poniedziałek, 30 grudnia 2013

#84. Zayn cz.1

Po kolejnym incydencie w szkole, w końcu mnie wywalili. I dobrze, nie potrafiłam chodzić na lekcje i siedzieć na nich cicho. Za dużo wagarowałam, a po tym jak "pobiłam" się z jedną pudernicą, dyrektorka po prostu mnie wyrzuciła. Niestety musiałam sama powiedzieć to babci, która jako jedyna przy mnie została. Moi rodzice wyjechali do Londynu, niby do pracy na rok, ale nadal nie wrócili, a minęły cztery lata.
Doszłam w końcu do domu i nadszedł ten moment, w którym miało się wszystko rozstrzygnąć. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę, a torbę wzięłam do ręki.
-Babciu jesteś?- zapytałam najciszej jak potrafiłam. Chciałam czmychnąć na górę, lecz Lisa złapała mnie swoją delikatną dłonią za nadgarstek.
-Tak łatwo się nie wywiniesz- powiedziała całkiem poważnie i lekko szarpnęła mnie w swoją stronę. Poszłam za nią do kuchni, gdzie ślicznie pachniało makaronem ze szpinakiem i brokułami.
-Usiać, obiad zaraz będzie gotowy- powiedziała podchodząc do blatu kuchennego. Salon i kuchnia były połączone, więc dokładnie widziałam co robi.
-Co tym razem?- zapytała przynosząc na stół miskę z obiadem.
-Nic ważnego..- uśmiechnęłam się, by ukryć moje zmieszanie.
-Nie kłam- powiedziała poważnie i usiadła naprzeciwko mnie.
Spojrzałam w jej błękitne oczy i chwilę przypatrywałam się lekko siwawym włosom. W jej twarzy, można było dostrzec moją matkę. Niby tylko ja to widziałam, ale to może było spowodowane czasem spędzonym z nimi. Z babcią za dużo, z mamą za mało. Chyba nie tak powinno być..
-Wywalili mnie- odpowiedziałam w końcu i ułożyłam usta w dzióbek po prawej stronie twarzy.
-Znowu mam iść do szkoły?- spojrzała na mnie błagalnie. Widziałam, że ma wszystkiego dość. Wszystko przeze mnie..
-Nie. To już na dobre.. - spuściłam wzrok i nałożyłam sobie jedzenie.
-No cóż.. Zadzwonimy dziś do rodziców, a teraz jedź kochanie. Idę do sąsiadki, wrócę za dwie godzinki- pocałowała mnie w czubek głowy i zabierając płaszcz, wyszła z domu.
Szybko skonsumowałam obiad i poszłam do swojego pokoju, który mieścił się na górze. Włączyłam muzykę i usiadłam na łóżku. Wiedziałam, że gdy zadzwonimy do rodziców zdecydują, że mam przylecieć do nich. Ostatnim razem podsłuchałam ich rozmowę z babcią. Mama była załamana, a ojciec mocno wkurzony.
Postanowiłam pożegnać się z najlepszymi przyjaciółmi. Założyłam czarne jeansy, bluzkę z długim rękawem i krótkie sztyblety, w kolorze spodni. Rozpuściłam włosy i wyszłam z domu. Szybko byłam na miejscu. Weszłam do jedynego miejsca, gdzie czułam się dobrze. Od razu do moich nozdrzy doszedł zapach fajek, który mieszał się z odrobiną alkoholu.
Podeszłam do dziewczyny w różowych włosach, która siedziała za biurkiem i stukała coś na klawiaturze, wpatrzona w ekran komputera.
-Co tam robi moja kochana Steph?- zapytałam wieszając jej się na szyi.
Dziewczyna od razu przestała pisać i przytuliła się do mnie.
-[T.I.]! A muszę wklepać chłopakom do planu nowych klientów- powiedziała z uśmiechem.
