piątek, 29 listopada 2013

#79. Niall Cz.5



Biegłam ile sił w nogach by tylko jak najszybciej uciec od tego miejsca. Czułam się oszukana, zawiedziona, zraniona i zrozpaczona. Pomyśleć, że jeszcze 3 godziny temu był sympatycznym i słodkim chłopakiem o bujnych blond włosach z błękitnymi końcówkami i ze szczerym uśmiechem. Ociekał czystym optymizmem, ale teraz widniał mi w głowie obraz pijanego i naćpanego Nialla i z jakąś laską w jego ramionach. Na samą myśl o nich zaczynały mnie piec oczy. Ruszałam nogami najszybciej jak mogłam, biegłam z nieznanym mi kierunku, chciałam być jak najdalej od tego wszystkiego. Od ludzi.
Czułam w klatce piersiowej nieprzyjemny ból spowodowany szybkim sprintem, do którego wcale nie byłam aż tak przyzwyczajona. Nie należę do wysportowanych lasek, które tylko chcą zwrócić swoją uwagę ze względu na swoje ciało. Jestem bardziej typem nieśmiałej osoby, w odróżnieniu od mojego brata. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem na zupełnie obcym mi osiedlu z placem zabaw dla dzieci. Nie mając nic do stracenia usiadłam na przyciasnej i zardzewiałej huśtawce dając się ponieść moim emocjom. Nienawidziłam całego świata, chciałam wszystko zniszczyć i wyrzucić z siebie te okropne dla serca emocje, by odeszły, by dały mi już święty spokój. Najgorszy dla człowieka jest smutek… tak zdecydowanie. Nie ma się na nic ochoty i tylko myśli się o zaistniałej sytuacji, takiej jak moja. Dalej nie mogło do mnie dotrzeć to, co się przed chwilą stało. I jeszcze te całe tajemnice Nialla? Crusher? Narkotyki? Zabójstwo? Wycofuję moją poprzednią myśl na temat smutku… najgorsze uczucie to strach przed osobą, którą pokochałeś. Tak bardzo chciałabym ulotnić to uczucie, obudzić się w ciepłym łóżku i powiedzieć: „To tylko głupi sen’’ ale to moja cholerna zachcianka i kolejny powód by móc się znów zdołować.
Zakryłam twarz zimnymi jak lód dłońmi i zaczęłam cicho szlochać. Im dłużej tu siedziałam tym płacz stawał się mocniejszy, głośniejszy przez co wzbudziłam zainteresowanie kilku babulek z 6 i 7 piętra. Ciekawe czy one miały kiedyś upadek w miłości. W prawdzie mówiąc każdy je chyba miał i każdy je przeżył, ale nie pojmuję jak to zrobić by móc być znów szczęśliwym człowiekiem, cieszyć się jak dziecko, które wygrało balonik na loterii, ale zamiast tego czuję się jak ostatnia ofiara losu. Jestem naiwna.
Szybko uniosłam głowę niczym wystraszony struś gdy usłyszałam ciche skrzypnięcie koło mnie. Zayn usiadł na drugiej huśtawce obserwując mnie z żalem w oczach. Wiedziałam, że chcę dla mnie dobrze, by mnie bronić, ale z drugiej strony żałuję że mi to pokazał,  choć wcale nie powinnam. Głośno wypuścił powietrze z ust i lustrował swoje czarne glany, które stały się dla niego niezwykle interesujące. To mój brat. Uwielbia zgrywać tajemniczego.
-Teraz mi wierzysz? – spytał cicho wracając do mnie wzrokiem.
-Tak – wydukałam – Zayn dlaczego moje życie jest takie beznadziejne i nie udane? Dlaczego jestem taka naiwna i głupia?
Wplotłam palce w swoje długie brązowe włosy i czekałam na jakąkolwiek odpowiedzieć od Malika. Chciałam by mi coś powiedział co przemówi do mnie, do mojego rozsądku. Przymknęłam oczy i cierpliwie czekałam.
-Jesteś super [T.I] – powiedział.
Otworzyłam szeroko oczy. Czy ja dobrze usłyszałam? Oczekiwałam jakiejś rady, otuchy a on sprawił mi komplement. Wspomnę, że po raz pierwszy w życiu?
-Co się tak gapisz – rzekł stanowczo – gdybyś nie była moją malutką siostrzyczką, szalał bym za tobą – zaśmiał się jakby usłyszał dobry kawał – jesteś fajną laską i mówię Ci to ja, jeden z najbardziej seksownych i pożądanych facetów w mieście, Zayn Malik.
Szczerze, rozbawił mnie tym.
-Co ty pierdzielisz Zapper… zresztą… dziękuje Ci że jesteś przy mnie. Jesteś najlepszym bratem pod słońcem.
-Chodź tu – wstał z huśtawki wydając przy tym ciche skrzypienie i przyciągnął mnie do siebie głaszcząc po włosach.
W jego ramionach poczułam się bezpiecznie, w sercu rodziło się pewne przyjemne ciepło i zrozumienie ze strony brata. Jeszcze nigdy się nie przytulaliśmy aż tak, aż z taką miłością do siebie.
-Wracamy do domu – pociągnął mnie delikatnie za rękę.

***

Następny dzień zapowiadał się ciut lepiej. Podkreślam ciut, bo dalej byłam potwornie zdołowana wczorajszą sytuacją. Rozmowa z Zaynem naprawdę dobrze mi zrobiła i to mnie poniosło na duchu o parę procent. Ale głównie moją głowę zakrzątał Niall, ten słodki Niall którego kocham, który patrzy na mnie jak na największe bóstwo, który sprawia że przy jego dotyku chcę mi się mdleć. Przez chwilę zauważyłam, a raczej spostrzegłam, że się uśmiecham. Aż trudno w to uwierzyć, ale myśląc o nim inaczej czuję się szczęśliwa. A jak dziś przyjdzie to co będzie? Mam go wpuścić i przytulić zapominając o tym co zobaczyłam? Oczywiście, tak się nie da. Nie potrafię nawet na niego spojrzeć, zaczęłam się nim brzydzić, że jest zdolny do czegoś takiego. Nerwowo zacisnęłam szczęki i starałam się skupić na racjonalnym myśleniu. Musi mieć nauczkę i przekonać się w końcu, że to co robi jest złe i odpychające. Ale z drugiej strony chcę się na niego rzucić i przebaczyć mu wszystko… gdyby to było takie łatwe jak pstryknięcie palcem. Już sama nie wiedziałam czego chcę i czy w ogóle chcę. Byłam rozdarta.
Myśli przerwał mi krzyk. Bardzo znajomy krzyk. Zayn.
Odsunęłam różową zasłonkę by mieć lepszy widok z okna na teren. Czarno włosy kłócił się z Niallem i wymachiwał nerwowo rękami. Chcąc usłyszeć całą konwersację uchyliłam okno w lufcik.
-Kurwa, nie zabronisz mi się z nią spotykać! Nie możesz… Zayn przyjaźnimy się nie rób mi tego – rzekł zrozpaczony i wściekły Horan.
-Niall… ona nie chcę Cię widzieć, oszukałeś ją i ty myślisz, że ona nagle o wszystkim zapomni i wskoczy Ci do wyra? – bronił mnie Zayn.
-Co ty pierdolisz! Nidgy bym jej tak nie wykorzystał tylko po to by ją zaliczyć! Ja ją kocham, jak chłopak dziewczynę i cholernie mi na niej zależy.
-Wczoraj to wspaniale udowodniłeś,  Horan – Zayn oparł się zwycięsko na bramce przed domem.
Blondyn milczał, był zrzucony ze ścieżki, nie wiedział co ma powiedzieć, bo Zayn miał rację. Był dupkiem. Odezwał się po chwili.
-To była chwila słabości. Styles mnie namówił to poszedłem. Żałuję – spocił głowę ocierając ręce o biały t-shirt. Denerwował się.
-Człowiek uczy cię na błędach Niall.
-Ale powiedz mi, czemu mi to zrobiłeś? Skąd ty do jasnej cholery wiedziałeś, że ja tam będę?! Po chuja ją tam przyprowadzałeś, teraz się pewnie mną brzydzi dzięki tobie!
-Skreśl słowo pewnie. Ona już się Ciebie brzydzi – sprostował mulat – a zrobiłem to dlatego, że jest moją siostrą, będę ją zawsze chronił czy Ci się to podoba czy nie. Miała nie wiedzieć nic o tobie? Ona już wie wszystko, Crusher.
Bardzo mocno nacisnął na słowo Crusher. Niall oniemiał. Zrobił się blady i nerwowo zaczął się rozglądać po okolicy, zacisnął pięści.
Zayn przesadzał. Na początku wsłuchując się w rozmowę chłopaków mocno trzymałam stronę brata, ale im dłużej gardził Niallem, tym bardziej było mi go szkoda. Teraz wyglądał na zagubionego i wystraszonego. Dziwny widok i  tak jednocześnie przerażający. Coś mnie ukuło w serce.
-Przykro mi stary, musiałem jej to powiedzieć, sam byś jej nigdy nie powiedział, nie oszukujmy się – powiedział ledwo słyszalnie – nie robiłem tego po to by Cię udupić, zrobiłem to dla jej bezpieczeństwa.
-Tak przyjaciele sobie nie robią – odezwał się w końcu winny – będę o nią walczył.
-Powodzenia, bo Ci się przyda.
-Wiem, że tam jesteś [T.I] – spojrzał na okno. Zamarłam bo wydawało mi się, że mnie nie widać – co kolwiek się stanie wiedz, że se nie odpuszczę.
Spojrzał jeszcze z żalem na mojego brata i odszedł. Zamurowało mnie. Nie mam pojęcia czego się spodziewać. Nawet nie wiem czy mam się bać czy cieszyć. Poprzednim razem nasza kłótnia była drobnostką z porównaniem do wczoraj.

***

By jeszcze jakoś móc psychicznie funkcjonować wyżaliłam się Cassie i Rikki na Skypie. Chciałam se wmówić, że to mi w jakoś sposób pomogło, ale nie chciałam oszukiwać samej siebie. Nie tym razem. Próbowały mnie jakoś pocieszyć, ale nie mają takiego dobrego instynktu jak Zayn. On zawsze umiał na mnie działać bez względu na sytuacje.
Byłam już trochę zmęczona, dochodziła 22:00 więc szybko pożegnałam się z przyjaciółkami i zamknęłam klapę od laptopa. Cicho westchnęłam i odłożyłam go na biurko. Postanowiłam poszperać w kuchni gdyż mój żołądek domagał się pożywienia. W sumie nie dziwie się nie jadłam dzisiaj zupełnie nic. Szybko zeszłam po schodach zeskakując zgrabnie z ostatniego stopnia. Pomaszerowałam do blatu kuchennego w celu wyjęcia chleba, gdy ku moim oczom ukazała się małej wielkości karteczka.

Wyrwałem się z kolegami na piwo. Będę późno… albo jutro Xx – Zayn.
PS: Nie wpuszczaj nikogo do domu, tym bardziej Horana.

Cały on. Mówił tak oczywiste rzeczy, że niemal zawsze pukam się w czoło i się zastanawiam czy nie zgrywa roli ojca. Malik i nadopiekuńczość? Coś nowego. Usłyszałam ciche pukanie w szybę. Krzyknęłam upuszczając nóż usmarowany masłem, gdy zobaczyłam Nialla. Stał na szklanymi drzwiami i uśmiechał się do mnie ciepło. Ubrany był w białą koszulkę na ramiączka z jakimś nadrukiem, w czarne, ale nie za obcisłe rurki i głowę zdobił mu czarny fullcap, który miał nałożony w odwrotną stronę. Trzeba było mu przyznać, że wyglądał uroczo, ale strach również zawitał moje serce. Podeszłam nieco bliżej, a na jego twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech i wdzięczne spojrzenie. Oparł dłonie na szybie i przyglądał mi się. Nie miałam pojęcia co zrobić. Spanikowałam.
-Daj mi spokój – jęknęłam.
-Proszę wpuść mnie – w jego oczach nie widziałam już iskierek, widziałam smutek i żal.
-Nie – powiedziałam nieco odważniej.
-[T.I] chcę Ci to wszystko wyjaśnić, to nie jest tak jak myślisz, ja nie jestem zabójcą – zacisnął usta w kreskę – proszę daj mi szanse.
Myślałam, że zaraz zwariuję. Chciałam mu otworzyć, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Strach, a może Zayn?
-Przykro mi Niall. Odejdź, jest już późno – mój rozsądek podpowiedział mi, żeby lepiej nie ryzykować.
-Nie odejdę stąd, bądź tego pewna. Mogę tu siedzieć nawet do rana – skrzyżował ręce uwydatniając przy tym swoje mięśnie. Cholera, sam sex.
-Albo wiesz co? – zaczął cwaniacko – trochę chłodno tutaj więc sam sobie wejdę. Pytam jeszcze raz… wpuścisz mnie?
-Nie ma mowy! – krzyknęłam wkurzona. Był niesamowicie upierdliwy i chciałam dotrzymać obietnicy brata. Nie chciałam go zawieść i chciałam również mu udowodnić, że potrafię zachować zimną krew. Słabo mi to wychodziło.
Cofnął się o kilka kroków dalej mnie lustrując po czym zniknął z mojego pola widzenia. Panika jeszcze bardziej mnie ogarnęła, bo zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno wszystko jest w domu pozamykane. Zastanawiałam się jeszcze tak z 2 minuty, aż w końcu do mnie dotarło, że w pokoju mam otwarte okno. Z prędkością światła ruszyłam w stronę pomieszczenia. Gwałtownie otworzyłam drzwi i widziałam jak Niall kładzie pierwszą nogę na powierzchnie podłogi. Za późno.

-Teraz nie masz wyjścia – oparł dłonie o parapet.
TomlinsonLover
_____________________________________________________________
Bardzo was przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale znów szkoła i inne obowiązki. Bardzo, ale to bardzo chciałam wam podziękować za tak wiele komentarzy! Aż 19! Może pewnego dnia będzię 30 albo 40 :D Jeśli macie przyjaciół directionerów polecajcie im naszego bloga bo im więcej czytelników tym lepiej dla nas i lepsze opowiadania. Także mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia Xx

15 KOMENTARZY = NEXT PART

sobota, 23 listopada 2013

# 78 Liam cz. 2



- "Liam Payne, wokalista popularnego zespołu One Direction był wdziany ostatnio z tajemniczą dziewczyną w Betty's Cafe. Trzymali się za ręce i wyglądali na zakochanych - relacjonuje klient kawiarni, który siedział tuż przy nich tamtego dnia. Według naszego informatora młody gwiazdor właśnie dla niej zamierza rzucić swoją dotychczasową dziewczynę -  początkującą modelkę Tiffany [T.N.], która, jak przypuszczamy, zdradzała go już od początku wraz z kolegą z zespołu - Louisem Tomlinsonem, któremu zarzucono ostatnio, że jego związek z Eleanor Calder jest zwyczajną ustawą" -  Tiff odczytała na głos. - Może jakiś komentarz? - spytała jadowicie.
 - Ja... Nie... Nie z Liamem... Ten facet miał przecież wszystko usunąć... - wydukałam, zbierając z podłogi pozostałości po roztrzaskanym kubku. "Jak to możliwe?" -  myślałam. Przecież ten gość kasował wszystkie fotki przy Liamie... Widać zostawił sobie jedną na pamiątkę...
- Po co spotkałaś się z MOIM chłopakiem? - spytała, kładąc nacisk na przedostatnie słowo.
- Ja... - zastanawiałam się czy powiedzieć jej prawdę, a może lepiej zaczekać, aż dowie się wszystkiego od Payne' a? Na szczęście w tym momencie zadzwoniła komórka Tiffany.
- Później wrócimy do tej rozmowy - syknęła, odbierając. - Liam! Jak dobrze, że dzwonisz! Mógłbyś mi wyjaśnić co to wszystko ma znaczyć?! Ty i moja siostra?! - już chciałam się ewakuować z kuchni, kiedy Tiffany mnie zatrzymała. - Co? Wolisz gadać z nią niż że mną?! Jak sobie chcesz! - warknęła, po czym cisnęła we mnie komórką.
- Liam? Cześć. Ten facet nas oszukał…
 - Zauważyłem. Powiedziałaś Tiff po co się spotkaliśmy? - spytał.
- Nie... Nie musiałam, bo w tym momencie zadzwoniłeś...
- Aha, to dobrze. Wolę sam z nią pogadać. Będę za pół godziny.
- Ok, ale chcę tylko lojalnie uprzedzić, Tiffany jest uzbrojona. Ma całą kolekcje super wysokich szpilek i jak rzuci cię jedną z par, to będziesz biedny.
Liam zaśmiał się do słuchawki i rozłączył rozmowę.
***
 Dokładnie 30 min później zadzwonił dzwonek do drzwi.Pobiegłam otworzyć, omal nie zabijając się na śliskich kafelkach.
- Przybyłem - rzucił na powitanie, gdy zamykałam za nim drzwi.
- Co ty nie powiesz - powiedziałam przekornie, a kącik ust chłopaka drgnął. - Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki. Tiffany bardzo się ciskała? - spytał, rozsiadając się wygodnie na skórzanej kanapie.
- I to jak... - mruknęłam. - Tak się na mnie wydzierała, że straciła głos i teraz nastała błoga cisza.
- Nieźle. A wiesz co jest najzabawniejsze w tej całej sytuacji? - zapytał, tłumiąc śmiech. Posłałam mu pełne wyczekiwania spojrzenie. - Że przez godzinę przyszło do mnie około tysiąca tweetów od fanek z tekstami typu "Dobrze, że zerwałeś z Tiff - plastikiem" czy "Nareszcie przejrzałeś na oczy, ta nowa wygląda na o wiele lepszą i nie spustaczoną" - zacytował.
- Wow, Tiff - plastik? Chyba opatentuje tą nazwę - powiedziałam, a Liam zaniósł się śmiechem.
 - Dobry pomysł.
- Payne! Nareszcie się pojawiłeś! - wychrypiała moja siostra, wchodząc do pokoju. Chłopak momentalnie spoważniał. - Masz mi to wszystko wyjaśnić! - rozkazała
- Z naszej dwójki chyba to ja tu zasługuje na wyjaśnienia - odparł tonem wypranym z emocji. - Już wiem, że spotykałaś się ze mną tylko dla rozgłosu.
- Co? Ja? – udała zdziwienie, ale czerwone plamy na policzkach zdradziły ją. – Skąd taki pomysł?
- Jesteś jednak kiepską aktorką, a ta ściema godna pożałowania – odparł, posyłając jej zniesmaczone spojrzenie. – Nie chce mieć z tobą już nic wspólnego.
- Ale… Ale Liam! – pisnęła, zarzucając mu ręce na ramiona. – Kto ci naopowiadał takich bzdur? – spytała, posyłając mi nienawistne spojrzenie.


- Kto powiedział, to powiedział, a ciebie nie powinno to interesować – odparował chłodno, odczepiając ją od siebie. – A ja ci ufałem – powiedział z wyrzutem i urazą, po czym bez słowa ruszył ku drzwiom i zniknął za ich progiem bez słowa pożegnania. Liam wyszedł i już nigdy nie wróił. Kontakt z chłopakiem się urwał, a Tiffany szybko znalazła pocieszenie w ramionach pewnego czarnoskórego rapera, będącego teraz na topie. Od tego dnia minęły trzy długie lata, podczas których One Direction stało się jeszcze popularniejsze i jeszcze bardziej kochane przez nastolatki z całego świata. Liam przez pierwsze tygodnie był załamany tym, jak zmanipulowała go Tiffany. On ciągle ją kochał, kiedy zrywali, ale nie było innego wyjścia. Potem jednak do gazet wyciekły prywatne zdjęcia Payne’ a z wakacji, które spędził ze swoją nową dziewczyną Margaret Febrize. Ich związek wdawał się być idealny, lecz para zerwała ze sobą tak szybko, jak szybko zaczął się ich romans. Od tamtego czasu Liam miał jeszcze dużo dziewczyn, ale każdy związek kończył się tak samo. Ta cała sytuacja sprawiała wrażenie, jakby chłopak przez cały czas czegoś szukał, albo raczej kogoś, kogoś wyjątkowego i za każdym razem, gdy myślał, że znalazł, prawda okazywała się inna. Te trzy lata nie były wystarczające, abym zdołała zapomnieć o swoich uczuciach do niego. Od czasu, kiedy go zaczął spędzać z nami sporo czasu, kiedy ciągle przesiadywał u nas w domu wraz z Tiffany, polubiłam go, a potem się zakochałam. To właśnie przez to, co czułam  do niego zdecydowałam się wtedy „zdradzić” siostrę i wyjawić mu prawdę o Tiff. Nie chciałam pozwolić by był dalej okłamywany. Przez te trzy lata codziennie o nim myślała i przez te trzy lata zastanawiałam się jakby to było, gdybym jednak mu nie powiedziała. Może teraz siedziałby jak dawniej u nas w salonie i mogłabym cieszyć się jego obecnością? Dobra, właśnie sobie uświadomiłam, że jestem totalną egoistką. Brawo, [T.I]! 
- Kupuje pani, czy nie? – szorstki głos kasjera wyrwał mnie z zamyślenia i przywołał do rzeczywistości. W tym momencie uświadomiłam sobie, że od kilku minut stoję jak słup soli przy kasie, ściskając w ręku egzemplarz „The Shine". Zadziwiające z jaką prędkością powróciły wszystkie wspomnienia związane z chłopakiem, kiedy tylko zobaczyłam jego zdjęcie na okładce. Pod spodem widniał ogromny napis „Liam Payne i Elinne Parks zerwali?! To koniec miłości piosenkarza i tancerki?!”.
- Tak, tak - mruknęłam speszona, wyciągając drobne z kieszeni spodni. Szybko zapłaciłam i jeszcze szybciej postanowiłam opuścić to miejsce. No i wtedy zaliczyłam kolejną wpadkę.
- Przepraszam - powiedziałam cicho, czerwieniąc się mocniej, kiedy zderzyłam się na chodniku z jakiś chłopakiem idącym w przeciwną stronę.W tym momencie nieznajomy podniósł na mnie wzrok. Od razu rozpoznałam te bursztynowe oczy.
- Witaj, [T.I.]. Kopę lat - odezwał się aksamitnym głosem, uśmiechając się przyjaźnie.
- Liam! - nie mogłam w to uwierzyć. Moją pierwszą myślał było "Świetnie! Pewnie znowu zasnęłam, oglądając w nocy „This is us" i teraz to wszystko mi się śni.", ale zaraz przekonałam się, że to jednak prawda. - Tak się cieszę, że cię widzę! - nie potrafiłam ukrywać entuzjazmu.
- A wiesz, że ja też? – powiedział, uśmiechając się jeszcze szerzej. – Może skoro się już spotkaliśmy, to może wyskoczymy gdzieś?
- Chętne – serce biło mi z nadmiaru emocji tak szybko, że teraz obijało się boleśnie o żebra.
- Świetnie, tu na rogu jest ekstra knajpa z sushi, idziemy?
- Tak, kocham azjatycką kuchnię.
***
Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim, co się wydarzyło w naszym życiu od ostatniego spotkania. W jego towarzystwie czułam się tak swobodnie jak przy nikim innym. Liam opowiedział mi jaką wpadkę zaliczyli podczas tournee po Ameryce Północnej, kiedy chwilę przed koncertem kłócił się z Harrym  i Zaynem o to, kto ma dziś podrzucić w tajemnicy lalki z sex shop’ u do auta menagera, gdy kurtyna nagle poszła w górę, a mikrofony zostały włączone i wszyscy to usłyszeli, a menager przy okazji dowiedział się, że wszystkie dmuchane panie to ich robota.  Nie mogłam wyrobić ze śmiechu, słysząc tę historię, a on sam też ledwo potrafił się opanować, opowiadając ją.
- Żebyś widziała jego minę kiedy znalazł te lalki w swoim BMW, jak jeszcze nie wiedział, że to my.
- Szkoda, że mnie przy tym nie było – zachichotałam. – Chętnie bym ją zobaczyła.
- Zayn nawet nagrał po tajniacku jak pulsuje mu żyła na szyi, ale kiedy Banners skonfiskował jego Smartfona, bo Malik wolał grać w Tetrisa niż pracować w studiu nad nową piosenką, przez przypadek zobaczył to i usunął, a szkoda! Ten filmik powinien dostać nominację do Oscara!
- Bez wątpienia!
Po sushi poszliśmy się przejść do parku, a później wyładowaliśmy w ogromnej willi Payne’a na obrzeżach miasta. Tak nam było dobrze w swoim towarzystwie, że nim się obejrzałam, było już bardzo późno.
- Ale się zasiedziałam – powiedziałam, zerkając na zegarek.
- Oj, nie idź jeszcze – poprosił, robiąc psie oczy, czym zawsze mnie raczej rozśmieszał niż zmiękczał.
- Człowieku, ja mam na rano do pracy! – odparłam, przewijając listę kontaktów w komórce w poszukiwaniu numeru jakiejś taksówki.
- Raz możesz nie iść – powiedział, swoim aksamitnym barytonem, przysuwając się bliżej.
- Powiedz to mojemu szefowi… - mruknęłam, starając się nie patrzeć w hipnotyzujące oczy muzyka.
- Jak chcesz mogę mu delikatne wyperswadować, że tego dnia będziesz nieosiągalna – szepną, posyłając mi łobuzerski uśmiech.
- I co byśmy wtedy robili, no wiesz, jakbym została? – spytałam przekornie.
- Jest dużo możliwości spędzania wolnego czasu. Tak się składa, że znam kilka pozycji, to znaczy propozycji - Liam poprawił się natychmiastowo, a ja wywróciłam teatralnie oczami. Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej. Myślałam, że zaraz zemdleję z tego wszystkiego.
- Nie, no, serio muszę już spadać. Spotkamy się może innym razem – zaproponowałam, trzepocząc kokieteryjnie rzęsami.
- No dobra, ale szkoda, że musisz już iść. Pozwól chociaż, że cię podwiozę – odparł, zachmurzając się trochę.
- Nie chcę robić problemu…
- Oj, daj spokój – Liam machnął lekceważąco dłonią. – Dziewczyny z agencji towarzyskiej przychodzą dopiero za godzinę, więc się mam czas.
- Bardzo zabawne, Payne – powiedziałam, z trudem powstrzymując chichot. – I czego tak suszysz zęby?
- Przy tobie nie potrafię inaczej – szepnął, gładząc mnie po policzku. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu, aż Liam przerwał ciszę – Przez te kilka lat strasznie się zmieniłaś. Skłamałbym też, gdybym nie wspomniał, że wypiękniałaś.
- Dziękuję – nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Modliłam się tylko w duchu, żebym nie zrobiła się przez to czerwona jak burak.
- Ładnie też wyglądasz, jak się rumienisz – szepnął, a jego miętowy oddech musnął mi szyję. „Cholera, zauważył” – pomyślałam. – Lubię cię, wiesz? Jesteś naprawdę uroczą osóbką – kontynuował, kiedy ja nie byłam zdolna się odezwać. Nie mogłam pojąć jak to jest, że w środku mam ochotę krzyczeć ze szczęścia, a mimo to przez gardło nie może mi przejść nawet jedno słowo. Byłam w niebie.
Mrs Payne
______________________________________________________________________________
Cześć! Jak wam się podobała druga część? Bo mi nie bardzo xd Pisałam na szybkiego i wyszło jak wyszło, czyli zwyczajnie nie wyszło :P Hahaha Byłam w szoku jak zobaczyłam 16 kom pod poprzednią częścią, wielkie dzięki :*
Zapraszam na : http://elfiahistoria.blogspot.com/  (nowy wygląd zawdzięczam Katherinie oxoxo )
i http://poweroffourelements.blogspot.com/  :D Wpadajcie i komentujcie <3

poniedziałek, 18 listopada 2013

#77. Niall cz.4

*perspektywa Nialla*


Cisza trwała już 5 minut. Jak zahipnotyzowany z nadmiarem łez w oczach wpatrywałem się w rozmazany płomień świecy myśląc cały czas o mojej wypowiedzi. Co mnie w ogóle poniosło by jej to powiedzieć? Teraz może być albo lepiej albo gorzej, choć poczułem jak wielki kamień z serca mi spadł. Już wie, przynajmniej jeden plus z tej niezręcznej sytuacji. Nerwowo zacisnąłem pięści i wypuściłem nadmiar powietrza z płuc by móc ochłonąć. Jedyne co mi teraz zostało to zacząć jaką kolwiek konwersację, ale czy to coś da? A może jeszcze bardziej ją spłoszy? Teraz se tak myślę, że mogłem ją w jakiś sposób urazić mówiąc jej, że to ona zapomniała. Oczywiście wcale nie miałem tego na myśli, broń Cię panie Boże ale w jakimś stopniu mnie to boli. Nie mogę sobie tego wybaczyć, że urwaliśmy kontakt a ja nawet się o to nie postarałem. Siedziałem skulony w pokoju rycząc jak 5 letnie dziecko. Na samo wspomnienie tamtych lat mam ochotę przyłożyć sobie w twarz i dać porządny wycisk lecz czasu już nie cofnę. Jesteś tchórzem Horan, teraz nawet na nią nie spojrzysz? – skarciłem się w duchu. Z nadmiaru stresu przymrużyłem oczy by móc wymyśleć jakąś mądrą wypowiedź. Jak trzeba coś wymyśleć, to nigdy mi nic nie przychodzi na myśl, zajebiście.
-[T.I], powiedz coś proszę… - powiedziałem błagalnym tonem.
Dalej wpatrywała się w ten sam punkt co ja przed chwilą, ściskając swoje usta w cienką kreskę. Powoli przeniosła swoje piękne, duże oczy na mnie lustrując moją twarz. Blask świec dodawał jej tajemniczego wyglądu przez co nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była taka śliczna… piękniała z roku na rok.
-Jest mi przykro Niall – wydukała ze spadającymi łzami na policzkach.
Nie mogłem wytrzymać tego widoku i przyciągnąłem ją do siebie oplatając ją swoimi ramionami. Usadowiłem ją pomiędzy moim nogami, a jej głowa opierała się na moim wgłębieniu szyi. Poczułem kokosowy szampon, który ulatniał się z jej włosów co doprowadziło mnie o zawrót głowy. Wciąż słyszałem jej szlochanie, a moje serce zaczęło coraz bardziej pękać na małe kawałeczki. Głaskałem jej ramię i jeszcze bardziej się do niej wtuliłem. Nie chciałem by płakała, by płakała przeze mnie.
-Przestań płakać, nic się nie stało [T.I] nie o to mi chodziło. Jestem zły na siebie, na Ciebie.
-Wcale nie. To ja zaniedbałam. To ja zapomniałam i…
-Zaraz mnie doprowadzisz do nerwicy… Przestań tak mówić, bo ty nic nie zrobiłaś. Dla mnie teraz najważniejsze jest to, że jesteś tu ze mną – wtuliłem się w jej włosy.
Wzdrygnąłem się gdy dziewczyna wyrwała się z moich ramion i stała tyłem do mnie. Jak oparzony powtórzyłem jej czynność i gapiłem się na nią z niedowierzaniem. Co ona do cholery robi?
-Niall…
Nic nie odpowiedziałem. Byłem lekko skołowany gdyż nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Cierpliwie czekałem na jej ruch. Powoli odwróciła się w moją stronę z lekko rozchylonymi ustami. Jej rozpuszczone, długie włosy luźno spadały na jej plecy, a oczy były zeszklone dzięki łzom. Wyglądała naprawdę niewinnie. Rozszerzyłem oczy ze zdziwienia gdy gwałtownie ruszyła w moją stronę wpijając się w moje usta. Na początku nie wiedziałem co się dzieję gdy z hukiem przywarłem do drewnianej ściany domku, ale potem zdałem sobie sprawę, że moje marzenie się spełnia. Bez chwili namysłu zachłannie oddawałem pocałunek wplatając palce w jej gęste włosy. Na parę sekund oderwaliśmy się od siebie by nabrać choć trochę tlenu, ale byłem pod wpływem euforii i lekko przyssałem jej dolną wargę sprawiając u niej dreszcz. Cicho zamruczałem, bo bardzo mi się podobała jej reakcja jaką u niej wywołuję. Przejąłem inicjatywę i uniosłem ją do poziomu mojego pasa by mogła opleć swoje nogi wokół mojej tali. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i dostrzegłem w nich pożądanie, a nasze oddechy stawały się coraz bardziej nierówne. Cicho zajęczała gdy delikatnie przygryzłem jej skórę w zagłębieniu szyi. Przenosiłem pocałunki coraz wyżej by znowu mógł napawać się jej smakiem delikatnych ust. Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak dziś, teraz obściskuję się dziewczyną moich marzeń i przyznam sobie sam, że w życiu bym się tego nie spodziewał. Pozwoliłem jej się uwolnić z jej uścisku i mierzyliśmy się razem wzrokiem śmiejąc się. Byliśmy szczęśliwi.
-Mogę Ci coś powiedzieć? – spytała dotykając opuszkami palców moją twarz.
-Mów kochana…  - odetchnąłem z nadmiaru podniecenia jakie czułem w sobie.
-Kocham Cię.
Uniosłem ją jak pan młody panią młodą i obracałem ją dopóki nie zaczęło mi się kręcić w głowie. Boże dziękuję Ci za ten wspaniały dzień!
-Ja bardziej i  nie zaprzeczaj – otarłem nos o jej czoło.

***

*twoja perspektywa*

Wysiadłam z białego Audi Nialla ze smutkiem na twarzy z myślą, że zaraz musimy się rozstać. Był już mrok i przez moje ciało przeszedł zimny powiew wieczornego wiatru targając moje włosy. Na karku poczułam przyjemnie ciepły oddech Horana, który opatulił mnie od tyłu szepcząc słodkie słówka. Pokochałam go i to bardzo; choć z wyglądu jest mega groźny i jest czasem niebezpieczny ale w środku to słodki i troskliwy Irlandczyk, który kocha mnie cały swoim sercem. Odwróciłam się w jego stronę i delikatnie musnęłam jego usta. Wiedziałam, że chciał więcej, ale już naprawdę musiałam iść i nie chętnie się ode mnie oderwał.
-Będę tęsknił – uśmiechnął się.
-Bez przesady, pewnie jutro się zobaczymy niebiesko włosy – potargałam jego czuprynę na co on się zaśmiał.
-Na pewno się zobaczymy, słońce – próbował udawać seksownego, co mu oczywiście nie wyszło – nie śmiej się ze mnie!
-Przepraszam, ale… - nie zdążyłam wypowiedzieć gdyż znowu poczułam jego aksamitne wargi.
-Niall, przestań – mówiłam śmiejąc się.
-Do jutra i nie wychodź już nigdzie dzisiaj dobrze? – poprawił opadający kosmyk na moim czole.
-Dobrze – odpowiedziałam posłusznie wtulając się w jego tors – dobranoc.
-Słodkich snów – pocałował mnie w policzek i jego sylwetka po jakimś czasie wsiadła do auta. Bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia z motylkami w brzuchu weszłam do domu opierając się o wejściowe drzwi. Byłam szczęśliwa, bo jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, szczególnie takiego przystojnego i kochanego jak Niall. Czy mogę się nazwać szczęściarą? Chyba tak.
Ułożyłam moją torebkę na komodę w przedpokoju i weszłam do salonu gdzie spotkałam Zayna siedzącego na fotelu wpatrzonego na mnie. Nie powiem, wystraszyłam się go gdy tylko wyczułam jego obecność w pomieszczeniu i niepewnie zaczęłam się rozglądać. Coś znowu przeskrobałam?
-Coś się stało? – powoli usiadłam naprzeciwko mojego brata.
-[T.I] nie podoba mi się to, rozumiesz? – powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Nie rozumiem – rzekłam zgodnie z prawdą.
-Widziałem jak całowałaś się z Niallem – wstał nagle z miejsca podchodząc do okna – ty nawet o nim nic nie wiesz.
-Wiem dużo Zayn – mój ton zmienił się na ostrzejszy. Jak już miała być jakaś dyskusja z Malikiem, to oczywiście on musi mieć zawsze rację, bez względu na to czy w ogóle ją ma. Nigdy nie dawał za wygraną, no ale taki jest już mój brat.
-Gówno wiesz [T.I].
Prychnęłam z dezaprobatą. Co on sobie myślał?!
-Nie chcę byś się z nim spotykała ok? On do Ciebie nie pasuję, jesteś dla niego za delikatna zrozum. Martwię się o Ciebie… - mówił nawet nie obdarowywując  mnie choć jednym spojrzeniem.
-Niall wcale nie jest zły. Jest kochany i nie możesz mi zabronić się z nim spotykać! – krzyczałam – przecież on jest twoim dobrym przyjacielem o co Ci chodzi?!
-Kurwa – zrobił klasyczny face palm – rodzicom by się to nie spodobało i szczególnie mi! [T.I] on zabił człowieka rozumiesz?
Oddech stanął w miejscu. Czy ja dobrze usłyszałam? Nie to niemożliwe, a nawet jeśli to jak? W moich myślach zrobił się chaos nie wiedziałam już co o tym myśleć, momentalnie zrobiło mi się słabo i nie dobrze, poczułam strach.
-A-ale jak to…? – spytałam zszokowana.
-Mówią na niego Crusher, czyli inaczej łamacz kości. Eh… mówię to tobie tylko i wyłącznie dla twojego bezpieczeństwa i masz nikomu nie mówić, bo wy baby to niezłe plociuchy – pogroził palcem.
-Zamieniam się w słuch – wyszeptałam.
-Jak Ci się wydaję, że Niall jest taki super słodziutki i milusi to źle Ci się zdaję kochana siostrzyczko. Owszem jest, ale do pewnego czasu, do czasu gdy nie jest na dragach i alkoholu. On jest od tego uzależniony i to cholernie, nie potrafi przestać i czasem wpada w furię i niszczy wszystko co stanie mu na drodze, dosłownie – splótł ręcę patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczami – raz ktoś mu przeszkodził i go zabił…
-J-jak? – wyjąkałam.
-Łamiąc mu kości... i  też do omdlenia do bił – wstrząsną głową na myśl o przykrym wydarzeniu – potem zdał sobie sprawę co zrobił i miał 3 miesięczną depresję, uczuciowy chłopak.
-Ale dlaczego go pobił?
-Chodziło o jaką dupę… znaczy dziewczynę, no – poprawił się dostrzegając u mnie pogardę – zarywał do niej to ten się wkurzył i…
-Nie dokańczaj, już wiem – przełknęłam głośno ślinę – na pewno mi mówisz prawdę, czy tylko kłamiesz bym się go bała i nie miała z nim kontaktu?
-A po co miałbym kłamać? Gdyby był normalny, jak najbardziej nie miałbym nic przeciwko twojemu związkowi z nim, ale że nie jest to już mam problem – ścisnął usta w kreskę.
-A policja? Niall siedział za kratkami? – zmieniłam temat, bo to pytanie nasuwało mi się na język.
-Nie – odparł stanowczo – stwierdzono, że nie był wtedy sobą i zrobił to nie umyślnie, bynajmniej tak udawał – odkrząknął.
Już nie wiedziałam co o nim myśleć. Jeszcze przed chwilą byłam gotowa z nim być i kochać go jak najdłużej a teraz miałam naprawdę duże wątpliwości co do tego. Ufałam Zaynowi, wiem że jest troskliwy i chcę dla mnie jak najlepiej, ale… już sama nie wiem.
-Jest 21:30. Chcesz go zobaczyć? Na 100% jest w Boor.
-Boor? – spytałam zdziwiona.
-Klub, chodź idziemy bo widzę, że niezbyt Cię przekonałem – pociągnął mnie za rękę w stronę przedpokoju – pójdziemy  tylko na chwilkę.
 ***
Szybko przejechaliśmy kilka przecznic i dotarliśmy pod klub dudniący muzyką z różowym neonowym napisem ‘’Boor’’. Od razu poczułam dym papierosowy pomieszany z alkoholem i marihuaną co mnie obrzydziło. Zaczęłam się denerwować, bo nie wiedziałam czego się spodziewać. Zayn wysłał mi pocieszający uśmiech i ruszyliśmy w stronę ciemnego korytarzu, przy którym stał wielki facet. Widząc mojego brata otworzył nam złotą bramkę. Nic nie mogłam dostrzec, ponieważ dym był tak gęsty, że nie mogłam zanalizować gdzie dokładnie się znajdujemy. Mulat pociągnął mnie mocniej w stronę jakiegoś ciemnego kąta by nikt nie mógł nas zauważyć. Stąd widok był już 100 razy lepszy i dostrzegłam znajomą mi barwę włosów. Siedział na wysokim krześle śmiejąc się w niebogłosy popijając przy tym brandy. Na ten widok moje usta przypominały literkę ‘o’, natomiast brat patrzył na niego z rezygnacją.
-O zaczyna się – wyszeptał.
Blondyn wyjął z tylnej kieszeni spodni niewielki woreczek z białym proszkiem, którego zawartość było bardzo prosto zgadnąć. Otworzył go i rozsypał jego pył na blat i zatykając jednym palcem dziurkę od nosa wciągał to świństwo. Nic nie mogłam z siebie wydusić, tylko patrzyłam się na niego i nie mogłam dalej w to uwierzyć. Jeszcze niedawno był wrażliwym chłopakiem, a teraz groźny ćpun, którego nawet bym nie tknęła palcem. Moją uwagę przykuła brunetka o brązowych włosach do ramion, która zaczęła się do niego przystawiać całując mu szyję. Wybiegłam.


