oczywiście panno [T.I] – wziął kawałek miękkego miasła na dwa palce i rozsmarował go na moim policzku.
W tym momencie zaczęła się bitwa na jedzienie. Obrywaliśmy od siebie równo. Kuchnia była w tragicznym stanie; wszędzie masa czekoladowa, jajka, mąka itd. Nie wiem jak ale wylądowałam na Louis’ie siedząc na nim okrakiem. Przez chwilę parzyliśmy sobie w oczy. Dotknął delikatnie mojego policzka robiąc na nim nie znane mi wzory.
-Jesteś taka piękna – powiedział to i już miał mnie pocałować gdy nagle Tomas zaczął płakać.
- Ja pójdę – powiedziałam speszona.
Po chwili byłam już na górzę. Maluch siedział w kołysce machając rączkami we wszystkie strony. Chwyciłam go by sprawdzić czy nie miał przypadkiem gorączki. Tomas miał dość spore wypieki na twarzy, łzy spływały mu delikatnie po policzkach. Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam co robić.
- Louis! – krzyknęłam z łamiącym się głosem.
-Co się stało? – nawet nie zauważyłam kiedy znalazł się koło mnie.
-Ma wypieki…gorączkę i nwm co robić…. Louis boję się. Ja, ja nwm co mam zrobić. Nie wiem jakie lekarstwa zażywają dzieci…zadzwońmy do mojej ciotki.

-Po pierwsze: [T.I] spokojnie, jestem przy tobie, po drugie: nie ma się czym martwić, bo ja znam dobry patent na zbicie gorączki i małemu zaraz nic nie będzie i po trzecie: już się nie denerwuj dobrze? – przy ostatnim zdaniu objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i skierowaliśmy się w stronę kuchni.
TomlinsonLover.

3-4 KOMENTARZE = NASTĘPNA CZĘŚĆ :* <3

sobota, 25 maja 2013

# 7.Niall cz.1

- Magda bo się nie wyrobimy!
- No już tylko zrobię ostatnie poprawki!
- Serio musisz się tak pindrzyć ?
- A żebyś wiedziała! Chcę sobie w końcu jakiegoś faceta znaleźć.
- Eee tam ciesz się wolnością puki możesz. Życie bez facetów potrafi też być kolorowe – zagaiłam.
- Nie rozumiesz.
- Magda bo się serio spóźnimy do pracy!
- Ok już, już…
5 minut później jaki już Madzia skończyła upiększać swoją buźkę w końcu wyszłyśmy z domu. Nie dawno znalazłyśmy fajną pracę w dość porządnej kawiarni, do której przychodziło mnóstwo ludzi, szczególnie rano po poranną kawę. Wyrobiłyśmy się w porę w sam raz na 7:30. Założyłam strój roboczy i wzięłam się do roboty. Mianowicie Magda była kelnerką natomiast ja robiłam zamówienia przy barze. Trzeba było przyznać, że zgrany był z nas duet. Około godzinny 14:00 do kawiarni weszła piątka rozgadanych chłopaków. Magda dostrzegając ich od razu podała im menu z najpiękniejszym uśmiechem jakim mogła wymusić na twarzy. Zaraz po tym podeszła do mnie.
-Kurde ale ciacha!
-Oj Magda, Magda.
-Bardzo mi się podoba ten w loczkach. Jeny jakie on ma dołeczki – powiedziała lekko się rumieniąc.
- To zagadaj do niego. Po za tym jesteś bardzo miła to może i sam do Ciebie coś zagai.
- Tak myślisz?
- Pewnie!
- Ok idę wziąć od nich zamówienia.
Podeszła do piątki chłopaków i zaczęła zapisywać coś w swoim notesie. Musiałam udawać, że coś robię bo jeden z nich bardzo uważnie i nachalnie mi się przyglądał…jakby był zahipnotyzowany. Nie powiem…Trochę to było krępujące szczególnie w godzinach pracy. Zadowolona Magda przyszła do mnie z zamówieniami.
- Świetni są!
-To… fajnie – uśmiechnęłam się.
- Gadali coś o tobie.
-CO?!
Połowa ludzi w pomieszczeniu spojrzała się na mnie wraz z piątką tych chłopaków. Jedynie co zrobiłam to spaliłam buraka i zaczęłam niemiłosiernie szorować blat udając, że nic się nie stało.
-[T.I] spokojnie. Powinnaś się cieszyć! Szczęściara!
-Dawaj te zamówienia – powiedziałam ignorując jej fascynacje.
Po 5 minutach już wszystko było gotowe, Magda podała wszystkim shake’i i miałyśmy chwilę czasu wolnego. Choć w swobodzie nie mogłam go spędzić bo jakiś blondyn co chwila na mnie zerkał. Miałam ochotę wykrzyczeć żeby przestał no ale aż tak odważna nie byłam.
-…czyż nie?
- Hm…?
-Czy ty mnie w ogólne słuchasz?
-Przepraszam, zamyśliłam się.
-Ehh…chcę wyciągnąć od Harrego numer.
-Eee… to wy jesteście już na ty?
- No pewnie! Widać, że lubi pogawędzić z kobietami. Może ty też chcesz jakiegoś przystojniaka? Mogę Ci załatwić.
- Nie dzięki.
- Jak chcesz, ale później będziesz żałować.
-Yhym.
- To ja do nich idę.
- Ok.
-I idę się umówić z Harrym – przekonywała mnie dalej.
-Spoko.
Magda odchodzą spojrzała na mnie błagalnie swoimi niebieskimi oczami bym się jednak zgodziła ale mimiką moich ust wypadło stanowcze NIE. Jako, że w kawiarni na razie wszyscy byli obsłużeni i zadowoleni postanowiłam poczytać sobie jakąś gazetę na temat mody.
- Przepraszam.
Uniosłam gwałtownie głowę i spojrzałam przed siebie. To ON. Ten blondyn, który tak cały czas namiętnie się we mnie wpatrywał. Ok bez paniki najwyżej go spławię.
- W czym mogę Panu pomóc?
-N-no bo… ja ch-chciałem się spytać…
Patrzyłam oczekująco na blondyna.
-… czy bolało jak spadłaś z kamienia…? Z nieba! Cholera.
 Grupka jego kumpli widząc całą sytuację wybuchła ogromnym śmiechem. Chłopak zrobił się całkowicie czerwony i cały czas wzrok miał skierowany w dół. Nie wytrzymałam. Musiałam prychnąć śmiechem.
- No wiesz…kiedyś spadłam z takiego ogromnego kamienia rozcinając sobię lekko głowę – powiedziałam zgodnie z prawdą – i tak bolało i to bardzo! Coś jeszcze chcę pan wiedzieć?
I znowu śmiech. Zrobiło mi się tego blondaska szkoda. Chłopak chciał chyba im zaimponować. No trudno bywa ale według mnie to było uroczę. Całkiem fajny chłopak…może był gdzieś w moim wieku i pochodził z Irlandii. Rozpoznałam to po jego akcencie. Jedynie co zrobił to spojrzał mi nieśmiało w oczy i wymamrotał ciche przepraszam.
- Nic się nie stało. Rachunek? – zapytałam jakby nigdy nic.
- Tak poproszę – powiedział przeczesując palcami swoje lśniące włosy – Tak w ogóle jestem Niall – podał mi ręke.
-[T.I] – odwzajemniłam uścisk.
-Bardzo ładne imię – dalej trzymał moją ręke w delikatnym uścisku.
- Dziękuje, ale czy mógłbyś…
-Ups przepraszam ja po prostu…wiesz muszę już spadać… Pa! – puścił moją ręke, dał mi wyznaczoną kwotę i wybiegł z kawiarni. Chłopacy również za nim pobiegli. Jedynie Harry pożegnał się z Magdą dając jej jakąś karteczkę po czym pobiegł śladami chłopców. Rozweselona Magda machała mi kwitkiem przed oczami.
- Mam jego numer!

-Super – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem po czym zaczęłam się zbierać do domu.


TomlinsonLover.

czwartek, 23 maja 2013

# 6. Harry cz. 2

  • -Czemu nie chcesz mnie wysłuchać?- zapytał John łapiąc mnie za rękę w szkole. Przez cały weekend dzwonił i pisał, ale ja jestem konsekwentna.
    -Zostaw mnie w spokoju- powiedziałam oschle.


    -To przez niego tak?!- krzyknął, gdy wychodziłam ze szkoły. Olałam go i wsiadłam do samochodu Harrego.
    -Cześć jak tam?- przywitał się całując mnie w policzek.
    -Hej. Nie odpuszcza.. Szkoda mi go- powiedziałam spuszczając głowę. Chłopak złapał mnie za dłoń i odpalił silnik.
    -Gdzie jedziemy?- zapytałam patrząc na Harrego.
    -Pojedziemy na rowery- uśmiechnął się.
    -Ale ja nie..
    -Mam dla ciebie krótkie spodenki i trampki. A bluzkę masz OK. Więc wskakuj do tyłu i się przebierz.
    -Dobrze. A rowery?- zapytałam przechodząc na tylne siedzenia.
    -Już mam przygotowane.
    Przebrałam się i wróciłam na siedzenie. Harry patrzył na drogę, a ja gapiłam się na niego. Nagle spojrzał na mnie i uśmiechną się.
    -No co?!- zapytałam.
    -Nic, to słodkie- znowu się uśmiechnął i zatrzymał samochód. Pomógł mi wysiąść. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego domu.
    -Poczekasz chwile? Pójdę się przebrać- nie czekając na odpowiedz wyszedł ze swojego pokoju. Krzątałam się po pomieszczeniu.
    -Chodź- złapał mnie za rękę i zaprowadził do garażu. Wyprowadziliśmy rowery i pojechaliśmy w kierunku parku. Jeździliśmy ponad godzinę, a później wróciliśmy do jego domu.
    -Oglądamy film?- zapytał, gdy odstawiliśmy pojazdy.
    -Muszę wracać do domu. Już ciemno, a jutro mam szkołę- powiedziałam stając przed drzwiami.
    -Okey. Odwiozę cię.
    -Dzięki, ale dotrę sama- chciałam się z nim pożegnać, ale on położył mi ręce na ramiona i zaprowadził do samochodu. Niechętnie wsiadłam, a on odpalił silnik. Podróż zajęła nam 20 minut. Spojrzałam w kierunku drzwi i zobaczyłam Johna. Harry też go zauważył, więc wyszedł ze mną.
    -Więc to przez niego- powiedział kołysząc się.
    -Idź sobie- rzucił Harry spokojnie.
    -Nie rozmawiam z tobą. [T.I.] spójrz na mnie- przez cały czas wpatrywałam się w ziemie.
    -Ona nie chcę z tobą gadać, nie widzisz?
    -Wszystko przez ciebie.. Gdyby nie ty nic by się nie wydarzyło- powiedział wkurzony.
    -Sam to spieprzyłeś ! Nie zasługujesz na nią. A teraz sobie idź, bo i tak nic nie zyskasz- oplótł mnie ramieniem i zaprowadził pod dom. Weszliśmy do domu i usiedliśmy na kanapie w salonie. John nie odchodził. Stał przed moimi drzwiami i cały czas się dobijał. Moi rodzice byli jeszcze na wyjeździe. Nie wyganiał Harrego bo nie chciałam by pobił się z moim byłym. I oczywiście bałam się zostać sama. Od zawsze byłam strachliwa.
    -Harry ja..
    -Tak wiem. Mam sobie iść- powiedział wstając.
    -Nie! Wręcz przeciwnie- lekko podniosłam głos i złapałam go za dłoń. Głupio się poczułam więc go puściłam.
    -Więc o co chodzi?- zapytał siadając blisko mnie.
    -Sama nie wiem..
    -No dobrze. To może obejrzymy sobie film?- wstał i podszedł do kolekcji filmów mojego taty.- Może ten?- zapytał pokazują mi płytę z mojego dzieciństwo.
    -"Bambi"?- zapytałam zaskoczona.
    -A czemu nie?- włożył płytę do odtwarzacza i włączył telewizor.
    Film się skończył. Przez cały czas leżałam na jego torsie.
    -Dziękuję,że tak długo ze mną byłeś- powiedziałam przytulając się do niego obok jego samochodu. Nagle lunął deszcz. Chciałam pobiec do domu, ale on przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.
    -Mam nadzieję, że będziesz spała spokojnie- powiedział wycierając moją twarz od kropel deszczu.
    -Jeżeli nie będzie burzy..- uśmiechnęłam się do niego, a jak odjechał wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.
    Obudziły mnie odgłosy burzy. Przez ponad godzinę leżałam cała pod kołdrą, chcąc zasnąć. Nie widząc co robię wybrałam numer Harrego.
    -Halo? [T.I.] coś się stało?- usłyszałam głos chłopaka.
    -Przepraszam Harry nie chciałam do ciebie zadzwonić- powiedziałam nadal przestraszona.
    -Słyszę, że coś się stało. Obudziła cię burza?- zapytał troskliwym głosem.
    -Właściwie to tak. Nie mogę zasnąć.
    -Przyjechać do siebie?
    -Zgłupiałeś!? Jest środek nocy, a jutro szkoła.
    -Ja nie mam szkoły. Dobra, zaraz będę- powiedział i rozłączył się. Próbowałam się z nim skontaktować, by odwieść go od tego głupiego pomysłu, ale odrzucał moje połączenia. Poszłam więc pod okno i wypatrywałam jego samochodu. W końcu przyjechał i zadowolony wysiadł z auta.
    -Co ty się tak cieszysz?- zapytałam.
    -A co nie mogę? - wszedł do środka i zamknął drzwi na klucz.
    -Chcesz coś do picia?
    -Przecież jest środek nocy. A ja przyjechałem byś się nie bała.
    -OK. A co zamierzasz robić?
    -Nie wiem. Nie musisz iść spać? Jutro masz szkołę..
    -Mogę się rozchorować..- spojrzałam na niego, a on zabawnie poruszył brwiami.
    -Mam nadzieję, że nie będę o nic oskarżony.
    Usiedliśmy na kanapie i długo rozmawialiśmy. Po jakiś dwóch godzinach rozmowy, wschodziło słońce. Zrobiłam nam śniadanie i ubrałam luźne rzeczy. Zadzwoniłam do mamy i symulowałam chorobę, by zwolniła mnie u wychowawczyni z dzisiejszego dnia nauki.
    Harry wymyślił, że pochodzimy sobie po mieście. Byliśmy w kinie, na lodach i na dłuuugim spacerze.
    -Dziękuję za dzisiejszy dzień- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
    -To ja dziękuję- chciałam wejść do domu, ale on położył mi dłonie na tali i czule pocałował.
    -Chyba zmienisz moje życie.. - powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek.

    ZaynLoveForever

wtorek, 21 maja 2013

# 5.Liam


Zapatrzona w okno z kubkiem ciepłej czekolady rozmyślałam na temat swojego życia. Czy kiedyś zaznam prawdziwej i romantycznej miłości? Chyba nie. Według mnie nie byłam atrakcyjną dziewczyną. Zwykła 17-latka uczęszczająca do liceum z grupką świetnych przyjaciół, mieszkająca w centrum Londynu. Nic nadzwyczajnego. Z zamyśleń wyrwał mnie SMS od mojej przyjaciółki Anabel.


Siemka! Porywam cie do naszej kawiarni! Badz gotowa za godzine. Spotkamy sie na miejscu xx.

Cała Anabel… Szybko i zaraz. Nie tracąc czasu zaczęłam się szykować do wyjścia. Ubrałam zwiewną jasno – różową bluzkę na ramiączka, białe rurki i conversy w kolorze bluzki. Po 20 minutach byłam już na miejscu. Przed kawiarnią stała cała masa drących się dziewczyn. Zaraz do mnie doszła Anabel.
- Co tu się dzieję ? – spytałam zdziwiona.
- Na pewno ktoś sławny tam siedzi. Nieważne! Chcę natychmiast się napić truskawkowego shake’a!
Pociągneła mnie za ręka i zaczęłyśmy się przeciskiwać przez tłumy fanek. Ledwo co dostałyśmy się do środka. Zdyszane zajęłyśmy jakiś wolny stolik.
-Uff! Myślałam, że się nigdy nie dostaniemy! – powiedziała Anabel.
-Ale się udało. Ok pójdę nam zamówić napoje.
Podeszłam do baru i zamówiłam jeden shake truskawkowy dla Anabel i dla siebie mrożoną kawę. Odchodząc z napojami trafił we mnie jakiś brunet na około 20 lat z brązowymi oczami. Przy wypadku wylał na mnie całe zawatości szklanek na moje ubrania.
-Cholera! Bardzo Cię przepraszam gapa ze mnie – powiedział zdezorientowany.

-Nic się nie stało – rzekłam zrezygnowana.
- Czekaj zaraz Ci to odkupię ok?
- Nie trzeba. I tak już muszę iść do domu się przebrać narazie.
-A jak masz na imię?
-[T.I].
-[T.I] powtórzył moję imię patrząc mi prosto w oczy.
Już nic nie odpowiedziałam. Wyszłam z tej kawiarni razem z Anabel najszybciej jak się dało. Marzyłam w tym momencie by być już domu.
-No nie! Wszystko do wyrzucenia!
-No szkoda – zagaiła Anabel – ale za to jakie ciacho spotkałaś.
-No nawet spoko był.
-Spodobałaś mu się – poruszyła zabawnie brwiami.
-Skąd to niby wiesz?
- Jak wybiegłaś to kątem oka zobaczyłam jak chciał za tobą biec, ale jakiś wielki facet mu w tym przeszkodził.
-Aha. I tak już go pewnie nigdy nie zobaczę.

Dwa dni później

Leżałam na kanapie razem z moją mamą. Oglądałam jakiś program rozrywkowy w TV, natomiast moja matka była zaczytana w jakieś gazecie plotkarskiej. Spojrzałam na okładkę gazety i nie mogłam własnym oczom uwierzyć. Byłam na niej ja i ten chłopak! Przeczytałam nagłówek: ‘’Liam Payne wraz z tajemniczą dziewczyną był w kawiarni. Czy to nowa miłość piosenkarza?’’
No tak! Wiedziałam, że z kimś mi się kojarzył. Przecież on jest z tego… One Direction! Ale jesteś spostrzegawcza [T.I]! Już pół godziny później była u mnie Anabel.
-Co masz mi do powiedzenia? – spytała wieszając mi się na ramię.
-Spójrz – rzuciłam jej gazetę na stół.
- O ja pierdole.
-Noo!
-Wow. Jeszcze są jakieś zdjęcia. Twoje i Liam’a jak wylewa na Ciebie kawę.
-Wiem już widziałam. Robią sensacje z byle gówna – powiedziałam wkurzona.
- Ok nie przejmuj się tym. Zaraz wszyscy o tym zapomną.
-Mam taką nadzieję.

   Pod koniec dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i… nikogo nie było. Zamykając drzwi w ostatniej chwili zauważyłam na podłodzę mrożoną kawę i średnich rozmiarów różowe pudełko z białą kokardką. Podekscytowana położyłam moje upominki na stole. Powoli otworzyłam pudełko i… nie mogłam w to uwierzyć! Zawartością pudełka okazały się białe rurki z CHANEL, i różowa bluzka tyle, że z napisem: ‘’I belive In destiny – wierzę w przeznaczenie’’. Pod ubraniami znajdował się malutki liścik.

Droga [T.I]

Mam nadzieję, że prezent Ci się spodobał. To jest w ramach moich przeprosin za zniszczone ubrania. Jeśli widziałaś ten artykuł w gazecie nie ma się czym przejmować. Dziennikarze robią sensację z niczego! Choć nie żałuję spotkania z tobą. Liczę na wiecęj spotkać, bo jesteś naprawdę urocza. Daj znać. W liście masz mój numer telefonu.
                   Twój Liam.

PS: Nie pytaj skąd mam twój adres :P .

- Na pewno się spotkamy Liam… - powiedziałam sama do siebie.


Witam was :) Oto imagin z Liamem...nie jestem z niego jakoś mega zadowolona ale chyba do najgorszych nie należy. Sami oceńcie :) 

