Biegłam ile sił w nogach by tylko jak najszybciej uciec od
tego miejsca. Czułam się oszukana, zawiedziona, zraniona i zrozpaczona.
Pomyśleć, że jeszcze 3 godziny temu był sympatycznym i słodkim chłopakiem o
bujnych blond włosach z błękitnymi końcówkami i ze szczerym uśmiechem. Ociekał
czystym optymizmem, ale teraz widniał mi w głowie obraz pijanego i naćpanego
Nialla i z jakąś laską w jego ramionach. Na samą myśl o nich zaczynały mnie
piec oczy. Ruszałam nogami najszybciej jak mogłam, biegłam z nieznanym mi
kierunku, chciałam być jak najdalej od tego wszystkiego. Od ludzi.
Czułam w klatce piersiowej nieprzyjemny ból spowodowany
szybkim sprintem, do którego wcale nie byłam aż tak przyzwyczajona. Nie należę
do wysportowanych lasek, które tylko chcą zwrócić swoją uwagę ze względu na
swoje ciało. Jestem bardziej typem nieśmiałej osoby, w odróżnieniu od mojego
brata. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dopiero teraz zorientowałam się, że
jestem na zupełnie obcym mi osiedlu z placem zabaw dla dzieci. Nie mając nic do
stracenia usiadłam na przyciasnej i zardzewiałej huśtawce dając się ponieść
moim emocjom. Nienawidziłam całego świata, chciałam wszystko zniszczyć i
wyrzucić z siebie te okropne dla serca emocje, by odeszły, by dały mi już
święty spokój. Najgorszy dla człowieka jest smutek… tak zdecydowanie. Nie ma się
na nic ochoty i tylko myśli się o zaistniałej sytuacji, takiej jak moja. Dalej
nie mogło do mnie dotrzeć to, co się przed chwilą stało. I jeszcze te całe
tajemnice Nialla? Crusher? Narkotyki? Zabójstwo? Wycofuję moją poprzednią myśl
na temat smutku… najgorsze uczucie to strach przed osobą, którą pokochałeś. Tak
bardzo chciałabym ulotnić to uczucie, obudzić się w ciepłym łóżku i powiedzieć:
„To tylko głupi sen’’ ale to moja cholerna zachcianka i kolejny powód by móc
się znów zdołować.
Zakryłam twarz zimnymi jak lód dłońmi i zaczęłam cicho szlochać.
Im dłużej tu siedziałam tym płacz stawał się mocniejszy, głośniejszy przez co
wzbudziłam zainteresowanie kilku babulek z 6 i 7 piętra. Ciekawe czy one miały
kiedyś upadek w miłości. W prawdzie mówiąc każdy je chyba miał i każdy je przeżył,
ale nie pojmuję jak to zrobić by móc być znów szczęśliwym człowiekiem, cieszyć
się jak dziecko, które wygrało balonik na loterii, ale zamiast tego czuję się
jak ostatnia ofiara losu. Jestem naiwna.
Szybko uniosłam głowę niczym wystraszony struś gdy
usłyszałam ciche skrzypnięcie koło mnie. Zayn usiadł na drugiej huśtawce
obserwując mnie z żalem w oczach. Wiedziałam, że chcę dla mnie dobrze, by mnie
bronić, ale z drugiej strony żałuję że mi to pokazał, choć wcale nie powinnam. Głośno wypuścił
powietrze z ust i lustrował swoje czarne glany, które stały się dla niego
niezwykle interesujące. To mój brat. Uwielbia zgrywać tajemniczego.
-Teraz mi wierzysz? – spytał cicho wracając do mnie
wzrokiem.
-Tak – wydukałam – Zayn dlaczego moje życie jest takie
beznadziejne i nie udane? Dlaczego jestem taka naiwna i głupia?
Wplotłam palce w swoje długie brązowe włosy i czekałam na
jakąkolwiek odpowiedzieć od Malika. Chciałam by mi coś powiedział co przemówi
do mnie, do mojego rozsądku. Przymknęłam oczy i cierpliwie czekałam.
-Jesteś super [T.I] – powiedział.
Otworzyłam szeroko oczy. Czy ja dobrze usłyszałam?
Oczekiwałam jakiejś rady, otuchy a on sprawił mi komplement. Wspomnę, że po raz
pierwszy w życiu?
-Co się tak gapisz – rzekł stanowczo – gdybyś nie była moją
malutką siostrzyczką, szalał bym za tobą – zaśmiał się jakby usłyszał dobry
kawał – jesteś fajną laską i mówię Ci to ja, jeden z najbardziej seksownych i
pożądanych facetów w mieście, Zayn Malik.
Szczerze, rozbawił mnie tym.
-Co ty pierdzielisz Zapper… zresztą… dziękuje Ci że jesteś
przy mnie. Jesteś najlepszym bratem pod słońcem.
-Chodź tu – wstał z huśtawki wydając przy tym ciche
skrzypienie i przyciągnął mnie do siebie głaszcząc po włosach.
W jego ramionach poczułam się bezpiecznie, w sercu rodziło
się pewne przyjemne ciepło i zrozumienie ze strony brata. Jeszcze nigdy się nie
przytulaliśmy aż tak, aż z taką miłością do siebie.
-Wracamy do domu – pociągnął mnie delikatnie za rękę.
***
Następny dzień zapowiadał się ciut lepiej. Podkreślam ciut,
bo dalej byłam potwornie zdołowana wczorajszą sytuacją. Rozmowa z Zaynem
naprawdę dobrze mi zrobiła i to mnie poniosło na duchu o parę procent. Ale
głównie moją głowę zakrzątał Niall, ten słodki Niall którego kocham, który
patrzy na mnie jak na największe bóstwo, który sprawia że przy jego dotyku chcę
mi się mdleć. Przez chwilę zauważyłam, a raczej spostrzegłam, że się uśmiecham.
Aż trudno w to uwierzyć, ale myśląc o nim inaczej czuję się szczęśliwa. A jak
dziś przyjdzie to co będzie? Mam go wpuścić i przytulić zapominając o tym co
zobaczyłam? Oczywiście, tak się nie da. Nie potrafię nawet na niego spojrzeć,
zaczęłam się nim brzydzić, że jest zdolny do czegoś takiego. Nerwowo zacisnęłam
szczęki i starałam się skupić na racjonalnym myśleniu. Musi mieć nauczkę i
przekonać się w końcu, że to co robi jest złe i odpychające. Ale z drugiej
strony chcę się na niego rzucić i przebaczyć mu wszystko… gdyby to było takie
łatwe jak pstryknięcie palcem. Już sama nie wiedziałam czego chcę i czy w ogóle
chcę. Byłam rozdarta.
Myśli przerwał mi krzyk. Bardzo znajomy krzyk. Zayn.
Odsunęłam różową zasłonkę by mieć lepszy widok z okna na
teren. Czarno włosy kłócił się z Niallem i wymachiwał nerwowo rękami. Chcąc
usłyszeć całą konwersację uchyliłam okno w lufcik.
-Kurwa, nie zabronisz mi się z nią spotykać! Nie możesz…
Zayn przyjaźnimy się nie rób mi tego – rzekł zrozpaczony i wściekły Horan.
-Niall… ona nie chcę Cię widzieć, oszukałeś ją i ty myślisz,
że ona nagle o wszystkim zapomni i wskoczy Ci do wyra? – bronił mnie Zayn.
-Co ty pierdolisz! Nidgy bym jej tak nie wykorzystał tylko
po to by ją zaliczyć! Ja ją kocham, jak chłopak dziewczynę i cholernie mi na
niej zależy.
-Wczoraj to wspaniale udowodniłeś, Horan – Zayn oparł się zwycięsko na bramce
przed domem.
Blondyn milczał, był zrzucony ze ścieżki, nie wiedział co ma
powiedzieć, bo Zayn miał rację. Był dupkiem. Odezwał się po chwili.
-To była chwila słabości. Styles mnie namówił to poszedłem.
Żałuję – spocił głowę ocierając ręce o biały t-shirt. Denerwował się.
-Człowiek uczy cię na błędach Niall.
-Ale powiedz mi, czemu mi to zrobiłeś? Skąd ty do jasnej
cholery wiedziałeś, że ja tam będę?! Po chuja ją tam przyprowadzałeś, teraz się
pewnie mną brzydzi dzięki tobie!
-Skreśl słowo pewnie. Ona już się Ciebie brzydzi –
sprostował mulat – a zrobiłem to dlatego, że jest moją siostrą, będę ją zawsze
chronił czy Ci się to podoba czy nie. Miała nie wiedzieć nic o tobie? Ona już
wie wszystko, Crusher.
Bardzo mocno nacisnął na słowo Crusher. Niall oniemiał.
Zrobił się blady i nerwowo zaczął się rozglądać po okolicy, zacisnął pięści.
Zayn przesadzał. Na początku wsłuchując się w rozmowę
chłopaków mocno trzymałam stronę brata, ale im dłużej gardził Niallem, tym
bardziej było mi go szkoda. Teraz wyglądał na zagubionego i wystraszonego.
Dziwny widok i tak jednocześnie
przerażający. Coś mnie ukuło w serce.
-Przykro mi stary, musiałem jej to powiedzieć, sam byś jej
nigdy nie powiedział, nie oszukujmy się – powiedział ledwo słyszalnie – nie robiłem
tego po to by Cię udupić, zrobiłem to dla jej bezpieczeństwa.
-Tak przyjaciele sobie nie robią – odezwał się w końcu winny
– będę o nią walczył.
-Powodzenia, bo Ci się przyda.
-Wiem, że tam jesteś [T.I] – spojrzał na okno. Zamarłam bo
wydawało mi się, że mnie nie widać – co kolwiek się stanie wiedz, że se nie
odpuszczę.
Spojrzał jeszcze z żalem na mojego brata i odszedł.
Zamurowało mnie. Nie mam pojęcia czego się spodziewać. Nawet nie wiem czy mam
się bać czy cieszyć. Poprzednim razem nasza kłótnia była drobnostką z porównaniem
do wczoraj.
***
By jeszcze jakoś móc psychicznie funkcjonować wyżaliłam się
Cassie i Rikki na Skypie. Chciałam se wmówić, że to mi w jakoś sposób pomogło,
ale nie chciałam oszukiwać samej siebie. Nie tym razem. Próbowały mnie jakoś pocieszyć,
ale nie mają takiego dobrego instynktu jak Zayn. On zawsze umiał na mnie
działać bez względu na sytuacje.
Byłam już trochę zmęczona, dochodziła 22:00 więc szybko
pożegnałam się z przyjaciółkami i zamknęłam klapę od laptopa. Cicho westchnęłam
i odłożyłam go na biurko. Postanowiłam poszperać w kuchni gdyż mój żołądek
domagał się pożywienia. W sumie nie dziwie się nie jadłam dzisiaj zupełnie nic.
Szybko zeszłam po schodach zeskakując zgrabnie z ostatniego stopnia. Pomaszerowałam
do blatu kuchennego w celu wyjęcia chleba, gdy ku moim oczom ukazała się małej
wielkości karteczka.
Wyrwałem
się z kolegami na piwo. Będę późno… albo jutro Xx – Zayn.
PS:
Nie wpuszczaj nikogo do domu, tym bardziej Horana.
Cały on. Mówił tak oczywiste rzeczy, że niemal zawsze pukam
się w czoło i się zastanawiam czy nie zgrywa roli ojca. Malik i
nadopiekuńczość? Coś nowego. Usłyszałam ciche pukanie w szybę. Krzyknęłam
upuszczając nóż usmarowany masłem, gdy zobaczyłam Nialla. Stał na szklanymi
drzwiami i uśmiechał się do mnie ciepło. Ubrany był w białą koszulkę na
ramiączka z jakimś nadrukiem, w czarne, ale nie za obcisłe rurki i głowę zdobił
mu czarny fullcap, który miał nałożony w odwrotną stronę. Trzeba było mu
przyznać, że wyglądał uroczo, ale strach również zawitał moje serce. Podeszłam
nieco bliżej, a na jego twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech i wdzięczne
spojrzenie. Oparł dłonie na szybie i przyglądał mi się. Nie miałam pojęcia co
zrobić. Spanikowałam.
-Daj mi spokój – jęknęłam.
-Proszę wpuść mnie – w jego oczach nie widziałam już
iskierek, widziałam smutek i żal.
-Nie – powiedziałam nieco odważniej.
-[T.I] chcę Ci to wszystko wyjaśnić, to nie jest tak jak
myślisz, ja nie jestem zabójcą – zacisnął usta w kreskę – proszę daj mi szanse.
Myślałam, że zaraz zwariuję. Chciałam mu otworzyć, ale coś
mnie przed tym powstrzymywało. Strach, a może Zayn?
-Przykro mi Niall. Odejdź, jest już późno – mój rozsądek
podpowiedział mi, żeby lepiej nie ryzykować.
-Nie odejdę stąd, bądź tego pewna. Mogę tu siedzieć nawet do
rana – skrzyżował ręce uwydatniając przy tym swoje mięśnie. Cholera, sam sex.
-Albo wiesz co? – zaczął cwaniacko – trochę chłodno tutaj
więc sam sobie wejdę. Pytam jeszcze raz… wpuścisz mnie?
-Nie ma mowy! – krzyknęłam wkurzona. Był niesamowicie
upierdliwy i chciałam dotrzymać obietnicy brata. Nie chciałam go zawieść i
chciałam również mu udowodnić, że potrafię zachować zimną krew. Słabo mi to
wychodziło.
Cofnął się o kilka kroków dalej mnie lustrując po czym
zniknął z mojego pola widzenia. Panika jeszcze bardziej mnie ogarnęła, bo
zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno wszystko jest w domu pozamykane.
Zastanawiałam się jeszcze tak z 2 minuty, aż w końcu do mnie dotarło, że w pokoju
mam otwarte okno. Z prędkością światła ruszyłam w stronę pomieszczenia.
Gwałtownie otworzyłam drzwi i widziałam jak Niall kładzie pierwszą nogę na
powierzchnie podłogi. Za późno.
-Teraz nie masz wyjścia – oparł dłonie o parapet.
TomlinsonLover
_____________________________________________________________
Bardzo was przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale znów szkoła i inne obowiązki. Bardzo, ale to bardzo chciałam wam podziękować za tak wiele komentarzy! Aż 19! Może pewnego dnia będzię 30 albo 40 :D Jeśli macie przyjaciół directionerów polecajcie im naszego bloga bo im więcej czytelników tym lepiej dla nas i lepsze opowiadania. Także mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia Xx
15 KOMENTARZY = NEXT PART