TomlinsonLover
__________________________________________________________
Siemacie pyszczki! Wow było aż 14 komentarzy MASSIVE THANK YOU! Nic dodać nic ująć naprawdę jestem dumna z was, że stać na to naszych czytelników :) Zapraszam do komentowania Liama Mirandy bo coś słabo jest, a opowiadanie naprawdę będzie coraz ciekawsze :)

15 KOMENTARZY = NEXT PART

sobota, 16 listopada 2013

#76 Liam cz 1



- Eh... Jak mi się nie chce iść na tą durną randkę z Payne'm ... - mruknęła zirytowana Tiffany, moja gderliwa siostra, szykując się do wyjścia. 
- Skoro tak go nie lubisz, to po co się z nim spotykasz? 
- [T.I.], [T.I.], [T.I.] - rzuciła mi protekcjonalne spojrzenie, zakładając ręce na biodra. - Dobrze wiesz, że moja kariera w modelingu dopiero się rozkręca, a co jej bardziej pomoże niż spotkanie się z kimś mega popularnym? 
- Ty go po prostu wykorzystujesz! 
- No i co z tego? Każdy tak kiedy zaczynał. Tak albo przez łóżko - dodała po chwili namysłu.
 - Nie, większość zwyczajnie polega na swoim talencie i urodzie. 
- Sugerujesz, że jestem beztalenciem? I do tego brzydkim?- oburzyła się, posyłając mi mordercze spojrzenie. Zignorowałam to. 
- Wiesz co? Doszłam do wniosku, że jeżeli reinkarnacja istnieje, to naprawdę musiałam być jakimś Kubą Rozpruwaczem w poprzednim wcieleniu, że los pokarał mnie taką siostrą jak ty, Tiffany. Bo żeby tak żerować na biednym Liamie? To jest chyba pierwszy chłopak , który spotyka się z tobą nie dlatego, że  chce się z tobą "zabawić". On cię serio lubi. A w każdym razie tak myśli, bo jeszcze nie zobaczył jaka pusta jesteś naprawdę. Jesteś żałosna - wygarnęłam jej to, czego nie miałam odwagi powiedzieć wcześniej. Tiffany wykrzywiła usta w prześmiewczym grymasie.
 - Co ty możesz o mnie wiedzieć? - spytała z nieskrywaną pogardą. Już otwierałam usta, żeby się odgryźć, ale w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Pusta jak pewne artykuły budowlane, tleniona blondynka w kusej sukience uśmiechnęła się triumfalnie.
 - Wybacz, muszę przerwać tę "fascynującą" dyskusję, ale czeka na mnie randka - jednym zgrabnym ruchem otworzyła drzwi. - Och, Liam! Tęskniłam - zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała  lekko w usta. 
- Część, wyglądasz olśniewająco - również ją pocałował. - O, hej, [T.I.]! - przywitał się, obdarowując mnie promiennym uśmiechem. Pomachałam mu, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej. - No to co? Idziemy? - Tiffany zachichotała, a ja wywróciłam zdenerwowana oczami. Siostra rzuciła mi coś ma odchodne i zatrzasnęła za sobą drzwi. Liam patrzył na nią z takim uczuciem, a ona co? Miała go za nic. Tiffany traktowała chłopaka jak zabawkę. Nie mogłam pozwolić by dalej bawiła się jego uczuciami. Postanowiłam, że powiem  wszystko. Ale nie wiedziałam jak... Chociaż nie... Zdaje się, że mam pewien pomysł. Uśmiechnęłam się sama do siebie na tę myśl. Gdy tylko moje ''zakochane" gołąbeczki wrócą, opowiem Liamowi co mówiła o nim moja głupia siostra. Chociaż nie... Jeśli Tiffany przy tym będzie, to pokrętnie się wykręci, jak zawsze zresztą, zatrzepocze rzęsami, a Payne będzie gotowy uwierzyć w każde jej słowo. Muszę z nim pogadać na osobności, żeby miał czas to przemyśleć. Żeby uwierzył. Już wiem! Nie zagadnę go teraz, tylko spotkam się z nim któregoś dnia sam na sam w strefie wolnej od Tiffany, której blond farba chyba już do końca wyżarła mózg. Wtedy wszystko mu wyjaśnię. 
*** 
Liam odprowadził Tiffany do domu jakąś godzinę temu. Teraz moja "kochaną" siostra w dalszym ciągu okupywała łazienkę, więc postanowiłam wykorzystać sytuację. Sama nie miałam jego numeru, więc postanowiłam zakraść się do pokoju siostry i wysłać mu wiadomość z prośbą o spotkanie . Poszłam do jej, jak na mój gust stanowczo zbyt różowej sypialni, obklejonej zdjęciami Tiffany. Tak, to było sanktuarium powierzchowności. Chwilę zajęło mi szukanie jej telefonu, ale w końcu znalazłam go w stosie małych, biurowych karteczek zapisanych najróżniejszymi numerami. 
"Cześć, tu [T.I.]. Musimy pogadać. Spotkajmy się jutro o 16:00 w Betty's Cafe. Nie pisz czy przyjdziesz, po prostu bądź."
 I wyślij... Wykasowałam z bilingu ślad po tym, że wysalam SMS, żeby Tiffany się o niczym nie dowiedziała. Nagle usłyszałam kroki siostry na przedpokoju. Spanikowana, ledwo zdążyłam na powrót zakopać telefon w stosie żółtych karteczek, a w drzwiach stanęła Tiffany. Miała na sobie miętowy, satynowy szlafrok i puchate, różowe kapcie. Zmierzył mnie podejrzliwie spojrzeniem. 
- Co ty tu robisz? Chyba zabroniłam ci wchodzić do mojego pokoju 
- Eee... Ja przyszła tylko... - myśl,[T.I.], myśl! Po co mogłaś przyjść do tej świątyni różu? - Chciałam pożyczyć tą twoją... sukienkę - na moje ucho nie zabrzmiałan zbyt przekonująco, ale siostra to łyknęła.
 - Och, wiedziałam, że w końcu wyrobi ci się gust - powiedziała z blaskiem w ciemnych oczach. - Co powiesz na mała czarną? Chłopcy będą się ślinić na twój widok.
 - Jakbyś czytała mi w myślach - ucieszyłam się sztucznie szczęśliwa, że Tiffany nic nie podejrzewała.
 - Tylko nie zniszcz jej, bo chce włożyć tą szmatkę na randkę z Liamem. 
- Co?! - serce zabiło mi szybciej. Nie mogli się umówić znowu na jutro. Tylko by spróbowali! - K-kiedy się z nim spotykasz? - spytałam, starając się, żeby ton mojego głosu nie wzbudzał  podejrzeń. 
- W następny piątek, ale wolę mieć zaplanowane, co założę. Przecież muszę.wyglądać olśniewająco! -No tak... To może ja już pójdę, zobaczyć czy dobrze na mnie leży, a ty w tym czasie może się ubierzesz, wiesz, taki pomysł... - ufff.... Już myślałam, że cały plan się rypnie.
 - Dobra, masz i spadaj - powiedziała na odchodne, podając mi sukienkę. Zrobiła to tak delikatnie, jakby składała na moje ręce jakąś ważną relikwię, a nie niemiłosiernie kusą sukienkę, ledwo zakrywającą tyłek. Z triumfem na ustach zamknęłam za sobą drzwi pokoju Tiffany. Wiadomość wysłana, teraz pozostaje tylko wyczekiwać jutra. 
*** 
Cały następny dzień myślałam, jak mam mu to powiedzieć, oczywiście zakładając, że odczytał SMS i przyjdzie. W końcu wyszłam z domu, ubrana w pudroworożowe jeansy rurki i białą, przewiewną bluzkę. Kiedy w końcu dostałam do kawiarni, Liama nigdzie nie było. Ciągle z nadzieją, że wkrótce się pojawi, zajęłam miejsce przy stoliku w głębi sali. Minęło pół godziny, a on się jeszcze nie zjawił. Gdy chciałam już wyjść, podszedł do mnie chłopak w ciemnych okularach i z fullcapem z Batmana na głowie i usiadł na przeciwko mnie. Liam. Serce podeszło mi do gardła. Jak mam zacząć?
 - Cześć, po co chciałaś mnie widzieć? - spytał, obrzucając mnie przyjaznym spojrzeniem. - Chciałam porozmawiać z tobą o Tiffany - zaczęłam i opowiedziałam mu te wszystkie okropne rzeczy, które mówiła o nim moja siostra. Gdy skończyłam, zaległa pełna napięcia cisza. - To nie możliwe - powiedział w końcu.- Nie wierzę. Nie chcę uwierzyć. 
- Wiem, że to trudne, ale tylko pomyśl, po co  miałabym kłamać? - chłopak nie odpowiedział. Ja też się nie odzywałam. Zależało mi by miał chwilę, aby to przemyśleć, dopuścić do świadomości. Siedzieliśmy tak, pogrążeni w całkowitym milczeniu, aż po raz kolejny Liam pierwszy się odezwał.
- Ona... Okazywała mnie przez cały ten czas? Od samego początku? - spytał głosem wypranym z emocji.
 - Niestety - powiedziałam, wstydząc się za własną siostrę. - Tak mi przykro, Liam, ale nie chciałam pozwolić, żeby Tiffany dalej cię okazywała. Nie zasługujesz na to. 
Chłopak znów nic nie odpowiedział, ale jego milczenie było wystarczająco wymowne. 
- Przykro mi, że dowiadujesz niebo tym w taki sposób i ode mnie...
 - Dzięki, że w ogóle mi to mówisz - odparł. Posłałam mu ciepły uśmiech, który chłopak zmusił się by go odwzajemnić. W tym momencie było mi go tak strasznie szkoda, ale co miałam zrobić? Chwyciłam delikatnie jego wyciągniętą dłoń w pokrzepiającym geście. Liam spojrzał mi głęboko w oczy. Patrzyliśmy tak na siebie chwilę bez słowa, aż nagle zauważyłam błysk flesza. Człowiek siedzący przy stoliku obok celował w nas aparatem, pstrykając co chwila nowe fotki. 
- Uśmiechnij się, paniusiu, jutro będziesz na okładce - powiedział ochryple, szczerząc do nas swoje żółtawe zęby. 
- Won stąd, bo zawołała ochronę - odezwał się Liam lodowatym głosem. 
- Haha, dzisiaj nie masz przy sobie swoich goryli - odparł pewnym siebie tonem, przestając na chwilę cykać zdjęcia. 
- Tak? A widzisz tych miłych panów przy barze? Tych napakowanych z tatuażami więziennymi ? - chłopak wskazał na dwójkę, ubranych od stóp do głów w czarną skórę nabita ćwiekami. - To moi "goryle" Mogę pójść o zakład, że właśnie popijają sobie szkocką, a musi pan wiedzieć, że po alkoholu są bardzo... Jakby to ująć? Nerwowi  - powiedział spokojnie, a przez twarz pismaka przemknął cień strachu. 
- W sumie już mam to, po co przyszedłem ... - rzucił, ruszając do wyjścia. 
- Czekaj - zawołał z nim Liam, podchodząc do paparazzi. W lokalu było tak głośno, że nie słyszałam co mówią. Widziałam tylko jak ruszają się ich usta i jak mężczyzna majstruje coś przy swoim aparacie, a potem pokazuje go Liamowi. Zakochany muzyk - desperat wyglądający jakby przejawiał skłonności samobójcze wrócił do naszego stolika, a przez jego twarz przemknął triumfalny uśmiech.
 - Co mu powiedziałeś? - spytałam, biorąc łyk swojej kawy. 
- Kazałem usunąć mu zdjęcia, które nam zrobił - wyjaśnił, biorąc ze mnie przykład i dobierając się do swojego espresso. - Mhy... Uwielbiam kawę.
 - I tak po prostu zgodził się je usunąć ? -spytałam z niedowierzaniem.
 - Oczywiście, że nie - zaśmiał się. - Musiałem postraszyć go jeszcze raz tymi facetami. 
- To nie byli twoi ochroniarze, prawda? 
- Nie - znowu się roześmiał, ale zaraz nawrót spoważniał. - Dziękuję , że powiedziałaś mi prawdę.
 - Nie dziękuj, nie masz za co. Powiedz, co zamierzasz teraz zrobić? Chcesz z nią zerwać?
 - A co innego mi pozostało? - jego bursztynowe oczy pociemniały. - Ale najpierw chcę z nią porozmawiać... Nie dzisiaj, ale może jutro. Chce mieć czas wszystko to przemyśleć.
 - Rozumiem.
 ***
 - [T.I.] ! - wydarła się przeraźliwie moja siostra następnego poranka. - Czego krzyczysz? - spytałam, tłumiąc ziewniecie. Tiffany siedziała w kuchni,
czytając gazetę. Ignorując ja podeszłam do ekspresu i zaparzyłam kawę. To jedyne co mogło mnie postawić na nogi o tak nieludzkiej godzinie. 
- Wyjaśnij mi, z łaski swojej, co to ma być!
 - Ale co? - spytałam niosąc kubek z gorącym napojem do stołu. 
- To! - uniosła do góry gazetę. Byłam w takim szoku, że kubek wyślizgnął mi się z ręki, roztrzaskując w drobny mak na białych kafelkach. Na okładce było wielkie zdjęcie pokazujące jak trzymam Liama za rękę w kawiarni. Nad fotografią widniał jeszcze większy nagłówek : Nowa dziewczyna Liama! Podobno to niej chce rzucić Tiffany [T.I.] ! 
- Miał to skasować - byłam w stanie powiedzieć tylko tyle.
                                                                                                    Mrs Payne^^^
_____________________________________________________________________
 
