wtorek, 5 sierpnia 2014

# 95 Zayn cz. 9


Z dedykacją dla Darcy Styles. Zawsze poprawiasz mi humor ! 

Nie wiedziałam jak się zachować, co powiedzieć, co zrobić. Po prostu sobie tu przyszedł, myśląc, że go przyjmiemy i wysłuchaniu, czy co? Tak naprawdę to głównie przez niego byłam w takiej sytuacji. Miałam do niego po prostu żal.
-Możemy porozmawiać? - spytał nagle, ale ja nie byłam w stanie odpowiedzieć.
-Wejdź, Tom- Zayn przejął pałeczkę, zwracając na siebie naszą uwagę.
Mój ojciec spojrzał na mnie, a później wszedł grzecznie do kuchni, zajmując miejsce na przeciwko nas. Usiadłam na krześle obok Zayna, który chciał wyjść, ale po poprosiłam, by został. To był, tak jakby, warunek tej rozmowy.
-[T.I.] spójrz na mnie- pierwszy odezwał się mój ojciec, a ja walcząc sama ze sobą, wykonałam jego prośbę.- Proszę cię, wróć do domu.
-Po co? Żeby być odsuwana od mojego chłopaka? Żeby siedzieć sama w domu? A może po to, by wysłuchiwać twoich kazań? - wyliczałam, lekko podniesionym głosem.
-Zrozum, że on nie jest dla ciebie. Powinnaś znaleźć sobie chłopaka na poziomie, bez niebezpiecznej pracy, który będzie potrafił cię docenić- z każdym słowem bardziej łamał mi serce. Niby takie nic nie znaczące bzdury, ale słysząc coś takiego, coraz bardziej go znienawidziłam.
-Myślisz, że tak mnie namówisz? Przez to mam cię jeszcze bardziej gdzieś- powiedziałam spokojnie, lecz we mnie aż wrzało.
-Nie mów tak do mnie- syknął przez zaciśnięte zęby, ale mnie to nie poruszyło.
-A ty możesz mówić tak do mnie? Taki rzeczy?
-Ja chcę twojego dobra, a ty po prostu mnie lekceważysz- ależ cięta riposta tatusiu.
-Gdybyś chciał mojego dobra, to byś to zaakceptować, a nie urządzał mi awantury- odgryzłam się, przyglądając mu się dumnie.
-Nie mogę patrzeć, jak moja córka staje się dziwką! - krzyknął nagle, a ja aż się cofnęłam.
-Tom, wyjdź - powiedział Zayn, wstając i patrząc na niego.
Mój ojciec spojrzał na mnie, a gdy nie doczekał się zaprzeczenia słów mojego chłopaka, wstał i wyszedł, głośno trzaskając drzwiami.
Zrobiłam to samo, ale jedynie wyszłam z kuchni i pobiegłam do łazienki w pokoju Zayna. Schowałam się za blatem z umywalką i oparłam twarz o kolana, próbując nie płakać. Nie musiałam długo czekać, bo już po paru sekundach pojawił się przy mnie Zayn.
-Chodź - pociągnął mnie w swoją stronę, podnosząc i prowadząc do swojego pokoju.
Cały czas patrzyłam na swoje stopy, bo nie byłam w stanie spojrzeć na niego. Nie wiedziałam, czy było mi wstyd za ojca, czy za sobie. On zachował się jak kompletny idiota, a ja jak kretynka, bo się nawet nie broniłam.
-Nie płacz- otarł moje łzy, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że płaczę.
Położyliśmy się na łóżku, a gdy ja przekręciłam się na bok, Zayn objął mnie ramieniem, przysuwając się do mnie. Zaczęłam myśleć, co by było, gdybym go nie poznała, ale przecież tak miało być i się z tego cieszyłam. Gdyby nie miał takie pracy i przeszłości, zapewne byłby inny, a wtedy bym się w nim nie zakochała. Kochałam jego, takiego jaki był teraz. Wszystko co robił go budowało i nie miałam zamiaru tego zmieniać.
-Kocham cię - szepnęłam, odwracając głowę w jego stronę.
Uśmiechnął się i złapał mnie lekko za brodę, całując przez chwilę.
-Też cię kocham- odpowiedział, gdy się ode mnie odsunął.