                                             PRZECZYTAŁEŚ=SKOMENTUJ :)

poniedziałek, 20 maja 2013

# 4. Zayn


Jesteś z Zaynem od paru miesięcy. Nie jest wobec ciebie delikatny ani czuły ale to właśnie cię w nim pociąga. Wcześniej chodziłaś z chłopakami, którzy byli jak dzieci. Może nie jest romantykiem, ale przy najmniej cię broni, zapewnia ci bezpieczeństwo i stara się jak może żebyś wszystko miała. Jednak po jakim czasie zaczynasz się zastanawiać czy to chłopak dla ciebie. Zaczynają się pierwsze kłótnie i ciche dni. Każda rozmowa z nim kończy się sprzeczka albo twoim płaczem. Jednak on zawsze przychodzi i przeprasza. Wyraża skruchę i mówi, że to się nie powtórzy, dlatego za każdym razem mu wybaczasz, a na przeprosiny zabiera cię do łóżka gdzie jest niezłym zwierzakiem.
-Cześć mała- przywitał się wchodząc do waszej sypialni. Leniwie otworzyłaś oczy i zaspanym wzrokiem spojrzałaś na niego. Stał w samych bokserka.
-Mmmm.. mój Bóg sexu- powiedziałaś przeciągając się.
-Ubieraj się. Jedziemy na noc horrorów. Louis już czeka na dole z Kasią- podszedł bliżej i pocałował cię mocno wbijając się w twoje usta.
-Ale jedziemy na dwa dni?-zapytałaś wstając z wygodnego łóżka.
-Tak. Będziesz spała ze mną- podniósł brwi do góry i podał ci torbę.
-A czy kiedykolwiek tak nie było-dumałaś pakując się.
-Masz rację.
Wyszliście razem z domu trzymając się za ręce. Ty zamknęłaś drzwi domu, a on trzymał twoją torbę. Otworzył ci drzwi auta Louisa i wsiedliście do środka przywitałaś się z przyjaciółmi i ruszyliście w dość długą drogę do domku letniskowego zespołu. Ponad godzinę jechaliście krętymi uliczkami, aż w końcu dotarliście do wysoko położone domku. Raz w miesiącu chłopacy organizują taką noc, na którą zabierają swoje dziewczyny, oczywiście jeżeli je mają. Louis zaparkował i wszyscy wysiedliście z auta. Chłopak złapał cię za dłoń i przyciągnął do siebie. Weszliście do środka i przywitaliście się z resztą zespołu. Tak się złożyło, że dziewczyna Liama się rozchorowała, a on został z nią w domu. Zayn poszedł z tobą do waszego pokoju. Odłożyliście torby i chwile jeszcze pobaraszkowaliście na łóżku.
-Zayn, [T.I].. - powiedział Niall wchodząc do naszego pokoju. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zaniemówił, bo leżałaś na swoim ukochanym. Chłopak się zaśmiał i wyszedł.
Wybuchnęliście śmiechem i zeszliście na dół.
-Co oglądamy?- zapytałaś z nadzieją, że jednak nie wybiorą horroru.
-"Egzorcyzmy Emily Rose"- powiedział dumnie loczek.
-Nie bój się -przytulił cię Zayn.
- Nie boję się - skłamałaś. Louis przyniósł 3 miski popcornu. Usiedliście na dużej kanapie i zaczęliście oglądać film. Siedziałaś obok ukochanego i swojej przyjaciółki. Wtuliłaś się w Zayna. Jakoś ścierpiałaś horror. Potem poszliście we 4 na łąkę. Harry i Niall pojechali do miasta, by kupić parę rzeczy.
-Kochanie.. Niedługo jedziemy w trasę i pomyślałem sobie, że pójdziemy gdzieś razem. Zabiorę cię na romantyczną kolacje dobrze?- zapytał przytulając cię.
-Wiesz, że cię uwielbiam. Jasne, że się zgodzę. Ale kiedy?- uśmiechnęłaś się i pocałowałaś go.
-Dziś wieczorem?
-Ale przecież nie mam sukienki. Nie pójdę w spodniach- oparłaś głowę o jego ramię.
-Masz racje moja mądralo- złapał cię za rękę i dołączyliście do siedzących na trawie Louisa i Kasi. Długo rozmawialiście, w końcu postanowiliście, że pójdziesz z przyjaciółką na zakupy do pobliskiego miasteczka. Chłopacy was zawieźli i pojechali załatwiać jakieś swoje sprawy. Nie musiałyście godzinami szukać sukienek, bo na wystawie spostrzegłyście idealne stroje. Przymierzyłyście i kupiłyście. Udałyście się do sklepu obok po buty i torebki, gdzie też szybko znalazłyście świetne dodatki.
-Kasia, brakuje ci czasami Lou?- zapytałaś przyjaciółkę w kawiarni.
-Tak, bardzo często. A czemu pytasz?
-A tak jakoś.
-Nie ufasz Zaynowi? Z tego co wiem, bardzo cię kocha i nigdy by cię nie zranił.
-Tak , ja tylko..
-.. za dużo myślałam i wyobrażałam sobie dziwne scenki- dokończyła to z uśmiechem. Kasia zawsze wiedziała, co ci powiedzieć. Poznałyście się parę miesięcy temu na ,,Nocy horrorów,, a już jesteście najlepszymi przyjaciółkami.
-Dzień dobry panienki! Podwieźć gdzieś?- nie musiałyście się odwracać, bo znałyście te głosy.
Wróciliście do domu, chwile jeszcze pogadaliście z Harrym, przebraliście się i pojechaliście.
-Wiesz, że ślicznie wyglądasz.. ? - szepnął ci do ucha Zayn.
-Ah, dziękuję. Ty też niczego sobie- pocałowałaś go w policzek i spojrzałaś za okno. Louis zaparkował na jakimś parkingu. Wysiedliście, a chłopacy zakryli wam oczy.
-Zayn?- zapytałaś potykając się. Chłopak jednak szybko cię złapał.
-Tak kochanie?- jego głos sprawiał, że jeszcze bardziej mu ufałaś.
-Już nic.
Nie długo potem byliście na miejscu. Poczułaś, że chłopak zabrał dłonie z twoich oczu, więc je otworzyłaś. Byliście na dachu jakiegoś budynku. Wszędzie leżały zapalone świeczki i płatki róż. Spostrzegłaś też dwa stoliki, trochę od siebie oddalone.
-Podoba ci się? -zapytał cię Zayn stając przed tobą.
-Jest ślicznie!- spojrzałaś mu w oczy, które po chwili ci się zeszkliły.
-Płaczesz? - otarł ci łzy.
-No wiesz, mam szczęście- powiedziałaś i pocałowałaś go w świetle księżyca.


Chciałabym zadedykować ten imagin, mojej przyjaciółce KASI (które zresztą kocha Louisa) <3 Kasiu, kocham cię ! < 3 ♥

