piątek, 13 września 2013

# 62.Louis cz.5 (zakończenie)

PROSZĘ PRZECZYTAĆ NOTKĘ POD IMAGINEM :)


Wtargnęłam do pokoju niemalże potykając się o własne nogi. W głowie czułam nieznośny ból, który jeszcze bardziej doprowadzał mnie do szaleństwa, a oczy wędrowały po całym pokoju. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam Adama śpiącego, ale i na szczęście oddychającego… skoro śpi to logiczne, że oddycha. Usadowiłam się delikatnie na łóżku i poprawiłam mu opadającą blond grzywkę na czoło. Przez ostatnie dni czułam do niego nienawiść i obrzydzenie, ale ta wiadomość sprawiła u mnie troskę o niego. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła gdyby coś mu się stało, nigdy bym nie wybaczyła Louisowi. W tej chwili pomyślałam sobie, że być może za ostro potraktowałam Tomlinsona, bo przecież nie chciał źle, ale zrobił to umyślnie i właśnie to nie daje mi spokoju. Kocham go, ale jego postępek był niewiarygodnie nieodpowiedzialny. Teraz na razie musiałam zaopiekować się poszkodowanym. Poczułam na policzku pojedynczą łzę, która swobodnie spłynęła na okolice mojej szyi. Ta łza wyrażała moją ulgę, ale i jednocześnie ból, który był przyczyną prawdopodobnego rozstania z Lou.
-[T.I]? – usłyszałam niemrawy głos wyrywający mnie z myśli.
-Jak się czujesz? – spytałam z troską?
-Już lepiej… Ale nie mam pojęcia dlaczego zasnąłem. Wyszedłem z łazienki i nagle ogarną mnie sen. Dziwne – podrapał się po głowie.
-Najważniejsze, że nic Ci nie jest – przytuliłam go, a raczej dusiłam.
-Spokojnie to tylko zatrucie – zaśmiał się.
-Słuchaj, a obraził byś się gdybym poszła se popływać? – spytałam niepewnie. Chciałam się przez choć krótką chwilę zrelaksować i dać odprężenie mojemu organizmowi. Całymi tymi nerwami byłam wykończona.
-Oczywiście, że nie. Leć. Ja i tak jeszcze nie jestem na siłach – uśmiechnął się wdzięcznie.
-Na pewno? A może Ci coś przygotować do jedzenia, albo przygotować łazienkę, albo…
-Idź! – krzyknął i pocałował mnie w czoło.
-No dobra… - powiedziałam zakłopotana i skierowałam się w stronę szafy, by wziąć najpotrzebniejsze rzeczy na basen
***
Żwawym krokiem podeszłam do recepcji w celu odebrania ręcznika. Nacisnęłam na malutki, srebrny dzwoneczek, który wydawał z siebie wysoki i głośny dźwięk. Zaraz potem do lady podeszła skromnie, ale i elegancko ubrana blondynka o pięknych niebieskich oczach. Na moje oko miała z 30 lat.
-W czym mogę pani pomóc? – uśmiechnęła się kładąc ręce na blat.
-Chciałabym się zapisać na basen.
-Nazwisko?
-[T.N]. [T.I] [T.N].
Kobieta imieniem Rose (wyczytałam z plakietki) na moje nazwisko wzdrygnęła się lekko i otworzyła szeroko oczy, ale chwilę potem z trudem się opanowała i szukała przez chwilę czegoś w szafie. Jej zachowanie było naprawdę dziwne, nie wiedziałam o co jej chodzi. Położyła przede mną śnieżnobiały ręcznik z wyszytym  napisem ‘’I’m sorry’’. Spojrzałam na nią spod byka, ale kobieta udawała twardą. Nie miałam pojęcia o co jej chodziło.
-W hotelu jest jakiś dzień wyznań i przeprosin? – zaśmiałam się najlepiej jak potrafiłam.
-Nie proszę pani.
Czułam się już na tyle niekomfortowo w tej dziwnej sytuacji, że bez słowa odeszłam od recepcji. Cały czas zastanawiałam się nad podejrzanym zachowaniem recepcjonistki. Postanowiłam już nie rozmyślać dłużej na ten temat i pociągnęłam za drzwi wejściowe do szatni. Moją uwagę przykuły schowki, na których również był naklejony napis ‘’I’m sorry’’. Teraz naprawdę przeszła mnie jakaś paranoja, bo to nienormalne i w ogóle nie pojęte. Po co?
Zdjęłam ubrania i przebrałam się w czarny strój kąpielowy, który idealnie podkreślał moją oliwkową cerę. Choć na chwilę się uśmiechnęłam, ale zaraz ten uśmiech z twarzy mi zniknął. Nie miałam ochoty żyć i jak kolwiek funkcjonować. Cicho westchnęłam i jeszcze raz spojrzałam podejrzliwie na wszystkie szafki i poszłam na teren krytego basenu. Walnęłam ręcznik na jednym z kilku brązowych leżaków i przyjrzałam się nienaturalnie niebieskiej wodzie. Znowu doznałam szoku. Na basenie był podświetlany znowu ten sam napis, tylko tym razem z moim imieniem. Teraz już wiedziałam czyja to sprawka. To serio słodkie – pomyślałam. Ale gdzie jest Louis? I po co on to wszystko robi? Nie mógł mnie jakoś inaczej…. Przepraszać?
-[T.I]? – wyrwał mnie z myśli męski głos.
Wzorkiem szukałam Tomlinsona, którego rzecz jasna poznałam po głosie. Nikt nie ma tak melodyjnego głosu jak on. W końcu go znalazłam w rogu pomieszczenia w kąpielówkach.
-Skąd wiedziałeś, że tu będę? – spytałam z zimnym tonem – I po co to wszystko?
-Posłuchaj… przepraszam Cię naprawdę. Nie wiem co mam już zrobić byś mi wybaczyła. Chyba nic mu nie jest co? – skierował wzrok w dół bawiąc się swoimi palcami jak mały dzieciak.
-Nie, na szczęście nie – westchnęłam – Louis jak ty to robisz?!
-Ale co? – spytał zdziwiony.
-Bo już cała złość ze mnie zeszła i mam ochotę Cię przytulić – skrzyżowałam ręce na piersiach cicho prychając.
-Zapraszam – rozłożył ręce na dużą szerokość.
Szybko reagując na sugestię Tommo rzuciłam się w jego ramiona i poczułam kurczowe ściskanie. Był tak bardzo przejęty, że bał się mnie puścić. Czułam to i ja również nie chciałam go już nigdy więcej stracić. Wtuliłam się jeszcze bardziej w jego osobę czując zapach jego nieziemskich perfum. Znowu poczułam się jak księżniczka, która jest teraz przy swoim księciu.
-Obiecaj, że już się nigdy nie pokłócimy – powiedział łamliwym głosem.
-Obiecuję – musnęłam jego klatkę piersiową.
Louis odsunął się na niewielką odległość by móc mnie pocałować. Uniósł palcem mój podbródek i już miało to nastąpić gdy nagle przerwał nam najbardziej znany mi głos na świecie.
-Co tu się dzieję?! – krzyknął Adam.
Natychmiast spanikowana odsunęłam się Tomlinsona na odpowiednią odległość. Momentalnie zrobiło mi się słabo i w pewnej chwili zapomniałam jak się oddycha. Właśnie zostaliśmy przyłapani, to koniec – myślałam. Nogi same się pode mną uginały, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Starałam się mieć kamienną twarz, ale moje oczy same mówiły za siebie.
-Nic my tylko… - zaczęłam jęcząc.
-Kochamy się – uśmiechnął się promiennie Louis.
-Słucham?!
-To co usłyszałeś.
-Jak to się ‘’kochacie’’?! [T.I] o czym on mówi?! – darł się.
-A co ty tu właściwie robisz? Przecież byłeś taki zmęczony i tak kochamy się, nie mogę tego dłużej przed tobą ukrywać. Nie zapewniłeś mi wszystkiego czego chciałam. Czułam się przy tobie nie chciana, zawiedziona i w ogóle nie atrakcyjna bo nie zwracałeś na mnie najmniejszej uwagi. Tylko jak chciałeś jeść, albo wyprasować koszulę. Po to Ci byłam potrzebna. Do służenia tobie i robienia twoich wszystkich zachcianek. Kocham Cię, ale jak brata i to uczucie jest już od dłuższego czasu, bo praktycznie nic już do Ciebie nie czuję. Kocham Louisa, bo on po prostu kocha mnie i dba o mnie, martwi się i jest gotów zrobić dla mnie wszystko. Wiem to – chwyciłam dłoń Lou. Na jego twarzy zawitał jeszcze bardziej promienny i wdzięczny uśmiech, a jego policzki przybrały odcień dojrzałego jabłka. Był dumny.
-A więc tak?! Wolisz tego lalusia ode mnie?!
-Wypraszam sobie grubasie – fuknął Tomlinson – jeśli masz jakiś problem to załatwmy to w cztery oczy, chyba że się boisz.
-Ja się niczego nie boję chudzielcu. Przynajmniej mam trochę masy, a ta szmata chcę takiego chuderlaka… ja pierdole nie wierzę – zaśmiał się sztucznie.
Coś mnie tknęło. On nazwał mnie szmatą, chociaż nigdy nawet nie nazwał mnie głupią. Nie chciałam by mnie znienawidził, no ale cóż się dziwić. Zdradziłam go i ma do tego całkowite prawo, ale nazywanie mnie tak… zabolało. Na twarzy mojego kochanego pojawiła się wściekłość. Na jego szyi pojawiły się pulsujące żyłki i nabrał koloru delikatnej barwy buraka. Ścisnęłam nasze dłonie jeszcze bardziej, ale wcale na to nie reagował, patrzył na Adama z nienawiścią.
-Jak ty ją nazwałeś…?
-Szmatą… przeliterować?
-Zabije Cię gruby skurwielu – chciał podejść do niego, ale zatrzymałam go. Wiedziałam, że Louis jest sto kroć silniejszy od Thomsona bo miał formę, której Adam nie miał wcale. Nie chciałam również by stała mu się krzywda.
-Daj spokój Louis… nie warto, zasłużyłam sobie – pogładziłam jego policzek.
-Nie zasłużyłaś sobie na takie traktowanie. Jesteś moją dziewczyną, moim skarbem, a mojego skarba nie ma prawa obrażać nikt. Tym bardziej ten wieprz.
-Przegiąłeś! – krzyknął Adam rzucając się w naszą stronę. Podczas na nasz nalot chłopak nieszczęśliwie się poślizgnął i z łomotem walnął głową o kafelkową posadzkę. Wykrztusiłam z siebie głośny krzyk, natomiast Louis miał oczy szeroko otwarte. Szybko do niego podbiegliśmy i sprawdzaliśmy jego puls. Blondyn tak zarył głową o ziemię, że stracił przytomność. Zaczęłam panikować.
-Kochanie nie denerwuj się ok? Zaraz się obudzi.
-A co jeśli nie? – powiedziałam przez łzy.
Louis nie odpowiadając wziął w garść sporą ilość cieczy z basenu i oblał nią twarz Adama. Chłopak momentalnie się podniósł i zmierzył nas wzrokiem. Jego twarz wyrażała zdziwienie.
-Gdzie ja jestem? – podrapał się po głowie jak to w jego zwyczaju.
-No jak to gdzie?! Na basenie… nie pamiętasz? – coś oświeciło Tomlinsona.
-No… nie – odpowiedział – ale kim wy jesteście?
-O mój boże – wydusiłam.
-Jesteśmy twoimi przyjaciółmi – zaczął kłamać Louis – byliśmy na basenie i zaraz potem mieliśmy wychodzić, ale nieszczęśliwie się poślizgnąłeś i tak o to tutaj na tobą siedzimy.
-Aha – mruknął.
-Ale pamiętasz jak masz na imię? – spytałam roztrzęsiona.
-Adam Thomson, mam 22 lata, jestem informatykiem w firmie Techno i… to wszystko co pamiętam. Ciebie wgl nie kojarzę. Ani Ciebie – wskazał na Louisa.
-Nic nie szkodzi – rzekł łagodnie Tommo – idź na nas zaczekać w szatni dobrze?
Bez słowa skierował się w stronę białych drzwi. Zostaliśmy sami.
-Wiesz co to oznacza [T.I]? – spytał z ekscytacją.
-Będziemy mogli być już razem bez żadnych tajemnic i ukrywania się! – rzuciłam mu się w ramiona obdarzając namiętnym pocałunkiem.
-Dokładnie. Ale jesteśmy okropni, bo cieszymy się z czyjegoś nieszczęścia – zaśmiał się.
-Jak chcesz zaraz mu wszystko przypomnę – drażniłam się.
-Tylko spróbuj – wtulił się we mnie – teraz możemy być już na zawsze razem pani Tomlinson.
-Pani Tomlinson?
-Tak. Już nie długo – pocałował mnie jeszcze raz z dwukrotną siłą i wróciliśmy do hotelu razem… w końcu szczęśliwi.
TomlinsonLover
________________________________________________________________
Cześć wam! Chciałabym was bardzo przeprosić za tak długą nie obecność, ale 3 klasa gimnazjum jest mega męcząca i po prostu nie raz nie mam czasu. Oczywiście to nie oznacza końca bloga broń Cię panie boże tylko martwi nas tak mała ilość komentarzy. Nie podobają się wam nasze imaginy? Czy coś jest w nich nie tak? Mamy naprawdę dużo pomysłów a komentarzy malutko ostatnio. Oczywiście rozumiem, że też macie szkołę i to rozumiemy :) Więc jeśli się spodobało to skomentuj, lub wypełnij ankietę która jest na blogu po prawej stronie :) I wgl co myślicie o tym imaginie? Mam nadzieję, że się spodobał i do zobaczenia. PAMIĘTAJCIE O ANKIECIE <3

