czwartek, 23 maja 2013

# 6. Harry cz. 2

  • -Czemu nie chcesz mnie wysłuchać?- zapytał John łapiąc mnie za rękę w szkole. Przez cały weekend dzwonił i pisał, ale ja jestem konsekwentna.
    -Zostaw mnie w spokoju- powiedziałam oschle.


    -To przez niego tak?!- krzyknął, gdy wychodziłam ze szkoły. Olałam go i wsiadłam do samochodu Harrego.
    -Cześć jak tam?- przywitał się całując mnie w policzek.
    -Hej. Nie odpuszcza.. Szkoda mi go- powiedziałam spuszczając głowę. Chłopak złapał mnie za dłoń i odpalił silnik.
    -Gdzie jedziemy?- zapytałam patrząc na Harrego.
    -Pojedziemy na rowery- uśmiechnął się.
    -Ale ja nie..
    -Mam dla ciebie krótkie spodenki i trampki. A bluzkę masz OK. Więc wskakuj do tyłu i się przebierz.
    -Dobrze. A rowery?- zapytałam przechodząc na tylne siedzenia.
    -Już mam przygotowane.
    Przebrałam się i wróciłam na siedzenie. Harry patrzył na drogę, a ja gapiłam się na niego. Nagle spojrzał na mnie i uśmiechną się.
    -No co?!- zapytałam.
    -Nic, to słodkie- znowu się uśmiechnął i zatrzymał samochód. Pomógł mi wysiąść. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego domu.
    -Poczekasz chwile? Pójdę się przebrać- nie czekając na odpowiedz wyszedł ze swojego pokoju. Krzątałam się po pomieszczeniu.
    -Chodź- złapał mnie za rękę i zaprowadził do garażu. Wyprowadziliśmy rowery i pojechaliśmy w kierunku parku. Jeździliśmy ponad godzinę, a później wróciliśmy do jego domu.
    -Oglądamy film?- zapytał, gdy odstawiliśmy pojazdy.
    -Muszę wracać do domu. Już ciemno, a jutro mam szkołę- powiedziałam stając przed drzwiami.
    -Okey. Odwiozę cię.
    -Dzięki, ale dotrę sama- chciałam się z nim pożegnać, ale on położył mi ręce na ramiona i zaprowadził do samochodu. Niechętnie wsiadłam, a on odpalił silnik. Podróż zajęła nam 20 minut. Spojrzałam w kierunku drzwi i zobaczyłam Johna. Harry też go zauważył, więc wyszedł ze mną.
    -Więc to przez niego- powiedział kołysząc się.
    -Idź sobie- rzucił Harry spokojnie.
    -Nie rozmawiam z tobą. [T.I.] spójrz na mnie- przez cały czas wpatrywałam się w ziemie.
    -Ona nie chcę z tobą gadać, nie widzisz?
    -Wszystko przez ciebie.. Gdyby nie ty nic by się nie wydarzyło- powiedział wkurzony.
    -Sam to spieprzyłeś ! Nie zasługujesz na nią. A teraz sobie idź, bo i tak nic nie zyskasz- oplótł mnie ramieniem i zaprowadził pod dom. Weszliśmy do domu i usiedliśmy na kanapie w salonie. John nie odchodził. Stał przed moimi drzwiami i cały czas się dobijał. Moi rodzice byli jeszcze na wyjeździe. Nie wyganiał Harrego bo nie chciałam by pobił się z moim byłym. I oczywiście bałam się zostać sama. Od zawsze byłam strachliwa.
    -Harry ja..
    -Tak wiem. Mam sobie iść- powiedział wstając.
    -Nie! Wręcz przeciwnie- lekko podniosłam głos i złapałam go za dłoń. Głupio się poczułam więc go puściłam.
    -Więc o co chodzi?- zapytał siadając blisko mnie.
    -Sama nie wiem..
    -No dobrze. To może obejrzymy sobie film?- wstał i podszedł do kolekcji filmów mojego taty.- Może ten?- zapytał pokazują mi płytę z mojego dzieciństwo.
    -"Bambi"?- zapytałam zaskoczona.
    -A czemu nie?- włożył płytę do odtwarzacza i włączył telewizor.
    Film się skończył. Przez cały czas leżałam na jego torsie.
    -Dziękuję,że tak długo ze mną byłeś- powiedziałam przytulając się do niego obok jego samochodu. Nagle lunął deszcz. Chciałam pobiec do domu, ale on przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.
    -Mam nadzieję, że będziesz spała spokojnie- powiedział wycierając moją twarz od kropel deszczu.
    -Jeżeli nie będzie burzy..- uśmiechnęłam się do niego, a jak odjechał wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.
    Obudziły mnie odgłosy burzy. Przez ponad godzinę leżałam cała pod kołdrą, chcąc zasnąć. Nie widząc co robię wybrałam numer Harrego.
    -Halo? [T.I.] coś się stało?- usłyszałam głos chłopaka.
    -Przepraszam Harry nie chciałam do ciebie zadzwonić- powiedziałam nadal przestraszona.
    -Słyszę, że coś się stało. Obudziła cię burza?- zapytał troskliwym głosem.
    -Właściwie to tak. Nie mogę zasnąć.
    -Przyjechać do siebie?
    -Zgłupiałeś!? Jest środek nocy, a jutro szkoła.
    -Ja nie mam szkoły. Dobra, zaraz będę- powiedział i rozłączył się. Próbowałam się z nim skontaktować, by odwieść go od tego głupiego pomysłu, ale odrzucał moje połączenia. Poszłam więc pod okno i wypatrywałam jego samochodu. W końcu przyjechał i zadowolony wysiadł z auta.
    -Co ty się tak cieszysz?- zapytałam.
    -A co nie mogę? - wszedł do środka i zamknął drzwi na klucz.
    -Chcesz coś do picia?
    -Przecież jest środek nocy. A ja przyjechałem byś się nie bała.
    -OK. A co zamierzasz robić?
    -Nie wiem. Nie musisz iść spać? Jutro masz szkołę..
    -Mogę się rozchorować..- spojrzałam na niego, a on zabawnie poruszył brwiami.
    -Mam nadzieję, że nie będę o nic oskarżony.
    Usiedliśmy na kanapie i długo rozmawialiśmy. Po jakiś dwóch godzinach rozmowy, wschodziło słońce. Zrobiłam nam śniadanie i ubrałam luźne rzeczy. Zadzwoniłam do mamy i symulowałam chorobę, by zwolniła mnie u wychowawczyni z dzisiejszego dnia nauki.
    Harry wymyślił, że pochodzimy sobie po mieście. Byliśmy w kinie, na lodach i na dłuuugim spacerze.
    -Dziękuję za dzisiejszy dzień- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
    -To ja dziękuję- chciałam wejść do domu, ale on położył mi dłonie na tali i czule pocałował.
    -Chyba zmienisz moje życie.. - powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek.

    ZaynLoveForever

4 komentarze:

  1. Owww... Harry *__*
    Słooodziak ;D
    Podoba mi sie ;D
    Geniallnie piszesz

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne :) bardzo

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj jaki słodziutki *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super słodki, taki jakie lubię *__*

    OdpowiedzUsuń