wtorek, 7 stycznia 2014

#85 Harry cz .1



Ach! Dzisiaj wraz z siostrą – bliźniaczką, Bellatrix i naszą wspólna przyjaciółką, Adrią, idziemy na koncert 1D w centrum Londynu! Już nie mogę  się doczekać! Kiedy z fazy ogólnego podjarania  perspektywą zobaczenia ich na żywo, przeszłam na zupełnie inny poziom. Depresja. Dostałam prawdziwej depresji, kiedy otworzyłam drzwi szafy i mimo, że mam pełno najróżniejszych ciuchów na najróżniejsze okazje, nie miałam się w co ubrać! Nagle nic nie wydało się wystarczająco odpowiednie. Kocham Hazzę! Ale wracajmy na ziemię, teraz mam na głowie poważny problem, cholera w co ja mam się ubrać? Wszystko byłoby łatwiejsze jakbym postąpiła jak 95% Directionerek, czyli postawiła na koszulkę z ich zdjęciem lub logo zespołu, jednakże zależy mi, aby zwrócić uwagę Stylesa. Oczywiście nie mam na myśli spódniczki xxxxxs, której bliżej do majtek – „damskich bokserek” niż spódnicy, albo bluzki z takim dekoltem, więcej odkrywającej niż zakrywającej.  Nie, to nie w moim stylu.  W końcu zdecydowałam się na zwiewną, sięgającą przed kolano, sukienkę w kolorze pudrowego różu, czarne i zamszowe botki. Do tego zawiesiłam na szyi wisiorek z moim imieniem. [T.I.], ładne, nie? Moje długie włosy potraktowałam lokówką, co prawda mało brakowało, a bym je spaliła, ale to taki szczegół. Co prawda, nie obyło się bez kilku oparzeń, ale to również szczegół.

- [T.I.], gotowa jesteś? – zawołała Bellatrix ze swojego pokoju. Niby dzieliła nas tylko ściana, ale i tak łatwiej było wykrzykiwać do siebie na cały blok, niż przejść ten met czy dwa.

- Tak! – krzyknęłam.

- To dobrze! Chodź, zapniesz mi stanik, bo nie mogę!

- Poważnie, Bella? Poważnie?! – wywróciłam poirytowana oczami i poszłam zadbać o wygląd siostry, bo jak to się mówi, nie liczy się tylko uroda, ale liczy się też wnętrze. Ta… Niestety, ta reguła u mnie polega na obczajaniu umięśnionych klat, gdy jestem na plaży. Gdy już zapięłam Belli ten nieszczęsny stanik, musiałam jej też pomóc w wyborze jakiś ciuchów. Stanęło na T-shirt’cie  z Liamem (Bellatrix wolała okazać Payne’owi uwielbienie niż silić się na oryginalność ) i czerwonych jeansach rurkach.

- A tak właściwie, to kiedy spotykamy się z Adrią? Przyjeżdża tu czy widzimy się dopiero na miejscu? -  spytałam, bo wcześniej byłam zbyt podjadana perspektywą zobaczenia Hazzy i reszty, żeby o tym myśleć.

- Ma tu być za jakieś 5 minut i jej brat, Peter nas zawiezie.

- Oooo, kiedyś się w nim podkochiwałam – wyznałam wspominając te wszystkie szalone plany by pobyć z nim sam na sam. W piaskownicy. Taa… miałam wtedy z 7 lat, a on był takim, jak mi się wtedy wydawało, dojrzałym mężczyzną, bo miał całe 10! Ogólne szaleństwo. Po paru minutach spędzonych na podejmowaniu trudnych wyborów, a mianowicie, które perfumy podwędzić mamie, usłyszałyśmy klakson. Przyjechała Adria z Peterem. Zbiegłyśmy na dół i szybko wsiadłyśmy do auta. Swoją drogą, tak się spieszyłam, że mało brakowało, a zapomniałabym mojej czarnej kopertówki, w której miałam m.in. płytę „Take me Home” do podpisania. Powitałyśmy się podnieconym piskiem, tak głośnym i długim, że „uprzejma” prośba Petera, żebyśmy się uciszyły, nie nadaje się do publikacji. Kiedy w końcu dojechaliśmy do centrum Londynu, gdzie miał miejsce koncert, wydawało się, że nasze podniecenie osiągnęło już apogeum. Byłyśmy w błędzie. Pobiegłyśmy prawie, że  z biletami w zębach i ustawiłyśmy się w mega długiej kolejce. Gdy nas nareszcie wpuszczono, przeszłyśmy do wielkiej sali z poustawianymi barierkami tak, że wchodząc automatycznie znajdowało się za barierką, razem z kilkoma setkami innych rozwrzeszczanych nastolatek, których jeszcze wciąż przybywało. Utorowałyśmy sobie drogę przez tłum, aby znaleźć się jak najbliżej owych. Stałyśmy sobie tak, ściśnięte jak sardynki w puszce i gadałyśmy o wszystkim, co związane z One Direction, kiedy to się stało. Przez wielkie, szklane drzwi, od których skutecznie izolowały nas „płotki”, wyszli chłopcy w towarzystwie kilku ochroniarzy. Zayn i Niall od razu podeszli do dziewczyny, trzymającej wielki plakat z napisem „Kocham Malika i Horana”, Louis zaczął podpisywać płyty, koszulki. Liam wyszedł zza drzwi ostatni, ku ogólnemu zdziwieniu, z maską wilkołaka na twarzy i w koszulce „Keep calm & love, kiss or hug Liam Payne. Your choose”. Zaczął machać do wszystkich jak teletubiś, czym przyprawił 90% zebranych tu dziewczyn o stan przedzawałowy. Myślałam, że umrę ze szczęścia, gdy Harry zaczął przechodzić wzdłuż barierki, za którą stałyśmy i  podobnie jak Lou, rozdawać autografy. Wyciągnęłam przed siebie płytę. Hazza podszedł na nas i wziął płytę do ręki.

- Nie znoszę tego zdjęcia – wskazał na okładkę. – Okropnie wyszedłem.

- Ja uważam, że super – powiedziałam, czując, jak oblewam się rumieńcem.

- Tylko dlatego, że fotograf nie uchwycił momentu, jak Liamowi spadł but i dostałem prosto w twarz. Na pewno nie wyglądałem super z podbitym okiem – zachichotałam, a on mi zawtórował. – Wiesz co? Nie chcę tego podpisywać – oznajmił, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

- Dlaczego? – spytałam, czując na sobie spojrzenie Belli i Adrii.

- Bo jak podpisze to teraz, to zaraz będę musiał iść do kolejnych fanek – spojrzał mi głęboko w oczy. – A ja wolałbym zostać z tobą – posłał mi uroczy uśmiech. Myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Mimowolnie odwzajemniłam uśmiech. – Wiesz, co? Mam pewien pomysł – powiedział, uśmiechając się nieco łobuzersko. – Z kim tu jesteś?

- Z moją siostrą Bellatrix i z przyjaciółką Adrią – przedstawiłam moje towarzyszki, a one od razu się zaczerwieniły. Adria już chciała piszczeć, ale posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie.

- A jakie macie bilety? – spytał ściszonym głosem, patrząc na mnie konspiracyjnie, przez co prawie parsknęłam śmiechem.

- Normalne, zwyczajne – nie byłam pewna o co mu chodzi.

- Ok – starał się po kryjomu wyciągnąć coś z wewnętrznej kieszeni kurtki, a to łatwe nie było, kiedy patrzyła się na niego taka liczba dziewczyn. – Proszę – podał każdej z nas po kopercie. Wszystkie byłyśmy tak samo zdziwione i patrzyłyśmy na to, wprawione w osłupienie.
- Dzięki, ale co to właściwie jest? – spytała Bellatrix. Hazza dał nam znak dłonią, żebyśmy się przysunęły trochę bliżej, po czym szepnął mi prawie do ucha:

- To są bilety z wejściówkami za scenę – uśmiechnął się porozumiewawczo i pokazał gestem, żebyśmy nie reagowały za głośno. – Zawsze mam kilka przy sobie na takie okazje.

- VIP? – zdziwiłam się jeszcze bardziej. - Dzięki, nie wiem, co powiedzieć.

Aaaaaaaaaaaaaaaaa! To  najszczęśliwszy dzień mojego życia. One też podziękowały, rumieniąc się nawet na uszach.

- Nie ma za co – uśmiechnął się jeszcze szerzej. – To… do zobaczenia – posłał mi uwodzicielskie spojrzenie.

- Eee… Harry?

- Tak? – odwrócił się na piecie.

- Nie oddałeś mi płyty – zachichotałam.

- Ach, no tak – machną szybki podpis. – Proszę – autografował jeszcze książkę Adrii i własne zdjęcie dla Belli, po czym odszedł dalej rozdawać autografy. Cała nasza trójka spojrzała na siebie porozumiewawczo i nie minęło nawet 5 sekund, zaczęłyśmy piszczeć jak wariatki.

***

Dzięki Harry’emu miałyśmy zdjęcia w pierwszym rzędzie. W tym gigantycznym pomieszczeniu było strasznie duszno i tłoczno, ale dla 1D warto się przemęczyć. Po sali potoczył się kłęby sztucznego dymu. Zabłysły kolorowe światła. One Direction wkroczyli na scenę. Cała sala wypełniła się piskiem i okrzykami typu „Kocham  was!” lub „Liam, pomogę przełamać ci strach przed łyżkami” ,a nawet był transparent z napisem „Louis, mogę być twoją marcheweczką”.

- Witaj, Londynie! – potoczył się echem głos Zayna. Malik spojrzał z podziwem po zgromadzonych. Jego wzrok zatrzymał się na jednym z plakatów. – Oooo, znalazłem dla ciebie kandydatkę na żonę, Tommo – zaśmiał się, wskazując w stronę niskiej dziewczyny, trzymającej transparent z tą wyszukaną propozycją. Chłopaki ryknęli śmiechem.

- No to swatanie Louisa możemy już odhaczyć, teraz kolej na… - zaczął Harry, ale Liam mu przerwał.

- Tak, wiem, że nasz Hazza wolałby  teraz poflirtować z pewną długowłosą pięknością w różowej kiecce – Harry spojrzał na niego pytającym spojrzeniem, a ja spłonęłam rumieńcem.- Ale z racji tego, że organizatorzy koncertu z nieznanych nam powodów każą nam śpiewać zamiast urządzać  sobie wieczorki zapoznawcze, straszna szkoda, zaczniemy dziś od Best song ever – ledwo dokończył zdanie, a po sali znowu potoczył się pisk. – O i jeszcze jedno – zawołał, dając znak muzykom, żeby przerwali grę. – Do wiadomości tej  w różowej, mój numer to 456789764 – uśmiechnął się szeroko, a Hazza wypłacił mu kuksańca w żebra. Tym razem melodii nie przerwano już po pierwszej minucie. Zaczęli śpiewać. Najpierw BSE, następnie One way or another, potem Kiss you, jeszcze później Rock me i tak grali aż do północy.

- Dziękujemy, byliście wspaniali! – zawołał Niall, gdy wybiła 24:00.

- Ej, ej, ej, osobne podziękowania dla mojej marcheweczki – upomniał Louis, a dziewczyna z transparentem wyglądała jakby miała zaraz zemdleć ze szczęścia.

- Z niektórymi się, na całe szczęście, jeszcze się nie żegnamy – rozległ się głos Harry’ego.

- No, szkoda, że nie możemy rozdawać wszystkim jak leci wejściówek VIP, żeby można było mieć czas na pogadanie chwilę z każdym – odezwał się Liam, patrząc porozumiewawczo na Harry’ego, który udawał, że nie ma pojęcia o co chodzi.

***

- Jaki Liaś jest słodki! – zachwycała się Bellatrix, kiedy próbowałyśmy dopchać się do, czekających za sceną chłopców.

- No! I te jego oczy! – podniecała się Adria.

- A włosy to już w ogóle! – zauważyła Bella, po czym obie pisnęły, a ja wywróciłam teatralnie oczami.

- Jest cały sexi! Kocham wszystkich, ale jego i Lou najbardziej!