Cześć, Directionerki? Wow, chyba ponad miesiąc mnie tu  nie było xd Nie wiem jak wy, ale ja już się nie mogę doczekać grudniowego seansu This is us :3 No i płyty :D A wy? Jak ja ich kocham, tego sie nie da słowami opisać ;) 
Zapraszam ---> http://poweroffourelements.blogspot.com/   

 Mój drugi blog Prophecy of Alamer (http://elfiahistoria.blogspot.com/) został nominowany do konkursu na blog miesiąca :D Bardzo proszę was o głosy w ankiecie na tej stronce ----> http://spis-blogow-z-opowiadaniami.blogspot.com/2013/11/konkurs.html#comment-form
Jak każda ankieta na blogu jest anonimowa, proszę głosujcie, to dla mnie wiele znaczy ;* Będę wam wdzięczna za każdy oddany na mnie głos :)

środa, 13 listopada 2013

#75. Niall cz.3

*twoja perspektywa*

Dochodząc do szkoły otarłam chusteczką higieniczną łzy. Byłam przerażona zachowaniem Nialla i miałam przeczucie, że powoli zaczynam się go bać. Nienawidzę gdy ktoś na mnie krzyczy do tego bluźniąc… to przykre, że się tak do mnie odezwał. Nie mogłam dalej dojść do siebie bo zobaczeniu połamanego na kawałki budowlańca. Na samą myśl o tym wzdrygam się z obrzydzeniem. Śmiało mogę stwierdzić, że to był najgorszy poranek w moim życiu. Chcą zapomnieć o dzisiejszych wydarzeniach szybko spostrzegłam moje dwie przyjaciółki – Cassie i Rikki.
 -Hej dziewczyny – wymusiłam uśmiech.
 -Jeny [T.I] co Ci się stało? Czemu płakałaś? – spytała z troską Cassie.
-Porozmawiamy o tym później dobrze? To nic takiego – uspokoiłam je.
-Na pewno? – upewniła się Rikki.
-Boże [T.I] przeglądałaś się w lustrze? – zza pleców dziewczyn ujawnił się mój przyjaciel Stan.
 -Ugh potem to wyjaśnię! Możemy już iść na lekcje? Chcę mieć ten sprawdzian z chemii za sobą…

*5 godzin później*

Uradowana zaraz po dzwonku wybiegłam z klasy niemal skacząc z radości. Dostałam moją pierwszą 6 z chemii co było dla mnie naprawdę wielkim wyczynem. Nie mogłam sama sobie uwierzyć, że mi się to udało. Dziewczyny nie mogły mnie do końca uspokoić gdyż krzyczałam jak głupia, a zaraz w oddali zauważyłam Stana, który właśnie skończył lekcję biologii.
-Stan! Dostałam 6 z CHEMII! – rzuciłam się w ramiona chłopakowi z papierem w ręku.
-Gratuluje mała – obrócił nas w koło śmiejąc się. Bardzo lubiłam tego chłopaka. Może i nie był najprzystojniejszym facetem na Ziemi, ale był naprawdę świetnym przyjacielem. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które również iskrzyły iskierkami radości tak samo jak moje.
 -Więc musimy to uczcić co nie? – wrzucił się do całej naszej grupki.
 -No pewnie! – uwiesiła mi się na ramieniu Cassie.
-Ej, sorki, że wam przerwę tą sielankę ale właściwie co to za gość? – wskazała na… Nialla. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Albo mam jakieś omamy, ale on ma naprawdę niebieskie końcówki na włosach. W sumie cóż się dziwić jest punkiem, a każdy kolor włosów mu by pasował to jego postury. W czarnych okularach przeciwsłonecznych miał głowę skierowaną w naszą stronę z niewyraźnym uśmiechem. Ubrany był w zwykły biały t-shirt, który zdobiła jeansowa kamizelka, czarne dopasowane spodnie i tym razem białe Nike. Trzeba mu było przyznać, że wyglądał świetnie. Zwilżył delikatnie swoje usta zdejmując swoje okulary do czubka nosa lustrując mnie wzrokiem. Powinnam być na niego wściekła, a zamiast tego myślę nad tym czy można być aż tak seksownym jak Horan, brawo [T.I]. Cicho westchnęłam.
 -Przepraszam was na chwilę. Odeszłam powoli od grupki przyjaciół kierując się w stronę Nialla. Im byłam bliżej niego, tym bardziej zaczął się uśmiechać. Chciałam odwzajemnić gest, ale musiałam udawać teraz obojętną i zimną. Niech zobaczy, że ze mną się tak nie pogrywa.
 -Dzięki Ci za pomoc, dostałam 6 – wcisnęłam mu sprawdzian do ręki.
-To wspaniale [T.I] – nasunął okulary na włosy wędrując wzrokiem z uśmiechem na twarzy po kartce – jestem z Ciebie dumny.
-Ja z siebie też.
 -[T.I] – spuścił rękę z kartką szeleszcząc przy tym – przepraszam, że byłem taki niemiły… jak się wkurzam często mówię brzydkie słowa i naprawdę strasznie mi głupio. Nie zasłużyłaś sobie na takie traktowanie.
Po jego wypowiedzianych słowach coś w moim sercu pękło. Widziałam z jego oczach, że bardzo tego żałuje i naprawdę jest mu przykro. Nie wiedziałam co mu na to odpowiedzieć więc tylko spojrzałam się na jego klatkę piersiową by znów wrócić do jego anielskiej twarzy. Mój brak jakiej kolwiek odpowiedzi doprowadził go do zdenerwowania i zmarszczył lekko brwi czekając na jakąś reakcję z mojej strony. W końcu przerwałam tą torturę.
-Co w związku z tym Niall?
-Wybaczysz mi? – uśmiechnął się niewinnie – jak chcesz daj mi w twarz tylko proszę Cię nie bądź na mnie już zła…
Blondyn zamknął szczelnie oczy i czekał na mój cios. Wcale nie miałam zamiaru go bić, za bardzo go lubiłam by go spoliczkować. Przeprosił i to jest dla mnie najważniejsze. Nawet nie wiem kiedy poczułam, że samoistnie się uśmiechnęłam i nie tracąc czasu przytuliłam się do torsu Horana. Ze zdziwienia chłopak zadrżał opatulając mnie swoimi silnymi ramionami. Poczułam na mojej szyi jego ciepły oddech, który był zadziwiająco przyjemny. Przymrużyłam oczy i rozkoszowałam się tą cudowną chwilą. Czas stanął w miejscu kiedy Niall odchylił lekko głowę by móc spojrzeć w moje oczy. Jego błękitna barwa oczu z ciemniała powodują u mnie o zawrót głowy. Opuszkami palców gładził delikatnie mój policzek. Poczułam znajome, piekące uczucie i natychmiast zakryłam zaczerwienione policzki rękami. Nialler cicho się zaśmiał ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów. Wcale mi w tym nie pomagał. Im więcej czasu z nim spędzałam tym bardziej mnie onieśmielał swoją osobą.
-To oznacza tak? – przygryzł dolną wargę.
Kiwnęłam twierdząco głową. Jak zwykle, zawsze daje za wygraną, szczególnie takim przystojnym facetom jak on. Jestem beznadziejna, ale co ja poradzę, że on jest taki słodki?
-Może… chcesz gdzieś ze mną pójść? – podrapał się po tyle głowy.
-Jasne – odpowiedziałam natychmiast samej się sobie dziwiąc.
-Extra! To… - przerwał patrząc się w jakiś punkt za moimi plecami. Obejrzałam się za siebie i oczywiście to nikt inny jak ciekawska Rikki.
-[T.I] może mnie przedstawisz? – ponagliła mnie po dłuższej chwili.
-Ach… Rikki Niall, Niall Rikki – przedstawiłam ich gestykulując rękoma.
-Miło mi – ucałował rękę rudowłosej jak prawdziwy gentleman sprawiając u niej o szkarłatny rumieniec. Poczułam… zazdrość?
-Mi również – zatrzepotała sztucznie rzęsami. W tym momencie chciałam ją rozszarpać, ale starałam się udawać twardą i obojętną. Świetnie ja to mam humory, raz mam Nialla w dupie, a raz jestem o niego zazdrosna… co się ze mną dzieje…
-Wiesz Rikki jest naprawdę miło, ale niestety muszę porwać gdzieś [T.I], nie gniewaj się – puścił mi zalotnie oczko, za co oczywiście się uśmiechnęłam. Byłam mu za to cholernie wdzięczna, bo nie wiem czy wytrzymałabym to jeszcze. Rikki westchnęła z rezygnacją i szybko się z nami pożegnała wracając do Stana i Cassie. Niebiesko – blondyn o ile tak można nazwać barwę jego włosów pociągnął mnie delikatnie w stronę białego audi. Jeszcze raz obejrzałam się za grupką moich znajomych i jedynie u Stana dostrzegłam niepokój.


***


-Niall gdzie jesteśmy? – spytałam zaciekawiona wysiadając z auta.
-W miejscu gdzie spędziłem praktycznie połowę swojego dzieciństwa – spojrzał dumnie na ogromne drzewo.
Z zainteresowaniem zaczęłam mierzyć wzrokiem otaczającą mnie przestrzeń. Był to niewielki las, który był położony parę kilometrów od miasta, ponieważ do moich uszu dobiegał jeszcze szum jadących samochodów. Otaczało nas wiele wysokich drzew, które dodawały standardowy klimat lasu. Spojrzałam na najpotężniejsze drzewo i ku mojemu zdziwieniu był na nim domek. Domek na drzewie – zaśmiałam się w duchu. Zawsze chciałam taki mieć, ale różowy. Dopiero teraz do moich nozdrzy dotarł Świerzy zapach sosny, który całkowicie mnie rozluźnił i przywołał dawne wspomnienia związane z moim dziadkiem podczas naszych ‘’polowań’’. Wracając do rzeczywistości jeszcze raz zaczęłam się uważnie przyglądać budowli na drzewie.
-To twój domek?
-A mój – ułożył dłonie na biodrach – zbudowałem go z tatą.
-Pewnie mile to wspominacie, prawda?
-Już nie… - usłyszałam w jego głosie smutek.
-Przepraszam, ja…
-Nic się nie stało, nie ważne – machnął ręką – zapraszam, panie przodem.
Z poczuciem winy wspięłam się na wiszącą drabinkę. Miałam co do niej trochę wątpliwości, gdyż drewno było już z deczka spróchniałe, ale zaryzykowałam. Wyczułam za sobą Nialla, który zaraz za mną powoli się wspinał obdarowując mnie niewinnym uśmiechem. Nim się obejrzałam, już znaleźliśmy się w środku. Przez liczne szparki w ścianach do pomieszczenia docierały malutkie promyczki słońca nadając temu miejscu magiczną i tajemniczą atmosferę. W kącie stał czarny kuferek, niewielki stoliczek z krzesełkami do kompletu. Było naprawdę bardzo przytulnie.
-Podoba Ci się? – usłyszałam tuż przy uchu przyjemny głos chłopaka.
-Bardzo – odpowiedziałam onieśmielona jego bliskością. Myślałam, że zaraz zemdleję kiedy poczułam jak splata swoje palce z moimi. Miał taką delikatną skórę…
Niall odszedł ode mnie podchodzą do już znanego mi kufra i przysunął go bardziej na środek. Otworzył go i wyjął z niego duży niebieski koc i kilka małych świeczuszek. Pomogłam mu rozłożyć tkaninę, która idealnie rozprostowała się na drewnianych szczebelkach. Usiadłam po turecku i obserwowałam ruchy mojego towarzysza. Wyjął z tylnej kieszeni spodni zapalniczkę, po czym zaczął zapalać wszystkie świeczki po kolei stawiając je w różnych miejscach. Jak już skończył swoje poczynania wyciągnął z kufra kilka rzeczy i dołączył do mnie. Byłam lekko skrępowana, bo poczułam jak udo Nialla ociera się moje, co sprawiło u mnie przyjemny dreszcz.
-Chciałabyś mnie bliżej poznać? – spytał lustrując mnie wzrokiem.
-Jeszcze pytasz? Jasne, jeśli chcesz – ścisnęłam nerwowo materiał koca.
Uzyskałam w odpowiedzi tylko cichy śmiech i ujrzałam przed sobą album ze zdjęciami średniej wielkości. Spojrzałam pytająco na Horana, ale ten mnie ponaglił bym śmiało go otworzyła. Moim oczom ukazały się prze najróżniejsze fotografie z jego dzieciństwa. Nie mogłam przestać się śmiać jak widziałam jego zabawne zdjęcia jak np.: ubrudzona twarz w sosie po bodajże spaghetti. Strona za stroną przewijały się w moich palcach aż w końcu ujrzałam… siebie z trochę większym blondaskiem. Miałam może tutaj z… 6 lat.
-O mój boże to my… - zabrakło mi wdechu w piersiach.
-Jak widzisz… znaliśmy się już wcześniej. Zabawne…
-Oh… głupio mi Niall, ale ja Ciebie w ogóle nie pamiętam… tak mi głupio….
-Ej [T.I] masz prawo nie pamiętać – przykrył swoją dużą dłonią moją własną – to było dawno temu, a ja pamiętam bo… bo…
-Bo co…? – mój oddech momentalnie przyśpieszył.
-Ja… - zacisnął usta w cienką linie. Wyczułam u niego strach. Najwyraźniej coś przede mną ukrywał.
-Jak nie chcesz to nie mów, w porządku… - powiedziałam zrezygnowana.
-Od zawsze Cię kochałem, od kiedy miałem 7 lat byłaś tylko i wyłącznie ty. Może Ci się to wydać dziwne, ale jako dziecko po prostu już się potrafiłem zakochać. Oboje zaczęliśmy dojrzewać i oddalać się od siebie… każde poszło swoją drogą i ty zapomniałaś o mnie i nie mam ci tego oczywiście za złe, ale ty zostałaś na zawsze w moim sercu… i z czasem ja zacząłem się zmieniać, zacząłem się robić buntowniczy i pyskaty, bo tak naprawdę nikt mnie nie rozumiał, zawsze byłem gnębiony i uważany za największego frajera w szkole a teraz? Teraz każdy się mnie boi i uważam siebie dalej za frajera a wiesz czemu? Bo pozwoliłem Ci odejść, pozwoliłem odejść mojemu największemu marzeniu, które prysło jak bańka mydlana i właśnie dopiero teraz tutaj z tobą siedzę i poznajemy się na nowo… tak nie powinno być… przepraszam – po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
Byłam w szoku… dalej nie mogłam w to uwierzyć co przed chwilą usłyszałam. To było piękne i jeszcze nigdy w moim marnym życiu moje uszy nie doświadczyły czegoś takiego. Zaczęłam mieć poczucie winy, bo tak naprawdę to wszystko moja wina, to ja zapomniałam, to ja go olałam, to ja podjęłam wybór. Nie wiedziałam co powiedzieć. Razem patrzyliśmy się w płomień świeczki ze łzami w oczach. 
TomlinsonLover
_______________________________________________________

PRZEPRASZAM! Znowu WORD odmawia posłuszeństwa i jest króciótki ugh... ;/ ale myślę, że choć trochę ta część się wam spodobała :) także obiecuję, że następna część będzie dłuższa i zjawi się wkrótce :)
Dziękujemy za 30 000 wyświetleń!! Kochamy was bardzo mocno xx

10 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ 



czwartek, 7 listopada 2013

# 74. Zayn cz. 4 (zakończenie)


Podeszłam bliżej niej i czekałam na odpowiedź. Stała przez chwile patrząc mi w oczy.
-Nick.. Pobił się z Harrym- załkała.
-Tak mi przykro- przytuliłam ją.
Zaczęłam głaskać jej włosy i lekko kołysać, by się uspokoiła.
-Zaraz przyjdę..- powiedziałam po chwili.
Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Szybko stanęłam przed pokojem chłopaków, a po chwili byłam już obok Harrego.
-Co on ci zrobił..- szepnęłam oglądając jego posiniaczoną twarz.
-To nic takiego..- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Przemyłeś to czymś?- zapytałam siadając obok niego.
-Zayn poszedł po apteczkę..
-Harry do łazienki!- usłyszałam donośny głos Malika z salonu.
-Przepraszam..- szepnęłam do Harrego i wyszłam z ich pokoju, po drodze mijając Zayna.
-[T.I.] poczekaj!- poczułam silną dłoń na nadgarstku.
-Co?- krzyknęłam odwracając się.
-Co zamierzasz teraz zrobić?- zapytał patrząc mi w oczy.
-Nie wiem. Mogę już iść?- spojrzałam na zaciśnięty uścisk na moim nadgarstku.
-To nie twoja wina.. - chciał mnie pocieszyć i przytulić, ale gdy puścił moją rękę odbiegłam od niego.
Pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Wyciągnęłam telefon i wpatrywałam się w numer Nicka. W końcu zdecydowałam się zadzwonić.
-Co ty odpierdalasz?!- krzyknęłam, gdy tylko odebrał.
-Wiedziałem, że zadzwonisz- powiedział spokojnie.
-Po co ich w to wciągasz?- zapytałam już trochę ciszej i wyszłam na balkon.
-Stęskniłem się wiesz? - olewał moje pytania.
-Jesteś śmieszny! Zostaw ich w spokoju!
-O której mam być po ciebie, słonko?- zapytał słodkim i spokojnym głosikiem.
-Głuchy jesteś?! Nigdzie z tobą nie idę!
-Będę o 20- zaśmiał się szyderczo i rozłączył.
Od razu oparłam się o ścianę i opadłam na ziemię. Łzy błyskawicznie pojawiły się na moich policzkach, spływając samoistnie. Dlaczego ja? Czemu to ja musiałam spotkać takiego idiotę, który chce mnie zniszczyć?!
-[T.I.]...- zadręczanie się, przerwał mi dobrze znany głos.
Szybko schowałam twarz w dłonie, by chłopak nie widział moich łez.
-Nie płacz- wyszeptał i usiadł obok mnie, obejmując ramieniem.
-Przepraszam..- wytarłam łzy i podniosłam głowę.
-Idziemy na tą plażę?- zapytał odgarniając mi włosy z twarzy.
-Nie wiem. Jak chcesz możesz iść, ja chyba zostanę..
-Zostanę z tobą. Jeśli mogę..- spojrzał na mnie, a ja zgodziłam się kiwając głową.
-Chodź do pokoju. Nie siedź tutaj. Pójdę tylko do siebie na chwilę i zaraz wrócę.
Przeszłam na swoje łóżko i położyłam się na nim. Zayn pocałował mnie w czoło i wyszedł, cicho zamykając drzwi.
Poprzedniej nocy źle spałam, więc postanowiłam zamknąć oczy na chwilę. Skończyło się to na tym, że usnęłam dość szybko.


Obudził mnie jakiś dźwięk, który dochodził zza zamkniętych drzwi. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam chwiejnym krokiem przez pokój. Powoli otworzyłam drzwi i rozejrzałam się w głównym pomieszczeniu. Pod oknem stała jakaś wysoka, zakapturzona postać. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak Zayn, więc bez zastanowienia przytuliłam się do niego od tyłu. Chłopak lekko drgnął i powoli odwrócił się do mnie. Gdy tylko ujrzałam profil jego twarzy, wiedziałam, że to nie Malik.
Moje powieki rozchyliły się tak mocno, że gdybym pochyliła się do przodu, oczy wyleciałyby mi na podłogę. Byłam kompletnie sparaliżowana i spanikowana, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W końcu Nick się odezwał.
-Cześć księżniczko.
Jego głos i postawa ukazywały wyższość i zwycięstwo. Chciałam uciec od niego, jednak gdy się cofnęłam, złapał mnie za nadgarstek.
-Mam niespodziankę- szepnął mi do ucha.
Zaprowadził mnie na na środek pokoju i kazał usiąść na krześle, które tam stało. Na początku się wahałam, ale w końcu usiadłam. Nick od razu związał mi nogi i ręce, przez co nie mogłam wstać.
-Zaraz wrócę- jego głos z kojącego, stał się ostry.
Wyszedł z pomieszczenia. Od razu zaczęłam się miotać, by chodź zluzować uścisk lin, przez który krew nie dopływała do wszystkich narządów mojego ciała. Po chwili drzwi cicho skrzypnęły i lekko się otworzyły. Ujrzałam zadowoloną twarz Nica i postać, którą za sobą ciągnął.
-Poznajesz?- zapytał patrząc mi w oczy.
Pokiwałam przecząco głową, a ten spojrzał na chłopaka.
-Oh.. Wybacz. Podnieś główkę- uśmiechnął się pod nosem i uniósł podbródek tajemniczego gościa.
-Zayn...- wyszeptałam.
Nie mogłam uwierzyć, że to zrobił. Malik miał posiniaczoną twarz, rozbitą wargę i łuk brwiowy, z których pomału sączyła się krew.
-Tak to on! Twój książę!- krzyknął Hale i puścił ramię chłopaka.-I co teraz zrobisz co?- zapytał podchodząc do mnie.
Podniósł moją głowę, bym spojrzała na niego.
-Zostaw ją..- usłyszałam cichy głos Zayna.
-Mówiłeś coś?- głos Nicka stał się normalny.
-Zostaw ją..- powtórzył trochę głośniej.
-Mam się zająć tobą?- złapał chłopaka za włosy i lekko uniósł mu głowę.
-Nick...- szepnęłam, by skupił się na mnie.
-Niech zgadnę.. Chcesz, żebym tobą się zajął?- puścił Malika.
-Masz go zostawić.
Hale spojrzał na mnie i zmrużył oczy. Bez jakichkolwiek uczyć kopnął chłopaka leżącego na ziemi. Ten jednak nawet nie pisnął, tylko zwinął się w kłębek. Nick kopnął go znowu, tym razem mocniej. Malik nie wydobył z siebie najcichszego dźwięku.
-Przestać!- krzyknęłam, gdy Hale wziął zamach.
-Czemu?! Przez niego straciłem sens życia!- wrzasnął grożąc mi palcem.
-On nic nie zrobił!
-A kto mi ciebie zabrał?! Sprawił, że mnie znienawidziłaś?!
-Sam to zrobiłeś!
-Nie prawda.. On to zrobił! Zginie, tak jak ty suko!- krzyknął i popchnął krzesło, a po chwili już leciałam..


-[T.I] obudź się!- poczułam mocny uścisk na ramionach.
Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że nadal leże na łóżku, a przede mną siedział Zayn. Od razu łzy napłynęły mi do oczy. Zakryłam twarz dłońmi i załkałam cicho.
-Hej, co jest?- zapytał, obejmując mnie ramieniem.
Pociągnęłam nosem i wytarłam mokre policzki.
-Miałam zły sen..- szepnęłam lekko ochrypniętym głosem.
-Już dobrze- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.- Kiedyś mi go opowiesz- zaśmiał się i wstał z łóżka.
-Wolałabym nie..- szepnęłam i poszłam za nim do głównego pokoju.
-Poszli już na plaże.. Możemy do nich dojść, jak chcesz- powiedział, gdy usiadłam obok niego na kanapie.
-W sumie.. Możemy iść- uśmiechnęłam się.
-Spotkamy się w holu? Pójdę się przebrać.
-Jasne. Za 10 minut?
Kiwnął głową i wyszedł. Szybko przebrałam się w fioletowy strój, na to założyłam niebieskie szorty i białą bluzkę. Związałam potargane włosy w kitkę i wyszłam z pokoju, zabierając tylko kartę i telefon.
Ustałam na podjeździe i oglądałam z daleka morze. Nie musiałam długo czekać na chłopaka. Złapał mnie w tali i pocałował w szyję.
-Zayn..- pisnęłam.
-Cześć śliczna- odwrócił mnie do siebie.
-Idziemy?- uniosłam brwi ku górze i uśmiechnęłam się do niego.
Bez słowa złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Spojrzałam na niego, był szczęśliwy. Szybko dotarliśmy do piątki przygłupów, która bawiła się w budowanie zamków z pisaku.


Parę godzin na plaży wśród przyjaciół dobrze mi zrobiła. Poznałam lepiej chłopaków, o których wcześniej prawie nic nie wiedziałam. Przestałam myśleć, o przesłaniu snu, który na początku niemiłosiernie siedział mi w głowie. Bałam się o Lucy i chłopaków.. Nick zawsze był nieprzewidywalny.. Nie chciałam, żeby stało się im coś przeze mnie. Nie wybaczyłabym sobie tego.
-Idziemy na spacer?- wyrwał mnie z zamyślenia głos i dotyk Malika.
-Możemy iść- uśmiechnęłam się i z małą pomocą chłopaka wstałam z koca.
Tym razem to ja złapałam Zayna za rękę i przytuliłam się do jego ramienia.
-Cieszę się, że cie poznałam- szepnęłam mu do ucha, gdy oddaliliśmy się od pozostałych.
-Ja bardziej! Wiesz, że miałem wyjechać tamtego dnia? Dobrze, że tego nie zrobiłem..- zatrzymał się i lekko musnął moje usta.
Zaśmiałam się cicho, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
-Już widzę nagłówki portali..- westchnęłam.
-A ty znowu o ty.. Lepiej się nie przejmować i ich nie czytać. Jest o wiele lepiej, bo gdy się dowiesz co tam wypisują.. Najważniejsze, że ty i twoi bliscy wiedzą jak jest..
Poszliśmy dalej. Dziwiło mnie to, że nie widziałam nikogo, kto by się nam przyglądał. Z opowiadań chłopaków wywnioskowałam, że nieważne gdzie są i jaka pora dnia jest, zawsze ktoś im robi zdjęcia, prosi o autografy..
Nagle przed nami pojawił się jakiś chłopak. Nie widziałam jego twarzy, bo miał na sobie kaptur, ale kojarzyłam go. Nie był to Nick, ale był do niego podobny. Chłopak uśmiechnął się i podszedł jeszcze bliżej. Zayn, chyba odruchowo, zrobił krok do przodu, jakby chciał mnie bronić.
-Co ta suka sama się nie obroni?- zakpił chłopak i podniósł lekko głowę, dzięki czemu zobaczyłam jego oczy. Widziałam w nich złość, nienawiść, wściekłość.. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam, ale byłam pewna , że kiedyś już go spotkałam.
-Idź sobie- powiedział spokojnie Malik.
-Nie odejdę. Ta dziwka powinna zapłacić za to co zrobiła!- krzyknął i rzucił się na mnie z nożem w ręku.
Zayn był szybszy i uderzył napastnika pięścią w brzuch, przez co ten upadł na ziemię.
-Nic ci nie jest?- zapytał łapiąc mnie za ramiona.
-Mi? To na ciebie by się rzucił- krzyknęłam i dotknęłam dłonią jego policzka.
Spojrzałam na leżącego chłopaka. Zwijał się w bólu.. Chciałam do niego podejść i jakoś pomóc, ale Malik mnie powstrzymał.
-Chodźmy stąd- złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.

Wróciliśmy do hotelu. Na początku nie mogłam wygonić Zayna, ale w końcu poszedł do siebie. Wzięłam ciepły prysznic, który rozgrzał moje ciało i pozwolił się odprężyć. Położyłam się na łóżku i chciałam zadzwonić do mamy, jednak ktoś inny do mnie zadzwonił. Nieznany numer.. Przez chwilę zastanawiałam się, czy odebrać, lecz w końcu to zrobiłam.
-Hallo?
-Wiedziałem, że odbierzesz..- odezwał się znajomy głos po drugiej stronie.
-Czego znowu chcesz?- westchnęłam.
-Spotkać się..
-Śmieszny jesteś.. Chyba nie sądzisz, że po tym co odwaliłeś rano, zgodzę się na to.
-Chodzi o tego przygłupa? Sam się prosił.
-Po co ty to robisz, co? Sprawia ci to przyjemność? Gnębienie mnie i moich przyjaciół.. ?- chciałam wszystko mu wygarnąć, ale mi przerwał.
-Czekam pod hotelem. Mam nadzieję, że przyjdziesz- w jego głosie usłyszałam nadzieję.
-Przyjdę..- odparłam po chwili i rozłączyłam się.
Niechętnie wstałam z łóżka, założyłam czarny sweter, kremowe baleriny i wyszłam z pokoju. Lucy siedziała u Harrego, więc musiałam zabrać ze sobą kartę. Zeszłam schodami na parter, minęłam recepcję i wyszłam z hotelu. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie było widać Nicka. Przeszłam przez parking i usiadłam na ławce, przodem do morza.
-Cześć.. - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka, na którego czekałam.
Bez słowa usiadł koło mnie i spojrzał na fale, które uderzały o brzeg.
-Nie chciałam dla ciebie tego wszystkiego- szepnął i spuścił głowę.
-Wiem. Nic nie szkodzi.. - nie wiem czy chciałam pocieszyć jego czy siebie.
-Właśnie, że szkodzi! Cierpisz przeze mnie, a ja tak nie chcę.. Obiecuję, że wrócę do siebie. Nie będę ci się już narzucał. Jednak pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Chciałbym, żebyśmy byli przyjaciółmi, [T.I.]. Bardzo mi na tym zależy, bo sprawiasz, że jestem inny. Przestaję byś tak nerwowy i zły na wszystko. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz..- wstał i chciał odejść, lecz napotkał przeszkodę.
-Co ty tu robisz?!- krzyknął Zayn i złapał Nicka za ramię.
-Zayn zostaw go- podeszłam do nich.
-Pytam się, co ty tu robisz?!- Malik podniósł głos.
-Tak właściwie to już sobie idę..- Hale był lekko przestraszony.
-A po co tu przyszedłeś?- Zayn spuścił z tonu, ale nie puścił ramienia Nicka.
-Przeprosiłem ją.. Już sobie idę- wyrwał się z uścisku i szybkim krokiem odszedł.
Byłam zła na Malika, że tak się zachował, więc bez słowa poszłam do hotelu.
-[T.I.] poczekaj!- złapał mnie za dłoń, przez co musiałam się zatrzymać.
-Zostaw mnie- chciałam mu się wyrwać, lecz jego uścisk był za silny.
-Przesadziłem, wiem. Myślałem, że chce ci coś zrobić- spojrzał mi w oczy, a jego brąz tęczówki lekko błysnęły.
-Nie umiem się na ciebie gniewać- uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego ramię.
Zaśmiał się i objął mnie ramieniem.

-Cieszę się, że jednak wtedy nie wyjechałeś- spojrzałam w jego piękne oczy i lekko musnęłam jego usta.

ZaynLoveForever
_________________________________________________________________________________
Wiitajcie ♥ Wybaczcie, że dopeiro teraz nowy post, ale tylke nauki.. I jeszcze brak weny. No, ale mam nadzieję, że wasze potrzeby zostały zaspokojone :) A jak wam sie podobał teledysk do SOML ? Jeny.. My we trzy ryczałyśmy jak głupie! Szczególnie ten moment z Lou.. No i tak tu nie płakać, co ? :D
To tyle, kocham was, Hope. <3