Steph zajmowała się stroną biznesową, tego uroczego miejsca, ale sama też robiła tatuaże. Dwa lata temu, razem z bratem założyli studio tatuażu Drakkar. Interes się rozkręcił i zatrudnili jeszcze dwóch tatuażystów, Jaya i Maka. Ja przychodziłam tu od dwóch lat, czasami zastępowałam któregoś z chłopaków, gdy byli po imprezie. Najczęściej odwdzięczali mi się tatuażem.
-Co tam słychać?- zapytałam puszczając przyjaciółkę.
-Jakoś leci. Najważniejsze, że klientów dużo- uśmiechnęła się.-A jak u ciebie? Znowu nie poszłaś do szkoły?
-Wywalili mnie- cicho westchnęłam i usiadłam na krześle.
-Jakoś nie jestem zaskoczona- zaśmiała się.-Częściej bywałaś tu niż tam.
-Co ja poradzę, że mi się tam nudziło? Jeszcze jakby mówili o czymś sensownym.. Ale chyba tym razem polecę do rodziców.
-Jak to? Kto teraz będzie zastępował naszych chłopaków?
-Poradzą sobie. Najwyżej zrobią krzywy tatuaż- wzruszyłam ramionami.
-Masz racje- zaśmiała się.-Będzie nam ciebie brakowało..
-Mi was też. Ale będę odwiedzała babcię. A z resztą to nie jest wiadome na pewno. Przyszłam, bo nie wiem czy będę miała okazję się pożegnać.
-Mam nadzieję, że nie wyjedziesz- uśmiechnęła się i ścisnęła moją dłoń.
-Zobaczy się..- spuściłam wzrok.-Wiem, że to moja wina. Nie chcę męczyć babci, więc chyba sama ich o to poproszę. Może tam się odnajdę.
-Wiesz, że zawsze jest u nas miejsce dla ciebie. Praca też by się znalazła.. Ale ucz się- ucięła, bo drzwi wejściowe się otworzyły.
Stanęło w nich dwóch chłopaków. Pierwszego rozpoznałam od razu, Nicka nie da się pomylić. Czarne, krótkie włosy, brązowe oczy, smukła i wysoka sylwetka. Zawsze w glanach, podartych, czarnych spodniach i skórzanej kurtce. No i nie miał czasu, żeby się ogolić, jak zawsze.
Ten drugi wiele się od niego nie różnił. Nawet mogłabym powiedzieć, że są braćmi, gdyby nie fakt, że znałam Nicka.
-O kogo moje oczy widzą- podszedł do mnie i mocno przytulił.-Cześć śliczna.
-Cześć przystojniaku-pocałowałam go w policzek.
-Znowu wagary?- zapytał, gdy już mnie puścił.
-Raczej nie. Wyrzucili mnie- uśmiechnęłam się słodko.
-Czemu mnie to nie dziwi.. - wyszczerzył zęby i pocałował siostrę w czoło. Poszedł do swojego pokoju zostawiając otwarte drzwi, by chłopak, który szedł za nim mógł wejść.
-Przystojniak, co? - Steph oblizała wargę i lekko ją przygryzła.
Nie zdążyłam się mu przyjrzeć, ale moja przyjaciółka miała racje..
-Masz nieczyste myśli- strzeliłam jej z łokcia.
Zaśmiała się.-Życzy sobie paniusia tatuażyk?
-A wiesz, że myślałam nad takim jednym? 'Be true to who you are'
-To idziemy!- wygięła usta w niedbały uśmiech i pociągnęła mnie za rękę do swojego uroczego gabinetu.

Po prawie dwóch godzinach tatuaż już zdobił mój bok brzucha. Dziewczyna postarała się z napisem.
Gdy wychodziłam z jej gabinetu zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mamy.
-Cześć słonko- zaczęła.
-Cześć- powiedziałam niezbyt miło i wyszłam na zewnątrz.
-Babcia dzwoniła...- westchnęła.
-No i ?- oparłam się o ścianę budynku.
-Wiem, że cię wyrzucili.. Powiedz, dlaczego sprawiasz nam tyle kłopotów?- zapytała jakby bezsilnie.
-To wy mnie zostawiliście..- chciałam zwalić winę na nich, na osoby, które nie interesowały się moim życiem.
Moi znajomi zazdroszczą mi, bo rodzice nie wtrącają się w moje życie.. Ale ja chciałabym, żeby to robili. Wiedziałabym chociaż, że im zależy...
-Nie mów tak.. Nie chcieliśmy tego, ale tu mamy dobrą pracę. Ciebie pilnuje babcia i zapewnia ci najlepszą opiekę..
-Ale to wy powinniście mi ją zapewnić! Ona już spełniła swój macierzyński obowiązek i wychowała ciebie! Nie rozumiesz, że wcale mnie nie znacie? Nie interesujecie się co robię, kiedy i z kim.. Interesują was tylko pieniądze i to jak je zdobyć!- krzyknęłam i rozłączyłam się.
Usiadłam na schodkach i ukryłam twarz w dłoniach, jednak szybko się zebrałam i wróciłam do środka.
-Będę się zbierać- zmusiłam się do uśmiechu i stanęłam przed przyjaciółką.
-Poczekaj jeszcze chwilę!- pociągnęła mnie za rękaw bluzy.
-Muszę iść.. - odpowiedziałam cicho, nawet nie wiem, czy zrozumiała.
-Nick cię odwiezie..- powiedziała błagalnie.
-Nie chcę go wykorzystywać. Ale dobra, zostanę jeszcze chwilę. Ale idę za pół godziny, żeby nie wracać nocą- uśmiechnęłam się.
-I tak cię odwiezie. Nawet nie będę musiała go prosić- wyszczerzyła zęby i oblizała wargę.
-Przestań- lekko ją popchnęłam.
Przez kolejne pół godziny, przyjaciółka zagadywała mnie na różne tematy. Powiedziała, że poznała jakiegoś faceta na mieście i przyjdzie do niej jutro na tatuaż. Była strasznie podjarana, bo bardzo jej się spodobał. Przerwał nam Nick, który wszedł do pokoju.
-[T.I.] słonko, za jakiś czas będę jechał w twoje okolice, więc się z nami zabierzesz, prawda?
-Jasne, jak mogę- uśmiechnęłam się nieśmiało.
-No jasne! Zaraz przyjdź.
Kiwnęłam głową, a ten wyszedł, zamykając drzwi.
-Widzisz?- dźgnęła mnie w żebra Steph.
-Nie denerwuj mnie- spiorunowałam ją wzrokiem i wróciłyśmy do gadania.
Po niedługim czasie, siedziałam już w czarnym audi Nicka. Usiadłam z tyłu, bo jechał z nami jeszcze ten drugi chłopak. Z ich rozmowy wywnioskowałam, że nazywa się Zayn.
Gdy samochód stanął przed moim domem, pożegnałam się i wysiadłam, ale Nick poszedł za mną.
-Mam nadzieję, że nie wyjedziesz..- szepnął mi do ucha i złapał w tali, przyciągając do siebie.
-A co ci tak na tym tak nagle zależy, co?- zapytałam lekko odchylając się do tyłu i marszcząc brwi.
-Bo zależy mi na tobie..- chciał mnie pocałować, ale ja lekko go odepchnęłam.
-Przestań..
-O co ci chodzi?- puścił mnie i zrobił krok do tyłu.
-Jedź już..- odwróciłam głowę i chciałam otworzyć drzwi, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek.
-Nick, jedziemy?- uratował mnie Zayn siedzący z samochodzie.
-Tak- odkrzyknął i dodał ciszej.- Do następnego razu- puścił moją dłoń i odszedł do samochodu.
Rzuciłam jeszcze wdzięczne spojrzenie chłopakowi i weszłam do domu.
-[T.I]!- do moich uszu dobiegł cichy krzyk mojej babci.
-Idę-westchnęłam i poszłam do salonu, gdzie siedziała.
-Rodzice zaraz zadzwonią, przyniesiesz swój komputer?
