6 listopada 2015 r.
Drogi Pamiętniku!
Wczorajsza randka z Liamem była cudowna. To
było nasze pierwsze takie spotkanie, ale już nie mogę doczekać się kolejnych.
Payne jest naprawdę przezabawnym chłopakiem, a do tego romantycznym. Ideał
<3 Te kilka godzin spędzonych z nim były niezapomniane, zwłaszcza dzięki
jednemu drobnemu szczegółowi… :) I nie, nie mam namyśli tego, że gdy wróciliśmy
do wozu, znaleźliśmy w bagażniku śpiącego Harry’ego, owiniętego w różowy kocyk,
ale tego, że… Awwwww! Nie mogę spokojnie tego opisać. Nawet teraz serce mi
przyspiesza na samo wspomnienie i od razu się rumienię, no, ale spróbuję
przejść do rzeczy. A więc… pocałowałam Liama! A właściwie to on pocałował mnie.
Ach! Nasz pierwszy pocałunek. Tak, wiem, zachowuję się jak zakochana idiotka,
ale co ja na to poradzę? Po prostu jestem naprawdę szczęśliwa, że wszystko się tak
układa. Dziwi mnie tylko to, iż to dzieje się to tak szybko…
Naprawdę kocham Payne i wciąż nie mogę
uwierzyć, iż wychodzi na to, że on również coś do mnie czuje. Pragnę z nim
spędzać każdą chwilę, a właśnie… Czy wspominałam już, że umówiliśmy się
ponownie? Tym razem wyjeżdżamy gdzieś razem na weekend. Piszę gdzieś, bo za
cholerę nie mam pojęcia do jakiego buszu Liam chce mnie wywieźć tym razem.
Jednak domyślam się jednej rzeczy. Na pewno jeszcze dalej niż ostatnio. Już nie
mogę się doczekać! Muszę kończyć,
chociaż słowa jakby same ze mnie wypływają i chcę pisać jeszcze i jeszcze, no,
ale za parę minut będą u mnie rodzice. Przyjeżdżają specjalnie z Yorkshire, aby
nas odwiedzić. Dawno ich nie widziałam. Jakoś tak dziwnie po tylu latach
spędzonych z nimi, mieszkać teraz całkowicie sama. No prawie sama, ale Tiffany
się nie liczy, więc... Oj. Właśnie sobie uświadomiłam, że napisałam tu takie
rzeczy, że jeśli te zapiski ujrzą światło dzienne, będę zgubiona. Nie mam
pojęcia gdzie to ukryć. Niech ten pamiętnik zginie, przepadnie, nie wiem, coś
poetyckiego, ale nikt nie może go znaleźć.
[T.I.]
Uff! Wyrzuciłam to z siebie!
Czułam, że jeśli zaraz nie podzielę się z kimś wnętrznościami mojej czaszki, to
chyba zaraz eksploduję. Ledwo zdążyłam zakopać mój rubinowy notes w szafie, a
ktoś zaczął pukać do drzwi.
- Zdążyłam – mruknęłam sama do
siebie triumfalnie, wychodząc z pokoju. – Teraz tylko pozostaje nie dać mamie
powodów do czepiania się. Challenge accepted.
Na tyle szybko,
na ile pozwalały mi rozciągnięte, puchowe kapcie pojawiłam się przy drzwiach.
- Cześć –
przywitałam się, wpuszczając mamę do środka. Zaraz za nią szedł tata, dźwigając
obszerną torbę podróżną mamy i swoją (jak można się domyślić, znacznie
mniejszą). – Stęskniłam się za wami!
- My też córuś,
niech cię uścisnę! – zawołała, zarzucając mi ręce na szyję. – Ale ty wyrosłaś!
- Helene, przecież
ostatni raz widziałaś ją zaledwie 3 miesiące temu… - wtrącił delikatnie ojciec,
stawiając bagaże na ziemi. – Nie urosła od tego czasu. Tak poza tym, [T.I.]
jest dorosła i już nie rośnie…
- Mów co chcesz, ale ja i tak widzę, że
wyrosła – zaoponowała, ściągając z siebie płaszcz. Kiedy nie patrzyła, tata
spojrzał wymownie w niebo. Roześmiałam się, a potem uściskałam i jego.
Przez następną godzinę
opowiadałam im co słychać u mnie i u Tiff, która teraz była na sesji zdjęciowej
do jakiegoś magazynu. Mówiłam głównie o pracy, o kursach pisarskich, które
robiłam i tego typu sprawach (o Liamie jakoś zapomniałam wspomnieć). Naszą
rodziną pogawędkę przerwał dzwonek do drzwi.
- To pewnie twoja siostra –
zgadywał tata, pociągając łyk swojej czarnej kawy.
- Tak, pewnie tak. Pójdę otworzyć
– i w tym momencie, jak się pewnie domyślacie, poszłam otworzyć. Gdy zobaczyłam
w drzwiach wysokiego, nieziemsko przystojnego chłopaka z czarnym fullcapem na
głowię, zamiast mojej siostry, zamurowało mnie.
- C –cześć, co tu robisz? –
spytałam zdziwiona, wpuszczając chłopaka do środka.
- Hejka, tęskniłaś? – spytał,
posyłając mi promienny uśmiech. – Uuu, widz, że masz gości – dodał, patrząc na
nierozpakowane torby i powieszone płaszcze. – Może nie będę przeszkadzać?
- Nie wygłupiaj się, rozbieraj
się. Po prostu moi rodzice przyjechali na kilka dni – wyjaśniłam, zabierając od
niego kurtkę i wieszając na haczyku.
- „Rozbieraj się” ? Bezpośrednia
dziewczynka – zaśmiał się, roztrzepując mi włosy, za co w odpowiedzi,
zdzieliłam go delikatnie po ręku.
- Jedna zasada. Nie psuj mi
fryzury – rzuciłam „ostrzegawczo”, ale oczy mi iskrzyły ze szczęścia.
- Córuś, z kim ty rozmawiasz tak
długo? To nie Tiffany? – zawołała mama z salonu.
- Teraz już nie masz wyboru. Idziemy
do nich – szepnęłam do Liama, tłumiąc chichot. Payne wyglądał na trochę
zakłopotanego ich obecnością, ale starał się zachowywać swobodnie. Przedstawił
się, a potem cierpliwie odpowiadała na pytania moich rodziców typu „To ty byłeś
chłopakiem Tiffany?” lub „Od jak dawna spotykasz się z [T.I.]”, no i „Ty jesteś
tym chłopcem z telewizji?”. Pytali i pytali, a ja myślałam, że zaraz oszaleję,
jeśli w przeciągu kilku minut nie ucieknę z tego pokoju przesłuchań. I w tym
momencie, po raz trzeci dzisiaj, usłyszałam, że ktoś dobiera się do moich drzwi,
ale tym razem ten ktoś sam sobie je otwierał. Tiffany. Jeszcze nigdy nie
cieszyłam się tak na jej widok. Jak na skrzydłach pobiegłam do siostry,
informując, że przyjechali rodzice.
- O, cześć wszystkim – przywitała
się, dyskretnie obrzucając przy tym Liama pogardliwym spojrzeniem.
- Tiffany, ale wyrosłaś! – zawołała
mama, podchodząc do niej i przytulając mocno.
- Helene – zaczął ponownie tata,
ale zanim zdążył do reszty podpaść mamie, posłałam mu spojrzenie, mówiąc „Daj
spokój, bo sam będziesz musiał sobie gotować”. Ojciec zrozumiał od razu i już się
nie odważył sprzeczać z mamą.
- Wiecie co? – klasnęłam w
dłonie, aby ściągnąć na siebie uwagę wszystkich. – Nie widzieliście się z
Tiffany tyle czasu, więc może zostawimy was samych, co? – w tym momencie
podchwyciłam wdzięczne spojrzenie Payne’a i ciągnęłam dalej - musi już iść,
więc pójdę go odprowadzić na… na…
I w tym momencie ja powiedziałam „pociąg”,
a on „samolot”, czym zasłużyliśmy sobie na podejrzliwe spojrzenie mamy. Nie
tracąc czasu, prawie wybiegłam z salonu, nie dając jej szansy na kolejne
pytania, ciągnąc za sobą szczęśliwego chłopaka. Ubraliśmy się błyskawicznie i
wyszliśmy.
- To gdzie teraz jedziemy? –
spytał, otwierając drzwi swojego auta, które zaparkował na chodniku.
- Jak najdalej stąd – poprosiłam,
wsiadając do środka. – Serio ich kocham, ale nie znoszę gdy zadają tyle pytań.
- Taaa… To było trochę dziwne,
ale przynajmniej są mili – odparł Payne, sadowiąc się na wygodnym fotelu kierowcy.
– Co powiesz na mój dom?
- Jestem za – powiedziałam,
uśmiechając się szeroko. Liam przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszyliśmy.
- Tiffany nadal jest na mnie
wściekła za zerwanie? – spytał, kiedy zatrzymaliśmy się na czerwonym.
- Taaa, wdziałam to spojrzenie,
które ci posłała, gdy tylko cię zobaczyła – zaśmiałam się, na wspomnienie miny
mojej kochanej siostrzyczki. – Ale akurat ona nie ma żadnego powodu, żeby się
złościć. To ona cię oszukiwała – dodałam, momentalnie poważniejąc. Liam posłał
mi badawcze spojrzenie.
- Wiesz, że nawet, gdy byłem z
nią, coraz częściej zaczynałem zwracać uwagę również na ciebie – wyznał
nieoczekiwanie. – Właściwie zawsze cię lubiłem.
Te kilka słów wystarczyło, żebym
zarumieniła się po same końcówki włosów. Lekko speszona odwróciłam wzroku.
- Ja też cię lubiłam, ale to już
wiesz – odparłam szeptem, nadal na niego nie patrząc.
- Wiem – zamruczał, nachylając
się ku mnie. – Pamiętasz te wszystkie razy kiedy przypadkiem zostawaliśmy sami,
bo na przykład przyjechałem zbyt wcześnie i Tiff jeszcze była niegotowa? –
spytał.
- No tak, a co?
- Ostatnio Louis i Zayn przyznali
się, że to zawsze była ich sprawka. Robili to specjalnie, żebyśmy mieli chwilę
dla siebie – odrzekł, tłumiąc śmiech. Skręciliśmy w Rivens Road. – Nigdy nie
lubili Tiffany.
- Co? Ale jak to? – zdziwiłam się,
patrząc na niego spod uniesionych brwi.
- Za każdym razem jeden lub drugi
dzwonił do niej i zagadywał tak długo, żeby nie zdążyła się przygotować na czas
– wyjaśnił. – Trzeba przyznać, cwane z nich bestie.
- Jak sobie teraz przypominam, to
rzeczywiście Tiffany zawsze pytlowała przez telefon co najmniej godzinę przed
randką z tobą.
- No właśnie. Są totalnie
powaleni, ale ich uwielbiam. Są dla mnie jak bracia.
- Ale w końcu zwróciłeś na mnie
uwagę. Chyba musimy im podziękować – podsunęłam, trzepocząc wachlarzem czarnych
rzęs.
- Mhy… Wspomnę o nich w trakcie
naszej ślubnej przysięgi, tak jak Niall kiedyś z jednej z piosenek wspomniał,
że lubi jeść kurczaki z KFC – powiedział z filuternym uśmiechem, zatrzymując
samochód na podjeździe przed jego willą.
- Pamiętam – zaśmiałam się. –
Czekaj… W jakiej przysiędze? – spytała, patrząc na niego z rozbawieniem.
- I tak prędzej czy później
zaprowadzę cię do ołtarza – szepnął uwodzicielsko, nachylając się do mnie, a następnie
całując delikatnie w usta. Myślałam, że zaraz zejdę na zawał.
- Nie będziesz musiał się długo
męczyć – powiedziałam, odwzajemniając pocałunek.
_____________________________________________________________________
Cześć, Directionerki! Przepraszam, że takie słabe, ale pisałam to w półtorej godziny, bo Katherine mnie już ścigała, że nic nie wstawiam, więc za jakoś poniżej poziomu strony przepraszam xd Haha Wczoraj cały wieczór spędziłam na oglądaniu filmików z chłopakami z 1D i stwierdziłam, że już bardziej pokochać ich nie mogę ;)
ZAPRASZAM NA :
http://elfiahistoria.blogspot.com/
http://poweroffourelements.blogspot.com/
<JUŻ DZIŚ, EWENTUALNIE JUTRO NOWY ROZDZIAŁ :* >
Ochh jak słodko ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga, świetny jest ! :)
Czekam na następne i w wolnym czasie zapraszam do siebie :)
http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
Ooo jakie słodkie zakończenie <3
OdpowiedzUsuńPo prostu się zakochałam ;)
Laska zarąbiste. ! Żałuj, że nie poszłaś z nami na This is us dziś ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, żona Zayna Malika :*
haha dzięki ;* mam nadzieje , ze pozdrowilyscie ode mnie mojego meza :D PS I tak bym chyba nie poszla, bo przeziebienie mnie dobija
UsuńWidzisz, ja też przeziębiona, a obok mnei akurat było wolne miejsce! I oczywiscie, że pozdrowiłam, po tym jak mogłam dotknąć, bo 3D ^^
UsuńOoo cudowna notka z pamiętnika! +.+
OdpowiedzUsuńHaha szkoda, że ja nie piszę pamiętnika takiego jak ona!
Harry w bagażniku w różowym kocyku!
Ona całuje Liama! Achhhh no boskie normalnie!
Też tak chce :**
Czekam na kolejny imagin!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Nominowałam Cię do Liebster Awards. Więcej u mnie na http://nirela-one-direction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń