piątek, 27 września 2013

#65 Zayn. cz. 7 ( zakończenie )

Wypuścili mnie do domu po dwóch dniach. Lekarz zrobił mi wykład, że mam się oszczędzać i nie szaleć. W końcu mogłam się porządnie wyspać w swoim łóżku.
Pierwsze co zrobiłam po przebudzeniu, to wypad do stajni. Otworzyłam drzwi boksu i weszłam do środka. Ucieszyłam się, gdy Silan zarżał na powitanie.
-Cześć mały. Jak się masz?- podeszłam bliżej i pogłaskałam go po szyi.
Dobrze, że nie ucierpiał. Fizycznie, jak i psychicznie.
-Co ty tu robisz?
Podskoczyłam, bo nie słyszałam jak ktoś znalazł się obok mnie.
-Cześć Zayn. Przestraszyłeś mnie- odwróciłam się w jego stronę.
-Przepraszam- uśmiechnął się i przygryzł wargę.-Powinnaś odpoczywać.
-Odpoczęłam. Nigdy tak długo nie spałem- odpowiedziałam.-Jeżeli chcesz pogadać, to chodź.
Kiwną głową i szybko znaleźliśmy się w paszarni.
-Chcesz znowu jeździć?- zapytał patrząc na mnie.
-Tak- ustawiłam wiadra w rządku i nasypywałam do nich jedzenie.
-Lekarz mówił, że nie powinnaś się przemęczać- powiedział poważnie.
-Zayn.. Pół godziny jazdy, nic mi nie zrobi, a będę szczęśliwa. Nie chcę siedzieć z dupą na kanapie i nic nie robić. Nie potrafię, ok?- ton mojego głosu, z każdym słowem stawał się ostrzejszy.
-Przepraszam, że cokolwiek powiedziałem. Nie przeszkadzam..- rzucił i wyszedł pośpiesznie.
-Zayn!- krzyknęłam, ale nie odwrócił się, a ja nie mogłam za nim pobiec. Dokończyłam nasypywanie i mieszanie paszy i nakarmiłam konie. Do ostatniego boksu weszłam spokojnie i powoli. Nie chciałam teraz niemiłych niespodzianek z koniem. Geronimo prychnął i cofnął się o dwa kroki.
Nasypałam mu jedzenie i wyszłam. Zamiotłam podwórze i wypuściłam Kasztankę, Silana, Jowitę i Paulę na pastwisko. Skierowałam się do domu, by zawołać chłopaków na jazdę. Przez ostatnie dwa dni Ben ćwiczył z nimi.
-[T.I.] jak się czujesz?- jako pierwszy przywitał mnie Liam.
-Dobrze, dziękuję. Który z was ma teraz jazdę?- zapytałam patrząc na całą piątkę.
-Zayn. Nie zmienialiśmy kolejności- uśmiechnął się do mnie Harry.
-Idziemy teraz?- zapytałam patrząc na Malika.
Wydał mi się nieobecny, smutny, przygnębiony.. Może dlatego, że na niego naskoczyłam.. ? Mam nadzieję, że chłopaki dadzą nam pogadać..
-Jasne.. Zaraz przyjdę- odwrócił się na pięcie i szybki krokiem poszedł do pokoju.
Reszta zespołu spojrzała na mnie pytająco, ale ja tylko lekko się uśmiechnęłam i wyszłam. Sprawnie i szybko osiodłałam Jutę i wyszyłam z nią na wybieg. Po chłopakach nie było śladu, więc postanowiłam ją rozruszać. Wsiadłam na nią i ruszyłyśmy. Dziwne znowu siedzieć na grzbiecie konia.. Byłam spokojna, Juta też. Po chwili popędziłam ją do truchtu. Chwilę zajęło mi dopasowanie się do jej kroków, ale gdy już to zrobiłam, czułam, że stanowimy jedno. Postanowiłam przyspieszyć chód klaczy, więc zacisnęłam kolanami jej boki. Przyspieszała natychmiastowo. Galop.. To właśnie jest wolność!
Spostrzegłam wyłaniające się postacie, więc spowolniłam klacz i podjechałyśmy do ogrodzenia, gdzie wyjęłam stopy ze strzemion i zsunęłam się z siodła.
-Zapraszam pana- powiedziałam promiennie się uśmiechając.
Zayn nie podzielał mojego entuzjazmu. Pokiwał głową i podszedł do nas.

