NOWY WYGLĄD BLOGA
treść zawiera wulgaryzmy
*twoja perspektywa*
Droga [T.I].
Zapewne
czytasz to już po przebudzeniu się, wiec chciałem się tylko pożegnać w tym
liściku. Nie chciałem Cię budzi, bo pewnie potem miałabyś problem z zaśnięciem.
Być może będę w twoim domu jeśli w ogóle mnie w nim zastaniesz. Trzeba pomóc
Zayn’owi posprzątać ;)
Nialler
PS: Daj znać jak poszedł test z chemii 836562192.
-Nialler… - mruknęłam cicho. Podczas czytania tej krótkiej
wiadomości na mojej twarzy zagościł od razu niemrawy uśmiech. W głowie ujawnił
mi się blondyn z czarującym uśmiechem i nieskazitelnie białymi zębami. Po mimo
tych jego rysunków na twarzy i groźnego wyglądu sprawił u mnie naprawdę dobre
wrażenie. Mało który chłopak jest taki sympatyczny i pomocny jak Horan. Że też
wcześniej nie chciałam go poznać… może nie byłam gotowa?
Zerknęłam na ekran w telefonie, który wskazywał już godzinę
6:47. Szybko zerwałam się z łóżka i poszłam się odświeżyć do łazienki. Jakieś
15 minut później byłam już gotowa do wyjścia. Ubrałam się w białe rurki i białą
bluzkę w czerwone paski. Do tego nieliczne dodatki i delikatny makijaż. Uznając
swój wygląd w miarę znośny wzięłam torbę na ramię i zeszłam na dół w celu
zjedzenia porządnego śniadania. Wchodząc do kuchni ku mojemu zdziwieniu było
mega czysto. Zero butelek, zero puszek i brudu. Czyściutko.
-Zayn to na pewno nie twoja sprawka – zaśmiałam się po
cichu.
-Owszem, bo moja – wzdrygnęłam się na bardzo znajomy mi
głos.
-Boże, Niall nigdy tego nie rób – złapałam się za klatkę
piersiową patrząc na blondyna.
-Przepraszam – podrapał się po głowie – wyspałaś się?
-A powiem Ci, że tak – zaczęłam nalewać sok pomarańczowy do
szklanki – a ty?
-Nawet, choć i tak połowy nocy nie przespałem – wzruszył
ramionami.
Już nie wiedziałam co odpowiedzieć. Tematu liściku nie
chciałam zaczynać, bo jeszcze by se pomyślał, że jestem jakąś nawiedzoną
romantyczką. Moją uwagę przykuli robotnicy, którzy mają w zwyczaju codziennie
od 7:00 pracować na budowie. Już nie raz widziałam przechodzące tędy
dziewczyny, które stawały się ich ofiarami podrywu lub nawet gwałtu. Policja
nic nie może im udowodnić, gdyż każą tym dziewczyną milczeć. Stąd to wiem, bo nie raz
podsłuchiwałam takie rozmowy wracając ze szkoły. Cholernie się ich bałam, bo
mogłam być następna. Każdy ranek zaczyna się strachem przed tymi zboczeńcami.
-[T.I] słyszysz? – wyrwał mnie z myśli głos Nialla.
-Sorki, coś mówiłeś?
-Pytałem się czy… zadzwonisz do mnie? – uśmiechnął się
nieśmiało.
-Ach tak. Jasne –odwzajemniłam uśmiech wracając wzrokiem do
okna.
-Boisz się ich? – podszedł bliżej wskazując na roboli.
-Zależy… bo widzisz…
-Wiem co jest grane – przerwał mi – już nie raz ich
poganiałem by dali tym dziewczynom spokój. Chamy pierdolone. Odprowadzę Cię do
szkoły.
-Serio nie trzeba – bawiłam się nerwowo palcami. Nawet na
mnie nie spojrzał. Z zimną krwią wpatrywał się tych facetów.
-Nie ma o czym mówić! – krzyknął obdarowując mnie równie
zimnym spojrzeniem – o której wychodzisz?
-7:40…
-Dobrze – spuścił całe powietrze – w takim razie zjedz coś i
ruszamy.
-Co tu się dzieję? – wszedł do kuchni zaspany Zayn z kacem.
-Nic takiego – bąknęłam.
-Aaa… - mruknął – Niall co ty robisz? Czemu krzyczysz?
-Bo…
-… nie ma chleba! – wyprzedziłam go przy okazji gryząc się w
język. Nic gorszego nie mogłam palnąć. Malik zdezorientowany całą sytuacją
machnął teatralnie ręką i wyszedł pyskując coś pod nosem. Cały on. Jest kac,
jest wkurzony.
-Chleba? – rzekł rozbawiony Horan.
***
Powoli zaczęliśmy się zbliżać do zakazanego terenu dla
każdej dziewczyny. Im byliśmy bliżej tym bardziej zaczęłam się denerwować. Zacisnęłam
z całej siły ręcę sprawiając moje knykcie do białości. Nie mogłam opanować
strachu, który już dawno mną zawładnął. Jeszcze tylko parę metrów i zaraz tam
będziemy – pomyślałam głośno przełykając ślinę. Niall nagle się zatrzymał i
złapał mnie za ramiona posyłając mi naprawdę szczery i spokojny uśmiech. Nawet
mnie to rozluźniło.
-Złap mnie za rękę, a zobaczysz co się stanie – puścił mi
oczko.
Zrobiłam jak chłopak kazał. Delikatnie splotłam nasze palce
u rąk i poczułam… motylki w brzuchu. W
sercu zaczęła mi się rodzić pewien rodzaj radości… nawet nie umiem tego
określić, ale bardzo miłe uczucie. Poczułam się bezpieczna. Szliśmy już
bardziej żwawym chodem i bardziej odważnym. Teraz właśnie nadszedł ten moment.
Wszyscy faceci obdarowali mnie obrzydliwym i żądliwym wzrokiem, który sprawiał
u mnie większe przerażenie. Odruchowo mocniej ścisnęłam dłoń Horana na co on
wyszczerzył zęby. Reszta dostrzegając go zaczęła się powoli oddalać i dawać
sobie spokój… prawie. Przed nami stanął murem jeden z robotników ubrany w
niebieski, brudny kombinezon, który ukazywał jego idealnie umięśnione i
wytatuowane mięśnie. Wiedziałam, że to źle się skończy.
-Jakiś problem? – spytał ze spokojem.
-Tak. Ty jesteś tym problemem – powiedział brunet krzyżując
ręce.
Horan zaśmiał się jakby usłyszał najzabawniejszy kawał na
świecie puszczając przy tym moją dłoń zasłaniając mnie swoim ciałem.
Dostrzegłam jak jego mięśnie zaczynają się napinać. Nic z tego dobrego nie
wyjdzie.
-Słuchaj no… albo dasz nam spokojnie przejść, albo
dostaniesz taki łomot, że własna matka Cię nie pozna – wysyczał przez zęby.
Szczerze trochę w to wątpiłam, gdyż ten robol jest od niego bardziej umięśniony
i masywniejszy… nawet nie wiem czy można go nazwać człowiekiem.
-Chłopaki słyszeliście?! Małolat mi grozi! – usłyszałam
stłumiony śmiech mężczyzn. Choć nie widziałam twarzy Nialla wiedziałam, że
maluje się na niej furia. Zacisnął pięści i podszedł do niego jeszcze bliżej…
*perspektywa Nialla*
Czułem jak krew zaczęła mi mocniej pulsować w głowie, a
ciało było już w 100% gotowe do ataku. Spojrzałem zimnym wzrokiem na jego
twarz. Ścisnął szczęki uwydatniając przy tym swoje kości policzkowe, krzyżując
przy tym swoje masywne ramiona. Wcale nie przejmowałem się jego groźnym
wyglądem. W każdej chwili mogłem go zmiażdżyć… ewentualnie zabić. Wciągając
głośno powietrze podszedłem do niego na tyle blisko by tylko on mógł mnie
usłyszeć:
-Czy ty masz świadomość, kim jestem? – spytałem z pewnością
siebie intensywnie patrząc się w jego oczy.
-Słabym gówniarzem – wyszeptał powoli.
-Ach tak – przejechałem językiem po zębach – podpowiem Ci.
W tej chwili furia opanowała całe moje ciało. Jednym,
zwinnym ruchem objąłem jego posturę wyginając mu przy tym ręce, by nie miał
możliwości wyrwania mi się z objęć. I właśnie teraz nastąpił moment
kulminacyjny. Jedno kopnięcie w nogi mojej ofiary sprawiło połamanie jego kości
uwydatniając przy tym ten chrupiący dźwięk, którego wręcz nie znosiłem. Do
moich uszu dotarł rozpaczliwy i stłumiony krzyk bruneta wijącego się z bólu.
Czułem ulgę bo nareszcie byłem w swoim żywiole. Żeby dokończyć zabawę jeszcze
mocniejszym kopnięciem kopnąłem go w brzuch, koło okolic żeber oczywiście je
łamiąc. Chciałem go szarpnąć za szmaty i
zająć się jego obrzydliwym ryjem, ale przerwał mi delikatnym dotyk ciepłej na
ramieniu. Odwróciłem się i ujrzałem zapłakaną [T.I]. Ten obraz natychmiast mnie
sprowadził na ziemię i cała złość odleciała.
-Już wystarczy – rzekła roztrzęsiona.
Chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi znowu krzyk tego
debila. Nie zwracając już zbytnio uwagi na [T.I] przykucnąłem do niego i
zbliżyłem twarz do jego ucha:
-Jestem Crusher, miło mi – wyszeptałem z satysfakcją.
Na twarzy robotnika pojawił się szok i przerażenie. Zadowolony
ze swojego czynu odsunąłem się łapiąc [T.I] za rękę. Wszyscy wokół nas
natychmiast zaczęli się oddalać i wracać do swoich robótek pomagając przy tym
swojemu „przyjacielowi” jakoś się pozbierać. Zerknąłem przelotnie na
dziewczynę, która była roztrzęsiona całą tą sytuacją. Czułem jak jej dłoń
trzęsie się z nad miaru nerwów.
-[T.I] wszystko gra?
-Co to było…? – spytała łamiącym głosem
-Nic takiego – uśmiechnąłem się.
-Jak to nic takiego?! – bulwersowała się – połamałeś mu nogi
i żebra za jednym zamachem!
-Bo sobie na to zasłużył – odwróciłem od niej wzrok
spoglądając na swoje Nike.
-Nie mogłeś z nim porozmawiać, nastraszyć go? Niall… możesz
mieć kłopoty – wyrwała delikatnie rękę z uścisku patrząc na mnie z troską.
-Jakby Cię skurwiel dotknął choć jednym palcem, tak był mu
najebał, że zdechł by z bólu! A miewałem już większe problemy więc nie pierdol
mi takich rzeczy, bo wcale się na tym nie znasz…
Po jej policzkach zaczęły spływać kolejne słone łzy, a ja
zaczynałem coraz bardziej żałować swoich słów. Głośno odetchnąłem i spuściłem
nadmiar powietrza z płuc. Jestem idiotą. Nakrzyczałem na dziewczynę, na której
mi cholernie zależy bez powodu. Wplotłem palce we włosy i totalnie nie
wiedziałem co powiedzieć… było mi strasznie wstyd. [T.I] powoli wycofywała się
i w końcu zaczęła uciekać. Z nadmiaru emocji stałem jak słup soli nie mogąc
ruszyć nawet jedną nogą.
-[T.I] przepraszam, nie chciałem! – krzyknąłem najgłośniej
jak potrafiłem. Nie zwracała na mnie uwagi i im więcej czasu się na nią
patrzyłem, tym bardziej stawała się mniej widoczna.
-Kurwa! – ze złości kopnąłem najbliższy śmietnik wysypując
jego całą zawartość.