-Twój ojciec jest moim adwokatem.
Pracuje dla mnie od paru lat. Mam siedzibę klubów w Londynie i nie
zawsze moje interesujące są czyste. Nie mogę i nie chce powiedzieć
ci dokładnie czym się zajmuje, bo nie byłoby to dla ciebie dobre,
ale mam nadzieję, że chociaż trochę rozumiesz- westchnął i
wydawało się, że mu trochę ulżyło.
-Chyba.. Czemu akurat mój tata? - zapytałam lekko mrużąc oczy.
-Nie wiem. Współpracował kiedyś z moim kumplem i ten mi go polecił. Z rozmowy z nim wywnioskowałem, że będzie idealny..- przełknął ślinę i spojrzał na mnie.-Pójdę już . Twój ojciec nie byłby zadowolony widząc nas razem.
-Czemu tak uważasz?
-Bo mnie zna. Lepiej nie rozmawiaj z nim o mnie. I nie mówiłbym, że się znamy- uśmiechnął się blado i wstał z kanapy.
Poszłam go odprowadzić i zamknęłam za nim drzwi.
Nie wiedziałam o czym myśleć. Tak naprawdę wywnioskowałam z rozmowy z Zaynem, że mój ojciec kryje kryminalistę. Nie powiedział mi, na czym polegają te jego interesy, ale raczej to nie jest nie oddawanie grosika w sklepie.
Wyjęłam z kieszeni telefon i rzuciłam się na kanapę.
-Cześć [T.I.]- Steph wydarła się do słuchawki.
-Cześć- odpowiedziałam mniej entuzjastycznie.
-Coś nie tak?- zapytała szybko, a ja streściłam jej historię z Zaynem.- Gdybym wiedziała, że taki jest, nie pakowałabym cię w jakiekolwiek kontakty z nim. Przepraszam, pewnie jesteś załamana.
-Przestań to nie twoja wina. Niczyja, tak naprawdę. Ale najgorsze jest to, że ja nie wytrzymam nie pytając ojca o niego. Albo co ja mu powiem, jak zapyta o niego- westchnęłam.
-Będzie po prostu niezręcznie. Wymyślisz coś, mądra jesteś. Ja na twoim miejscu martwiłabym się o ograniczony, a nawet zakazany kontakt z nim. Skoro twój tata go zna, to raczej nie byłby szczęśliwy, że zabujałaś się akurat w nim.
-Chyba.. Czemu akurat mój tata? - zapytałam lekko mrużąc oczy.
-Nie wiem. Współpracował kiedyś z moim kumplem i ten mi go polecił. Z rozmowy z nim wywnioskowałem, że będzie idealny..- przełknął ślinę i spojrzał na mnie.-Pójdę już . Twój ojciec nie byłby zadowolony widząc nas razem.
-Czemu tak uważasz?
-Bo mnie zna. Lepiej nie rozmawiaj z nim o mnie. I nie mówiłbym, że się znamy- uśmiechnął się blado i wstał z kanapy.
Poszłam go odprowadzić i zamknęłam za nim drzwi.
Nie wiedziałam o czym myśleć. Tak naprawdę wywnioskowałam z rozmowy z Zaynem, że mój ojciec kryje kryminalistę. Nie powiedział mi, na czym polegają te jego interesy, ale raczej to nie jest nie oddawanie grosika w sklepie.
Wyjęłam z kieszeni telefon i rzuciłam się na kanapę.
-Cześć [T.I.]- Steph wydarła się do słuchawki.
-Cześć- odpowiedziałam mniej entuzjastycznie.
-Coś nie tak?- zapytała szybko, a ja streściłam jej historię z Zaynem.- Gdybym wiedziała, że taki jest, nie pakowałabym cię w jakiekolwiek kontakty z nim. Przepraszam, pewnie jesteś załamana.
-Przestań to nie twoja wina. Niczyja, tak naprawdę. Ale najgorsze jest to, że ja nie wytrzymam nie pytając ojca o niego. Albo co ja mu powiem, jak zapyta o niego- westchnęłam.
-Będzie po prostu niezręcznie. Wymyślisz coś, mądra jesteś. Ja na twoim miejscu martwiłabym się o ograniczony, a nawet zakazany kontakt z nim. Skoro twój tata go zna, to raczej nie byłby szczęśliwy, że zabujałaś się akurat w nim.
-Tak, wiem.. Czuję się jak idiotka!
-Przestań! - przerwała mi.- To nie
twoja wina. Każdemu może się zdarzyć.
-Tak, ale przecież już tak miałam.. Życie jednak niczego mnie nie nauczyło... A myślałam, że chociaż to już nigdy się nie powtórzy..-westchnęłam.
-Przestań się dręczyć! Dobrze wiesz, że to nie pomoże. A jak tam nowy dom? Rozmawiałaś z rodzicami? - sprytnie zmieniła temat.
-Dom jest śliczny, choć mój pokój się zmieni. Znasz mój gust- zaśmiałam się.- Rodzice pojechali rano do pracy, nie widziałam się z nimi dziś. Mają niedługo wrócić... A za dwa dni do szkoły.. Tak bardzo nie chce. Znowu będę tą nową.
-Poradzisz sobie! Pokaż im, że jesteś silna. Wiesz, że o każdej porze możesz do mnie zadzwonić.
-Wiem, dziękuję.. Dobra, może pogadamy jutro, co?
-Jasne. Już za tobą tęsknie.. Może kiedyś cię odwiedzimy. Matt ma w Londynie znajomych- gdy mówiła o nim, jej głos przypominał śpiew.
-Słyszę, że kręcisz- zaśmiałam się. -Też za tobą tęsknie. Jak ja bez ciebie wytrzymam? - zapytałam retoryczne.
-No właśnie nie wiem- zachichotała i westchnęła.-Mam klienta, pogadamy jutro.
-Tak, ale przecież już tak miałam.. Życie jednak niczego mnie nie nauczyło... A myślałam, że chociaż to już nigdy się nie powtórzy..-westchnęłam.
-Przestań się dręczyć! Dobrze wiesz, że to nie pomoże. A jak tam nowy dom? Rozmawiałaś z rodzicami? - sprytnie zmieniła temat.
-Dom jest śliczny, choć mój pokój się zmieni. Znasz mój gust- zaśmiałam się.- Rodzice pojechali rano do pracy, nie widziałam się z nimi dziś. Mają niedługo wrócić... A za dwa dni do szkoły.. Tak bardzo nie chce. Znowu będę tą nową.
-Poradzisz sobie! Pokaż im, że jesteś silna. Wiesz, że o każdej porze możesz do mnie zadzwonić.
-Wiem, dziękuję.. Dobra, może pogadamy jutro, co?
-Jasne. Już za tobą tęsknie.. Może kiedyś cię odwiedzimy. Matt ma w Londynie znajomych- gdy mówiła o nim, jej głos przypominał śpiew.
-Słyszę, że kręcisz- zaśmiałam się. -Też za tobą tęsknie. Jak ja bez ciebie wytrzymam? - zapytałam retoryczne.
-No właśnie nie wiem- zachichotała i westchnęła.-Mam klienta, pogadamy jutro.
Po rozpakowaniu ciuchów, przejrzałam
moją nową garderobę przygotowaną przez mamę. Większość
ciuchów nie była taka zła, ale niektóre musiałam schować w
najczarniejszy kąt szuflady. Przecież nie będę nosiła jakiejś
różowej spódniczki.
Przebrałam się w strój i weszłam do
rozgrzanej wcześniej sauny. Uwielbiałam ciepło, chodź niby teraz
była wiosna i zimno nie było, ale ja potrzebowałam czegoś więcej.
W międzyczasie, zastanawiałam się, czy i jak powiedzieć rodzicom
o tatuażach. Nie miałam jakiś wielkich rysunków, ale wolałam,
żeby wiedzieli. Moim największym zmartwieniem byłoby, jakby kazali
mi je usunąć. Jeszcze większy ból..
W saunie siedziałam do 16. Później
wzięłam zimny prysznic i przebrałam się w bluzkę z rękawami za
łokieć i jasne jeansy. W pokoju wyciągnęłam swojego laptopa z
torby i przeglądałam fajne pokoje. Chciałam nadać swojemu
kącikowi trochę charakteru.
Rodzice wrócili po 17. Zbiegłam do
nich na dół i przywitałam się z obojgiem.
-Cześć skarbie. Chcieliśmy ci
wynagrodzić to, że pierwszego dnia tutaj, siedziałaś sama w domu-
zaczął tata, a mama dokończyła.
-Zabieramy cię do restauracji-
uśmiechnęła się i ściągnęła swoje obcasy.
-Do restauracji mówicie..- wiedziałam
co się za tym kryje.- Muszę się przebierać, rozumiem..
-No kochana, to nie jakiś pub.
Najlepiej byłoby gdybyś założyła jedną z sukienek, które ci
kupiłam- minęła mnie w korytarzy i pobiegła na górę. Tata
pocieszył mnie ciepłym spojrzeniem i dołączył do niej.
Z głośnym westchnięciem pobiegła do
swojego pokoju. Nie lubiłam, a wręcz nienawidziłam nosić
sukienek, ale co miałam poradzić. Chciałam zacząć z nimi od
początku. Chodź oszukiwała samą siebie, że jest inaczej, ale w
głębi wiedziałam swoje. Weszłam do garderoby i odnalazłam jedną
z kiecek, która była w miarę. Kogo ja oszukuję.. Naprawdę mi się
podobała. Była cała czarna i sięgała nad kolano. Miała cienkie
ramiączka, a dekolt był nieduży i prosty. Materiał podzielony był
na dwa rodzaje: od dekoltu do połowy brzucha, był dopasowany i
pokryty małymi cekinami, a dolna część nieco bardziej rozłożysta
i obszyta czarną koronką.
-Chyba nie myślisz, że pozwolimy ci
zachować te tatuaże- zbulwersowała się mama i posłała mi
gniewne spojrzenie.
-To nie jest zwykła henna, mamo. To
tatuaż! Na całe życie wiesz?! Nie mam zamiaru wybielić ich sobie.
Nie ma mowy- skrzyżowałam ręce na piersi i oparłam się o oparcie
krzesła.
Myślałam, że inaczej na to
zareagują. Ojciec się nie odzywał, ale wiedziałam, że mu się to
nie podoba. Mama chyba za bardzo się przejęła. Nie rozumiałam,
dlaczego tak wybuchła. Przecież to tylko kilka zwykłych napisów,
czy małych rysunków. Z resztą.. Za 5 miesięcy skończę 18 lat i
raczej od razu się wyprowadzę.
Nie miałam zamiaru z nimi na ten temat
rozmawiać. Mama cały czas mówiła o tym, że wyciągną mi się, a
co najważniejsze, nie wygląda to profesjonalnie, czy jak to ona
nazwała. Oczywiście, interesowało ją tylko to, co ludzie
powiedzą. Po co przejmować się tym, jaki to ból wywoła. No i
tym, że ja po prostu chciałam je mieć. Nie dla szpanu, ale po
prostu podobały mi się. Normalka.
-Kto ci je w ogóle zrobił, co?
Potrzebowałabyś zgody rodziców, bo nie jesteś pełnoletnia- chyba
była z siebie zadowolona.
-To chyba nie jest najważniejsze w tej
sytuacji. Nie usunę ich i nie ma sposobu, żebyś mnie do tego
zmusiła. Nawet siłą czy szantażem- uśmiechnęłam się w duchu,
a na zewnątrz pokazałam jedynie grymas.
-Dopiero przyjechałaś, a od razu
chcesz się ze mną kłócić?! Jesteś moją córką i nie pozwolę
ci się nosić, jak jakiś kryminalista!- lekko podniosła głos,
czym przyciągnęła na chwilę uwagę ludzi zgromadzonych w
restauracji.
-Myślisz, że tatuaże mają tylko
kryminaliści?! Rozejrzyj się! Pewnie nie jeden kelner, w tej waszej
jakże ekskluzywnej restauracji ma tatuaż! To nie jest jakieś
przekleństwo! Z resztą, moje nie są jakimiś wielkimi obrazami. To
zwykłe napisy, no i małe rysuneczki. Co ci tak zależy?-
zmarszczyłam brwi i pochyliłam się nieco w jej stronę.
-Nie ma dyskusji, rozmowa skończona.
Jedz, bo ci wystygnie- posłała mi gniewne spojrzenie i lekko
podniosła głowę do góry, jakby w geście wyższości.
-Tato?- ostatnia nadzieja w nim.
Spojrzał na mnie nieobecny, jakby
dopiero się obudził. W jego oczach zobaczyłam coś w rodzaju
uległości i kapitulacji, której nigdy u niego nie widziałam.
Czyżby to mama nosiła spodnie w tym związku? Wyglądał, jakby się
jej bał, albo nie chciał denerwować.
-Ok, jasne. Rozumiem- prychnęłam i
niezgrabnie podniosłam się z krzesła.- Dziękuję za uroczą
kolację.
Kiwnęłam głową i najnormalniej w
świecie, wyszłam z tego pieprzonego budynku, zabierając jedyne co
miałam, czyli małą kopertówkę z telefonem i kluczami, które o
dziwo dostałam. Nie wiedziałam gdzie iść, ale nie obchodziło
mnie to. Byłam za bardzo wkurzona na rodziców i nie miałam zamiaru
na razie się z nimi widzieć. No tak i tu pojawia się pytanie: 'To
gdzie głupia pójdziesz?!'
Pierwsze 50 metrów przebiegłam
wąskimi uliczkami, chodź bieganie na szpilkach nie było wygodne,
ani łatwe. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem, ale spostrzegłam
drogowskaz na Victoria Tower Gardens. Udałam się w tamtą stronę
bez żadnego wahania, kochałam zieleń. Mówią, że ona uspokaja,
ale ja po prostu czuję się w takich miejscach dobrze. Nie obco, jak
w 'moim' nowym domu, tylko jak u siebie.
Usiadłam pierwszej lepszej ławce i
głośno westchnęłam. Było już po 20 i panował lekki mrok, który
z każdą chwilą uniemożliwiał mi widok dalekich krajobrazów.
Naprzeciwko mnie stał piękny, stary budynek. Mgła, która z czasem
gęstniała i zasłaniała swoją bielą wszystkie drzewa, ławki,
latarnie i budyneczki, nadawała tajemniczości tej przepięknej
architekturze. Postanowiłam zadzwonić. Chodź u Steph była 1 w
nocy, miałam nadzieję, że jeszcze nie śpi. Rzadko zasypiała prze
3, więc po dwóch sygnałach odebrała.
-No proszę, już się stęskniłaś?-
zapytała radosnym głosem.
-Ja chcę do domu..- załkałam i
przyciągnęłam kolana do piersi, chodź sukienka trochę mi to
utrudniała.
-[T.I.]? Co się stało? Przecież ty
nie płaczesz!- jej głos zmienił się w zatroskany pisk. Zawsze tak
mówiła, gdy się martwiła.
-Nie chcę z nimi mieszkać! Są
okropni..- sama nie wiedziałam, czemu ryczałam. Raczej nie chodziło
o to, że mamie nie podobają się tatuaże. Już bardziej o jej
stosunek do mnie i tej całej sprawy. Przewidziałam, że się
wścieknie, ale żeby aż tak?! I to jej gadanie.. 'Jesteś moją
córką i nie pozwolę ci się nosić, jak jakiś kryminalista!'
Szybko streściłam
przyjaciółkę całą sprawę. Była przejęta, ale tak naprawdę
nie mogła nic zrobić. No bo co? Przyleci tu i mnie zabierze? Mojej
matki i tak nikt i nic nie przekona do zmiany decyzji..
-Będzie dobrze,
zobaczysz. A jak twój tata? Mówił coś?
-Nic, dosłownie.
Wydaje mi się, że on boi się mojej matki. Albo po prostu nie
chciał mówić, że to nie jest takie złe i nie muszę ich
wybielać. Nie wiem co mam robić, Steph..
-Nie poddawaj się!
Kto to słyszał, żebyś tak po prostu odpuściła? Znam cię i
wiem, że się pozbierasz.
-Zrobię to, ale
wiesz.. Oczekiwałam czegoś innego z ich strony- westchnęłam i
objęłam nogi ręką, bo zrobiło mi się zimno.
-Rozumiem skarbie.
Może porozmawiaj z nimi jeszcze raz? Jakoś ich przekonasz.. To był
dla nich szok. Trzymam za ciebie kciuki!- zawsze potrafiła podnieść
mnie na duchu, moja kochana Steph.
-Dzięki.. Może
masz rację. Porozmawiam z nimi przy najbliższej okazji- chciałabym
ją przytulić, ale przez telefon się nie da.. Ciekawe, kiedy ktoś
wynajdzie jakieś sprytne urządzenie, które pozwoli się dotykać
na odległość..
-Zawsze mam rację!-
roześmiała się.
-No tak, cała ty!-
zacięłam się i westchnęłam.-Będę kończyć. Pewnie jesteś
zajęta, zresztą późno już u was..
-Oj przestań!
Wiesz, że ja dla ciebie wszystko!
-Ta.. Serio, chyba
nie chcę mi się teraz gadać, wybacz- skwitowałam i przygryzłam
policzek od środka.
-Jak chcesz.. A co
teraz będziesz robić? Wracasz do domu?
-Nie. Pozostanę
poza domem jak najdłużej.. Może pójdę do jakiegoś klubu.. Jak
myślisz, sprzedadzą mi alkohol?- żałosne, wiem.
-[T.I.].. Przestań.
Nie masz osiemnastki. Sama mówiłaś, że denerwują cię
niepełnoletni jarający się piciem- powiedziała zgodnie z prawdą.
-No tak.. Chyba
chciałam zrobić coś złego na siłę... Żeby się martwili, czy
coś. Sama już nie wiem Steph...- wyciągnęłam się i rozłożyłam
się na całej ławce.
-[T.I.] przestań..
Wracaj do domu. Nie komplikuj tego bardziej. Daj im czas na
przyzwyczajenie się do tego, pewnie zmienią zdanie. Jeśli nie to
coś wymyślimy. Nie zostawię cię- powiedziała poważnie i
wydawało mi się, że przejmuje się bardziej niż ja.
-Dzięki, kochana
jesteś. Tyle rozmawiamy o mnie, co się dzieje u ciebie? Jak Matt?-
przyciągnęłam nogi do piersi i zaczęłam pocierać je dłonią,
by chodź trochę je rozgrzać.
-Wszystko w jak
najlepszym porządku- zapewniła mnie i ciągnęła dalej.- Jak
wiesz, wczoraj byliśmy w kinie. Gdy odwiózł mnie do domu pocałował
mnie! Jaki on jest nieziemski! Wręcz idealny!- coraz głośniej
piszczała do słuchawki.
Mój słuch z każdą
chwilą się pogarszał, przez jej przeciągłe piski, którymi
opowiadała mi o nim. Cieszyłam się razem z nią, ale w końcu
chyba mój mózg się wyłączył, przez ogrom informacji. Trajkotała
mi na jego temat chyba z 15 minut! Opowiadała mi każdy szczegół..
No może jeszcze nie każdy, ale założę się, że to z czasem
dojdą jej nowe doświadczenia. Co dodatkowo ułatwił jej Nick,
który postanowił sobie wyjechać z kumplami na weekend.
-Steph, proszę,
przestań mi już o nim gadać! Mój mózg ma dość!- przerwałam
jej, bo dopiero się rozkręcała.
-No może masz
rację.. Ale z kim ja mam o tym porozmawiać? Nick to mój pieprzony
brat, a pokłóciłam się z Lucy i Angie. Wyjechałaś, ale to nie
zwalnia cię z obowiązku wysłuchania mnie- zaśmiała się, co
zresztą powtórzyłam.
-O proszę! Nie
wiedziałam, że miałam taki obowiązek- spoważniałam, gdy
przypomniałam sobie co przed chwilą powiedziała.- Co się stało z
Lucy i Angie?
-Em.. Nic takiego,
nie przejmuj się tym. Pewnie pogodzimy się za parę dni- wyczułam
w jej głosie zdenerwowanie, jakby chciała coś przede mną ukryć.
-Steph? Co się
stało?- nie zamierzałam odpuścić, to chyba cecha charakteru po
mojej matce..
-Mówię przecież..
Nic, czym mogłabyś zaprzątać sobie swoją główkę- próbowała
się zaśmiać, ale jej nie wyszło. Przypominało to raczej coś w
rodzaju szlochu.
-Nie chcesz, nie
mów. Ale wiedź, że ja przyjmę wszystko. Na klatę, jak mnie
uczyłaś- zaśmiałam się, by chodź trochę rozwiać tą
niezręczność.
-Jasne skarbie.
Więc pójdziesz do domu?- zapytała sprytnie zmieniając temat.
-Zobaczę. Pewnie
powłóczę się po mieście i w końcu do nich zadzwonię, bo
wątpię, żebym pamiętała drogę do domu- westchnęłam i
odgarnęłam włosy z twarzy.
-Lepiej zrób to od
razu. Będą się martwić, a jeszcze się ci coś stanie. Lepiej nie
kusić lody, sama dobrze o tym wiesz.
-Tak.. Chodź
trochę pozwól mi się nacieszyć wolnością..
-Martwię się o
ciebie. Napisz mi jak wrócisz do domu, dobrze?- była przejęta, co
za wszelką cenę starała się ukryć.
-Jasne. Jutro się
zdzwonimy. Pa, kocham cię- uśmiechnęłam się, chodź wiedziałam,
że tego nie widzi.
-Pa- odpowiedziała
i usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia.
Rozmawiałyśmy 23
minuty. To i tak nie nasz rekord. Gdy byłam z babcią poza miastem,
rozmawiałyśmy całą naszą podróż, czyli prawie dwie godziny.
Tęskniłam za nią. Dzięki niej odnalazłam prawdziwą siebie,
chodź przez lata byłam zagubiona. Na znak naszej przyjaźni
zrobiłyśmy sobie tatuaże. Ona na prawym nadgarstku ma 'Stay', a ja
na lewym 'strong'. Niektórzy myślą, że to oklepane, ale ja mam
inne zdanie. W szczególności to ona nauczyła mnie, by mieć innych
w dupie, jeśli cię nie szanują. Z resztą.. Tych rzeczy było
dużo. Mogłam nazywać ją matką, bo to ona tak jakby mnie
wychowała, przynajmniej przyczyniła się do tego bardziej niż moi
rodzice. Bo czego oni mnie nauczyli? Byłam mała, gdy wyjechali.
Właśnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebuje się rodziców. Z
początku ich rozumiałam, chcieli się rozwijać i zapewnić mi
godne życie, jak to nazwali. Ale najwidoczniej od początku nie
mieli zamiaru wracać. Z czasem przyzwyczaiłam się, że już nie
wrócą. Nie umiałam się z tym pogodzić i myślałam, że zwrócą
na mnie uwagę, jeśli wpakuję się w kłopot. Zaczęłam zapominać
jak wyglądają, chodź miałam ich zdjęcia w pokoju i czasami
rozmawialiśmy przez Skype'a. Niezbyt przejęli się moim
zachowaniem, więc zaczęłam pakować się w coraz większe kłopoty.
Gdyby nie to, że babcia znała właściciela sklepu, do którego się
włamałam, pewnie miałabym kuratora na karku. Oczywiście nie obyło
się bez bójek, wagarowania i problemami z prawem. Steph poznałam
na komisariacie, gdy odbierała Nicka po jakiejś bójce, w której
brał udział. Chwilę z nią rozmawiałam i przyciągnęła moją
uwagę. Podała mi adres Drakkara, więc poszłam tam następnego
dnia, zamiast iść do szkoły, oczywiście. Nauczyła mnie
posługiwania się igłą i paru innych rzeczy, za co byłam jej
wdzięczna. Tak naprawdę, to wtedy zaczęłam się uspokajać.
Wagarowałam co prawda, ale nie miałam złych ocen i nie włamywałam
się już do sklepów. Nie chciałam wciągać w to babci, więc z
czasem jeszcze mniej rozrabiałam. Niestety nie wytrzymałam przez
to, że jedna laska w szkole zaczęła mnie wyzywać, bo niby
podrywałam jej chłopaka, co było oczywiście kłamstwem. Troszkę
pokiereszowałam jej twarz no a ze względy na to, że to była córka
dyrektorki, wyrzucili mnie.