Po godzinnej jeździe chłopak zgrabnie zsunął się z siodła. Cała reszta chwilę temu poszła pomóc Olivii przy obiedzie, więc to była jedyna chwila, w której moglibyśmy porozmawiać.
-Zayn, coś się stało?- zapytałam patrząc mu w oczy.
-Sam nie wiem... Wtedy się zdenerwowałem, dlatego wyszedłem. Nie chcę, żebyś znowu cierpiała- zrobił krok do przodu, czym wywołał u mnie lekki dreszcz.
-Nic mi nie będzie. Tym razem nie będę skakała. To był błąd i nie powtórzę go...
Spojrzałam mu w oczy, widziałam, że lekko się mienią. Serce zaczęło bić szybciej, a ja z trudem powstrzymywałam to co chciałam zrobić już parę dni temu.
-Cieszę się- szepnął mi prawie do ucha, bo nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów.
Nie wiedziałam jak mam się zachować, co teraz zrobić. Uznałam, że skoro on nic nie robił, nie czuje tego co ja.. Trzeba mu wybaczyć, serce nie sługa.
-Wiesz, że zmieniłaś moje życie?- zapytał patrząc mi w oczy.
-Co?- lekko się zaśmiałam i spojrzałam na jego tęczówki.
-Nie śmiej się- uśmiechnął się i złapał mnie w tali.
-Zayn.. Chyba nie powinniśmy..- położyłam mu dłonie na piersi i lekko odepchnęłam, lecz on mnie nie puścił.
-Dlaczego?- od razu uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Wyjedziesz. Ja zostanę tu i nie będziemy się widywać..- wygięłam usta w linie i spuściłam wzrok.
-To jedź ze mną.
Spojrzałam na niego, a on wydawał się mówić poważnie.
-Że co? Myślisz, że od tak rzucę wszystko i wyjadę?- lekko się skrzywiłam.
-Wiesz... Nie musisz podejmować takiej decyzji teraz. Przemyśl to.
-Ale jak ty sobie to wyobrażasz?
-Nie wiem. Ważne, żebyś była blisko mnie. Bez ciebie... to wszystko nie miałoby sensu. Naprawdę chciałbym żebyś ze mną pojechała. Załatwiłbym ci studia, albo jeździłabyś z nami w trasy... Ale jeżeli nie chcesz tak żyć, to nie będę naciskał- westchnął i puścił moją talię.
-Wiesz.. W sumie to chciałam iść na studia. Porozmawiam z ciotką, ok? Ale nie rób sobie nadziei, sama nie jestem jeszcze pewna- uśmiechnęłam się do niego lekko i dotknęłam jego twarz dłonią.
Spojrzał na mnie i lekko musnął moje usta swoimi. Zapragnęłam więcej i poleciałam na niego. On wycofał twarz i złapał mnie za nadgarstki, bym się nie przewróciłam.
-Przepraszam..- wydukałam cofając się o krok, jednak chłopak nie puścił moich rąk, dlatego nie mogłam wycofać się dalej.
-Nie przepraszaj-uśmiechnął się i przyciągnął mnie bliżej.
-Pójdę już- rzuciłam wyrywając się z jego uścisku.
-Nie uciekaj mi znowu..
Jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie. Nasze ciała niemal się stykały, a on patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami. Czułam, jak serce łomocze mi w klatce piersiowej, a oddech staje się coraz szybszy.
-Naprawdę chciałbym, żebyś ze mną pojechała- wyszeptał mi do ucha.
-Zastanowię się, dobrze?
-Jasne.. Chodźmy może do domu, bo Niall zacznie się denerwować,że Olivia nie pozwala mu jeść- uśmiechnął i złapał moją dłoń.
Spojrzałam na niego i odwzajemniłam uśmiech. Złapałam jedną ręką za wodze klaczy i udaliśmy się do stajni, gdzie rozsiodłaliśmy Jutę.
-Powiesz im teraz?- zapytałam zatrzymując chłopaka przed domem.
-Jak chcesz. Dla mnie najważniejsze jest to, że jestem z tobą- odpowiedział, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Od razu usłyszeliśmy krzyki i oklaski, a po chwili nawet poczułam, że ktoś nas czymś obsypuje. Gdy podniosłam wzrok ujrzałam, że to Niall sypie na nas ryż!
-Horan przestań!- krzyknęłam chowając się za Zaynem.-Nie bierzemy ślubu!
-Ale to takie fajne!- odkrzyknął mi blondyn.- Ale masz racje, nie marnujmy jedzenia.
Podbiegłam do niego i rozczochrałam jego pięknie ułożone włosy. Odpowiedział tym samym, ale na szczęście uratował mnie od niego Zayn. Wszyscy udaliśmy się do kuchni, gdzie pachniało spaghetti.


-Ciociu, chciałabym z tobą porozmawiać..- zagadnęłam temat pomagając sprzątać ze stołu.
-O co chodzi słonko?- wstawiła naczynia do zlewu i spojrzała na mnie.
-Bo wiesz.. Myślałam o studiach w Londynie..
-Bardzo dobry pomysł! Nie martw się o konie, twój kuzyn ma do nas przyjechać. Pamiętasz Matta? Też zajmuje się końmi. Opiekę będą miały dobre- uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
-To super!- odstawiłam miskę i uściskałam ciotkę.
-A wiesz na jakie pójdziesz?
-Nie. Ale wiesz.. Bo ja ogólnie chcę iść na studia, tylko nie wiem, czy pójdę..
-Co ty gadasz [T.I.]? Nie rozumiem cię.
-Chodzi o Zayna.-odwróciłam wzrok.
-Było trzeba tak od razu!- krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
-Ciociu zgnieciesz mnie!- wrzeszczałam i próbowałam złapać oddech.
-Wiedziałam od początku!- powiedziała, gdy w końcu mnie puściła.
-To ty wiesz?!
-Jasne! Znaczy domyśliłam się. Chłopaki też mi trochę o tym gadali- uśmiechnęła się i zaczęła zmywać naczynia.
-A to świnie! Idę do nich! Zaraz zaczynamy lekcje- ucałowałam ją w policzek i wyszłam na dwór.
Gdy tylko podeszłam do stajni, słyszałam przeraźliwy śmiech Nialla i reszty zespołu. Minęłam pięć boksy, w których chłopaki zajmowali się swoimi końmi na jazdę i podeszłam do Geronima.
-Cześć śliczny- powiedziałam cicho i otworzyłam zasuwę boksu.
Koń nie odskoczył na bok, lecz też nie podszedł do mnie, tylko odwrócił głowę. Ben przez ostatnie dni dodawał mu do paszy różne zioła i preparaty, które miały go uspokoić. Powoli podeszłam do wałacha i lekko dotknęłam jego szyi, opuszkami palców. Nie zareagował, co było dobrym znakiem. Zaczęłam kreślić małe kółeczka na skórze konia, zaczynając od zadu, kończąc na uszach. Zajęło mi to prawie pół godziny, więc musiałam opuścić Geronima. Dałam mu miętowego cukierka i poklepałam po szyi.
Wchodząc do boksu obok, powitało mnie rżnie.
-Cześć kochany!- podeszłam do Silana i ucałowałam go w chrapy.
Zaczęłam szczotkować srokacza, co nie zajęło mi dużo czasu. Musiałam iść po sprzęt do jazdy, więc udałam się do siodlarni. Ściągając derkę z wysokiej półki, poczułam silne dłonie zaciskające się na mojej tali. Szybko się odwróciłam, chodź wiedziałam kogo ujrzę.
-Gotowy na jazdę?- uśmiechnęłam się, po czym lekko musnęłam usta chłopaka.
-Wszyscy już na ciebie czekamy- wyszczerzył szereg swoich białych zębów i spojrzał mi w oczy.
-Już kończę, możecie zacząć beze mnie- przygryzłam dolną wargę i położyłam mu ręce na szyj.
-Oni już zaczęli- przybliżył mnie do siebie i złączył nasze usta w pocałunku.
-Ty też idź. Będę za pięć minut- puściłam go i schyliłam się do siodło, uzdę i derkę.
-Czekamy- rzucił wychodząc.
Szybkim krokiem poszłam do boksu Silana i zarzuciłam mu na grzbiet derkę,a potem siodło. Szybko założyłam mu uzdę i wyprowadziłam ze stajni. Nie chciałam marnować czasu, więc od razu wsiadłam na konia, kierując go na maneż. Ujrzałam chłopaków na koniach i Bena na środku.
-I jest nasza spóźnialska!
-Ej, ej! Teraz mogę cię staranować moim wierzchowcem!- wyszczerzyłam zęby do Bena i skróciłam wodze.
-Jedź na środek, a nie gadasz!- zaśmiał się i zamknął bramę.
Dołączyłam do chłopaków. Stępowaliśmy jeszcze dziesięć minut, by rozgrzać trochę konie.
-OK. Formujemy zaprzęg! Najpierw pojedzie Silan, potem Jowita, Coco, Kasztanka, Juta i Paula- krzyknął Ben i poszedł na środek maneżu.


Chłopacy naprawdę dobrze jeździli. Jeszcze parę lekcji i mogliby zacząć skakać i galopować. Ale wiadomo, że to nie jest potrzebne, więc nie uczymy ich tego.
Zaczęli stępować, a ja uznałam, że pogalopuje i może nawet raz skoczę przez przeszkodę. Ben nie chciał się na początku zgodzić, ale jakoś go przekonałam.
-Chcesz skakać?- podjechał do mnie Zayn na Jowicie.
-Może. Ale tylko przez jedną malutką- uśmiechnęłam się do niego i wychyliłam z siodła, by go pocałować.
-Uważaj na siebie- przymrużył oczy i odjechał na środek do chłopaków.
Zacisnęłam lekko kolana, a koń momentalnie ruszył. Przyspieszył. Jeszcze szybciej. Galop. Wolność jeźdźca i konia. Włosy rozwiane na wszystkie strony świata i powiew wiatru. Chód konia stał się równomierny i spokojny. Automatycznie się uśmiechnęłam i poklepałam Silana po szyi. Wodze poluźniłam, koń biegł wzdłuż ogrodzenia, jak chciał. W takich chwilach widziałam, dlaczego się od razu go pokochałam. Idealny koń dla mnie.
Zebrałam wodze, a koń wydłużył krok. Skierowałam go na przeszkodę. Nabrałam powietrza do płuc i zrobiłam półsiad. Koń odbił się od ziemi i z wielkim zapasem, przefrunął przez stacjonatę. Od razu się uśmiechnęłam i poklepałam go po mokrej szyi.
-Mój śliczny!- krzyknęłam.
Zarżał i zwolnił przy chłopakach. Nie mogłam przestać się uśmiechać! Zeskoczyłam z konia i uściskałam go. Przytuliłam jego ciepłą od wysiłku szyję. Zaśmiałam się, gdy trącił mnie pyskiem i wypuścił powietrze w moje włosy.
-Kocham cię mały- pocałowałam go w nos i znowu wtuliłam w jego szyję.
-Bo będę zazdrosny!- silne ręce Zayna opatuliły mój brzuch.
-No wiesz! O konia!- odwróciłam się do niego i pocałowałam.
-Kocham cię [T.I.]- wyszeptał między pocałunkami.
-Ja ciebie też Zayn- szepnęłam mu do ucha i wtuliłam się w jego ramię. 

ZaynLoveForever
__________________________________________________________________

HEJOO! Jak tam szkoła ? :) Wiadomo, że super! Nasza polonistka to zjarana Basia... (Ale nie o tym)
W końcu skończyłam tego imagina! Mam nadzieję, że satysfakcjonuje was zakończenie :)
I mam takie pytanie: Czy mamy przestać prowadzić bloga? Ostatnio jest mniej komentarzy i zastanawiam sie, czy nie podoba wam sie to co piszemy? Nie oczekujemy długich poematów na temat naszych prac, wystarczy jedno słowo. Czy wam się podoba, czy nie. Rozumiem, że macie mniej czasu, ale to jest minuta.. Nie chcę was do niczego zmuszać, ale my po prostu sie smucimy z tego powodu, a wtedy imaginy też są w jakimś stopniu gorsze..Oczywiście dziękujemy tym osobom, które nas wspierają. ♥
Dzięki za czytanie, Hope. <3

7 komentarzy:

  1. Nieeee! *O*
    Jak macie przestać prowadzić bloga, to od razu możecie mi wysłać żyletkę, na to samo wyjdzie :c
    Nie róbcie tego! Przestańcie się martwić o tych, którzy nie czytają, a zobaczcie ile macie tych prawdziwych czytelników! Ja na pewno jestem jedną z aktywniejszych czytelniczek :3
    Imagin boooski <3 Już się nie mogłam doczekać, kiedy Zayn i ja będziemy razem hah :D
    Pozdrowienia i zapraszam do mnie :**
    believe-in-1d-imaginy.blogspot.com
    Nina xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Imagin świetny :D
    Oczywiście, że macie dalej pisać bloga. Skąd taki pomysł? Nie martwcie się o wyświetlenia i komentarze. Być może jest ich mniej, bo zaczęła si szkoła. Na większości blogów, które czytam tak jest. ;c
    Pozdrawiam i życzę weny :**
    Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAHA!
    Tylko nie mów, że skończysz bloga! I tak Ci nie uwierzę xdxd Szkoda! Szkoda! Szkoda by było, więc tego nie rób, oki? A bd happy :-)
    Imagin świetny! Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana xoxo :*
    Weny!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. super zakończenie :)
    szkoda,że to już koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  5. No ujmę to tak, że : fantastyczne!
    Szybko powróciła do swojej pasji (jazdy na koniu)
    I fajnie, że jest z Zaynem Jak czytałam jak mówi do niej i ją całuje to uśmiech mimowolnie wkradł się na moją twarz ;D
    I potem zaproponował jej, żeby pojechała na studia do Londynu. To dopiero CZAD!
    Mega. Też tak chce.... ;]
    A najlepszy moment jak Niall rzucał ryżem ahhahaha myślałam,że pęknę ze śmiechu hahaha ten to ma pomysły hahahah :)
    Uwielbiam ten imagin! <33
    I nie przestawajcie pisać ;p
    Ten blog ma potencjał i fajnie wam wyszedł. Dużo pracy w niego wkładacie, więc szkoda by było zmarnować to na czym wam zależało od początku założenia bloga ;>
    Świetny imagin. Czekam na kolejny .
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam do mnie na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń