*twoja perspektywa*
Dochodząc do szkoły otarłam chusteczką higieniczną łzy.
Byłam przerażona zachowaniem Nialla i miałam przeczucie, że powoli zaczynam się
go bać. Nienawidzę gdy ktoś na mnie krzyczy do tego bluźniąc… to przykre, że
się tak do mnie odezwał. Nie mogłam dalej dojść do siebie bo zobaczeniu
połamanego na kawałki budowlańca. Na samą myśl o tym wzdrygam się z
obrzydzeniem. Śmiało mogę stwierdzić, że to był najgorszy poranek w moim życiu.
Chcą zapomnieć o dzisiejszych wydarzeniach szybko spostrzegłam moje dwie
przyjaciółki – Cassie i Rikki.
-Hej dziewczyny –
wymusiłam uśmiech.
-Jeny [T.I] co Ci
się stało? Czemu płakałaś? – spytała z troską Cassie.
-Porozmawiamy o tym później dobrze? To nic takiego –
uspokoiłam je.
-Na pewno? – upewniła się Rikki.
-Boże [T.I] przeglądałaś się w lustrze? – zza pleców
dziewczyn ujawnił się mój przyjaciel Stan.
-Ugh potem to
wyjaśnię! Możemy już iść na lekcje? Chcę mieć ten sprawdzian z chemii za sobą…
*5 godzin później*
Uradowana zaraz po dzwonku wybiegłam z klasy niemal
skacząc z radości. Dostałam moją pierwszą 6 z chemii co było dla mnie naprawdę
wielkim wyczynem. Nie mogłam sama sobie uwierzyć, że mi się to udało.
Dziewczyny nie mogły mnie do końca uspokoić gdyż krzyczałam jak głupia, a zaraz
w oddali zauważyłam Stana, który właśnie skończył lekcję biologii.
-Stan! Dostałam 6 z CHEMII! – rzuciłam się w ramiona
chłopakowi z papierem w ręku.
-Gratuluje mała – obrócił nas w koło śmiejąc się. Bardzo
lubiłam tego chłopaka. Może i nie był najprzystojniejszym facetem na Ziemi, ale
był naprawdę świetnym przyjacielem. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które
również iskrzyły iskierkami radości tak samo jak moje.
-Więc musimy to
uczcić co nie? – wrzucił się do całej naszej grupki.
-No pewnie! –
uwiesiła mi się na ramieniu Cassie.
-Ej, sorki, że wam przerwę tą sielankę ale właściwie co
to za gość? – wskazała na… Nialla. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Albo mam
jakieś omamy, ale on ma naprawdę niebieskie końcówki na włosach. W sumie cóż
się dziwić jest punkiem, a każdy kolor włosów mu by pasował to jego postury. W
czarnych okularach przeciwsłonecznych miał głowę skierowaną w naszą stronę z
niewyraźnym uśmiechem. Ubrany był w zwykły biały t-shirt, który zdobiła
jeansowa kamizelka, czarne dopasowane spodnie i tym razem białe Nike. Trzeba mu
było przyznać, że wyglądał świetnie. Zwilżył delikatnie swoje usta zdejmując
swoje okulary do czubka nosa lustrując mnie wzrokiem. Powinnam być na niego
wściekła, a zamiast tego myślę nad tym czy można być aż tak seksownym jak Horan,
brawo [T.I]. Cicho westchnęłam.
-Przepraszam was
na chwilę. Odeszłam powoli od grupki przyjaciół kierując się w stronę Nialla.
Im byłam bliżej niego, tym bardziej zaczął się uśmiechać. Chciałam odwzajemnić
gest, ale musiałam udawać teraz obojętną i zimną. Niech zobaczy, że ze mną się
tak nie pogrywa.
-Dzięki Ci za
pomoc, dostałam 6 – wcisnęłam mu sprawdzian do ręki.
-To wspaniale [T.I] – nasunął okulary na włosy wędrując
wzrokiem z uśmiechem na twarzy po kartce – jestem z Ciebie dumny.
-Ja z siebie też.
-[T.I] – spuścił
rękę z kartką szeleszcząc przy tym – przepraszam, że byłem taki niemiły… jak
się wkurzam często mówię brzydkie słowa i naprawdę strasznie mi głupio. Nie
zasłużyłaś sobie na takie traktowanie.
Po jego wypowiedzianych słowach coś w moim sercu pękło.
Widziałam z jego oczach, że bardzo tego żałuje i naprawdę jest mu przykro. Nie
wiedziałam co mu na to odpowiedzieć więc tylko spojrzałam się na jego klatkę
piersiową by znów wrócić do jego anielskiej twarzy. Mój brak jakiej kolwiek
odpowiedzi doprowadził go do zdenerwowania i zmarszczył lekko brwi czekając na
jakąś reakcję z mojej strony. W końcu przerwałam tą torturę.
-Co w związku z tym Niall?
-Wybaczysz mi? – uśmiechnął się niewinnie – jak chcesz
daj mi w twarz tylko proszę Cię nie bądź na mnie już zła…
Blondyn zamknął szczelnie oczy i czekał na mój cios.
Wcale nie miałam zamiaru go bić, za bardzo go lubiłam by go spoliczkować.
Przeprosił i to jest dla mnie najważniejsze. Nawet nie wiem kiedy poczułam, że
samoistnie się uśmiechnęłam i nie tracąc czasu przytuliłam się do torsu Horana.
Ze zdziwienia chłopak zadrżał opatulając mnie swoimi silnymi ramionami.
Poczułam na mojej szyi jego ciepły oddech, który był zadziwiająco przyjemny.
Przymrużyłam oczy i rozkoszowałam się tą cudowną chwilą. Czas stanął w miejscu
kiedy Niall odchylił lekko głowę by móc spojrzeć w moje oczy. Jego błękitna
barwa oczu z ciemniała powodują u mnie o zawrót głowy. Opuszkami palców gładził
delikatnie mój policzek. Poczułam znajome, piekące uczucie i natychmiast
zakryłam zaczerwienione policzki rękami. Nialler cicho się zaśmiał ukazując
rząd swoich śnieżnobiałych zębów. Wcale mi w tym nie pomagał. Im więcej czasu z
nim spędzałam tym bardziej mnie onieśmielał swoją osobą.
-To oznacza tak? – przygryzł dolną wargę.
Kiwnęłam twierdząco głową. Jak zwykle, zawsze daje za
wygraną, szczególnie takim przystojnym facetom jak on. Jestem beznadziejna, ale
co ja poradzę, że on jest taki słodki?
-Może… chcesz gdzieś ze mną pójść? – podrapał się po tyle
głowy.
-Jasne – odpowiedziałam natychmiast samej się sobie
dziwiąc.
-Extra! To… - przerwał patrząc się w jakiś punkt za moimi
plecami. Obejrzałam się za siebie i oczywiście to nikt inny jak ciekawska
Rikki.
-[T.I] może mnie przedstawisz? – ponagliła mnie po
dłuższej chwili.
-Ach… Rikki Niall, Niall Rikki – przedstawiłam ich
gestykulując rękoma.
-Miło mi – ucałował rękę rudowłosej jak prawdziwy
gentleman sprawiając u niej o szkarłatny rumieniec. Poczułam… zazdrość?
-Mi również – zatrzepotała sztucznie rzęsami. W tym
momencie chciałam ją rozszarpać, ale starałam się udawać twardą i obojętną.
Świetnie ja to mam humory, raz mam Nialla w dupie, a raz jestem o niego
zazdrosna… co się ze mną dzieje…
-Wiesz Rikki jest naprawdę miło, ale niestety muszę
porwać gdzieś [T.I], nie gniewaj się – puścił mi zalotnie oczko, za co
oczywiście się uśmiechnęłam. Byłam mu za to cholernie wdzięczna, bo nie wiem
czy wytrzymałabym to jeszcze. Rikki westchnęła z rezygnacją i szybko się z nami
pożegnała wracając do Stana i Cassie. Niebiesko – blondyn o ile tak można
nazwać barwę jego włosów pociągnął mnie delikatnie w stronę białego audi.
Jeszcze raz obejrzałam się za grupką moich znajomych i jedynie u Stana
dostrzegłam niepokój.
***
-Niall gdzie jesteśmy? – spytałam zaciekawiona wysiadając
z auta.
-W miejscu gdzie spędziłem praktycznie połowę swojego
dzieciństwa – spojrzał dumnie na ogromne drzewo.
Z zainteresowaniem zaczęłam mierzyć wzrokiem otaczającą
mnie przestrzeń. Był to niewielki las, który był położony parę kilometrów od
miasta, ponieważ do moich uszu dobiegał jeszcze szum jadących samochodów.
Otaczało nas wiele wysokich drzew, które dodawały standardowy klimat lasu.
Spojrzałam na najpotężniejsze drzewo i ku mojemu zdziwieniu był na nim domek.
Domek na drzewie – zaśmiałam się w duchu. Zawsze chciałam taki mieć, ale
różowy. Dopiero teraz do moich nozdrzy dotarł Świerzy zapach sosny, który
całkowicie mnie rozluźnił i przywołał dawne wspomnienia związane z moim
dziadkiem podczas naszych ‘’polowań’’. Wracając do rzeczywistości jeszcze raz
zaczęłam się uważnie przyglądać budowli na drzewie.
-To twój domek?
-A mój – ułożył dłonie na biodrach – zbudowałem go z
tatą.
-Pewnie mile to wspominacie, prawda?
-Już nie… - usłyszałam w jego głosie smutek.
-Przepraszam, ja…
-Nic się nie stało, nie ważne – machnął ręką – zapraszam,
panie przodem.
Z poczuciem winy wspięłam się na wiszącą drabinkę. Miałam
co do niej trochę wątpliwości, gdyż drewno było już z deczka spróchniałe, ale
zaryzykowałam. Wyczułam za sobą Nialla, który zaraz za mną powoli się wspinał
obdarowując mnie niewinnym uśmiechem. Nim się obejrzałam, już znaleźliśmy się w
środku. Przez liczne szparki w ścianach do pomieszczenia docierały malutkie
promyczki słońca nadając temu miejscu magiczną i tajemniczą atmosferę. W kącie
stał czarny kuferek, niewielki stoliczek z krzesełkami do kompletu. Było
naprawdę bardzo przytulnie.
-Podoba Ci się? – usłyszałam tuż przy uchu przyjemny głos
chłopaka.
-Bardzo – odpowiedziałam onieśmielona jego bliskością.
Myślałam, że zaraz zemdleję kiedy poczułam jak splata swoje palce z moimi. Miał
taką delikatną skórę…
Niall odszedł ode mnie podchodzą do już znanego mi kufra
i przysunął go bardziej na środek. Otworzył go i wyjął z niego duży niebieski
koc i kilka małych świeczuszek. Pomogłam mu rozłożyć tkaninę, która idealnie
rozprostowała się na drewnianych szczebelkach. Usiadłam po turecku i obserwowałam
ruchy mojego towarzysza. Wyjął z tylnej kieszeni spodni zapalniczkę, po czym
zaczął zapalać wszystkie świeczki po kolei stawiając je w różnych miejscach.
Jak już skończył swoje poczynania wyciągnął z kufra kilka rzeczy i dołączył do
mnie. Byłam lekko skrępowana, bo poczułam jak udo Nialla ociera się moje, co
sprawiło u mnie przyjemny dreszcz.
-Chciałabyś mnie bliżej poznać? – spytał lustrując mnie
wzrokiem.
-Jeszcze pytasz? Jasne, jeśli chcesz – ścisnęłam nerwowo
materiał koca.
Uzyskałam w odpowiedzi tylko cichy śmiech i ujrzałam
przed sobą album ze zdjęciami średniej wielkości. Spojrzałam pytająco na
Horana, ale ten mnie ponaglił bym śmiało go otworzyła. Moim oczom ukazały się
prze najróżniejsze fotografie z jego dzieciństwa. Nie mogłam przestać się śmiać
jak widziałam jego zabawne zdjęcia jak np.: ubrudzona twarz w sosie po bodajże
spaghetti. Strona za stroną przewijały się w moich palcach aż w końcu ujrzałam…
siebie z trochę większym blondaskiem. Miałam może tutaj z… 6 lat.
-O mój boże to my… - zabrakło mi wdechu w piersiach.
-Jak widzisz… znaliśmy się już wcześniej. Zabawne…
-Oh… głupio mi Niall, ale ja Ciebie w ogóle nie pamiętam…
tak mi głupio….
-Ej [T.I] masz prawo nie pamiętać – przykrył swoją dużą
dłonią moją własną – to było dawno temu, a ja pamiętam bo… bo…
-Bo co…? – mój oddech momentalnie przyśpieszył.
-Ja… - zacisnął usta w cienką linie. Wyczułam u niego
strach. Najwyraźniej coś przede mną ukrywał.
-Jak nie chcesz to nie mów, w porządku… - powiedziałam
zrezygnowana.
-Od zawsze Cię kochałem, od kiedy miałem 7 lat byłaś
tylko i wyłącznie ty. Może Ci się to wydać dziwne, ale jako dziecko po prostu
już się potrafiłem zakochać. Oboje zaczęliśmy dojrzewać i oddalać się od
siebie… każde poszło swoją drogą i ty zapomniałaś o mnie i nie mam ci tego
oczywiście za złe, ale ty zostałaś na zawsze w moim sercu… i z czasem ja
zacząłem się zmieniać, zacząłem się robić buntowniczy i pyskaty, bo tak naprawdę
nikt mnie nie rozumiał, zawsze byłem gnębiony i uważany za największego frajera
w szkole a teraz? Teraz każdy się mnie boi i uważam siebie dalej za frajera a
wiesz czemu? Bo pozwoliłem Ci odejść, pozwoliłem odejść mojemu największemu
marzeniu, które prysło jak bańka mydlana i właśnie dopiero teraz tutaj z tobą
siedzę i poznajemy się na nowo… tak nie powinno być… przepraszam – po jego
policzku spłynęła pojedyncza łza.
Byłam w szoku… dalej nie mogłam w to uwierzyć co przed
chwilą usłyszałam. To było piękne i jeszcze nigdy w moim marnym życiu moje uszy
nie doświadczyły czegoś takiego. Zaczęłam mieć poczucie winy, bo tak naprawdę
to wszystko moja wina, to ja zapomniałam, to ja go olałam, to ja podjęłam
wybór. Nie wiedziałam co powiedzieć. Razem patrzyliśmy się w płomień świeczki
ze łzami w oczach.
TomlinsonLover
_______________________________________________________
PRZEPRASZAM! Znowu WORD odmawia posłuszeństwa i jest króciótki ugh... ;/ ale myślę, że choć trochę ta część się wam spodobała :) także obiecuję, że następna część będzie dłuższa i zjawi się wkrótce :)
Dziękujemy za 30 000 wyświetleń!! Kochamy was bardzo mocno xx
10 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ
Błagam cię kobieto nie każ czekać na 10 może chociaż 5? TO JEST BOSKIE!
OdpowiedzUsuńP
OdpowiedzUsuńR
OdpowiedzUsuńHahaha, ktoś tu u góry usilnie próbował zmusić cię do napisania następnej części :D
OdpowiedzUsuńAle Niall... Nie lubię punków, ale twój bad Horan to cudo... Kocham Go <3
Proszę Cię, żebyś jak najszybciej dodała czwartą część, czekam! C;
+ zapraszam na nowego bloga, oto opis:
Grzeczna, ułożona szesnastolatka. Wierząca w Boga, nie sprawiała żadnych problemów. Taka była Monice Chapman, do czasu, gdy jej najlepszy przyjaciel wrócił z Ameryki... odmieniony. To przez niego Mona poznała czym jest marihuana, używki i życie seksualne. Ale kiedy jeden błędny krok zmienia cały bieg życia, a ci, którym ufa, odwrócą się od niej, co zrobić?
Żyć dalej. Zapomnieć o przeszłości, myśleć o przyszłości.
Czy Monice zdoła naprawić to, co zniszczył Jasper? Kim jest tajemniczy Natan i w jakich okolicznościach zginął jej ojciec?
Odpowiedź poznasz na http://never-lose-hope-opowiadanie.blogspot.com/.
Pozdrowienia :*
~ Ettie. xx
Dawaj nexta!
OdpowiedzUsuńGshshssuwguswhuagsussgsuvysgauiaghha SUUUPER! Może dasz jakiś kawałek +18 w następnej części hahaha? Mam nadzieję że szybko pojawi się druga część!:)
OdpowiedzUsuńBoże niedawno trafiłam na tego boga i szczerze mówię ci że te imaginy są świetne. Przeczytałam wszystkie i nie mogę się doczekać kolejnej części tego imagina, bardzo spodobał mi się Niall w roli takiego badboya.:)
OdpowiedzUsuńP.S. Mogłabyś rozwinąć akcję może coś z Zaynem? :) Ale to tylko mój pomysł, pisz jak chcesz, bo naprawdę ci to wychodzi :D
OdpowiedzUsuńImagin jest nieziemski !!! Według mnie cały ten blog jest genialny. A Twoje imaginy powalają na kolna. Każdy jest idealnie przemyślany i dopracowany. Widać, że poświęcasz na to dużo pracy żebyśmy mogli przeczytać takie cudo. Nie każdy ma taką wenę i potrafi wymyślić i napisać coś co spodobało by się innym ♥♥ Podziwiam Cię. Mam nadzieję ,że niebawem pojawi się kolejna część.
Kurcze świetny ten imagin. Pomysł z takim Niallem bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na nexta :*
Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZajebiste *-* Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńGenialny ! ♥
OdpowiedzUsuńjak slodkoo <3 hahaha niebiesko- blondyn najlepszeee hahaha xdd <3
OdpowiedzUsuńCudowny. Hahahah Niall w niebiesko-blond włosach aww słodko ♥
OdpowiedzUsuń