Niepewnie wstałam
z ławki i splotłam ręce na piersi. Było mi kurewsko zimno, ale
nie zamierzałam wracać do domu. Rozejrzałam się, ale nie było
nic ciekawego, na czym mogłabym zawiesić oko. Poszłam ścieżką,
którą wyszłam z parku. Po drodze minęłam tylko kilka osób, co
jednak nie przyczyniło się do gęsiej skórki na moich rękach,
która ani na trochę mnie nie opuszczała. Szłam wzdłuż mało
uczęszczanej ulicy, co nawet mi pasowało. Gdy doszłam do
skrzyżowania skręciłam w prawo. Szłam już dobre pół godziny,
gdy przede mną pojawił się jakiś klub. By nie kusić losy,
skręciłam w pierwszą lepszą uliczkę, chodź raczej każdy
unikałby jej o takiej porze. Nie było tu żadnej latarni, drogę
oświetlało jedynie światło księżyca. Wyciągnęłam telefon,
chodź nie wiedziałam nawet po co. Może chciałam zadzwonić do
babci, ale zmieniłam zdanie, przecież u nich jest koło 2. Sms'a do
Steph nie chciałam pisać, nie wiem czemu. Weszłam w galerię i
przejrzałam nasze wspólne zdjęcia. Jedna łezka spłynęła mi po
policzku, lecz szybko ją starłam. Nie sądziłam, że będę za nią
tak bardzo tęsknić. Nagle coś usłyszałam, jakby krzyk stłumiony
jakimś innym dźwiękiem. Nie przestraszyłam się, szłam dalej,
chodź słyszałam jakąś rozmowę. Gdy skręciłam w prawo,
wyłoniły mi się dwie postacie. Jeden chłopak leżał na ziemi z
zakrwawioną twarzą, wijąc się z bólu, a drugi stał nad nim i
pocierał sobie knykcie dłoni. Nie widziałam ich twarzy dokładnie,
przez mrok, co mi nie przeszkadzało. Nie chciałam uciekać, ale nie
mogłam przecież przejść obok nich obojętnie i udawać, że
niczego nie widziałam. Myślałam przez chwilę, bo oboje mnie nie
widzieli co na razie mi sprzyjało. Chłopak, który stał
niespodziewanie odwrócił głowę lekko w moją stronę, przez co
kolana aż mi się ugięły. Nie widział mnie, ale ja go
rozpoznałam. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To był Zayn. Dał
mi do zrozumienia, że nie jest grzecznym chłopcem, ale żeby tak
katować człowieka.. Wiedziałam, że nie uderzył go raz. Miał
liczne rozcięcia i siniaki na twarzy, oraz dostrzegłam krew na jego
ubraniach.
Szybkim ruchem
złapał chłopaka za koszulę i podniósł go, przyciskając do
ściany. Warknął coś do niego, a gdy tamten mu odpowiedział,
wymierzył cios w jego twarz. Krew wypłynęła z jego ust, a ten
przez nagły brak uścisku Zayna upadł na kolana. Noga Malika lekko
drgnęła i zobaczyłam jak ją podnosi. Brał zamach, żeby go
kopnąć.
-Zayn!- krzyknęłam
żałośnie.
Ten odwrócił
głowę i wpatrywał się we mnie wielkimi oczami. Nagle poczułam
uderzenie. Przez jego siłę straciłam kontrolę nad ciałem i
upadłam. Czułam pulsujący ból na głowie, co przyczyniło się do
utraty przytomności. Ostatnim co słyszałam był czyiś krzyk.

ZaynLoveForever
____________________________________________________________
Hej! Po pierwsze przepraszam, że dawno nie dodawałyśmy imaginów, ale miałyśmy różne sprawy. Wiecie, brak czasu, weny, problemy z komputerami, internetem, uhh..
Mam tylko nadzieję, że chodź trochę spodoba wam się mój imagin, bo pisałam go na szybko..
Pozdrawiam, Hope <3
Wspaniały :) Czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńGenialny! *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny! Uwielbiam wasze imagina i każdy mnie zaskakuje!
OdpowiedzUsuńHejooo! Właśnie znalazłam waszą stronkę z imaginami.. Macie moje słowo, że będę czytać. A twój Zayn jest naprawdę dobry! Pozdrawiam, wasza nowa fanka :*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Blog Award. Więcej info na: http://beautyandthebeast-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJEEEENY!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, gdybym ja miała takich rodziców, to też bym się wyprowadziła xdxd
Robić kłótnie o tatuaż :0 Lol!
Zayn jaki brutal, bad boy i w ogóle o.o
I kto ją uderzył?!
Suuuuuper :)))
Czekam na nn!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Bad Boy znowu w akcji! Jak ja uwielbiam takie imaginy!!!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kto ją uderzył.
Szybko następną część bo wykituję!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie Vicky :D
http://one69direction69.blogspot.nl/
Czemu Nie ma kolejnej części? ; c
OdpowiedzUsuńMGM Casinos & Resorts – Where and How Much Is Inside
OdpowiedzUsuńThe MGM Casinos & Resorts 화성 출장샵 Las 제주도 출장샵 Vegas 청주 출장마사지 - 영천 출장안마 MGM 아산 출장안마 Hotel & Casino in Las Vegas and Tropicana in Las Vegas. - Dr.