wtorek, 28 stycznia 2014

# 88 Harry cz. 3 [Zakończenie]



Prolog historii mojej i Stylesa już znacie. Teraz nadszedł czas, żebyście poznali i ciąg dalszy…
Od naszego pierwszego spotkania minął już prawie rok. Przez pierwsze kilka miesięcy nasz związek był istną idyllą. Wszystko wydawało się być jak z bajki, bo oto ja, zwyczajna dziewczyna zamieszkująca przedmieścia Londynu, stałam się obiektem westchnień sławnego na cały świat wokalisty. To wszystko wydawało się być tak piękne, że aż nie realne. Niestety następna połowa roku nie przyniosła już tyle szczęścia i romantyzmu co poprzednia bowiem okres ten przypadał na czas trwania trasy koncertowej One Direction po całej Europie. Na początku było dobrze, często ze sobą rozmawialiśmy czy to przez telefon, czy przez kamerkę, lecz później w gazetach zaczęły pojawiać się niepokojące plotki. Gdy opublikowano pierwszą wzmiankę o domniemanej nowej dziewczynie Harry’ ego, nie przejęłam się tym zbytnio. No bo czym miałam się martwić? Byłam pewna jego uczuć, więc jak bym śmiała go o coś podejrzewać? Podczas jednej z rozmów spytałam go jednak o to, a on wszystkiemu zaprzeczył. Sprawa była zamknięta, oskarżony Styles uniewinniony. Gdy pojawiła się druga tego typu pogłoska, moja reakcja była taka sama. Harry jest sławny, a o sławnych ludziach wypisuje się różne rzeczy, ale nie należy ich brać do siebie. Z pojawieniem się kolejnych tego typu rewelacji powoli traciłam pewność i zaufanie.
- Przecież mówiłem ci, że to nie prawda – powiedział łagodnie Harry to słuchawki. – Wierzysz mi czy obcym ludziom, którzy mają na chleb dzięki wypisywaniu takich bredni?  
- Harry… Ja już sama nie wiem, w co mam wierzyć…
- No co ty, [T.I.]… Nie ufasz mi?
- Ufam, a może ufałam… Sama już nie wiem… Harry, posłuchaj – poprosiłam – jak ty byś się czuł na moim miejscu? Gdybym to ja była wiecznie fotografowana z innymi w dwuznacznych sytuacjach? – spytałam. – Ile razy byłbyś w stanie uwierzyć, że cię nie zdradziłam?
- Ja wierzę w każde twoje słowo. Szkoda tylko, że ty przestałaś wierzyć w moje – odparł z nutą wyczuwalnej urazy w głosie.
- Harry…
- Mam dosyć twoich podejrzeń.
- Więc co zamierzasz?
- Myślę, że powinniśmy dać sobie czas… Zrobić małą przerwę -  powiedział chłodno. Wyraźnie słychać było, że te słowa ledwo przeszły mu przez gardło.
- Od paru miesięcy jesteś w trasie, chyba nie można zrobić sobie dłuższej przerwy…
- Chodziło mi o to, żebyśmy się nie kontaktowali przez jakiś czas. Może dwa tygodnie? – zaproponował.
- Skoro tego właśnie chcesz – odparłam, po czym rozłączyłam się bez pożegnania. Byłam rozdarta. Zależało mi na Harrym, ale co z tego jeśli jemu widocznie przestawało zależeć? Już sama nie wiedziałam czy uwierzyć mu kolejny raz czy nie. Nie wiedziałam czy to ma jakikolwiek sens, ale nie miałam teraz siły o tym myśleć. Postanowiłam zrobić coś, co zawsze pomagało mi w takich sytuacjach, a mianowicie zagrzebałam się z kołdrze z kubkiem gorącej czekolady i włączyłam jakąś głupawą komedię. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.
***
Tak jak ustaliliśmy z Harrym, tak też zrobiliśmy. Minął pierwszy tydzień, byłam dzielna. Nie dzwoniłam. Z początkiem drugiego tygodnia ta cisza, która zawisła między nami zaczęła mi doskwierać, ale karciłam się w duchu za każdym razem, gdy przez myśl przeszło mi odezwanie się do niego. W ten oto sposób zleciało mi kolejne siedem dni. Okres „przerwy” minął, a Harry dalej się nie odzywał. „Może jest zajęty?” Pewnie gra teraz jakiś koncert…” – usprawiedliwiałam go przed samą sobą. W między czasie w mediach pojawiły się kolejne doniesienia o domniemanych nowych dziewczynach Stylesa. Tym razem nie dzwoniłam z prośbą o wyjaśnienia. Niech on się tłumaczy, jeśli mu jeszcze zależy. Harry nie zadzwonił. Nie odezwał się ani razu przez następny tydzień. Musiałam się komuś wyżalić, a kto w takich sytuacjach jest lepszy niż siostra?
- Bella, co ja mam robić? – spytałam przybita.
- Jak to co? – zdumiała się. – Walcz o niego! Przecież go kochasz.
- Żeby to chociaż działało w obie strony – mruknęłam.
- [T.I.] ! Ty z Harrym jesteście wprost dla siebie stworzeni! Wasze spotkanie nie mogło być dziełem przypadku. Nie wierzę w przypadki.
- Ale te wszystkie plotki…
- No właśnie! Plotki. P L O T K I – Bellatrix przeliterowała mi to słowo jeszcze kilka razy, aż w końcu nie wytrzymałam.
- Dobra! Już rozumiem, jasne?! Problem w tym, że jeszcze nie wiem czy mu na mnie zależy.
- Jak ma dać znać, zadzwonić czy coś, jeśli ty sama spisałaś go już na straty?
- Czyli uważasz, że powinnam się odezwać?
- Tak! Nareszcie zakumałaś – zaczęła bić mi brawo, a na jej ustach pojawił się ironiczny uśmieszek.
- Niech ci będzie… - mruknęłam. – Ale dopiero wieczorem.
- Po co czekać?
- Muszę sobie najpierw ustalić, co mam powiedzieć, no nie?
- Racja.
I na tym nasza rozmowa się skończyła. Później Bellatrix była już zbyt pochłonięta czasopismem, na którego rozkładówce był Orlando Bloom, z którym od miesiąca trwała w związku małżeńskim (oczywiście Orlando jeszcze o niczym nie wiedział, a moja siostra zadawalała się na razie światem fantazji i surfowaniem całymi nocami po stronach z jego zdjęciami. Wolałam nie wiedzieć jakie to strony…).
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam czyli cały ranek i popołudnie rozmyślałam nad tym, co mam powiedzieć, jeśli odważę się zadzwonić. Gdy już się po raz kolejny zbierałam w sobie, aby chwycić za słuchawkę i wykręcić numer, zawsze znajdywałam sposób, żeby to odwlec. Można powiedzieć, że trochę bałam się konfrontacji. I wtedy ku mojemu najwyższemu zdumieniu zadzwonił telefon. Jednak to nie był Hazza. Numer nieznany. Dziwne.
- Halo?
- [T.I.] ? To ja Liam.
- O co chodzi? I właściwie skąd masz mój numer?
- Spisałem z telefonu Tommo, któremu kazałem spisać od Hazzy, który wtedy… Zresztą nie ważne! Dzwonię po to, żeby cię ochrzanić.
- Co? Za co? – zdziwiłam się.
- Cóż Harry’ego już opieprzyłem równo, więc teraz kolej na ciebie, złotko. Przejdźmy zatem do rzeczy… Zachowujecie się jak dzieci! Oboje! Nie rozumiem jak możecie z taką łatwością burzyć to, co zbudowaliście, no! Hazza w końcu znalazł sobie dziewczynę, która leciała na niego, nie na jego kasę i teraz się do niej nie odzywa! Idiota! Zresztą ty też mogłabyś zadzwonić. Dzieci! Oboje jak dzieci! Weź ty sprawy w twoje ręce, kibicuję ci, dziewczyno!
- Jeny, to naprawdę miłe z twojej strony, ale jeśli Harry… - zaczęłam, ostrożnie dobierając słowa. Takie obrotu spraw się nie spodziewałam.
- Słuchaj, rozmawiasz z osobą, która jest z nim niemalże 24 na dobę. Tylko do łazienki chodzimy osobno, ale nie sądzę, żeby podczas 10 – minutowego prysznica w hotelowej łazience miał czas cię zdradzić. Te szmatławce kłamią, on nadal cię kocha, ty jak mniemam jego też, więc w czym problem? Zresztą… Już leci do ciebie – powiedział lekkim tonem. Wryło mnie w podłogę. Zaniemówiłam. – Halo? Jesteś tam jeszcze?
- Jak to Harry tutaj leci?! – spytałam, a słowa ledwie przeszły mi przez gardło.
- Wiesz…
- Gadaj – rozkazałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Jak zapewnie wiesz, dzisiaj mieliśmy ostatni koncert w Rosji i zaraz po spotkaniu z fanami pojechaliśmy na lotnisko… Razem z chłopakami zawiązaliśmy, no można powiedzieć „spisek” i, gdy nikt nie patrzył, wepchnęliśmy go do luku bagażowego w dreamlinerze lecącym do Londynu. W tym całym zamieszaniu nikt nawet nie zauważył, że do Helsinek polecieliśmy w czwórkę. Zresztą jeden w tą czy w tamtą, kto by zwrócił na to uwagę?
- Liam! Jak mogliście… Do luku bagażowego? Co?! Kompletnie wam odbiło?
Chłopak zaśmiał się do słuchawki.
- No biletu nie miał, to chyba nie wypada, żeby siedział z innymi w fotelu, co nie? Poza tym zasłużył na karę za notoryczne zżeranie całego puddingu z hotelowych barków. My też mamy prawo do odrobiny szczęścia skondensowanego w półmisku!
- Ale…
- [T.I.], niczym się nie martw, po prostu bądź na lotnisku w centrum za jakieś 2 godziny. O! I ubierz coś ładnego – powiedział słodko do słuchawki, po czym rozłączył się.
Jedno było pewne. Oni wszyscy powariowali. A ja zwariowałam wraz z nimi, bo tam jadę.
***
2 godziny później…
Siedziałam właśnie w taksówce wiozącej mnie na lotnisko. Nie wierzyłam, że zaraz zobaczę się z Harrym. Nie wiedziałam jak zareaguje. Nie wiedziałam też , jak zareaguję ja. Bałam się konfrontacji równie mocno, jak jej pragnęłam. Chwilę później byłam już na miejscu, otoczona przez chmarę nieznanych mi osób. Nigdzie nie widziałam Harry’ ego. Rozglądałam się na wszystkie strony, ale go nie było. Może Liam tylko żartował?
- [T.I.] ? – rozległ się cichy szept za moimi plecami. Obróciłam się gwałtownie z drżącym sercem.
Przede mną stał Harry we własnej osobie. Nie widziałam go od tak dawna. Stał teraz sobie z niepewnym uśmiechem w skórzanej kurtce, startych na kolanach jeansach i z walizką u stóp.
Gdy tylko spojrzałam w jego oczy, cała złość i niepewność, którą czuła m wcześniej, w jednej chwili wyparowała.
- Tęskniłem – powiedział, a ja nie odpowiedziałam nic, tylko zarzuciłam mu ręce na szyję. Chłopak objął mnie czule. – Jednak nie jesteś na mnie zła?
- Liam mi wszystko powiedział. Nie wiem, jak mogłam w ciebie wątpić – szepnęłam mu do ucha. – Mam tylko jedno pytanie.
- A więc pytaj – poprosił, przytulając mnie mocniej.
- Dlaczego nie odzywałeś się do mnie?
- Myślałem, że już do reszty uwierzyłaś w te bzdury i nie chciałem się narzucać.
- Bo wierzyłam i teraz jest mi strasznie głupio z tego powodu – wyznałam. – Przepraszam.
- Nie masz za co. Wiesz co? W sumie to się cieszę, że wepchnęli mnie do złego samolotu – odrzekł z szerokim uśmiechem na ustach.
- Nie żal ci, że opuścisz koncert? Sądzę, że fanki ci tego nie wybaczą – spytałam przekornie.
- Oj, to nie problem – machnął ręką. – Wystarczy, że Zayn zrobi rundkę bez koszuli po scenie, a wszystkie o mnie zapomną. Uwierz mi, mając taką okazję, nie będą sobie krzywdować.
                                                                                                                                         mrs Payne
______________________________________________________________________________

Cześć :) Co myślicie? Wiem, wiem zrobiłam z tego ckliwą telenowelę, ale co tam xD Pisałam to na szybkiego ;) Liczę na dużo dużo komentarzy :) Na razie to jest mój ostatni imagin, bo robię sobie krótką przerwę. Nie mam kompletnie weny. Nie wiem, co pisać i wg. Dodam coś znowu za jakiś czas, może miesiąc? Jak tylko przyjdą mi do głowy nowe pomysły, a tym razem Katherina i Hope dopilnują, żebyście mieli co czytać ;) Pozdrawiam ^^^^

7 komentarzy:

  1. boski rozdział! hahahaha nie mogę z tego luku bagażowego! hahahahah zapraszam do mnie ;) http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny imagin. Każda część ma coś w sobie. Czekam na kolejne cudeńka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zayn bez koszulki *.*
    Świetne

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne! Na początku już się przeraziłam! O.o
    Jak dają sb spokój na 2 tygodnie i te plotki!
    A potem, ten telefon Li!
    Haha suuuper dialogi!
    Dobrze, że Hazz do niej poleciał :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boooskie *-*
    Hej, hej! Nominowałam was do Liebster Award!
    Więcej tu: http://believe-in-1d-imaginy.blogspot.com/2014/01/liebster-award-o.html
    Pozdr ;**
    Ettie. xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA, więcej u mnie :))
    http://opowiadania-marry.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award-3.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Te wszystkie części były super i śmieszne :D

    OdpowiedzUsuń