Kiwnęłam głową i skoczyłam do pokoju po laptopa. Położyłam go na stole i odpaliłam. Po chwili, zadzwonili do nas rodzice na Skypie.
-Cześć słonko- powiedziała niepewnie mama.
-Cześć- odparłam niechętnie.
-[T.I.] dasz nam porozmawiać z babcią?
Wstałam i bez słowa wyszłam, zostawiając ich samych. Poszłam do łazienki, po drodze zahaczyłam o pokój i wzięłam z niego ubrania. Wzięłam szybko prysznic i przebrałam się w wygodne dresy. Gdy zeszłam na dół, babcia jeszcze rozmawiała z rodzicami, więc poszłam do kuchni tylko się napić. Jednak jak wracałam zawołali mnie.
-Przylecisz do nas.. Nie będziemy wykorzystywać babci.. - powiedziała mama tak, jakby chciała mi coś udowodnić.
-Nie jestem zaskoczona.. - udałam, że mi nie zależy.
-Już masz załatwione miejsce w nowej szkole. Będziesz chodziła do klasy z córką naszych znajomych. Lot masz w piątek- dokończył tata.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym powiedzieli, że muszą kończyć, bo są zmęczeni po pracy. No tak strefa czasowa. Pięć godzin różnicy, to przecież dość sporo. Zamknęłam laptopa i poszłam do swojego pokoju. Weszłam na Facebooka i napisałam do Steph, że lecę za trzy dni. Było jej smutno, bo nie będziemy już się widywały tak często, ale ucieszyła się, że przez te ostatnie dni, będę siedziała u nich od rana do nocy. Już miałam plan, żeby iść do nich następnego dnia.


Obudziłam się o 10, bo do dość późna pisałam z przyjaciółmi. Niby nie miałam ich za dużo, bo większości osób nie lubiłam (ze wzajemnością), ale i tak pisaliśmy prawie do bladego rana.
Gdy po ubraniu się zeszłam na dół, mojej babci nie było w domu. Zauważyłam małą karteczkę leżącą na stole, a po przeczytaniu krótkiej treści nawet nie wiedziałam gdzie jest. Napisała jedynie, że wróci wieczorem, więc nie musiałam wymyślać wymówek, na temat tego co robiłam przez cały dzień, gdy nie było mnie w domu.
Z domu wyszłam przed 11, gdy zjadłam śniadanie i ogarnęłam niektóre rzeczy w pokoju. Do studia nie miałam daleko, więc doszłam w jakieś 20 minut. Przywitałam się ze Steph i usiadłam za biurkiem, bo moja przyjaciółka miała robotę. Po chwili, otworzyły się drzwi i słyszałam tylko czyjeś kroki. Podniosłam wzrok i ujrzałam Nicka i Zayna.
-Zaraz masz klienta, Nick- powiedziałam do chłopaka, nie patrząc na niego.
-Dzięki- odpowiedział oschle.-Zayn poczekasz?- zwrócił się do chłopaka siedzącego już na kanapie.
-Jasne, potem mi dokończysz?
Kiwnął głową i poszedł do siebie. Usiadłam na krześle, jednak szybko mi się odwidziało, więc wstałam i podeszłam do ekspresu.
-Zayn, chcesz kawę? Jeszcze ci się nie odwdzięczyłam za wczoraj- odwróciłam się do niego na piecie.
-Nie masz za co. Widziałem twoją minę i trochę mi się śpieszyło, więc..- uśmiechnął się. -Ale w sumie możesz zrobić.
Wyjęłam z szafki dwie filiżanki i podłożyłam je pod źródło kawy. Szybko zapełniły się aż po brzegi, więc wyciągnęłam jeszcze małe talerzyki i podałam jedną kawę chłopakowi. Usiadłam obok niego i zaczęłam rozmowę:
-Wiesz coś o Londynie?
-Tak, całkiem sporo- nachylił się, by się napić, ale było zbyt gorące, więc odstawił filiżankę na stół.-Mieszkam tam, czemu pytasz?
-Niedługo lecę tam do rodziców. Wywalili mnie kolejny raz ze szkoły, więc nie mam wyjścia- wzruszyłam ramionami.
-No cóż, nie każdy umie tam wysiedzieć. A kiedy lecisz? Też tam niedługo wracam.
-W piątek.
-Ja też.. Chociaż przecież możesz lecieć o innych godzinach- pokręcił głową.
-Mmm.. czuję kawę?- przerwał nam wysoki głos Steph.
-Taaak. Sama sobie rób- wyszczerzyłam zęby i spojrzałam na Zayna.
-Może się tam spotkamy..- powiedziałam jakby z nadzieją w głosie i odeszłam z uśmiechem.

Pogadałam ze Steph i zamierzałam się zbierać. Weszłam tylko na chwilę do gabinetu Nicka, by się pożegnać. Kończył właśnie z Zaynem. Rozmawiałam z nim chwilę, ale tak naprawdę interesowało mnie tylko umięśnione ciało chłopaka. Cóż.. Chyba nikt nie mógłby się mu oprzeć.
Nie dość, że lekko napinał mięśnie przez ból wykonany igłą, to jeszcze na torsie i rękach widziałam masę tatuażów. Czułam potrzebę poznania historii każdego z nich, bo na pewno były interesujące, ale wiadomo, że nigdy się o nich nie dowiem. Nie znałam go dobrze, ale widziałam, że jest wartościowym człowiekiem.
Nick jednak, odpowiadał mi na wszystkie pytania oschle i bez żadnego entuzjazmu, więc opuściłam jego gabinet szybko.
Wyszłam z Drakkara, gdy słońce zaczynało zbliżać się do horyzontu. Miałam iść skrótem między domkami, ale chciałam się przejść, więc poszłam chodnikiem przy głównej ulicy. Zatrzymało się obok mnie jakieś auto, a gdy na nie spojrzałam, zobaczyłam w jego wnętrzu Zayna.
-Wsiadaj- powiedział otwierając drzwi pasażera, nie wychodząc z samochodu.
-Chyba się przejdę, dzięki- uśmiechnęłam się i odwróciłam od niego wzrok.
-Nie wygłupiaj się! Mogę cię podwieźć- nakłaniał mnie, ledwo panując nad pojazdem, który cały czas znosił go na środek ulicy.
-Wiesz Zayn.. Nie przywykłam do jazdy tak drogimi samochodami- spojrzałam na jego chevroleta corvette.
-Wsiadaj, bo wysiądę i zmuszę cię do tego siłą- zatrzymał auto, przez co ja też stanęłam w miejscu.
-Zawsze jesteś taki uparty?- wywróciłam oczami i usiadłam na miejscu pasażera zamykając drzwi.
-Owszem. Nie uważasz, że to dobra cecha?- uśmiechnął się i nacisnął pedał gazu.
-Wolę nie odpowiadać..
Resztę drogi nie odezwałam się do niego, tak jak on do mnie. Jednak, gdy zatrzymywał się przed moim domem (zaskakujące było to, że pamiętał gdzie mieszkam..) zawołał mnie, gdy zamykałam drzwi.
-Wiesz już o której lecisz?- zapytał, gdy na niego spojrzałam.
-Nie, ale to będzie raczej rano. A ty wiesz? Może będziemy lecieć razem- uśmiechnęłam się i przykucnęłam, by lepiej go widzieć.
-Lot mam po 10. Jak dam ci numer to zadzwonisz do mnie jak się dowiesz o której lecisz? Mogłabyś zabrać się na lotnisko ze mną. Z tego co wiem mieszkasz z babcią, a zakładam, że ona nie ma prawa jazdy.
-Dobrze myślisz, nie ma. Ale wiesz, nie chciałabym robić kłopotów. I tak już teraz mnie odwiozłeś- przygryzłam wargę i poprawiłam grzywkę, która leciała mi na oczy.
-Oj przestań! Nie mieszkam daleko, a ty nie musiałabyś jechać śmierdzącymi taksówkami. Jeszcze taksówkarz się spóźni i co wtedy?- pokręcił głową, chyba szukał więcej argumentów.
-Okey! Niech ci będzie..- wyciągnęłam telefon z kieszeni i rzuciłam mu, żeby wklepał swój numer.-Zadzwonię do ciebie jutro. Wtedy rodzice wyślą mi bilet. Dzięki za podwózkę- po tym, gdy oddał mi komórkę, machnęłam ręką i zamknęłam drzwi, a on odjechał z piskiem opon.

Rano obudziły mnie wibracje telefonu. Zaspana wsunęłam dłoń pod poduszkę i przysunęłam urządzenie do ucha.
-Ehe..?- jęknęłam.
-[T.I.]? Obudziłam cię.. Wybacz, ale jest po 12, miałaś być godzinę temu! Martwiłam się, a mam ci dużo do opowiedzenia! Wczoraj był u mnie Matt! Jest taki.. Wiesz, opowiem ci wszystko jak przyjdziesz. Teraz wstawaj, ubieraj się i chodź do nas! Nawet śniadania nie jedź, zrobię ci coś tutaj! Chcę spędzić z tobą jeszcze trochę czasu- trajkotała jak najęta. Cała Steph.
-Przestań..- westchnęłam.- Będę za mniej więcej godzinę. Chyba, że zatrzyma mnie babcia- opadłam na łóżko i rozłączyłam się.
Wiedziałam, że po takiej pobudce nie zasnę, więc wstałam powoli z łóżka i podeszłam do szafy z ubraniami. Szybko wybrałam zwykłe rurki, białą bokserkę i niebieską koszulę. Przebrałam się w łazience i zeszłam do kuchni zrobić sobie jakieś śniadanie. Umyłam zęby i tylko z telefonem i kluczami wyszłam z domu, zamykając drzwi, bo moja babcia pojechała na zakupy.
-Widzę, że się wyspałaś- zaśmiała się Steph, gdy weszłam do Drakkara.
-Nie denerwuj mnie- spiorunowałam ją wzrokiem, ale szybko do niej podeszłam i uściskałam.
-Też się stęskniłam- rozczochrała mi włosy i usiadła na swoim krześle, opierając łokcie na biurku.
-Opowiadaj o tym swoim pięknisiu- uśmiechnęłam się i zatańczyłam brwiami.
-Nazywa się Matt!- krzyknęła szturchając mnie w ramię.- Robiłam mu tatuaż! Przynajmniej próbowałam, bo cały czas mnie rozśmieszał..
Jeszcze nigdy nie gadała tak najęcie i długo o jednym kolesiu. Cieszyłam się, że jest szczęśliwa. Gdy opisywała mi jego wygląd, aż miała pewne ogniki w oczach. Aż całą chodziła na krześle, jak opowiadała mi o czym rozmawiali. Powiedziała, że spotyka się z nim jutro, w dzień mojego wyjazdu..
Było mi trochę smutno, ale przecież nie mogłaby mnie pożegnać na lotnisku. Miała robotę i nawet nie chciałam, żeby przeze mnie musiała odwołać klientów. Czułabym się źle.
Steph poszła pogadać z bratem, a ja korzystając z okazji usiadłam przed komputerem i odpaliłam pocztę, na którą miałam dostać bilet. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Zayna.
-Część Zayn, tu [T.I.]. Lot mam o 10:15- powiedziałam do słuchawki, gdy odebrał.
-Tak jak ja. To będę u ciebie pod domem o 8:30, ok?- odpowiedział zachrypniętym głosem.
Co?! Tak szybko? Ja o tej godzinie jeszcze słodko śpię..
-Jasne, dzięki.. -rozłączyłam się i schowałam telefon do spodni.

Z Drakkara wyszłam po 16. Wcześniej zjadłam pizze ze Steph i Nickiem. Pogadaliśmy i obiecali mi, że kiedyś mnie odwiedzą.. Przez to wszystko płakać mi się zachciało. Znałam ich tylko dwa lata, ale zdążyłam pokochać. Byli dla mnie jak rodzeństwo, którego nigdy nie miałam. Z nimi mogłam zawsze pogadać, nie to co z moimi rodzicami.. To smutne, ale prawdziwe.
Jednak Nick cały czas był naburmuszony. Pewnie obraził się na mnie za tamto, ale prawdę mówiąc miałam to w dupie. Nie będę poniżać się przed nim. Trzeba mieć swoją godność.
Wsadziłam do torby ostatnią parę spodni i zamkniętą postawiłam obok drzwi mojego pokoju. Zabrałam się za pakowanie pierdółek, które zostaną tutaj. Nie potrzebowałam dużo rzeczy do życia. Nie wszystko pakowałam do kartonów, niektóre rzeczy wyrzuciłam, bo nie przydałyby mi się.
Gdy skończyłam, w moim pokoju stało tylko parę pudełek. Większość zmieściłam pod biurkiem, żeby moja babcia nie czepiała się bałaganu. Wyniosłam worek z niepotrzebnymi rzeczami na zewnątrz i zostawiłam go w śmietniku, oddalonego o parę metrów od domu mojej babci.
Mój pokój pierwszy raz, od kiedy tu mieszkam, wyglądał dość ładnie. Nie było wszędzie porozwalanych ciuchów i innych rzeczy. Był po prostu czysty.
Posprawdzałam jeszcze szafy i szuflady, czy nic nie zostawiłam i położyłam się spać, wcześniej jedząc kolację. Musiałam wstać szybko, by doprowadzić się do porządku. Nie mogłam przecież narobić sobie wstydu. Ciekawiło mnie, jak rodzice zareagują na mój wygląd. Miałam parę tatuaży, mały tunel w uchu i po dwie dodatkowe dziurki w uszach. No i nie ubierałam się jak córeczka adwokatów, co chyba najważniejsze.
Z głośnym westchnięciem opadłam na poduszkę i przykryłam się kołdrą. Jutro zobaczę rodziców.. Nie pasowało mi to.
_____________________________________________________________________________

Siemcia, jak tam po świętach? Nie wiem jak wam, ale mi nic nie przybyło, jakiś cud! Mam nadzieję, że odpoczywacie i dobrze wykorzystujecie czas, poza szkołą :)
Imagin jak zawsze mi się nie podoba, normalka. Za parę dni ukarze się pewnie nowy Harry, jeśli Miranda napisze.
Chciałabym także pozdrowić naszą kochaną Katherinę, która dzięki hojności rodziców i znajomości w Londynie, właśnie tam przebywa. Rozumiecie?! W LONDYNIE! Normalnie myślałam, że ją zabiję, jak mi powiedziała. Ale dzięki temu, błaganie mamy o odwiedzenie jej koleżanki tam, nasiliły się i może coś z tego będzie.. Btw.. Właśnie czekam, aż wróci z muzeum madame tussauds, gdzie jak pewnie wiecie, są figury naszych chłopców. A przez to, że mój teleport nie działa, nie mogłam być tam z nią :(
Dzięki, że czytacie naszego bloga! Mamy już ponad 40000 wyświetleń! Dziękujemy ♥
Pozdrawiam, Hope. <3

8 komentarzy:

  1. Super czekam na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Kiedy kolejna część? Czekam też na imagin z Harrym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jeny Zayn którego kocham najbardziej! Aww mój kochany! Jestem ciekawa jak się potoczy akcja :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No to sie nazywa imagin!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fdscvhdvhyfvjh!!!!! *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski! Wybacz, że przeczytałam go dopiero teraz, ale byłam za granicą i nie miałam dostępu do internetu ): imagines jest świetny! Niby taki niepozorny ale dzięki twojemu stylowi pisania od razu mi się podoba! Chyba muszę sobie założyć w końcu konto żeby obserwować waszego bloga i normalnie dodawaj komentarze, ale nie z anonima cisnąć. Muszę znaleźć czas.. pozdrawiam Julia :)

    OdpowiedzUsuń