ZaynLoveForever

piątek, 17 maja 2013

# 3.Louis



Wstałam z fotela i chwiejnym krokiem poszłam otworzyć drzwi mojemu przyjacielowi Harremu.
- Cześć księżniczko – uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje słodkie dołeczki.
-Ta…Cześć wchodź wariacie.
Razem z loczkowatym przeszliśmy do salonu i usadowiliśmy się na czarnej skórzanej kanapie.
- Gotowa na wycieczkę szkolną? – spytał z zainteresowaniem Harry.
- Pewnie! Już nie mogę się doczekać. Zawsze są jakieś odpały…szczególnie w pokojach – powiedziałam lekko chichocząc.
- W tym roku będzie jeszcze lepiej – poruszył zabawnie brwiami.
-Jak to? Szykujesz jakąś imprezę czy co?
-To też ale…jedzie z nami klasa sportowa! Super nie?!
-Ty chyba sobie żartujesz… Przecież tam są same chamskie i wywyższające się chłopaki. Nie ma się z
czego cieszyć Harry.
Chłopak spojrzał na mnie z dużym zdziwieniem i lekkim rozczarowaniem, ale zaraz znowu powrócił do swoich ekscytacji na temat klas sportowych. Jedynie co wiedziałam to Harry ma tam jakiegoś przyjaciela Louisa. Jak plotki powiadają ma on reputację nieczułego dupka, który zmienia dziewczyny jak skarpetki. Nie rozumiem Harrego jak może się z nim przyjaźnić.                                                                                        
   Dziś dzień wycieczki. Razem z moją przyjaciółką Caroline już zajęłyśmy swoje miejsca w autokarze.
-Nie mogę się już doczekać! I jeszcze takie ciacha jadą [T.I]!! Czujesz to?!
- Caroline pogrążasz się…
- Nudziara! Trochę szaleństwa! Takie ciacha nie zawsze jeżdżą na wycieczki z klasą biologiczną. I to jeszcze 4 dni?! Jednym słowem: Cudownie!
- Jeszcze Ci pokażę ze umiem się bawić bez towarzystwa tych chłoptasiów – spojrzałam na Caroline z pewnością.
-Coś czuję, że będzie ciekawie.
- Oj na pewno.
   Dwie godziny później byliśmy już na miejscu. Zakwaterowaliśmy się w hotelu i zajęłyśmy swój pokój z dziewczynami. Na początku jak zawsze był czas na rozpakowanie swoich rzeczy, ale później co się działo w pokoju Harrego było wielką masakrą. Rzecz jasna w pozytywnym sensie.
- Haha ok teraz kolei [T.I] ! A zaśpiewasz nam… Rihanna – Don’t stop the music! – wykrzyczał Harry.
-Jasne! Zapodaj muzykę!
I wtedy się zaczęło. Szalony taniec i fałszowanie na całego. Latałam po całym pokoju przewracając wszystko co napotkałam na drodzę. Wszyscy mieli ze mnie ubaw…Do czasu. Cała grupka znajomych Harrego momentalnie ucichła wraz z muzyką i patrzyli się na mnie tak jakby chcieli mi powiedzieć bym przestała. Ale nie zwracałam na to uwagi; byłam zbyt pochłonięta siłą szaleństwa i dobrej zabawy.
- Pleaseee don’t stoop the muuuusic!!
-[T.I]…
-haha cooo??
-odwróć się…
Zrobiłam co kazał i ku moim oczom ukazał się rozbawiony brunet z niebieskimi oczami – to pewnie Louis. Stałam jak słup soli i nic nie mogłam z siebie wydusić. Czułam, że robię się cała czerwona więc schowałam twarz w włosy ale pomyślałam sobie: niby czemu mam mu pokazywać swoje słabości? Niech sobie nie myśli, że jest jakimś królem na tej wycieczce. Postanowiłam pójść na całość.
- No co się tak gapisz? Nie widziałeś dziewczyny, która dobrze się bawi?
-Uuuuuu…. – powiedzieli wszyscy chórem. Natomiast na twarzy chłopaka malował się lekki szok…chyba po raz pierwszy ktoś mu ‘’dowalił’’.
-Cóż… dużo widziałem ale takiego czegoś jeszcze nie… - powiedział speszony.
-Widać.
-[T.I] przestań bo będziesz miała przesrane! – wysyczał Harry.
-Haha co?! Niby czemu miałabym mieć przesrane? I to jeszcze przez niego?! Jaja sobie robisz?!
-Louis jest liderem naszej grupy sportowej w szkole!
-Co ty Tomlinsona nie znasz? – zapytała jakaś dziewczyna.
- Ojejciu jak mi przykro! Tak bardzo się przepraszam ‘’Tomlinson’’! Nie miałam zaszczytu Cię poznać! Jestem nikim moje życie nie ma sensu! Ochh dlaczego?!
- Dobra [T.I] koniec… - powiedział Harry.
- Tak Harry masz racje to koniec…z NAMI! – wyszłam z pokoju lekko trącając Louisa przez ramię.
     Leżałam na łóżku rozmyślając nad dzisiejszą sytuacją. To miało swoje zalety jak i jednocześnie wady.
1.Chyba jako pierwsza dowaliłam słynnemu na całą szkołę Louis’owi Tomlinson’owi więc w duchu krzyczę: ‘’[T.I] jesteś zajebista masz jaja!’’
2.Pokłóciłam się z Harrym….Moim najlepszym przyjacielem z czym bardzo źle się czuję. Brakuje mi jego obecności.
No i 3.To chyba to najgorsze bo mam największę poczucie winy co do Louisa. Chyba nie powinnam od razu oceniać książki po okładce jak to powiadają, nie powinnam być taka wredna…cholera pewnie teraz będę znana jako ‘’suka [T.I]’’. Moje przemyślenia przerwała Caroline wchodząc do pokoju.
- Ktoś do Ciebie przyszedł… - wyszeptała Caroline.
Do pokoju wszedł Harry i usiadł koło mnie na łóżku. Przez chwilę się we mnie wpatrywał. Przerwałam chwilę ciszy:
- Chcesz ze mną rozmawiać? – powiedziałam ze łzami w oczach.
-Choć zachowałaś się nie fajnie ja bym Cię nigdy nie zostawił rozumiesz [T.I] NIGDY!
-Harry ja… nie wiem co powiedzieć chyba jesteś najlepszym przyjacielem jakiego miałam! Dziękuje – po tych słowach wtuliłam się w jego tors.
-Wiem słonko wiem…
-Harry?
-Tak?
-Chyba powinnam przeprosić Louisa…
- Oj powinnaś. Jest mu bardzo przykro z tego powodu, że go odepchęłać, bo naprawdę mu się spodobałaś…cholera za dużo gadam.
-Co ty gadasz? Serio? Podobam mu się? – moje oczy momentalnie zrobiły się wielkie.
-Proszę, proszę nasza niedostępna [T.I] się zakochałaaaaa!
-Wcale nie!
-Nawet tak troszeczkę? O tyle? – pokazał na swoich palcach niewielki odcinek.
-No może troszeczkę – prychnęłam śmiechem.
- To na co jeszcze czekasz?! Chodź!
-Co ? Gdzie?
Nic nie odpowiedział. Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy o dwa piętra wyżej i znaleźliśmy się pod pokojem nr. 111.
-Powodzenia. Jeszcze nie wszystko stracone – przytulił mnie o odszedł. Stałam pod tymi drzwiami i  rozmyślałam czy jednak się nie wycofać i uciec. A co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Ok [T.I] weź się w graść! Dasz radę! Zapukałam. Nie musiałam długo czekać. Brunet momentalnie otworzył drzwi jakby wiedział, że przyjdę.
- Słucham.
-Louis…Chciałabym Cię przeprosić za moje zachowanie. Ja naprawdę nie chciałam tego powiedzieć po prostu to była chwila takiej…głupiej odwagi? Chciałam pokazać, że nie jestem taka jak wszystkie dziewczyny. I też źle Cię oceniałam Lou. Wydajesz się być naprawdę fajnym chłopakiem. Przepraszam. – pozbeczałam się jak małe dziecko. Emocje wzięły górę. W życiu bym się tego po sobie nie spodziewała. Już chciałam odejść, ale Louis przyciągnął mnie do siebie.
- Gdzie ty byłaś całe moje życie?!
-Co…?
-Jesteś fantastyczna! Po raz pierwszy spotkałem się z taką szczerą dziewczyną, która jest jeszcze do tego taka uczuciowa. Zawsze spotykałem takie pustaki i dlatego jestem uważany za…hm podrywacza który nie ma uczuć. Kończyłem te znajomości szybko, ponieważ później odkrywałem prawdziwe oblicza tych dziewczyn. I chyba w tym momencie trafiłem właśnie na tę jedyną choć znamy się nie lada dzień.
Łzy zaczęły mi jeszcze bardziej spływać. To była najpiękniejsza rzecz jaką mogłam usłyszeć od chłopaka. Wtulona w Louisa poczułam poczucie bezpieczeństwa i przede wszystkim ogromną czułość z jego strony.
- Ale czemu płaczesz? Powiedziałem coś nie tak?

-Nie Louis…to ze szczęścia.
Uniósł mój podbródek ku górzę i namiętnie pocałował moje usta.
-Przeprosiny przyjęte mała.
-Och dziękuje – posłałam mu kuksańca w brzuch.
-Coś czuję, że moje życie nabierze teraz sensu – wyszeptał mi do ucha Lou.
-Dzięki Harry – powiedziałam cicho. Niestety Louis to usłyszał.
-Co?! Czy powinienem o czymś wiedzieć?
-Teraz mnie pewnie zabijesz – zza ściany ujawnił się Hazza.
-HARRY! – krzyknęliśmy oboje.
-Aż się łezka w oku kręci! Moje gołąbeczki!
-Zabiję Cie! – krzyknął Louis i rzucił się w stronę Harrego.
Czy można to uznać za najpiękniejszy dzień w życiu? Chyba tak J.

                                                                                TomlinsonLover.

czwartek, 16 maja 2013

# 2. Harry cz.1



-[T.I.] wstawaj- usłyszałam głos mamy.
-No już - powiedziałam gramoląc się z łóżka.
Wstała,zjadłam śniadanie,ubrałam się i wyszłam do szkoły.
-Co tam [T.I.]?- zapytał mnie mój chłopak, John wieszając mi się na ramieniu.
-Dobrze, a u ciebie?- rzuciłam. Jakoś nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Jakoś leci. Co teraz masz?
-Angielski.
-Jesteś zła?-zapytał zatrzymując się.
-Nie. Chyba, że mam za co. Dobra idę na lekcje, pa.
-Spotkamy się później?
Nie odpowiedziałam mu nic. Ostatnio dziwnie się przy nim czułam. Zmieniłam się.
-Cześć [T.I.]-powiedziała moja przyjaciółka Rosalie.
-Hej- rzuciłam.
-Przyjdziesz do mnie na noc? Dawno się nie spotykałyśmy.
-Masz racje,przyjdę. Będziemy oglądać filmy?-powiedziałam bardziej zainteresowana.
-Jasne. Będziemy miały wolna chatę. Rodzice wyjechali dziś na weekend, a brat idzie na imprezę.
-Szkoda, że nie będzie rudzielca-uśmiechnęłam się.
Lekcje skończyły się tak szybko, jak się zaczęły. Wróciłam do domu i spakowałam się. Chwile jeszcze posiedziałam w domu, a później przyjechała po mnie Rosalie.
-Przeszukałam kolekcje taty i znalazłam parę ciekawych filmów- ucieszyła się i spojrzała na drogę.
Resztę drogi nie rozmawiałyśmy. Rosalie zaparkowała na podjeździe i weszłyśmy do domu.
-Rudzielec!-krzyknęłam, gdy weszłyśmy do domu.
-[T.I.]!-przytulił mnie.
-Co ty tu robisz?-zapytała Rosalie zamykając drzwi.
-Jednak zostaje. Harry zaraz do mnie przyjdzie i będziemy oglądać film. Jak chcecie możecie z nami.
-A co będziecie oglądać ?-spojrzałam na niego.
-Film- zaśmiał się.-Harry coś przyniesie.

Poszłam na górę się przebrać w leginsy i koszulę. Gdy schodziłam ze schodów usłyszałam dzwonek do drzwi, wiec poszłam otworzyć.
-Pomyliłem drzwi?-zapytał jakiś loczek.
-Nie wiem. Jeżeli jesteś Harry, czy jakoś tak, to chyba Mickey na ciebie czeka -uśmiechnęłam się i zrobiłam mu miejsce by wszedł.
-Dzięki. Harry jestem -uśmiechnął się.
-[T.I.].
Wszedł do środka i poszedł za mną do salonu, gdzie siedziało rodzeństwo.
-Cześć Harry -Mickey wstał i podszedł do kumpla. Usiadłam obok Rosalie i czekałam aż włączą film.
-To co oglądamy?- zapytał Harry.
-Szósty zmysł?- zaproponowałam.
-Lubię ten film -uśmiechnął się do mnie chłopak.
W połowie filmu poczułam ze ktoś dotyka mojej nogi. Spojrzałam na Harrego, który siedział obok mnie, ale on udawał, że ogląda film. Chciałam zareagować, ale zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-[T.I.]! Gdzie ty jesteś!- wrzasnął mi John do słuchawki.
-Uspokój się! Jestem u Rosalie.
-Zaraz przyjadę. Czekaj na mnie- powiedział i się rozłączył. Przez chwilę oszołomiona patrzyłam się na telefon. Ubrałam buty i krzyknęłam ze zaraz wrócę. Czekałam na niego oparta o samochód mojej przyjaciółki.
-O co chodzi?- zapytałam gdy wysiadł z samochodu.
-Zdradziłaś mnie- powiedział spokojnie a mnie zamurowało.
-Co ty powiedziałeś?
-Słyszałaś. Mam zdjęcia- wyjął telefon z kieszeni i pokazał mi beznadziejnie przerobione zdjęcie.
-Serio -podniosłam brew i spojrzałam mu w oczy.
-Nie udawaj. Jeszcze z moim kumplem!-wydarł się.
-Brałeś coś? Jeżeli chcesz ze mną zerwać to zrób to z honorem, a nie bajeczki wymyślasz- krzyknęłam na niego.
-Nie rób ze mnie idioty!!!
-[T.I.] wszystko dobrze?- usłyszałam głos Harrego.
-Wracaj do środka -powiedziałam nawet się nie odwracając. Patrzyłam tylko na Johna.
-Nowy chłopak? Czy tylko na jedna noc!?
-Odwal się! To kolega brata Rosalie. Nawet go nie znam i kocham ciebie!- krzyknęłam zgodnie z prawda.
-Nie kochasz mnie! Jesteś ze mną tylko dla szpanu! A ty co się tak gapisz!?- zwrócił do Harrego.
-Zabronisz mi!?- zdenerwował się chłopak i podszedł bliżej o parę kroków.
-Skąd ty się gościu urwałeś? Nie widzisz ze rozmawiamy? P rzeszkadzasz nam- powiedział z groźna mina.
-przestań. Harry idź do środka, proszę- odezwałam się bezsilna.
-Nie. Musimy sobie coś wyjaśnić -odezwal się Harry.
-My we dwóch !? A co ty chcesz? Gadam z moja dziewczyna.
-Chyba nikt cie nie nauczył jak odnosi się do kobiet.
-Przecież to zwykła dziwka jest!- krzyknął.
-Co ja ci zrobiłam ?- wrzasnęłam i podeszłam bliżej niego.
-Nie pamiętasz jak zdradziłaś mnie z moim najlepszym kumplem!?
-Z jakim znowu kumplem !? Nie znam twoich znajomych i z nikim nie spalam!
-[T.I.] chodź do domu- powiedział Harry i złapał mnie za rękę.
-Nie dotykaj jej.
-Idź do domu - popchnął mnie lekko w kierunku domu.-Jedz do domu-zwrócił się do Johna.
-Nie rozkazuj mi! - podchodzili bliżej siebie aż w końcu zaczęli się bić. Weszłam miedzy nich i odciągnęłam Harrego. Popchnęłam go w kierunku domu a sama poszłam do Johna.
-John spójrz na mnie- powiedziałam łapiąc go za dłoń.
-Nie chce. Zrywam z tobą. Cześć -powiedział i odjechał. Stałam i nie wiedziałam co się dzieje. Nagle poczułam ciepłą dłoń na tali.
-Chodź do domu-usłyszałam kojący głos chłopaka. Pokiwałam głową i poszłam z nim.

Otworzyłam oczy oszołomiona. Szybko je zamknęłam, bo oślepiły mnie promienia słońca. Odwróciłam się na drugi bok i poczułam cieple ciało. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam chłopaka bez koszulki. Podniosłam głowę. Leżeliśmy w pokoju Rosalie. Wstałam i poszłam do łazienki ubrać się.
-[T.I.] jesteś tam?- usłyszałam głos chłopaka za drzwiami.
-Tak, zaraz wyjdę- powiedziałam i dokończyłam układanie włosów. Po chwili wyszłam i osiadłam na łózko by sprawdzić coś w telefonie.
-[T.I.] możemy porozmawiać?-zapytał Harry wchodząc do pokoju.
-o czym ?
-o wczoraj.
-ale nie mamy o czym. Chyba, że stało się coś w nocy za co przepraszam nie byłam świadoma.
- Nie raczej. Wszystko gra?- zapytał łapiąc moja dłoń.
-Chyba tak. Nie kochałam go za bardzo, wiec nie będę długo przeżywać- wstałam by zejść na śniadanie,ale on objął mnie w tali i czule pocałował.
- ja chyba...
-ok rozumiem-powiedział zrezygnowany Harry.
-wcale nie chcę z cb rezygnować. Po prostu chyba jeszcze nie jestem gotowa na nowy związek. Ale w bliższej przyszłości kto wie - spojrzałam na niego z nutką nadziei.
Przytulił mnie i wyszeptał do ucha:
-Będę czekał.



ZaynLoveForever

środa, 15 maja 2013


# 1.Niall

                                  
Czy przyjaźń damsko – męska istnieje? W moim przypadku jak najbardziej. Niall jest moim najlepszym przyjacielem od początku naszego dzieciństwa. Zawsze mnie wspierał, pocieszał, szanował i… za dużo by tu wymieniać. Nie przeszkadza mi, że jest innym mężczyzną. Właśnie MĘŻCZYZNĄ. Znaliśmy się od piaskownicy a, już mamy po 19 lat i chodzimy razem do klasy licealnej. A wracając co do jego inności…jest
homoseksualny i w ogóle mi to nie przeszkadza.
Dlaczego miałabym go odpychać? Bo jest inny niż wszyscy? Że woli facetów od kobiet? Miałam to całkowicie gdzieś… do pewnego czasu. A wiecie co jest najdziwniejsze? Że tylko ja o tym wiedziałam nikt inny.

- Co teraz mamy? – spytał Niall.
-Biologię. Nie jest tak źle, już wolę to zamiast…
Nie dokończyłam zdania bo, ktoś zakrył mi rękoma oczy. Nie trudno było się domyślić kto to gdy owa postać wyszeptała mi do ucha:
- Zgadnij kto?
- Hm… Michael Jackson?
- Brawo zgadłaś! To ja Chris twój chłopak! – wykrzyczał z sarkazmem.
- Jejku  naprawdę ? Nie spodziewałam się tego!
- Dobra, dobra… Chciałem być zabawny, ale widać, że moje dziewczyna nie ma za grosz poczucia humoru… Co teraz masz?
- Mam biologię razem z Niall’em.
- A… Z Niall’em.
- Cześć Chris… - wymamrotał blondyn.
Naprawdę nie miałam pojęcia dlaczego się tak nie lubili. Być może chodziło o inne charaktery. Niall jest wrażliwym i pełnym czułości chłopakiem, który uwielbia zabawę i granie na gitarze.
 Natomiast Chris jest zabawnym do przesady twardzielem, który uwielbia grać kosza i się wywyższać. Nie wiem dlaczego z nim jestem… coś w nim widziałam. Czasem potrafi być wrażliwy, choć nie zawsze mu to wychodzi. Co do jego urody to buźkę miał ładną, brązowe oczy, burza włosów. Inne ‘’laski’’ to tylko marzą by być na moim miejscu. Teraz większość z nich pomyślałaby, że zgłupiałam, ale z dnia na dzień coraz bardziej zniechęcam się do Chris’a a zaczynam czuć coś więcej do Niall’a. To chore.
       Po zakończeniu nudnych zajęć Nialler zaproponował mi wspólne spędzenie czasu. Bardzo się ucieszyłam i rzecz jasna zgodziłam się. Na samą myśl, że spędzimy ze sobą całą resztę dnia czułam motylki w brzuchu.
- Hm…może masz ochotę na jakieś lody albo ciastko? – spytał z uśmiechem Niall.
- A ty tylko o jedzeniu – posłałam mu kuksańca w brzuch.
- Daj spokój przecież mnie znasz na tyle dobrze, że powinnaś była się do tego przyzwyczaić.
- Haha oczywiście, że się przyzwyczaiłam. Uwielbiam twoją miłość do jedzenia!
     Ogólnie większość czasu spędziliśmy na śmiechach, wygłupach i wspólnym obżeraniu się ciastkami, żelkami i czego tam jeszcze dusza zapragnie. Przy tym chłopaku czułam się naprawdę dobrze. Mogłam być po prostu sobą i nie przejmować się niczym. Z nim świat był zupełnie innym. Na wszystko patrzyłam z optymizmem, z każdej napotkanej rzeczy mogłam się śmiać dowoli…byłam szczęśliwa w jego towarzystwie i szczerze to bardzo tego żałuje, że jest gejem. Dopiero teraz zaczęło to do mnie dochodzić, że ja go kocham. Ale nasz związek był nie możliwy. Marzenia. Chciałabym mu to powiedzieć, ale boję się upokorzenia i samotności. Nie chcę go stracić.
- Cholera ostatni żelek… – na twarzy chłopaka pojawił się lekki grymas.
- …który jest mój! – dokończyłam radośnie.
Zerałam się z trawy i zaczełam biec w nieznanym mi kierunku z żelkiem w ręku.
- Oj pożałujesz tego!
Niall dogonił mnie, złapał w talii i zaczął niemiłosiernie łaskotać moje ciało. Błagałam by przestał, ale dalej z zimną krwią kontynuował swoje ‘’tortury’’. Wylądowaliśmy w pozycji lężącej. Nialler spojrzał mi głęboko w oczy jakby szukał w nich drugiego dna. Miał takie niebieskie tęczówki, śliczne rysy twarzy. To była magiczna chwila. Przez moment zapomniałam o Chrisie. Teraz był tylko Niall.
- [T.I] ja…
Niestety nie dokończył bo ktoś niespodziewanie szarpnął chłopaka za ubrania i szybkim ruchem przyłożył do pobliskiego drzewa. Nogi mi się ugięły gdy okazało się, że sprawcą tego wydarzenia był Chris.
- Ty cholerny gnojku! Jak śmiesz zarywać do mojej dziewczyny co?! Jak Ci zaraz przypierdolę to może zrozumiesz gdzie twoje miejsce!
- Chris proszę Cię zostaw go on nic nie zrobił! Opanuj swoje emocje!
- Zamknij się szmato! Jesteś zwykłą dziwką, która puszcza się na prawo i lewo! Nawet na chwilę nie mogę Cię zostawić bo zaraz romansujesz z jakimś blondaskiem! Może Ci też trzeba od czasu do czasu przyłożyć byś zrozumiała że to ja tu rządzę!
Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Teraz już na pewno wiedziałam, że Chris jest nic nie wartym i zakochanym w sobie palantem. Niall zobaczył moje łzy i zrobił się cały czerwony z wściekłości. Już wiedziałam co się święci.
- Ty skurwysynie! – syknął Niall.
- Coś ty powiedział?!
- To co usłyszałeś debilu! Jak możesz przezywać tak cudowną kobietę jak [T.I]! Wiesz ile ja bym oddał by być na twoim miejscu?! By budzić się przy niej każdego dnia i mówić jej jak bardzo ją kocham i jak bardzo jest piękna. Troszczyć się i dbać o jej bezpieczeństwo, być z nią w każdej wolnej chwili i spędzać z nią jak najlepiej czas. Robiłbym wszystko by miała jak najlepiej, a ty mówisz, że przyłożyłbyś jej? Mężczyzna, który choć jednym palcem tknię kobietę niech się nie nazywa mężczyzną! I jeszcze jedno Chris…ja bym nigdy nie zdradził [T.I].
- Co ty pierdzielisz?! Ja jej nigdy nie zdradziłem!
- Widziałem swoje. No dalej powiedz [T.I] jak ją perfidnie zdradzałeś na imprezach z innymi dziewczynami. A o seksie w kabinie już nie wspomnę. Ups…czy ja to powiedziałem?
-Skąd o tym wiesz?!
- Ma się znajomości. Nie tylko ty je masz. A może jeszcze wspomnisz o swoim dziecku z Gabriellą hm? Ojej! Przepraszam! Nie chciałem tego powiedzieć! – powiedział z sarkazmem Niall.
- O czym on mówi Chris? Jakie dziecko?!
-To nie tak [T.I].
 Stałam jak słup soli i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Z jednej strony się wzruszyłam przemową Nialla. To było takie piękne i kochane. Podziwiałam go za jego odwagę, bo sprzeciwił się sławnemu z całej szkoły sportowcu Chrisie Plumb. Wyznanie w taki sposób miłości to chyba było jedno z najpiękniejszych rzeczy jakie mogłam usłyszeć ale, czemu udawał geja…i czemu mnie oszukiwał?
A z drugiej strony Chris mnie zdradzał. Prędziej on się puszcza na prawo i lewo. Znienawidziłam go. Byłam wściekła. Jeszcze dziecko z inną dziewczyną?! Miarka się przebrała. I pomyśleć, że staciłam pare lat swojego życia na tego idiotę. Największy błąd w moim życiu.
- Zniknij z mojego życia raz na zawsze ty męska dziwko! Rozumiesz?! Nie chcę Cię znać!
Po moich słowach Chris jedynie spiorunował nas wzrokiem i po prostu uciekł jak ostatni tchórz. I bardzo dobrze. Nie miałam ochoty już patrzeć na jego sztuczną i pełną zazdrości twarz. Nigdy więcej. Niall wpatrywał się we mnie z politowaniem i wielkim poczuciem winy. Łzy nabierały się do jego oczu… i w moich również. W końcu przerwałam tą chwilę ciszy:
- To prawda?
- Ale co?
-To co o mnie mówiłeś. Że mnie kochasz…
- Tak [T.I] to prawda.
-Ale przecież ty…
-Nie jestem tym cholernym gejem! Udawałem go tylko i wyłącznie dla Ciebie bo zawsze chciałaś mieć takiego ‘’przyjaciela’’ pamiętasz? Jak mieliśmy po 15 lat powiedziałaś że chciałabyś mieć przyjaciela geja, którzy wspierał by Cię i byłby przy tobie zawsze blisko. Wtedy głupi podjąłem to wyzwanie i mi się udało. Wiem, że to głupie ale później bałem Ci to wyznać, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo  by być tylko przy tobie. Nie chcę Cię stracić [T.I]! Kocham Cię. Przepraszam!
Byłam jeszcze w większym szoku. To był mój zarazem najpiękniejszy jak i najgorszy dzień w życiu. Chłopak mnie zdradzał przez kilka lat a mój najlepszy przyjaciel oszukał mnie. Nie mogłam w stanie nic powiedzieć. Czułam tylko wielki żal w sercu. Nic więcej. Ale z jakiegoś powodu nie miałam tego za złe Niall’owi. To było nawet…słodkie? Nie wiem czy można to w takie sposób określić.
- Błagam Cię powiedz coś…
- Naprawdę nie musiałeś tego robić Niall. Dla mnie zawsze byłbyś najlepszym przyjacielem. Wybaczam Ci. I dziękuje  za wszystko.
- Za co? – na twarzy chłopaka malowało się ogromne zdziwienie.
- Za to, że po prostu jesteś. Jesteś moim najlepszym przyjacielem jakiego miałam wiesz? Uwielbiam z tobą spędzać czas i wgl…naprawdę i również Ciebie nie chcę stracić bo jesteś jedną z najbliższych mi osób. Ale dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś o zdradach Chrisa? I o dziecku?
-Byłaś z nim taka szczęśliwa i nie chciałem Ci tego wszystkiego psuć. Czułem ogromny ból w sercu dlatego, że nic nie wiesz…że nie wiesz a raczej nie wiedziałaś jaki z niego dupek i też dlatego bo zawsze uwielbiam jak jesteś szczęśliwa i się uśmiechasz i to mnie podtrzymywało na duchu.
-Niall….
- Tak? – Niall spojrzał na mnie jakbym chodziło o sprawę życia i śmierci.
-Ja…
-No powiedz to wreszcie bo nie wytrzymam!
- Kocham Cię!
Niall bez zastanowienia ujął moją twarz w dłoniach i delikatnie pocałował. Teraz byłam już pewna, że to ten chłopak którego szukałam. I pomyśleć, że miłość mojego życia była tak blisko mnie.

                             

                                                                                                 TomlinsonLover.                                                                         


Witam! Jako, że to jest mój pierwszy imagin bardzo was proszę o komentarze! Proszę bądźcie łaskawi co do tego imagina :) Dziękuję