Z dedykacją dla Directionowej :)
Drzwi
sali otworzyły się dość szybko z cichym piskiem. Strzepnąłem
rękę przyjaciela i poderwałem się z miejsca, stając przed
lekarzem.
-Państwo
z rodziny?- zadał rutynowe pytanie.
-Oczywiście-
odezwała się Olivia, mijając Bena i podchodząc do nas.
-Ma
dużo szczęścia, mały wstrząs, nic więcej. Na szczęście nie ma
żadnych złamań, jedynie nadłamana kość nogi. Jej stan jest
stabilny, jednak dzisiejsza doba będzie decydująca- powiedział i
chciał odejść, ale go powstrzymałem.
-Co
znaczy, że będzie decydująca?- zapytałem patrząc na niego dużymi
oczami.
-Nie
powinno się nic wydarzyć, ale dla pewności będziemy do niej
częściej zaglądać- uśmiechnął się sztucznie.
-A
możemy ją już odwiedzać?- głos Olivii lekko drżał.
-Tak.
Ale pojedynczo i nie na długo- rzucił i szybko zniknął za rogiem
korytarza.
Cofnąłem
się i usiadłem na krzesło. Wiedziałem, że tą ''jedną'' osobą
będzie Olivia. Nie dziwię się i nie mam zamiaru z nią konkurować.
-Pojedźcie
do domu. Mój mąż już jedzie. Zrobi wam kolacje i te sprawy-
powiedziała automatycznie i złapała za klamkę, powoli otwierając
drzwi.
Oparłem
tył głowy o oparcie krzesła i lekko się zsunąłem.
-Zayn,
zbieraj się- usłyszałem niepewny głos Bena.
Podniosłem
głowę i spojrzałem na niego. Jego twarz nie wyrażała nic poza
strachem i zmieszaniem.
-Nie
mów mi, co mam robić- syknąłem w jego kierunku.
-Ja
tylko..
-Tylko
co?! Przez ciebie ona teraz tam leży! Walczy o życie! Przez twoją
głupotę..- ostatnie zdanie powiedziałem spokojniejszym tonem.
-Ale
ja..
-Co
ty, co ty?! Znasz się chyba na tym, nie?! Powinieneś jej zabronić,
skoro nie jeździła od dłuższego czasu! Pytała cie o zgodę! A ty
się zgodziłeś.. Jeżeli ona.. jeżeli stało jej się coś
poważnego.. Pożałujesz- rzuciłem przez zaciśnięte zęby.
Spiorunowałem
go wzrokiem i ruszyłem w stronę wyjścia, po drodze uderzając w
automat do kawy.
-Zayn!-
słyszałem za sobą wołanie chłopaków, ale bez skutecznie. Nie
miałem chęci odwracać się.
Zbiegłem
po schodach i skierowałem się do drzwi. Nie zważając na to, czy
ktoś mnie rozpozna i wszyscy będą wiedzieli, gdzie jesteśmy,
szedłem chodnikiem przy głównej ulicy miasteczka. Nie było one
wielkie jak Londyn, ale miało swój charakter. Stare kamieniczki,
mały park z fontanną i dużo zieleni. Po drodze minąłem tylko
parę dzieciaków i dwie dziewczyny. Nie musiałem mieć na głowie
kaptura, by nikt nie wiedział kim jestem. Niespotykane.
Wyciągnąłem
z kieszeni papierosa z zapalniczką i zapaliłem. Dym powoli
wylatywał z moich ust. Nie interesowało mnie, że ludzie są
negatywnie nastawieni do tego, że palę. Nie wiedzą jak to jest.
Cóż, nałóg to nałóg. Próbowałem rzucić nie raz, ale zawsze
działo się coś złego i musiałem odreagować. Taki już byłem?
Nie sądzę. Gdybym miał dobrą motywację, na pewno by mi się
udało. Przestałem palić dwa tygodnie temu.. Znowu się nie udało.
Próbowałem nie wdychać dużej ilości dymu, ale i tak jakaś jego
część dostawała się do moich płuc, resztę zgrabnie
wypuszczałem.
Po
długim spacerze wróciłem do szpitala. Od razu poczułem tą
szpitalną woń, której nie lubiłem. Ale czego się nie robi dla..
miłości? No właśnie, czy można powiedzieć, że kocham [T.I.]?
Od
razu mi się spodobała, a gdy ją lepiej poznałem, zmieniłem się?
Ten spokój, czułość, uczciwość, delikatność, zmysłowość..
Była dziewczyną, w której nie powinienem się zakochać.. Diabeł
i anioł. Nie brzmi dobrze, jednak nie potrafiłbym odejść od niej.
Nie ważne, czy ona czuła to samo. Ważne, żebym był przy niej.
Żebym czuł jej ciepło, jak wtedy, gdy umierał Lukas. Żeby jej
ciało, chodź na chwilę, dotykało mojego. Żebym mógł złapać
jej dłoń, nie na długo, na taki czas, jaki ona by chciała.
Złudne
nadzieje. Nie zasługuję na nią. Jest zbyt.. cenna? Złe
określenie, nie jest rzeczą. Jest zbyt.. idealna.
Przemierzając
korytarz szpitalny, nie zauważyłem małej dziewczynki.
-Oj,
przepraszam cię..- wygiąłem usta w lekki uśmiech i zmarszczyłem
brwi oraz czoło.
-Nic
się nie stało- odpowiedziała mi promiennym uśmiechem.- Zaraz..
Czy ty... Zayn?
-Tak-
podrapałem się po głowie, mój uśmiech stał się bardziej
szczery. Nie dlatego, że mnie rozpoznała. To ją widziałem, gdy
przyjechałem z Olivią.
-Czy..
mógłbyś zrobić sobie ze mną zdjęcie?- zapytała otwierając
szeroko oczy.
-Oczywiście.
-Pójdę
tylko po mamę- powiedziała prawie piszcząc.
Ruszyłem
za nią do małej salki, w której znajdowało się łóżko, duży
fotel i szafka.
-Kochanie,
gdzie..- nieduża kobieta zdębiała, gdy stanąłem w drzwiach.
-Dzień
dobry- uśmiechnąłem się.
-Dzień
dobry. Kochanie kto to?- spojrzała na córkę.
-Zayn..
Z zespołu one direction.. Zayn- coraz bardziej zniżała głowę,
chyba w niedowierzaniu i kręciła nią na wszystkie strony.
-Ah..
Tak.
Po
krótkim dialogu z córką, wyjęła nieduży aparat i cyknęła nam
parę fotek.
-Jak
masz na imię?- zapytałem trzymając w ręku długopis i kartkę.
-Talia-
uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Ślicznie-
uniosłem koniuszek ust ku górze i złożyłem podpis z dedykacją
dla małej. Podpisałem jej plecak, misia, rękę, jakąś koszulkę
i tył telefonu. Przeraziła mnie pod tym względem, ale nie dziwie
się, że chce mieć pamiątkę, bo pewnie myśli, że więcej mnie
nie spotka.. ale się myli.
-Talia..
dlaczego jesteś w szpitalu?- zapytałem siadając obok niej na
łóżku.
-Mam
guza mózgu- odpowiedziała, a ja żałowałam, że zapytałem.
-Przykro
mi...
-Nie
potrzebnie. Wiem o tym już od ponad roku. Zdążyłam się
przyzwyczaić- mówiła to normalnie, jakby nie wiedziała, że
umiera.
-Jesteś
silna..- nie wiedziałem co mam powiedzieć.
-Owszem,
muszę. Dla mamy. Ma tylko mnie- spojrzała na mnie.
W
jej oczach widziałem spokój, delikatność i siłę, która
najbardziej była widoczna. Byłem pod wrażeniem i wiedziałem, że
jej tak nie zostawię.
-Wiesz,
ile tu jeszcze będziesz?- zapytałem cicho.
-Nie
zanosi się, żeby puścili mnie do domu. Jeszcze tu posiedzę-
westchnęła.
-Wiesz..
Mógłbym cię jeszcze odwiedzić? Teraz muszę już iść.
-Jasne,
że możesz! Jak najbardziej- uśmiechnęła się.
-Mam
do ciebie prośbę. Nikt nie wie, gdzie jesteśmy i nie chciałbym,
żeby się dowiedzieli- spojrzałem na nią.
-Nikomu
nie powiem.
-Dziękuję.
Wstałem,
ale zatrzymałem się w pół korku. Sięgnąłem ręką czapkę,
którą miałem na głowie i włożyłem jej ją w dłonie.
-Tobie
bardziej się przyda- uśmiechnąłem się.
-Dziękuję-
powiedziała i uściskała mnie.
-To
ja dziękuję- uśmiechnąłem się znowu i wyszedłem z sali.
Nasłuchiwałem przez chwilę, jak dziewczynka piszczy ze szczęścia.
W końcu dotarłem do celu i usiadłem na krześle. Po niecałych 10
minutach drzwi uchyliły się i wyszła z nich Olivia. Widziałem, że
płakała.
-Chodźmy
do domu. Lekarz mówił, że obudzi się najszybciej rano-
powiedziała wzdychając.
-Zostaję.
Jedź- lekko się uśmiechnąłem.
-Zayn,
mi też jest ciężko, ale nie możesz tu siedzieć bezczynnie, a do
tego nic nie jedząc..
-Zostaję
Olivio- powiedziałem poważnie.
-Ale..
A może pojedziesz ze mną do domu, wykąpiesz się, przebierze,
zjesz, chwilę odpoczniesz i cię przywiozę. Dobrze? Nie obudzi się
teraz, a za godzinę będziesz z powrotem- powiedziała łagodnie,
ale stanowczo.
Nie
chciałem ulegać, lecz miała rację.
-Dobrze.
Ale za godzinę tutaj będę, tak?-dopytywałem dla pewności.
-Jasne,
zadbam o to- lekko się uśmiechnęła.
Nie
chętnie wstałem i udałem się za nią do samochodu. Szybko wziąłem
prysznic, przebrałem się w czyste ciuchy, zjadłem i zabrałem parę
rzeczy ze sobą na zajęcie czymś czasu i coś dla [T.I.]. Olivia
wpakowała mi parę kanapek, jakieś ciastka i picie. Szybko byłem w
szpitalu. Pożegnałem się z kobietą i obiecałem jej, że jakby
coś się działo zadzwonię. Biegnąc po schodach, przeskakiwałem
po trzy stopnie. Stanąłem przed drzwiami sali i zdecydowanie je
otworzyłem.
Serce
zwolniło, a przez chwilę zapomniałem o oddychaniu. Leżała na
łóżku, taka krucha i blada. Od samego patrzenia chciało mi się
płakać, jednak nie pozwoliłem sobie. Usiadłem na krześle obok
łóżka i złapałem jej zimną dłoń.
-Tęsknię
za tobą..- wyszeptałem i pocałowałem ją w czoło.
Bladą
ciszę przerwała pielęgniarka, która przyszła sprawdzić co z
pacjentką. Spojrzała na dwa monitory, do których podłączona była
[T.I.] przez cienkie kabelki, zmieniła jej kroplówkę i wyszła bez
słowa. I znów nastała cisza.
Przez
myśl przeleciały mi wspomnienia, nasze pierwsze spotkanie i cały
czas, który spędziłem z nią. Wiedziałem, że nic wielkiego się
jej nie stało, ale przecież leżała w szpitalu, a tam wszystko
może się zdarzyć. Nie dopuszczałem do siebie jednak takiej myśli.
Zmęczony
wydarzeniami dnia, oparłem głowę o łóżko i zamknąłem oczy,
nadal trzymając jej dłoń.
Przez
cztery godziny mojego ''snu'' miałem tylko zamknięte oczy. Albo
przychodziła pielęgniarka sprawdzić co się dzieje, albo ktoś
głośno przechadzał się po korytarzu. Wyjąłem z kieszeni
komórkę, przed północą.
Nie
chciałem, żeby cierpiała. Chciałem, by to spotkało mnie, a nie
ją. Dlaczego los zrobił jej taką krzywdę?! Czemu padło na nią?
Nigdy jednak nie zdobędę odpowiedzi.. Wiedziałem, że świat jest
bezlitosny, ale żeby aż tak?! Żeby ranić bezbronną i niczemu
winną osóbkę?!
Westchnąłem
ciężko i spojrzałem na bladą twarz dziewczyny. Jej dłoń nadal
była zimna i nieruchoma. Zaraz, zaraz..
Jej
dłoń.. ona się poruszyła! Tak, nie ubzdurałem sobie, znowu to
zrobiła. Ścisnąłem mocniej jej rękę i spojrzałem na powieki,
które ewidentnie drgnęły.
-[T.I.]..
słyszysz mnie?- zagarnąłem niepewnie, jednak szybko pożałowałem.
Głupie
pytanie.. Puściłem jej dłoń i szybko wybiegłem z sali, wołając
lekarza..
*Twoimi
oczami*
Ból, tylko to czułam. Przed oczami ciemność, zimne
dłonie i obolała noga, tak jak i całe ciało. Wolny oddech, tętno,
bicie serca.
Nie moc, która mnie ogarnęła, przeszkadzała się
ruszyć. Czyjaś dłoń chwyciła moją.. Czyjeś usta, lekko musnęły
moje czoło... Próbowałam pokazać, że żyję, że czuję.. Nie
mogłam..
Chwila odpoczynku, znowu podjęta próba ruchu.. Na nic.
Odpuściłam, zasnęłam.
Poczułam jak lekki ciężar schodzi z mojej dłoni.
Nie.. Znowu leżał na mojej ręce. Zabrałam resztki sił, nabrane
dzięki snu i poruszyłam dłonią. Mocniej zacisnęłam powieki.
I znowu ktoś mnie puścił..
Oślepiło mnie światło. Białe i blade. Ktoś
podnosił moje powieki, co sprawiało mi ból, a oczy same się
chowały. Gdy w końcu odpuścił, chyba mnie wołał, ale ja nie
reagowałam. Nie chciałam i nie miałam siły. Kompletny bezruch..
Minęło trochę czasu. Tym razem już silniejsza,
powoli uchyliłam powiekę, ale szybko ją zacisnęłam, bo oślepiło
mnie światło wpadające do sali. Po chwili znowu spróbowałam, tym
razem moje oczy przyzwyczaiły się do jasności. Nie udało mi się
podnieść głowy, ale było mnie stać na wędrowanie wzrokiem po
pomieszczeniu. Biały sufit, niebieskie ściany, szara podłoga. Po
prawej drzwi, jakaś szafka, po lewej okno i fotel, a obok łóżka
krzesło, a na nim chłopak. Przyglądałam mu się przez chwilę.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie.
-[T.I.]- wymamrotał.
-Zayn..?- zapytałam patrząc na jego twarz.
-Tak. Martwiłem się o ciebie- powiedział dotykając
dłonią mojego policzka.
-Wszystko mnie boli..
-Pójdę po lekarza.
Chłopak szybko wyszedł z sali, a ja zostałam sama.
Przymknęłam powieki, gdyż głowa mnie rozbolała. Po krótkiej
chwili drzwi otworzyły się szybko i wbiegł nimi Zayn razem z
lekarzem.
-Dzień dobry, jak się pani czuje?- podszedł do łóżka
i spojrzał na monitor obok.
-Dzień dobry. No nie za dobrze. Wszystko mnie boli.
-Nic dziwnego- uśmiechnął się.-Teraz niech pani
odpoczywa, zajrzę tu jeszcze.
Wyszedł. Zayn usiadł na krześle obok.
-Twoja ciocia już jedzie, zaraz będzie- lekko się
uśmiechnął.
-Dziękuję..
-Za co?- pokręcił głową.
-Za wszystko. Za to, że tu jesteś- pocałowałam go w
policzek i uśmiechnęłam się.- Dziękuję.
ZaynLoveForever
______________________________________________________________
Siemacie! Mam nadzieję, że wam się podoba to co napisałam, bo ja nie jestem z niego zadowolona. Na szczęście to już przedostatnia część, więc szybko go skończę.
Widziałyście już nowe daty koncertów? Niestety nie będzie ich w Polsce za rok, ale może jeszcze ogłoszą trasę! Nie załamywac się, trzeba wierzyć!
Pamiętajcie o tym, że możemy napisać wam imagina z dedykacją z którymś chłopakiem ! Jeżeli jesteście zainteresowane to napiszcie tu z kim i dla kogo :)
To chyba tyle.. Pozdr, Hope <3
Świetna część :D Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejną :P
Życzę weny :*
Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Genialne i dziękuję za dedykację! Jeny kiedy dodasz kolejną część?? Chcę ją już, teraz, now!!
OdpowiedzUsuńGenialne i dziękuję za dedykację! Jeny kiedy dodasz kolejną część?? Chcę ją już, teraz, now!!
OdpowiedzUsuńKurczę, ja nic, tylko na okrągło wierzę i proszę, żeby 1D do nas przyjechali... :C
OdpowiedzUsuńNie mogę się załamywać, muszę być silna...
Ale jest pocieszenie... LOUIS I HAZZA KOCHAJĄ POLSKĘ!
NAPISALI TAK NA TT <3
ŻYCIE JEST PIĘKNE *.*
Oczywiście, tak piękne jak twój imagin... Nie mogę się doczekać następnej części. Oby jak najszybciej :**
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
believe-in-1d-imaginy.blogspot.com
Nina xx
Tak długo czekałam na tę część i jestem cholernie zadowolona.No ale weź mi powiedz kiedy oni się będą całowali.Czekam na to!! Kocham kissss...kisss...!!<33
OdpowiedzUsuńBędą u mnie w kraju,a ja nie mogę jechać! Matka mnie nie kocha!! Wprowadzić się za granicę ale na koncert to mnie nie puści!!
WTF?!!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział.
Vicky :D
Oby był koncert! No ja już nie wiem, co z naszym krajem jest nie tak?! Haha chyba faktycznie zacznę wierzyć, że mieszkam w NARNI xoxo
OdpowiedzUsuńWracając do imaginu... Nwm czemu Ci się nie podoba?! Jest zajebisty :*
Oni muszą się wreszcie pocałować, nie mów że skoro ta jest przedostatnia część.... To następna jest ostatnia :'( jeeeny ale szybko lecą te części!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Ojeeej świetny imagin ;p
OdpowiedzUsuńJa tak bardzo chce by Polska była na liście koncertów.
O matko...
Moje marzenie ;D
Ale kto powiedział, że marzenie się nie spełniają?
Trzeba wierzyć ;D
Pozdrawiam Bella♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Świetny!
OdpowiedzUsuń