- A Zayn też jest niczego sobie, Niall ma cudne oczy, a Harry…

- Wszystko – dokończyłam za nią i wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem. Paplałyśmy tak jeszcze dobrych kilka minut, aż udało nam się dostać za scenę. Mało było fanek z biletami VIP. Oprócz nas i innych Directionerek było też kilku ochroniarzy, no i oczywiście 1D. Gdy weszłyśmy, Harry właśnie gadał z jakimiś dziewczynami, które miały na oko ze 12 lat. Dał zrobić sobie z nimi zdjęcie. Bella i Adria od razu pobiegły do Liama. W tym momencie Harry odnalazł mnie w tym tłumie. Nasze spojrzenia się spotkały. Kiedy tylko błysnął flesz ich lustrzanki, Hazza podszedł do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Cześć, świetny koncert – przywitałam się.

- Dzięki – odgarnął mi niesforny kosmyk włosów za ucho. – Przypomniałem sobie, że nawet nie znam twojego imienia…

- [T.I.] – serce zaczęło mi bić tak szybko i głośno, że bałam się, iż to usłyszy.

- Ładne imię, dla ładnej dziewczyny – uśmiechną się po raz kolejny. Kątem oka zauważyłam Bellę, której Liam właśnie podpisywał koszulkę. Tego w jakiej ekstazie była, nie da się opisać.

- Dziękuję – wydukałam, odwzajemniając uśmiech.

- Wiem, że praktycznie nie gadaliśmy za długo, ale jest w tobie coś takiego, [T.I.]… Nie wiem jak to nazwać…  Jest w tobie coś, co mnie intryguje… Pociągasz mnie – miałam wrażenie, że moje serce przestało bić.

 - Pewnie mówisz to każdej fance, która założy szpile – powiedziałam, wymierzając lekkiego kuksańca w żebra.

- Może – powiedział, po czym wybuchłyśmy śmiechem. – A tak serio – wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kurtki mały notes i długopis. Zapisał coś szybko, po czym wyrwał kartkę i wręczył mi ją. – To mój numer, jeśli zechcesz… Zadzwoń – posłałam mi kolejny uśmiech z cyklu „chcę cię oczarować”, a ja nie pozostałam mu dłużna.

- Chętnie –odparłam, kręcąc sobie kokieteryjnie palcem loka.


C.D.N.


Miranda ^^^
 ___________________________________________________________________________

Cześć! :D Co sądzicie? Na swoją obronę mam tylko to, że pisałam ten imagin dosyć dawno, więc.... ;) W skali od 1 do 10 na ile byście go ocenili? Mam nadzieję, że nie było tragedii xd Jak tam po sylwestrze? Wiem, że minął już tydzień, ale strasznie długo mnie tu nie było, więc w temacie nie jestem ;) Mój był boski i nie mogę doczekać się następnego <3


10 KOM. = NEXT


PS Zapraszam was tutaj, jeśli lubicie fantastykę ----> http://elfiahistoria.blogspot.com/

Prowadzę go sama w przerwach między pisaniem imaginów, mam nadzieję, że wam się spodoba :*

Pozdrawiam^^^^

15 komentarzy:

  1. Jaaaał imagin z Hazzą! O.o
    Tego mi było trzeba po ciężkim dniu w szkole! :-)
    Wyszedł Ci naprawdę fajniutko *.*
    Akurat pomyślałam, że wejdę! I jeeeeest new imagine! Looooff :*

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww <3 ale boomba! z jednej strony się pośmiałam , a z drugiej (nw jak to opisać więc) : jkahilbbcsilzcfhu :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :D Dawno nie czytałam żadnego imaginu z Harrym :P Dodaj kolejną część jak najszybciej :)
    Życzę weny :*
    Zapraszam na nowy rozdział http://still-the-one-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominuje Waszego bloga do Liebster Awards. Więcej na http://podejmij-to-ryzyko-1d.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. super <3 a ty pierdzielisz że głupi i nie udany... mi się mega podoba :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Booooooski *-*
    Hazza, Hazza, Hazza, Hazza <3
    I Miranda, kc ;***
    Pozdr :3
    Ettie. xx

    believe-in-1d-imaginy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest boomba :D

    OdpowiedzUsuń
  8. *.* świetny! Już nie mogę się doczekać kolejnej częsci <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny, świetny, przepiękny, najlepszy! Masz ooogromniasty talent, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. aaaaa dawaj NEXT!!! Ja daje temu imaginowi 10 swietnie piszesz... Zazdroszcze ;)

    OdpowiedzUsuń