10 komentarzy:

  1. Nareszcie są razem!! *o*
    Hahaha końcowa akcja z Adamem mnie rozwaliła xd
    Świetnie napisany imagin i równie świetny pomysł ;*
    Nic dodać nic ująć
    Czekam na next! :)

    my-world-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha...ja pierdziele...heheh!
    On stracił pamięć,a ona nic?
    To podłe ale takie śmieszne,że nie umiem przestać się śmiać!!
    Hahah...!!!
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział jeśli macie czas
    http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/09/27.html
    PS.Cholerna szkoła.U mnie też licho z komentarzami,a i wejść mało.Załamałam się normalnie.
    Pozdrawiam Vicky :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że w końcu są razem *-*
    Najlepsza oczywiście akcja końcowa haha :D
    Nie martw się u mnie też jest mniej komentarzy.
    Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny i że są razem ~.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmmm :*
    Końcóweczka ZAJEBISTA! Po prostu nic dodać nic ująć
    Haha PER-FECT xx
    Lb tw styl :)
    Ostatnio ja również mam na wszystko mniej czasu, szkoła....
    Coraz rzadziej wchodzę na blogi, ale gdy tylko mam czas, nadrabiam zaległości!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny imagin, świetny pomysł, fantastyczny blog! Czy wy zdajecie sobie sprawę, że macie fanklub??
    Tak. Ja należę do tego fanklubu i zamawiam pozycję przewodniczącej ^^
    Już się nie mogę doczekać następnych części <3
    Pozdro i zapraszam do mnie :**
    believe-in-1d-imaginy.blogspot.com
    Nina :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cu-do-wne! Takie super słodkie! ;)
    N.

    OdpowiedzUsuń
  8. piszesz mega super świetnia fajnie i wgl brak mi słow <3333

    OdpowiedzUsuń