Przez cały tydzień mieszkałam z Zaynem i bardzo mi się to podobało. Spędziliśmy ze sobą więcej czasu, a gdybym była w domu, pewnie nawet byśmy się nie widywali. Nie chodziłam do szkoły, ale codziennie dostawałam lekcje od Alison, która wysyłała mi kopie swoich zapisów. Zayn sprytnie zajmował moją głowę różnymi głupotami, nie pozwalając na myślenie o czymkolwiek : a to wycieczka do jakiegoś miasta, a to do klubu, a to na polane... Uczył mnie też jeździć samochodem, a raczej dokształcał, bo już co nieco umiałam.
Chyba spędzałam z nim za dużo czasu, bo zaczynał mnie już trochę wkurzać. Starał się, ale nie wiem czy nie za bardzo. Cały czas chciał rozmawiać ze mną o rodzicach i wręcz prosił, bym się do nich z powrotem przeprowadziła. Też to rozważałam, choć to było trochę spowodowane Katy, która zaczynała się mnie czepiać. Gdy pewnego dnia czekałam na Zayna w przedpokoju, mijała mnie i zechciała ze mną porozmawiać.
-Czemu uczepiłaś się akurat jego? Przez ciebie nie ma czasu na interesy, zaniedbuje wszystko i wszystkich, tylko po to, by zadowolić ciebie. Zostaw go w końcu, bo niszczysz mu tylko życie - powiedziała to tak cicho i zwyczajnie, że dziwiłam się, że w ogóle potrafi coś takiego powiedzieć.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć i w sumie długo nie musiała czekać, bo przyszedł, Zayn.
-Jeśli coś mu powiesz, wyprę się wszystkiego i zapewne wymyślę coś na ciebie- znowu się odezwała, ale jeszcze ciszej, korzystając z rozmowy telefonicznej mojego chłopaka.
-Nie myśl, że mnie nastraszysz- uśmiechnęłam się sztucznie i założyłam swoje trampki, ignorując jej dziwne uśmieszki.
-Gdzie ty mnie ciągniesz, co ?- spytałam, gdy wysiedliśmy z jego auta.
-Zobaczysz, ale proszę, nie znienawidź mnie- złapał mnie za rękę i poprowadził mnie do jakiejś restauracji.
W środku kelner zaprowadził nas do stolika zarezerwowanego przez Malika, a tam krzywo spojrzałam na chłopaka, który nie powiedział mi, że powinnam się ubrać jakoś bardziej elegancko.
Usiedliśmy i od razu zaczęłam go ochrzaniać, bo dziwnie czułam się jako jedyna w spodniach i bluzie.
Godzinę później, byliśmy już po kolacji i myślałam, że będziemy się zbierać, ale Zayn chyba chciał jeszcze na coś poczekać, więc siedzieliśmy dalej i rozmawialiśmy. Pomału zaczęły kończyć nam się tematy, gdy nagle Zayn wstał. Zdziwiona popatrzyłam na niego, ale on wpatrywał się w coś za moimi plecami. Odwróciłam głowę i zobaczyłam swoją matkę.
Chciałam odejść. Wstać i wybiec z tego miejsca, ale też chciałam zostać. Stęskniłam się za mamą, dużo więcej niż za tatą, któremu najwidoczniej zależało jedynie na reputacji. Pomyliłam się co do nich; sądziłam, że jest zupełnie na odwrót. A to moja mama tu przyszła i zapewne chciała ze mną porozmawiać, nie nazywając mnie dziwką.
-Mamo..- szepnęłam, nadal nie wierząc własnym oczom.
-Słonko- podeszła do mnie i nachylając się, mocno mnie przytuliła.
Gdy w końcu mnie puściła, zajęła miejsce Zayna, a ten gdzieś zniknął. Patrzyłyśmy na siebie przez chwilę, a po chwili obie się roześmiałyśmy.
-Tak za tobą tęsknię..- zaczęła, a łzy w jej oczach były coraz bardziej widoczne.- To co zrobił tato jest niewybaczalne, ale on.. Musisz go zrozumieć, to dla niego dziwna sytuacja. Pragnie twojego dobra i nie chce, by coś ci się stało. Źle do tego podszedł, ale już taki jest. Poniosły go emocje..
-Wiem, mamo. Ale nie powinien mówić takich rzeczy.
-Masz rację, lecz spróbuj go zrozumieć.. Proszę cię, wróć ze mną do domu. Musisz chodzić do szkoły, by ją skończyć i napisać dobrze AS*.

-Masz coś do roboty? Będę musiał popracować- oznajmił Zayn, gdy weszliśmy do jego pokoju.
Uśmiechnęłam się tylko do niego i stanęłam na palcach, by go pocałować. Całował jak zawsze, z uczuciem i pasją, ale tym razem to ja byłam bardziej nachalna. Oplotłam mu szyję ramionami i przyległam bardziej do jego ciała. Czułam szybko bijące serce i każdy, nawet najmniejszy oddech. Nie tylko jego, swoje również, choć moje serce biło dużo szybciej. Nie wiedziałam, czy tylko ja się tak czuję, ale może on po prostu nauczył się to kontrolować. Zapewne miał nie jedną dziewczynę, nie to co ja. W moim życiu najczęściej były to przygody na jedną imprezę, nie licząc Nicka, który flirtował ze mną od jakiegoś czasu, a po tym jak się upiłam jednej nocy, jakoś tak wyszło..
-Muszę pracować- odsunął się ode mnie niechętnie i złapał mnie w talii, bym nie upadła.
-Rozumiem- uśmiechnęłam się trochę sztucznie i pogłaskałam go po policzku.
Cmoknął mnie jeszcze raz w usta i puścił, podchodząc do swojego biurka przy oknie. Odpalił laptopa, a z teczki wyciągnął stos dokumentów. Westchnęłam i klapnęłam na łóżku, kładąc się plackiem. Nic mi się nie chciało, jednym słowem załapałam lenia.
Nie miałam co robić, więc po prostu leżałam i gapiłam się na Zayna. Po jakimś czasie zaczęło mu to przeszkadzać, bo obrócił się w moją stronę i też zaczął mi się przyglądać.
-Dobra, załapałam- pękłam po krótkiej chwili, nie będąc w stanie znieść jego, pełnego pożądania wzroku.
Wstałam niechętnie z łóżka i skierowałam swoje stopy do łazienki, w celu wzięcia prysznica po wyczerpującym dniu. Powiesiłam ręcznik przy kabinie prysznicowej i zapakowałam się do niej, wcześniej wyskakując ze wszystkich ciuchów. Odkręciłam wodę, pozwalając jej otulić moje nagie ciało. Po chwili odprężenia sięgnęłam po swój limonkowy żel i wycisnęłam go na swoją dłoń. Roztarłam go i wtarłam w ciało, później całość spłukując. Zmoczyłam włosy i namydliłam je swoim lawendowym szamponem. Odkręciłam wodę i zmyłam pianę z ciała, jeszcze chwilę rozkoszując się ciepłem. Wyszłam spod prysznica i chwyciłam ręcznik, szybkim ruchem się wycierają. Spojrzałam na szafkę, gdzie leżały moje ciuchy, ale przecież nie wzięłam piżamy, więc nie miałam co się gapić.
Westchnęłam głośni przez swoje gapiostwo i zastanowiłam się co zrobić, by się nie ubierać z powrotem, a później jeszcze przebierać. Sięgnęłam po suszarkę i rozczesałam włosy, korzystając z ciepłego wiaterku.
Po chwili nadal miałam wilgotne włosy, ale nie kapała z nich woda, co było najważniejsze. Zsunęłam z ciała ręcznik i ubrałam bluzę oraz majtki.
Szybkim krokiem wyszłam z łazienki i podeszłam do swojej torby, wyjmując z niej piżamę. Czułam na sobie wzrok Zayna, a chwilę później już był przy mnie.
-Po co ci ta bluza? - poczułam jego oddech tuż przy moim uchu, a po całym ciele przemknął mi dreszcz.
-Nie będę tu paradować nago- odgryzłam się, odwracając twarzą do niego.
-Nie narzekałbym- uśmiechnął się i złapał mnie zdecydowanie za biodra.
-Oh, więc czemu ty masz na sobie ubrania? - spytałam cicho, bo nie było potrzeby mówić głośniej, skoro znajdywał się tak blisko.
-Chciałem zachować choć trochę przyzwoitości i cię nie wystraszyć- w jego oczach zamajaczyły ogniki, a dłoń powędrowała na mój policzek, lekko pocierając go kciukiem.
-Więc czemu ja powinnam chodzić nago, skoro ty mógłbyś się przestraszyć? Wtedy i tak ja musiałabym uciec- przekręciłam głowę w bok i zmarszczyłam brwi.
-Lubisz się droczyć, co? - zaśmiał się i spojrzał na moje usta.
W moim brzuchu obudziły się motyle, które w tym tygodniu miały mało odpoczynku. Choć chciałam tam z nim stać, delikatnie wyrwałam się z jego uścisku i wzięłam wyciągniętą piżamę. Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do łazienki, szybko ubierając na siebie krótkie spodenki i koszulkę. Umyłam jeszcze zęby i wyszłam z łazienki. Zayn gdzieś wyszedł i przeszło mi przez myśl, że mógł się obrazić. Nie mogłam tego sprawdzić, bo nadal nie chciałam sama wychodzić z jego pokoju, a z resztą na pewno wróci. Niepotrzebnie się martwiłam.
Położyłam się na łóżku, przodem do drzwi i nawet się nie przykryłam, bo sądziłam, że nie zasnę.

Gdy się obudziłam było ciemno. Dopiero po chwili zauważyłam, że leżę normalnie i jestem przykryta kołdrą, a przecież kładłam się inaczej. Domyśliłam się, że Zayn mnie przeniósł, ale nie widziałam go w pokoju. Wszystkie bodźce zaczęły do mnie docierać po chwili, dzięki czemu usłyszałam lecącą wodę.
Przekręciłam się na bok, by lepiej widzieć drzwi łazienki, a już po kilku minutach wyszedł z niej Zayn. Na biodrach miał jedynie spodnie od piżamy, a z jego włosów kapały krople wody, które ściekały po jego torsie, lekko się mieniąc pod wpływem bladego światła.
-Hej- podniosłam się i odezwałam zachrypniętym głosem.
-Hej- uśmiechnął się, patrząc na mnie i poszedł do swojej szafy, z której wyjął jakąś koszulkę i wrócił do łazienki.
Usłyszałam suszarkę, a pięć minut później do mnie wrócił. Położył się obok i przyciągnął mnie do siebie, obejmując mnie w tali i złączając nasze nogi.
-Jedź do domu jutro- odezwał się po chwili.
Zmarszczyłam brwi i odwróciłam twarzą do niego. Chciał się mnie pozbyć?
-Myślałam, że spędzimy jutro razem dzień..- wyszeptałam głosem przepełnionym odrzuceniem.
-W domu będziesz bezpieczna. Tutaj wszystko może się stać- jego oczy mówiły co innego, ale musiałam to zrozumieć.
-Dobra- zmusiłam się do odpowiedzi i odwróciłam tyłem do niego.
Znowu mnie objął, ale już nie tak pewnie. Zasnęłam szybko, choć musiałam dużo przemyśleć.


***


Przez dwa miesiące nie widziałam się z Zaynem. Na początku to on się nie odzywał, a gdy zaczął od czasu do czasu pisać, to ja go ignorowałam. Może dlatego, że miałam mu za złe te tajemnice, może chodziło o nasz ostatni dzień, gdy prawie mnie wyrzucił, a może po prostu chciałam mu dać nauczkę, sam się do mnie nie odzywał, a teraz oczekuje czegoś odwrotnego ode mnie.
Z ojcem prawie nie rozmawiałam, za to moja mama dużo się zmieniła. Zabierała mnie na zakupy i nie chodzi tu o to, że kupowała mi masę ciuchów, tylko spędzałyśmy razem czas, nawet w supermarkecie. Chodziłyśmy do kina, a do tego byłam z nią parę razy w kancelarii. Czułam, że bardzo się z nią zżyłam, a dodatkowo ojciec wyjeżdżał do klientów poza Londyn i często nie było go w domu. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
Do szkoły chodziłam normalnie, nie wagarowałam i miałam dobre oceny, jak na mnie nawet bardzo. Trzymałam się dalej z Alison i jej grupką, ale poznałam też nowych znajomych, z którymi zaczęłam się spotykać coraz częściej. Musiałam poznać nowych ludzi, bo siedzenie w domu zaczynało być dla mnie udręką.
Do końca szkoły został tylko jeden dzień i od początku lipca słońce w końcu się obudziło i zaczęło świecić jak należy. Deszcz też był częstym zjawiskiem i choć dawał ulgę od upału, czasem przeszkadzał w planach.
Cieszyłam się, że rodzice załatwili mi tą szkole i bez żadnych problemów mogłam ją skończyć nawet bez wcześniejszych egzaminów, które były we wcześniejszych latach nauki. Nadal tęskniłam za babcią, Steph i Nickiem, ale często z nimi rozmawiałam, a dodatkowo mieli przyjechać za tydzień na moje urodziny.
W czwartkowy wieczór zeszłam na dół do kuchni, bo moja mama właśnie wróciła z pracy. W ręku trzymała swoją teczkę i torbę zakupową.
-Hej, zobacz co ci kupiłam- uśmiechnęła się, wciągając w moją stronę torbę.
Od razu odwzajemniam uśmiech i wzięłam od niej prezent. Przeszłyśmy do salonu, gdzie wyjęłam z torby sukienkę. Była śliczna: cała była granatowa, sięgała nieco ponad kolano i górną połowę miała pokrytą koronką.
-Oh, mamo jest śliczna! - pisnęłam i pierwszy raz w życiu, rzuciłam jej się na szyję, mocno przytulając. Zaśmiała się i odwzajemniam uścisk. Po chwili oderwałyśmy się od siebie i usiadłyśmy na kanapie.
-Cieszę się, że ci się podoba, ale chyba powinnyśmy porozmawiać o twoich studiach.
Jak nagła zmiana tematu może popsuć nastrój? Bardzo.
-Em.. Wiesz mamo... - podrapałam się w głowę i dodałam po chwili. - Nie myślałam o tym jeszcze.
-Najwyższa pora. Nie masz dużo czasu, ale pamiętaj, że zawsze ci doradzę- pocałowała mnie w czoło i poszła na górę, zapewne się przebrać.
Westchnęłam i poszłam do siebie, zabierając ze sobą komórkę i sukienkę. Weszłam do garderoby i wybrałam numer Steph.
-[T.I.]!- pisnęła odbierając telefon.
-Cześć, szalona- zaśmiałam się i odwiesiłam sukienkę na wieszak.
-Jak tam? Gotowa na koniec szkoły?- jej głos zawsze poprawiał mi nastrój. Nie wiedziałam co robić dalej, na jakie studia pójść, czy w ogóle na jakieś.. To wszystko mnie przytłaczało, bo nie chciałam zawieść rodziców. Obojgu.
-Mama kupiła mi sukienkę, więc chyba tak- odpowiedziałam i podeszłam do biurka, włączając laptopa.
-Ale chyba nie sądzisz, że to wszystko- w jej głosie słyszałam zmieszanie. Z jednej strony dziwiła ją moja głupota, ale wiedziała, że będzie musiała mi pomóc.
-Znasz mnie, nie będę się za bardzo starać- usiadłam na krześle i czekałam na pojawienie się pulpitu.
-Nie gadaj, nie pozwolę ci tak po prostu pójść- skarciła mnie, bo sądziłam że jednak nie poruszy tego tematu.
-Wyślij mi zdjęcie tej sukienki i loguj się na Skypie. Czekam już na ciebie- rozkazującym tonem zakończyła naszą rozmowę.
Kolejny raz westchnęłam i poszłam po sukienkę. Odpaliłam Skype i już parę sekund później, zadzwoniła Steph. Włączyłam kamerkę i wpatrywałam się w postać przyjaciółki. Zmieniła się trochę: nie miała już różowych włosów, przefarbowała się na blond z ciemniejszymi pasemkami. Ściągnęła większość kolczyków z twarzy i zostawiła jedynie w uszach. Nadal miała swój tunel, który robiłyśmy sobie razem i odruchowo złapałam się za ucho. Włosy opadały jej na ramiona, zasłaniając dwa swoje tatuaże. Jeden na szyi- czarną pajęczynę- i francuski napis na dekoldzie.
-Wyglądasz..- zabrakło mi słów.-Wow!
Nie potrafiła się peszyć, więc tylko wywróciła oczami i szybko przywołała mnie do porządku.
-Teraz zachwycamy się tobą! - wskazała na mnie palcem i kazała przebrać się w kreacje.
Wróciłam po chwili z łazienki, rozczesując jeszcze włosy. Pokazałam jej się i dopiero wtedy zobaczyłam, że sukienka ma rozcięcie między piersiami. Na szczęście nie odsłaniała dużo i nie musiałam martwić się o swój tatuaż na lewej piersi.
-Ale z ciebie laska! - krzyknęła Steph i myślałam, że przewrócę się przez jej nagły wybuch.
-Oj przestań- machnęłam ręką, czując że się rumienię.
-Nie ma przestań! Leć po swoje kosmetyki i szczotkę, musimy cię zrobić na bóstwo.

Po prawie dwóch godzinach, Steph w końcu zgodziła się na lekki makijaż, który proponowałam od początku i zwykłe warkoczyki, związane z tyłu głowy. Byłam bardziej zmęczona nasza rozmową, niż całym dniem.
Po szybkiej kolacji wróciłam do siebie i położyłam się na łóżku.
Właśnie w takich sprawach do mojego umysłu wkradał się Zayn. Od mojego powrotu do domu mało spałam, przez swoje urojenia. Spędzałam z nim wcześniej dużo czasu i trudno mi było się odzwyczaić. Nie chciałam tego robić, wiadomo, ale skoro nie obchodziłam już Zayna, to uznałam, że nie będę się pchać. Nie odpuściłam i wręcz bałam się to zrobić, ale chyba miałam do niego żal za to co zrobił, a raczej czego nie zrobił.

-[T.I.]!- usłyszałam swoje imię, po wyjściu ze szkoły.
-Jake- uśmiechnęłam się do przyjaciela.
Jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie już z daleka, a brązową czuprynę rozwiał wiatr. Ubrany był w elegancki garnitur, który podkreślał jego szczupłą i dobrze zbudowaną sylwetkę.
-Idziesz do domu? Mamy plan pójść do klubu, czy coś- podszedł do mnie.
-Sama nie wiem.. Jutro jadę z rodzicami po autko i pewnie nie byliby zachwyceni, jeśli bym miała kaca..- zmarszczyłam brwi, choć propozycja była kusząca. Dawno nie byłam w klubie.
-Nie daj się prosić! My też nie będziemy tam siedzieć do rana, a pić możesz soczek - wyszczerzył swoje białe ząbki i zamrugał oczami.
-Oh, Jake - zaśmiałam się i wyciągnęłam telefon, by sprawdzić godzinę.- Na którą?
-Mamy plan spotkać się tam o 22, ale jak chcesz, to mogę po ciebie zajechać, wiesz że mam po drodze- odgarnął swoją kasztanową grzywkę.
-Em.. Jasne, jak możesz.
Pożegnałam się z nim i ruszyłam do samochodu mojej mamy, która już na mnie czekała.

Do wyjścia miałam godzinę, a co mnie trochę zdziwiło, rodzice się na to zgodzili. Postanowiłam ubrać zwykłą czarną sukienkę, sięgającą do połowy uda. To była jedna z niewielu, która mi się podobała. Ubrałam do tego jeszcze szpilki i wyjęłam z szafki małą torebkę. Włosy rozpuściłam i poprawiłam makijaż.
Gdy zeszłam na dół, mama siedziała przy stole i przekładała jakieś swoje papiery. Chciałam coś zjeść bo od obiadu nic nie jadłam, a żołądek mi się skręcał.
-W lodówce masz makaron, jeśli jesteś głodna- powiedziała mama, jakby czytała mi w myślach.
Wyjęłam jedzenie i nałożyłam go sobie na talerz, siadając obok Victorii.
-Pamiętaj, żebyś nie wróciła za późno. Jutro jedziemy po samochód- mówiła trochę automatycznie i zazdrościłam jej takiej podzielności uwagi.
-Jak mogłabym zapomnieć, a powiesz mi w końcu, co to za samochód? - spytałam, mając nadzieję.
-Pewnie, że nie- zaśmiała się i uniosłam wzrok.- Skarbie, wyglądasz pięknie!
-Dziękuję mamo- czułam jak się rumienię, więc nachyliłam się bardziej nad makaronem z brokułami.
Wróciła do pracy, a ja szybko skonsumowałam jedzenie, poganiana przez Jaka, który napisał mi, że już czeka. Wstawiłam talerz do zmywarki i poszłam jeszcze na chwilę do łazienki, szybko się ogarnąć. Pożegnałam się z mamą i wręcz poleciałam do samochodu.
-Hej, hej- przywitałam się z przyjacielem i zapięłam pas.
-Widzę, że już się nie możesz doczekać- zaśmiał się z mojej reakcji i ponownie włączył silnik.
Po pół godzinnej jeździe byliśmy na miejscu i mogliśmy wyjść z auta, bo znaleźliśmy dobre miejsce. Spojrzałam gdzie jesteśmy i momentalnie ugięły się pode mną kolana. Przecież tu jest "Golden Eagle" klub Zayna, w którym byliśmy kiedyś.
-Wszystko okey? - poczułam dłoń Jaka na swoim przedramieniu.
-Tak, tak- odpowiedziałam szybko i w końcu ruszyłam się w stronę klubu.
-[T.I.]! Jake! - usłyszeliśmy głos Eve.
-Hej, laska! - przytuliłam jej smukłe ciało i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Niby dziś widziałam ją w sukience, ale tym razem miała na sobie obcisłą i krótką, czerwoną kieckę. Do tego na swoich stópkach miała wysokie szpilki, włosy spięte w koński ogon, a oczy ładnie podkreślone błękitnym cieniem i ciemnym tuszem. Wyglądała bajecznie, nie to co ja.
-Nate i Filippo już idą, muszą tylko zaparkować- zaśmiała się i stanęła obok nas.
Poczekaliśmy na nich parę minut i razem poszliśmy do klubu, pokazując swoje wejściówki załatwione przez Filippo, którego brat pracuje tu jako kelner. Usiedliśmy na pomarańczowych kanapach, a Jake z Filippo poszli po drinki.
-Patrzcie, kogo spotkaliśmy po drodze- postawili cztery drinki, a nasze bliźniaczki dodatkowo trzy.
Wyglądały pięknie. Rebeca miała niebieską sukienkę, a Vivien bordową. Obie miały na sobie wysokie szpilki podkreślające ich zgrabne nogi, a włosy związane w ciasne koki.
Szybko się przywitaliśmy i zasiedliśmy na trzech kanapach wokół małego stołu. Zaczęliśmy rozmawiać i pić drinki. Ja na początku wypiłam dwa martini, ale później już przyhamowałam.

Alkohol miał nade mną władzę tylko przez chwilę, a gdy zaczęłam tańczyć, dodatkowo kręciło mi się w głowie. Zamrugałam oczami i na chwilę przystanęłam, nie będąc w stanie dorównać temu pół Latynosowi. Fillipo złapał mnie za nadgarstek i nachylił głowę, by widzieć moją twarz.
-Coś się stało, Bella? - spytał ze swoim Włoskim akcentem.
Jego matka jest Latynoską, natomiast ojciec Włochem. Przez 10 lat mieszkał w miejscowości Vitinia na południowy-zachód od Romy, a później przeprowadził się z ojcem do Londynu, po rozwodzie rodziców.
-Już dobrze, ale chyba pójdę odpocząć- wzięłam głęboki wdech i podniosłam głowę.- Więcej z tobą nie tańczę. Zaśmiałam się i ruszyłam w drogę na kręte schody. Przysiadłam się do Eve i Nate'a, którzy aktualnie odpoczywali po swoim ostrym tańcu. Byli ze sobą od dwóch lat i mieli iść na studia do tej samej uczelni.
Napiłam się swojej coli z lodem i oparłam się o oparcie kanapy. Chwilę odpoczęłam i podeszłam do barierki, patrząc w dół na tańczących przyjaciół. Gdy spojrzałam w stronę baru, mignęła mi znajoma postać. Od razu pobiegłam na schody i zbiegłam z nich, o mało nie zabijając się przez szpilki.
-Jason!- krzyknęłam, przeciskając się przez tłum.
Rozglądnęłam się, ale nigdzie go nie widziałam. Spojrzałam na drzwi, gdzie właśnie rozmawiał z jednym z ochroniarzy. Szybko tam podbiegłam i przebierałam nogami w oczekiwaniu aż skończy.
-[T.I.]! Cześć! - olał tamtego gościa i podszedł do mnie, oplatając ramionami moją talię. Odwzajemniłam gest, wciągając jego zapach, tak bardzo podobnego do zapachu Zayna.
-Jak tam? - spytałam, gdy w końcu mnie puścił.
-Nic się nie zmieniło, ale jakbym wiedział, że tu będziesz to.. - przerwał, nagle coś sobie przypominając.
-To co, Jason? - spytałam, bo on nie miał zamiaru dokończyć.
-Przyszedł bym wcześniej- uśmiechnął się słabo i podrapał po głowie.
-Jest Zayn? Dawno z nim nie gadałam..- spuściłam wzrok na palce, które zaczęły mi drżeć.
-Nie, przykro mi- w jego głosie słyszałam smutek, choć muzyka zagłuszała naszą rozmowę.- On jest teraz bardzo zajęty, ale tęskni za tobą.
Chyba chciał odejść, ale bijąc się z samym sobą dodał ciszej- Chce twojego dobra, niedługo się przekonasz.

Godzinę później mieliśmy się zbierać. Bliźniaczki odjechały taksówką, Filippo zapewnił transport Eve i Nick'owi, a ja zawiozłam Jake'a do domu. Od siebie mieliśmy parę minut drogi piechotą, więc szybko byłam w domu. Rodzice spali, ale mama na chwilę zeszła, sprawdzić mój stan.
Obudziłam się po dziewiątej i od razu poszłam się ubrać. Założyłam jasne rurki i fioletową koszulkę. Włosy rozczesałam i jedynie opuściłam na ramiona, nie mając chęci na jakiekolwiek fryzury.
Na dole czekali na mnie rodzice, więc wzięłam tylko do ręki rogalika i pojechaliśmy po samochód.

Facet w eleganckim garniturze zaprowadził nas do mojego nowego samochodu i podał mi klucze, oddalając się po chwili. Spojrzałam na swoje cacko i aż oczy wyszły mi z orbit. To był chevrolet. Chevrolet Malibu, jak odczytałam jego tyłu.
-On.. Jest.. Dla mnie? - spytałam z wielkimi oczami, patrząc na rodziców.
-Tak- mama odpowiedziała od razu i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Nie wierzę! Musiał kosztować fortunę! - przyjrzałam się nieskazitelnemu lakierowi i przejechałam po nim delikatnie dłonią.
-Odkładaliśmy pieniądze od jakiegoś czasu i postanowiliśmy zrobić ci prezent na ukończenie szkoły. Przy okazji będziesz mogła sama codziennie dojeżdżać na studia.
No tak, studia...
-Dziękuję bardzo- pisnęłam i poleciałam ich wyściskać.
Ojciec jak zawsze był spięty i nieobecny, więc przytuliłam go bardziej przelotnie. Wsiadłam do chevroleta i rozsiadłam się na wygodnym siedzeniu.
-Chcesz się przejechać, co? My pojedziemy do domu, bo musimy dziś jeszcze jechać do sądu. Poradzisz sobie? Jakby co to dzwoń- mama dała mi buziaka i dołączyła do ojca, który już siedział w samochodzie.
Włożyłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam go lekko, czekając aż kontrolki zgasną. Jeździłam po autostradzie jakąś godzinę, rozkoszując się pięknem samochodu. Gdy po 12 wróciłam do domu, auta rodziców nadal stały na podjeździe, co mnie zdziwiło. Zaparkowałam chevroleta przed domem i zamknęłam go, kierując się do drzwi.
Rodziców znalazłam w salonie, mama siedziała na kanapie, a ojciec stał oparty o stół. Rozmawiali o czymś, ale momentalnie zamilkli, gdy weszłam.
-[T.I.], chodź tu- pierwsza odezwała się mama i wskazała miejsce obok siebie.
-Auto jest super, dziękuję wam bardzo- uśmiechnęłam się do nich, ale oni nadal mieli smętne miny.
-Słonko, tata miał telefon.. Dzwonił jego znajomy z policji i powiedział, że na autostradzie był śmiertelny wypadek..
Nie rozumiałam po ci mi to mówią, zmarszczyłam brwi i czekałam, aż będą kontynuować.
-Zayn nie żyje- powiedział bez wyrazu ojciec.

Gwałtownie na niego spojrzałam i nie dowierzałam własnym uszom. Sądziłam, że to jakiś żart, ale mama od razu objęła mnie ramieniem i mocno przytuliła. Wyrwałam się z jej uścisku i pobiegłam do pokoju, by do niego zadzwonić, ale nie odbierał przez całą resztę dnia.  
ZaynLoveForever

_____________________________________________________________
Przepraszam! Znowu zawiodłam, ale za to napisałam wam dłuższą część. To już przedostatnia i mam nadzieję, że wam się podoba, bo ja mam mieszane uczucia, ale to już standard. Dziękujemy za ponad 85 000 wyświetleń! Nie wiem jak będzie dalej z imaginami, kto będzie dodawał, ale ktoś na pewno :) Ściskam, Hope <3 

14 komentarzy:

  1. Nie... Zayn nie mógł umrzeć ;c To pewnie jakaś umowa między Malikiem a jej rodzicami... Ogólnie świetny, ale zagięłaś mnie tym wypadkiem :/ I jeszcze przedostatnia cześć .-. Moje życie legło w gruzach ;-; Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper, jezu Malik nie może nie żyć!!! do następnego:) /aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie i jeszcze raz nie, on nie może nie żyć :( Błagam Cię... Jestem zdruzgotana zabiłaś mi Malika ;) chociaż mam nadzieję, że to pomyłka, a w dodatku następna część będzie ostatnia :'( Ta część naprawdę super i taka długa, ale ta końcówka, no nieee... Z niecierpliwością czekam na kolejną część i mam nadzieję, że w miarę szybko się pojawi i może jednak nie będzie ostatnia ;) Pozdrawiam i do następnego <3
    P.S Przepraszam, że ten komentarz taki nieskładny, ale u mnie w tym momencie szok i stan przedzawałowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. boze on nie moze umrzec

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ale czy Zayn mógłby przeżyć?? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeeeee.....proszę nie usmiercaj Zayn'a!!!! :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie to żeby coś, ale... Czemu go uśmierciłaś?! Już byłoby tak słodko i fajnie! Gr. Zawsze pod górkę. Choć i tak mam wielką nadzieję, że on przeżyje i będą razem na wieki muhumuhu :) Mam przez ciebie teraz doła, ale i tak cię kocham, bo dałaś mi sens życia!

    OdpowiedzUsuń
  8. swietne , ale on musi zyc :D

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurwa! Sorki za bluzgi, ale to tak z emocji jakoś wyszło! Poza tym massive sorry, że dopiero dzisiaj komentuję, ale wcześniej niestety nie miałam neta i byłam na wyjeździe :0 Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale mam nadzieję że zrozumiesz i wybaczysz! No więc jeszcze chciałam ci podziękować za dedykacje! :-) Wielki banan na twarzy xd Aż sb screenshota zrobiłam, bo nie mogłam w to uwierzyć c: Haha jestem dumna! :-) No dobra, to tyle wywodów o wszystkim i o niczym xd Teraz trzeba przejść do treści tej perełki, która mnie uzależniła! Naprawdę, ten imagin sprawia, że rb mi się aż tak jakoś cieplej na serduszku! :* <3 Kurczaczki, Z. A. Y. N :D Chciałabym mieć kogoś takiego jak on, chociaż w tej części trochę sb odpuścił bycie niesamowitym chłopakiem.. Hhah co ja gadam? On jest zawsze i zawsze bd niesamowity w takiej wersji, ale mam wrażenie, że tutaj odpuścił sb t.i. Wiem, to tylko pewnie takie wrażenie.. Ale no cóż. Przez tyle czasu się nie widzieli i jeszcze ta wiadomosc o wypadku! O.o nie no naprawdę!? Nie żyje? O cholera! Proszę mnie nie straszyć! Bo ja chyba tez wykituję :0 Przynajmniej t.i dogaduje się z rodzicami... :) No ale ja i tak liczę, że Zayney żyje :** Czekam na nexta! Pls dodaj szybciutko!!!! Kc <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, zawsze tak mam, że jak napiszesz mi komentarz pod postem to mam łzy w oczach i co chwilę się śmieję z twoich zdań ! Pewnie , że ci wybaczę, czemu miałabym nie?! Haha, dedyk się należał, bo nieważne jak bardzo nie podobałby mi się mój rozdział, ty mi poprawiasz mi humor! Oczywiście inne dziewczyny też, nie myślcie, że nie! Ale ty piszesz długie i takie przejmujące komentarze!
      Wiem, że znowu zawaliłam, ale miałam ważną sprawę i nie mogłam tego zostawić, ale to nie ważne. Ogarniam go teraz i muszę trochę dopisać i dziś w nocy lub jutro będzie na stronie! Love you <3

      Usuń
    2. Jezuuuu! Tak, tak, tak! Wchodzę tu kilka razy dziennie! :* Po prostu mnie uzależniłaś od tego imagina!
      To jest takie FUCKING PERFECT! o,o Ale naprawdę liczę, że Zayn przeżył :)
      PS cieszę się, że poprawiam Ci humor! :-) A ja zawsze sądzę, że moje komentarze są chore i takie bez sensu :p No cóż... Czekam na Ciąg dalszy *.* Buziaki!

      Usuń
    3. Nie no, nie moge! Zastanowię się nad tym, czy nie napisać jeszcze jednej części, a dodam dziś pewnie po południu :)
      Ah i twoje komentarze mają sens :) Lofki kofki!

      Usuń
    4. Kochana, dla mnie ten inagin może mieć jeszcze duuuużo części :0 Przeczytam KAŻDĄ O.O Do usłyszenia w 10 części :*

      Usuń
  10. Hmm... nie wierzę Ci!! Zayn musi żyć!!! Tak poza tym świetny imagin. Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń