czwartek, 24 lipca 2014

# 94 Zayn cz. 8


-Jesteś spakowana?- zapytał od razu, nawet się nie witając.
-Co to ma do rzeczy?- przewróciłam oczami i patrzyłam się na niego, udając obojętność.
-Jedziesz do domu- odpowiedział szybko i lekko pchnął drzwi, wpraszając się do środka.
-Nigdzie się stąd nie ruszam, szczególnie z tobą- stanęłam tym razem przy oknie, by być dalej od niego.
-Po co to robisz? Nic ci to nie da- był na granicy krzyku, widziałam to po jego postawie.
Nie chciało mi się już odpowiadać więc tylko stałam i rozglądałam się po pokoju. Zayn najpierw wszedł do łazienki, skąd zabrał mój ręcznik oraz kosmetyczkę, a później podszedł do mojej torby i spakował to do niej.
-Zostaw to!- krzyknęłam marszcząc brwi i podchodząc do niego.
-Nie masz nic do gadania. Skoro nie chcesz jechać do domu, uszanuję to, ale jedziesz do mnie. Pamiętaj, że obiecałem cię chronić- mówiąc to, zapiął zamek.
W sumie podobało mi się to, więc bez żadnych sprzeciwów wzięłam książkę i podeszłam do torby, kucając przy Zaynie. Dopakowałam lekturę, a z małej kieszonki wyjęłam portfel, by zapłacić za pobyt. Zapięłam zamek i dźwignęłam się na nogach, by wyjść i po drodze zabrałam klucze z breloczkiem. Poczekałam na Malika, który mijając mnie zabrał mi torbę i czekał, aż zamknę drzwi. Udaliśmy się do prowizorycznej recepcji, którą był zwykły pokój. Tam szybko zapłaciłam, choć musiałam stoczyć chwilową walkę z Zaynem, który upierał się, że zapłaci. Lecz czy płacenie za siebie, nie jest dobrym startem w samodzielność?

-Zayn to zły pomysł, zatrzymaj się, proszę- blisko jego domu, zaczęła mnie nachodzić niepewność. Co ja sobie myślałam? Że będę teraz z nim mieszkać i będzie super? Na pewno nie.
-Przestań, albo mieszkasz u mnie, albo z rodzicami. Tylko między tym możesz wybrać- odpowiedział łagodniej niż wcześniej, ale nadal na mnie nie spojrzał.
Po paru minutach byliśmy już u niego pod domem i powitał nas Jason, który właśnie się gdzieś wybierał. Zayn jak zawsze otworzył mi drzwi i przepuścił pierwszą, przez co zwrócił wzrok wszystkich siedzących w salonie. Było ich ze 20 i aż cała się speszyłam. Jednak pomógł mi Malik, krzycząc do nich, że mają coś do roboty. Wylądowaliśmy u niego w pokoju i kolejny raz pożałowałam swojej decyzji.
-Czemu ci tak nagle zależy?- spytałam, gdy kładł torbę przed swoją szafą.
-A co tobie się nagle nie podoba?- odwrócił się, a gdy nie odpowiedziałam, podszedł do mnie.- Jeszcze wczoraj cieszyłabyś się, gdybyś mogła u mnie zamieszkać.
-Nie schlebiaj sobie- przewróciłam oczami i podniosłam głowę, by spojrzeć na jego twarz.
Uśmiechnął się i widziałam, że patrzy na moje usta. Czułam, że mu wybaczyłam, ale musiałam się z nim trochę podroczyć. Przygryzłam dolną wargę, a gdy spojrzał mi w oczy, udawałam niewiniątko. Tym razem to on nie wytrzymał i łapiąc mnie za biodra, przyciągnął do siebie.
-Nie myśl, że mnie tak udobruchasz- skłamałam, ignorując przyjemne ciepło w brzuchu.
-Sądziłem, że jednak tak, ale skoro nie to chyba muszę zrobić coś innego- wywinął słodko wargę, a ja się uśmiechnęłam, lecz gdy to zobaczył, szybko nabrałam kamienny wyraz twarzy.
-Że co niby?- zmarszczyłam brwi, nadal udając.
-Nie wiesz? To dziwne, wydawało mi się, że najczęściej robiliśmy właśnie to- w jego oczach po raz kolejny zamajaczyły światełka, a we mnie aż się gotowało.
-Jesteś taki zawsze, czy udajesz?- koniuszek moich ust lekko drgnął, ale nadal zachowałam kamienną twarz.
-Zawsze jestem seksowny- uśmiechnął się i przybliżył się jeszcze bardziej, widocznie górując nade mną wzrostem.
-Kłóciłabym się.. - odwróciłam wzrok i oblizałam usta.
-Prowokujesz mnie - stwierdził, dość trafnie i mocniej złapał mnie za biodra, powodując lekki dyskomfort.
-A czy jest w tym coś złego? - uśmiechnęłam się niewinnie, wciąż patrząc na jego ciemne tęczówki.
-Zależy dla kogo- zaśmiał się cicho i lekko się nachylił, by pewnie mnie pocałować, ale przerwała nam jakaś laska, wchodząca do jego pokoju.
Szybko od niego odskoczyłam i odwróciłam się w stronę okna, by nie widzieli mojej czerwonej twarzy.
-Co znowu, Katy? - spytał Zayn wzdychając i przeczesując włosy palcami.
Katy.. Już kiedyś rozmawiał z nią w mojej obecności.. Ah, no tak, gdy spałam u niego parę dni temu. Pogratulowałam sobie w duchu i wsłuchałam się w końcówkę ich rozmowy.
-Zrobię to później, dobrze?- spytał Zayn dość poddenerwowany.
-Jasne, tylko nie zapomnij, to ważne- odwróciłam wzrok, akurat gdy się na mnie krzywo spojrzała.
Prześwietliła mnie dokładnie i po chwili wyszła, po drodze cicho wzdychając.
-Pojedziesz gdzieś ze mną? - spytał, łapiąc mnie za ramiona.
-Myślałam, że musisz pracować - uniosłam brwi i cicho się zaśmiałam.
-A ja, że ty musisz być w szkole - uśmiechnął się, ewidentnie się ze mną drażniąc.
-Mogę pojechać - odpowiedziałam po chwili, cicho wzdychając.
Uśmiechnął się słodko i chwycił mnie za dłoń. Wyszliśmy na zewnątrz, po drodze zabierając kurtkę Zayna.
-Którym jedziemy? - spytał, gdy zeszliśmy do garażu.
Zapalił światło, które rozświetliło całe pomieszczenie. Ukazało nam się co najmniej 15 samochodów, o różnej barwie. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się zadowolona. Podskoczyłam, niczym małe dziecko cieszące się z nowej zabawki i zaczęłam się przyglądać wszystkim autkom. Wszystkie były idealne, ale jeden szczególnie przykuł moją uwagę.
-Co on tu robi? - wskazałam na chevroleta corvette, którym podwiózł mnie do domu, jeszcze w Milton.
Zayn uśmiechnął się, widocznie tym ucieszony i sięgnął do małej skrzynki, tuż za nim. Zabrzęczały, jak się domyśliłam klucze, a już kilka sekund później, siedziałam w chevrolecie. Chwilę czekałam na Zayna, a gdy wrócił odpalił silnik i słodko się uśmiechnął, jak tylko on potrafił.

Jechaliśmy już dobre półtorej godziny od wyjazdu z Londynu i zaczynała zżerać mnie ciekawość. Rozmawialiśmy z Zaynem na różne tematy, ale to nie było nic poważnego, zwykła rozmowa. Nadal miałam sobie za złe swoją ucieczkę, ale nie znałam innego pomysłu, by uzmysłowić cokolwiek rodzicom. Zapomniałam już, że byłam zła na Zayna, choć tak naprawdę już mi przeszło.
-Już prawie jesteśmy na miejscu- z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka i dopiero wtedy zobaczyłam, że jedziemy przez las.
Ciekawiło mnie gdzie się wybieramy i co takiego będziemy robić, ale byłam spokojna, bo mu ufałam. Na około nas znajdowały się tylko drzewa, przez które prawie nie było widać nieba. Po chwili Zayn się zatrzymał i wyłączył silnik. Wtedy spojrzał na mnie i się uśmiechnął, a ja nie wiedząc co robimy, odwzajemniam uśmiech. Wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi, podając swoją dłoń. Przyjęłam pomoc od razu, a gdy stałam już obok niego, przytuliłam go mocno, nie wiedząc czemu. Zaśmiał się cicho i mnie objął, po chwili łapiąc za rękę i ciągnąc najpierw do bagażnika, a później, z kocem, wgłąb lasu.
Szliśmy parę minut, gdy w końcu ukazała się nam mała polana. Nic i nikogo na niej nie było, tylko my.
-Jest ślicznie- szepnęłam i wspięłam się na palce, by go lekko pocałować.
-Cieszę się, że ci się podoba - uśmiechnął się i przeszliśmy jeszcze kawałek, na środek polany, gdzie rozłożył koc.
Spojrzał na mnie i wskazał, żebym usiadła, co szybko zrobiłam. Przysiadł obok mnie, a ja oparłam głowę, o jego ramię.

-Co właściwie tu robimy?- spytałam godzinę później, podnosząc głowę z jego brzucha.
-Chciałem z tobą porozmawiać o tym wszystkim- odpowiedział patrząc na mnie.
-To znaczy? - zmarszczyłam brwi i usiadłam, bacznie mu się przyglądając.
-Wiem, że to trudne, ale nie pomożesz sobie ucieczką. Zobacz na co ja wyszedłem przez ucieczkę z domu dziecka. Tak możesz sobie jedynie zepsuć życie i to na co pracowałaś- podniósł się i oparł na łokciach.
-Zayn, ale ja nie spojrzę im w oczy- odwróciłam się, by nie patrzeć na niego w tamtej chwili.
Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka i nie wiadomo czemu, zaczęłam się trząść. Tak jakby mój umysł uzmysławiał mi, że jest jeszcze za wcześnie na ten temat. Taka była prawda, bałam się tego tematu, bo wiedziałam, że robię źle i to odbiję się na moim życiu.
Zayn od razu objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, a ja automatycznie oparłam głowę o jego tors. Zaczął głaskać mnie po włosach i szeptać uspokajająco, lecz i tak łzy zaczęły mi ściekać po policzkach. Nie chciałam tak się zachowywać, nie chciałam wracać do rodziców, nie chciałam być słaba. Na nic tak naprawdę nie miałam wpływu, bo najwidoczniej ten ktoś u góry się nade mną uwziął i nie chce dać mi spokoju.
Szybko otarłam policzki i wyszeptałam przeprosiny, lekko się od niego odsuwając. On jednak nie dawał za wygraną i obrócił mnie twarzą do siebie, patrząc przenikliwie w oczy.
-Wszystko będzie dobrze, nie martw się - uśmiechnął się lekko i oparł mnie o swój tors, dostarczając przyjemne ciepło.
-Przepraszam, ale ja.. - nie mogłam powiedzieć nic więcej, po prostu łamał mi się głos.
-Już cicho- pocałował mnie w czoło i zaczął kołysać w swoich ramionach.
Siedzieliśmy tak parę minut, w ciszy analizując swoje zmartwienia. Nie chciałam się stamtąd ruszać, bo było mi tak dobrze z nim. Wiedziałam, że to nie będzie trwać wiecznie, ale łudziłam się, że spędzimy tak choć godzinkę.
-Byłem młodszy od ciebie, gdy uciekłem z domu dziecka, ale konsekwencje mogą być takie same. Nie musisz mi na to nic odpowiadać, ale po prostu zastanów się, co tracisz ucieczką. Nie ma w tym zysku, bo oni i tak nie będą przychylni do naszego związku, ale tym tylko pogorszysz sprawę. Zobacz, co teraz znoszę ja, nie chciałabyś tak skończyć- przeszkodził mi w rozmyślaniu, ale i tak byłam mu wdzięczna za to co robił.
-Wiem, Zayn. Ale potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć i trochę od nich odpocząć. Dlatego chciałam mieszkać w motelu, nikomu bym nie przeszkadzała.
-Chyba nie myślisz, że mi przeszkadzasz- lekko się oburzył, ale szybko kontynuował. -Każda sekunda spędzona z tobą jest dla mnie cenna.
Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam głowę w jego stronę. Dotknęłam dłonią jego szczęki i przejechałam nią po jego zaroście. Uwielbiałam to robić, dodatkowo widząc, że mu się podoba.
-Kocham cię - spojrzał mi w oczy, a w moim brzuchu zwariowały motyle.
Jeszcze nikomu tego nie mówiłam. Nie wiedziałam dokładnie jak kochać. Wychowywała mnie babcia, ale ona nie mogła zagwarantować mi wszystkiego, a moich rodziców przy mnie nie było. Kto miał mnie tego nauczyć, jak nie oni? Steph, którą szczerzę kochałam, lecz ona była dla mnie jak siostra?
-Zayn, ja.. - spojrzałam w dół, na swoje kolana, bo nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Kochałam go, ale nie wiedziałam, czy to dobry moment na takie oświadczenia i czy to tak naprawdę miłość..
-Nie, przepraszam, myślałem, że.. Nie ważne- odwrócił głowę w inną stronę i choć na niego nie patrzyłam, to wiedziałam jak boli odrzucenie.
-Zayn nie o to chodzi. Mam teraz mętlik w głowie i po prostu nie jestem jeszcze gotowa - spojrzałam na niego i czekałam chwilę, aż on spojrzy na mnie.
Zrobił to, lecz jego oczy były inne. Już nie takie radosne, jak przeważnie. Tym razem smutne, przeze mnie.
-Hej, nie bądź na mnie zły - przysunęłam się do niego, siadając przed jego twarzą i uśmiechnęłam się, dodając mu otuchy.
-Nie jestem- odwzajemnił uśmiech i rozłożył ramiona, by mnie przytulić.

Wracając zahaczyliśmy o jeden z jego klubów, do którego wszedł na parę minut, a ja w tym czasie siedziałam w chevrolecie. Gdy go zauważyłam, szedł w moim kierunku z grymasem na ustach, lecz gdy już wsiadając, uśmiechał się. Nie wiedziałam, czy to było nadal spowodowane mną, czy po prostu coś go zdenerwowało w pracy, ale musiałam go o to spytać.
-Co się dzieje, Zayn?
-Nic słonko- spojrzał na mnie i próbował się uśmiechać, ale to nie był prawdziwy jego uśmiech.
-Widzę przecież. Powiedz mi choć czy to przeze mnie - nalegałam.
-Nie i nie zadręczaj się tym. To tylko w pracy- odpalił silnik i nie rozmawialiśmy przez całą drogę do jego domu.

Jakiś czas po moim zaśnięciu obudził mnie dziwny dźwięk. Przestraszona poderwałam się do pozycji siedzącej, trzymając kurczowo kołdrę przy piersiach. Nie miałam pojęcia co to, a Zayn nawet się nie obudził. Położyłam się z powrotem, lecz nie mogłam zasnąć, a parę minut później, ktoś wszedł do pokoju. Miałam zamknięte oczy, więc nie wiedziałam kto to, słyszałam jedynie jego kroki.
-Zayn, koleś wstawaj- usłyszałam głos Jasona i od razu się uspokoiłam.
Chwilę zajęło mu obudzenie śpiocha, ale w końcu wyszli razem przez drzwi, zostawiając mnie samą. Chciałam spać, lecz kompletnie nie mogłam. Zdziwiła mnie ta nagła wizyta Jasona i to, że wyszli stąd o 2 w nocy.
Nie wiedziałam co robią i chyba to bardziej mnie zadręczało, niż fakt, że w ogóle wyszli.
Leżałam bezczynnie na łóżku przez jakieś pół godziny, a gdy drzwi się otworzyły, poderwałam się, siadając. Zobaczyłam Zayna, wchodzącego dość chwiejnie do łazienki. Niepewnie wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, lekko je uchylając.
-Idź spać- powiedział od razu, innym głosem niż zwykle.
-Zayn, co się stało? - ruszyłam w jego stronę i stanęłam za nim, patrząc na niego w lustrze.
Pochylał głowę nad zlewem i widziałam jak wypluwa krew. Przestraszona obróciłam jego twarz w swoim kierunku i dostrzegłam rozciętą wargę i łuk brwiowy.
-Zayn- jęknęłam, sięgając po mały ręcznik z boku i zamaczając go pod wodą.
Oparł się o blat, a ja stanęłam przed nim, lekko wycierając mu rany. Próbował być twardy, ale czasami się zapominał i lekko okazywał ból.
Gdy skończyłam chciałam wypłukać ręcznik, ale Zayn mi to uniemożliwił, łapiąc za biodra, przez co go upuściłam. Chciał, bym na niego spojrzała, ale ja nie umiałam. Znów nie mówił mi wszystkiego i sam cierpiał. Myślałam, że skoro jesteśmy razem to bardziej się otworzy, lecz tak się nie stało. Żałowałam, że nie mogę mu pomóc, ale trochę to rozumiałam, bo jego biznes był jakiś był. Nie mógł mi wszystkiego mówić.
Chciałam znowu go zapytać, co takiego mu się stało, ale nagle mnie pocałował. Zdezorientowana oddałam pocałunek, lecz nie było w nim uczucia, jedynie pożądanie. Obrócił nas i posadził mnie na blacie, trzymając mocno moje nogi.
Wydawało mi się, że robił to tylko po to, by zapomnieć o czymś, co stało się właśnie przed chwilą, ale musiałam przyznać, że mnie to kręciło. Był bardziej zachłanny, choć ja też.
Odsunął się od moich ust i przeniósł pocałunki na moją szyję, uwalniając cichy jęk. Rozpływałam się pod jego dotykiem i wiedziałam, że ani on, ani ja nie będziemy w stanie tego przerwać tak po prostu.
Znowu wrócił do moich ust, pozbawiając mnie tchu, lecz przywracając wszystkie wątpliwości. Co powiedzieliby rodzice, widząc nas razem w takiej sytuacji? Co pomyślałaby sobie Steph, moja babcia? Może za bardzo się tym przejmowałam, ale sama miałabym sobie za złe idąc z nim do łóżka.
-Zayn.. - odsunęłam się od niego i spuściłam głowę, by nie pokazać swoich rumieńców.
-Przepraszam- powiedział od razu i wyszedł z łazienki.
Szybko zeskoczyłam z blatu i poszłam za nim do pokoju. Stał przy szafce i coś z niej wyjmował.
-Nie złość się na mnie- podeszłam do niego i czekałam, aż się wyprostuje.
Chciałam go przytulić i znowu zapytać, co się stało.
-Idź spać- złapał mnie za brodę, uwalniając moją wargę z pomiędzy zębów.
Z jakimiś ciuchami w ręku wrócił do łazienki, a ja położyłam się z powrotem.

Rano obudziłam się wypoczęta, choć pół nocy nie spałam, rozmyślając o sprawie z rodzicami. Chciałam do nich wrócić, bo to było nie w porządku, ale oni też mogliby wykazać inicjatywę. Nie starali się o mnie i nie chodzi ty tylko o tą sytuację. Ledwo nakłoniłam ich na moje tatuaże, a tu proszę, teraz nie lubią mojego chłopaka.
Westchnęłam cicho i wstałam z łóżka, podchodząc do swojej torby. Wyciągnęłam z niej biały top sięgający nad pępek, czarne rurki i niebieską koszulę w kratę. Zabrałam jeszcze bieliznę z kosmetyczką i poszłam do łazienki. Szybkim ruchem pozbyłam się swojej piżamy i weszłam pod prysznic, po drodze zabierając ręcznik.
Woda ukoiła i rozluźniła moje ciało, dostarczając potrzebne ciepło. Wytarłam się i ubrałam, dodatkowo myjąc zęby i czesząc włosy w kłosa. Gdy wyszłam, Zayn leżał na łóżku i patrzył na drzwi łazienki. Uśmiechnęłam się lekko i schowałam rzeczy z powrotem do torby. Wzięłam telefon z szafki nocnej i usiadłam na parapecie, pisząc sms'a do Steph. Akurat, gdy odkładałam komórkę, Zayn pojawił się przede mną i oparł o moje kolana.
-Hej- przywitał się, jeszcze ochrypniętym głosem.
-Hej- odpowiedziałam szybko i bez wyrazu.
Załapałam do niego jakiś dystans i sama nie wiedziałam czemu. Wczorajszej nocy nic mi nie zrobił i nic się nie stało, więc sama siebie nie rozumiałam..
-Jak się spało?- spytał, patrząc mi w oczy.
-Chyba dobrze, a tobie?
-Zaskakująco długo, rozleniwiasz mnie- uśmiechnął się, co odwzajemniłam i nachylił się, by mnie pocałować.
Tym razem, to było coś innego. Znowu całował z uczuciem. Był delikatny i słodki, a takiego jakiego uwielbiałam.
-Pójdę się umyć i zejdziemy coś zjeść, ok?- odsunął się ode mnie i zniknął w łazience, wcześniej zabierając ciuchy z szafki.
Położyłam się na łóżku i zamknęłam na chwilę oko, ale najwidoczniej byłam jeszcze zmęczona, bo obudził mnie Zayn, całusem. Zaśmiałam się cicho i poszłam z nim na dół. Nikogo jak zawsze nie było i aż ciekawiło mnie, co oni robią po 10. Albo śpią, albo gdzieś już jeżdżą.
-Na co masz ochotę?- z rozmyśleń wyrwał mnie Zayn, a ja aż się wzdrygnęłam.
-Sama nie wiem, ale bardzo chcę zobaczyć, jak gotujesz- uśmiechnęłam się i go przytuliłam, wtulając się w jego biało-siwą koszulkę.
-Ciekawe- zaśmiał się i mocno mnie ścisnął.- Może jajecznica?
-Z twoich jajek?- podniosłam głowę, patrząc na niego i tym razem już we dwójkę brechtaliśmy.
-Oh, jakie to słodkie- usłyszałam głos Jasona i o dziwo nie odskoczyłam od swojego chłopaka. Chyba miałam nawyk chowania uczuć przy innych.
-Cześć Jason- zaśmiałam się i chciałam do niego podejść, ale Zayn mnie przytrzymał.- Zayn!
Pisnęłam i wyrwałam mu się, podchodząc do przyjaciela. Lekko go przytuliłam i wróciłam do chłopaka, śmiejąc się z obu. Przywitali się jak na kumpli przystało i Jason przysiadł się do nas, żerując na żarciu robionym przez Zayna. Cały czas śmialiśmy się z naszego kucharza i popędzaliśmy, bo byliśmy głodni.
Gdy jedzenie już było gotowe, ktoś zapukał do drzwi i przez chwilę losowaliśmy losy, kto ma iść, ale ostatecznie padło na Jasona. Poszedł jak na skazanie, a ja podeszłam do Zayna, całując go lekko.
-Zayn, macie gościa- usłyszałam z przedpokoju.

Odeszłam od chłopaka i poszłam za nim do drzwi, gdzie zobaczyłam swojego ojca.

ZaynLoveForever

_______________________________________________________

Wybaczcie, po raz setny.. Wiem, że powinnam dodać szybciej, ale nie miałam czasu. Co chwilę gdzieś latałam, a to nad morze, na konie, do znajomych, na miasto.. Trochę też nie miałam dostępu do internetu, bo mam remont. Mam już zaczętą następną część i wydaje mi się, że dodam jeszcze dwie części, jeśli będziecie chętni :) Na zakończenie chciałabym wam, bardzo, ale to bardzo podziękować za tyle komentarzy, bo było ich aż 23! Pewnie to mój (lub wasz) rekord pod moimi imaginami i jak to zobaczyłam to aż zachciało mi się płakać! Ah, no tak. Nie wiem, czy nagle zaczęły komentować osoby bez kont, ale zdziwiła mnie też taka ilość komentarzy od anonimów, ale co tam. Na razie już nie wyjeżdżam dalej, więc pewnie w następnym tygodni dodam kolejną część, ściskam Hope <3

13 komentarzy:

  1. Oczywiście, że jesteśmy chętni. Świetna część i niecierpliwie czekam na następną <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie ten imagin może się ciągnąć i ciągnąć... Przeczytam tyle części ile napiszesz (nawet 10), bo go uwielbiam :) Ta część jest świetna i to wyznanie Zayn'a <3 Jak ja uwielbiam jak wszystko się układa i jest tak słodko... Tylko ten ojciec na koniec, ale szczerze mam nadzieję, że to się wszystko dobrze skończy :) Co do tego, że trochę Cię nie było to w ogóle się nie przejmuj, bo w końcu są wakacje i masz prawo odpocząć :) Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesująca :) nic dodać nic ująć.. Strasznie ciekawie mnie po co przybył ojciec ... Życzę weny :* do następnego ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten imagin zawsze wzbudza we mnie tylee emocji! O kurczę! O.o Uwielbiam go normalnie, a ty jesteś genialna, pusząc coś takiego! Strasznie się wczułam! :0 ;) Zayn, on jest niesamowity! Znalazł ją, zaprowadził do sw domu! To jesr tak niesamowite? :* Kocham na maxxxa całym sercem tego imagina! Może się ciągnąć w nieskończoność c: Nie ma to jak spać w jednym łóżku z takim ciasteczkiem jak Zayn :-) Można się normalnie rozmarzyć, a co już w ogòle całować czy jechać na polanę :** Proszę zrób jakiś motyw +18! Bd happy! :** <3 <3 <3 jajecznica z jego jajek! Omfg <3 Genialny tekst! I jeszcze zayn gotujący śniadanie *.* To już w ogóle welcome in paradise :)) Tylko jej ojciec! O fuck! ? Bd źleee o.o
    Czekam na kolejne cudeńko! Mogłabym dedyka? Ploiooose :***

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy kolejny? Nie mogę się już doczekać! =}

      Usuń
  5. Suuper czekam na nn:) szkoda że tak rzadko:/

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodko! Zayn ją kocha! ^^ Nie mogę się doczekać nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny *-* Znowu rodzice? ;-; Masakra! Dajcie im żyć c; Moim zdaniem z tego imaginu możesz zrobić opowiadanie :D Do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, świetny, świetny!!!!! Kocham tego imagina!!! Strasznie go przeżywam, czasem nie mogę wysiedzieć na krześle!!!! Mam nadzieję, że rodzice zaakceptują ich związek, a ona powie Zaynowi, że go kocha! Choć może się coś jeszcze wydarzyć, ale tak ,aby na końcu byli razem, ok ? :D
    Poza tym masz ogromny talent, nie zmrnój go! :*
    Pozdrawiam i czekam na nexta xx.
    P.S. Jeździsz konno??? Ja też <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeny, jaki super! Nie moge sie doczekac kolejnego i mam nadzieje na wiele czesci! Zycze weny, Pati :)

    OdpowiedzUsuń
  10. GENIALLLLNNYYY!!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybaczcie, że nie dodałam go w tamtym tygodniu, ale znowu nie miałam możliwości. Dziś go ogarnę i jutro, lub jeszcze dziś wieczorem, go dodam :) I tak w bonusie powiem, że będzie dłuższy.

    OdpowiedzUsuń
  12. super czekam na kolejna czesc

    OdpowiedzUsuń