Z dedykacją dla Marceli :))
Wybiegłam z domu i wsiadłam do
czerwonego ferrari rzucając rzeczy na tylne siedzenie.
-Cześć mała- uściskałam Lucy.
-Hej. Gotowa na szalone wakacje?- zapytała odpalają silnik.
Po dwóch godzinach wyczerpującej jazdy w upale, dotarłyśmy w końcu do zatłoczonej miejscowości Miami.
Nasi rodzice wykupili nam miesięczny pobyt w tym kolorowym mieście. Miałyśmy spać w najlepszym hotelu nad morzem i chodzić codziennie na basen, albo na plaże, nie zapominając o imprezach, o których nie mieli pojęcia. Nasi rodzice prowadzą razem firmę zajmującą się nieruchomościami. Brzmi banalnie co? Jednak tak nie jest, bo zarabiają grubą kasę.
-Mam nadzieję, że nasi rodzice nie przyjadą nas odwiedzić- zaśmiała się Lucy.
-Co masz na myśli?- zapytałam nie bardzo się orientując.
-No wiesz.. imprezy, chłopcy. Trochę alkoholu we krwi będziemy miały- uśmiechnęła się i spojrzała na drogę.
-Nie wiem jak ty, ja nie będę aż tak dużo piła. I chyba schowam kluczyk od twojej bryki, bo jeszcze coś głupiego wpadnie ci do łba- zaśmiałam się i spojrzałam na przyjaciółkę.
Właśnie leciał nasz 16 rok znajomości, niewiarygodne. Pamiętam jak się poznałyśmy, pierwszy dzień w przedszkolu. Mama odprowadziła mnie do drzwi budynku, ale dalej poszłam już sama. Mam starszego brata i często odprowadzałam go razem z mamą do grupy starszaków, więc wiedziałam jak tam jest. Poszłam przebrać buty w szatni i usłyszałam, że ktoś płacze. Przeszłam parę kroków i spostrzegłam małą Lucy ukrywającą się za szafkami. Miała na sobie różową sukienkę w groszki i buciki tego samego koloru, pamiętam jakby to było wczoraj. Pamiętam wszystkie szczegóły, jej zapłakaną twarz i zaczerwienione oczy.
Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Wszędzie chodziłyśmy razem, nawet po latach do szkół. Cały czas na ten sam kierunek: fotografia.
Zdumiewające było to, że chodź się od siebie różnimy, mamy te same zainteresowania i talenty.
Spojrzałam na przyjaciółkę i uśmiechnęłam się. Potem sięgnęłam z tylnego siedzenia aparat i zaczęłam robić zdjęcia magicznym miejscom.
-Miałyśmy mieć wakacje. Tęsknisz za studiami?- podniosła jedną brew do góry i zachichotała.
-Wiesz, że to uwielbiam. A ty się skup na drodze.
Po niecałych dwudziesty minutach byłyśmy na miejscu. Naszym oczom ukazał się wysoki, szklany budynek, który pod wpływem słońca lekko się mienił. Lucy wjechała na okrągły podjazd i zatrzymała auto przed drzwiami hotelu. Na środku okręgu znajdowała się mała fontanna, a w okół niej kolorowe kwiaty.
Wyszłyśmy szybko z pojazdu. Jeden z pracowników hotelu zapakował nasze bagaże na wózek i zaprowadził do pokoju numer 56.
-Tu jest bosko!- krzyknęła dziewczyna rzucając się na dwu osobowe łóżko.
-Wariatka-uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju obok.
Położyłam wszystkie swoje rzeczy obok szafy i podeszłam do okna. Odsunęłam zasłonki i zgrabnie otworzyłam drzwi. Zrobiłam krok do przodu i znalazłam się na dość dużym balkonie. Trzecie piętro, nie tak źle- pomyślałam lekko się wychylając. Gdyby nasz pokój był wyżej, nie odważyłabym się nawet zbliżyć do barierki. Lęk wysokości..
Nad nami i po obu stronach znajdowały się inne balkony. Spojrzałam na basen, którego oblegało tylko parę osób. Wokół niego były porozkładane leżaki i słomiane parasole.
-Idziemy się rozejrzeć?- spostrzegłam Lucy obok mnie, która wskazała na bar tuż obok basenu.
-A ty tylko o jednym.. - przewróciłam teatralnie oczami.
-I za to mnie kochasz!- zaśmiała się i złapała mnie za rękę.
Pod presją siły, wyszłam za nią z hotelu. Usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy po kolorowym drinku.
Rozmawiałyśmy o starych czasach i śmiałyśmy się z chwil, które spędziłyśmy razem.
-Ostatni i idziemy- powiedziałam stanowczo.
Nie miałam zamiaru chodzić przez pół dnia z aż tak dużą ilością alkoholu we krwi.
-Jasne. Rozpakujemy się i wrócimy- wyszczerzyła zęby, a ja pokręciłam głową.
Dopiłyśmy drinki i ruszyłyśmy do hotelu. Nie obyło się bez wpadki.
-Przepraszam..- powiedziała Lucy do chłopaka, którego wpadła.
-Nie ładnie upijać się za dnia- posłał jej uśmiech i odszedł.
-Leci na mnie!- krzyknęła do mnie, gdy weszłyśmy do windy.
-Błagam cię!- uśmiechnęłam się i wcisnęłam przycisk.
-Zazdrosna!
-O co?
-O to, że ja już zdążyłam poznać jakieś ciacho, a ty nie- pokazała mi język.
-Wal się! Ty na niego wpadłaś!- zaśmiałam się i wysiadłam z windy.
-Ale słodko się do mnie uśmiechnął!- krzyczała za mną.
Weszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy się rozpakowywać.
-[T.I.] gdzie whisky?
-Wzięłaś? Po co ci? Przecież na dole masz bar!
-No i? A jak mi się zachce w pokoju?
-Obsługa hotelowa istnieje!- krzyknęłam układając ostatnie ciuchy na półce.
-Oj tam, oj tam! Wiesz przecież jaka jestem!
-No nie da się zapomnieć- zaśmiałam się wchodząc do jej pokoju.
Zmroziła mnie wyrokiem i zamknęła szafę. Postanowiłyśmy pójść na spacer nas morze.
-Tęsknię za starym czasami- zaczęła Lucy, gdy spacerowałyśmy wzdłuż brzegu.
-Ja też, ale życie toczy się dalej. Nie wrócimy do tego co było wcześniej.
-Czemu nie..?- podniosła brwi do góry.
-Co masz na myśli?- zapytałam marszcząc czoło.
-Pamiętasz jak w podstawówce byłyśmy z klasą nad morzem? Było ciepło i chciałyśmy się wykąpać, ale nie miałyśmy strojów..
-Chyba nie sądzisz, że zrobimy to samo!
-Czemu nie? Prawie nikogo nie ma.
-Ale.. Jak wrócimy do hotelu? Bluzki zam przemokną i będzie to dziwnie wyglądało!
-Przestań! Po co jesteśmy na wakacjach? Wyskakuj z ciuchów i chodź- powiedziała zatrzymując się.
-Nie zrobię tego! Mamy tu być miesiąc!
-Jaka to różnica? Nie rób scen!
-Ok ,ale nie pijemy dużo!
-Zależy o jakiej ilości rozmawiamy- uśmiechnęła się.
Wywinęłam teatralnie oczami. W końcu dziewczyna zmusiłam mnie do zdjęcia ciuchów. W samej bieliźnie wbiegłyśmy jak szalone do wody i z gracją zanurkowałyśmy.
Po szalonej kąpieli wyszłyśmy i próbowałyśmy osuszyłyśmy się w ostatnich promieniach słońca. Na jeszcze mokrą bieliznę założyłyśmy bluzki i krótkie spodenki.
-Wariatka- skomentowałam jej wygłupy.
-Ja się bawię!- krzyknęła kręcąc się w okół własnej osi.
-Jasne! Nie wiedziałam, że w tajemnicy piłaś!- zaśmiałam się i złapałam ją za nadgarstek.
-Nie piłam. Ale możemy to zaraz nadrobić- wyszczerzyła zęby.
Pokręciłam przecząco głową i puściłam jej rękę.
-[T.I.] zgubiłam telefon- powiedziała macając się po kieszeniach.
-Na pewno go ze sobą wzięłaś? Może został w pokoju?
-Na 100 %. Pamiętam, że wsadzałam go do kieszeni przy wyjściu z hotelu.
-Może tutaj wypadł?- zaczęłam rozglądać się w okół basenu.
-Może.. Zapytam w recepcji- wzięła głęboki wdech i poszła w stronę wejścia.
Usiadłam na krawędź basenu i zamoczyłam w nim nogi. Przymknęłam powieki i uniosłam brodę ku niebu. Ta chwila nie trwała długo, bo przerwał mi krzyk Lucy.
-[T.I.] chodź!
Niechętnie wstałam i ruszyłam do niej.
-Co jest?
-Recepcjonistka mówi, że jakiś chłopak zgłosił jej, że znalazł telefon. Mieszka w pokoju numer..-spojrzała na karteczkę.-76. Na czwartym piętrze.
-Chcesz iść tam teraz?- zapytałam, gdy zaczęła iść w stronę windy.
-Tak. Chodź ze mną proszę- uśmiechnęła się słodko i pomachała wachlarzem rzęs.
-Przecież cię nie zostawię- rzuciłam i podeszłam do niej.
Weszłyśmy do windy, która przyjechała po chwili i pojechałyśmy na 4 piętro.
-Cześć mała- uściskałam Lucy.
-Hej. Gotowa na szalone wakacje?- zapytała odpalają silnik.
Po dwóch godzinach wyczerpującej jazdy w upale, dotarłyśmy w końcu do zatłoczonej miejscowości Miami.
Nasi rodzice wykupili nam miesięczny pobyt w tym kolorowym mieście. Miałyśmy spać w najlepszym hotelu nad morzem i chodzić codziennie na basen, albo na plaże, nie zapominając o imprezach, o których nie mieli pojęcia. Nasi rodzice prowadzą razem firmę zajmującą się nieruchomościami. Brzmi banalnie co? Jednak tak nie jest, bo zarabiają grubą kasę.
-Mam nadzieję, że nasi rodzice nie przyjadą nas odwiedzić- zaśmiała się Lucy.
-Co masz na myśli?- zapytałam nie bardzo się orientując.
-No wiesz.. imprezy, chłopcy. Trochę alkoholu we krwi będziemy miały- uśmiechnęła się i spojrzała na drogę.
-Nie wiem jak ty, ja nie będę aż tak dużo piła. I chyba schowam kluczyk od twojej bryki, bo jeszcze coś głupiego wpadnie ci do łba- zaśmiałam się i spojrzałam na przyjaciółkę.
Właśnie leciał nasz 16 rok znajomości, niewiarygodne. Pamiętam jak się poznałyśmy, pierwszy dzień w przedszkolu. Mama odprowadziła mnie do drzwi budynku, ale dalej poszłam już sama. Mam starszego brata i często odprowadzałam go razem z mamą do grupy starszaków, więc wiedziałam jak tam jest. Poszłam przebrać buty w szatni i usłyszałam, że ktoś płacze. Przeszłam parę kroków i spostrzegłam małą Lucy ukrywającą się za szafkami. Miała na sobie różową sukienkę w groszki i buciki tego samego koloru, pamiętam jakby to było wczoraj. Pamiętam wszystkie szczegóły, jej zapłakaną twarz i zaczerwienione oczy.
Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Wszędzie chodziłyśmy razem, nawet po latach do szkół. Cały czas na ten sam kierunek: fotografia.
Zdumiewające było to, że chodź się od siebie różnimy, mamy te same zainteresowania i talenty.
Spojrzałam na przyjaciółkę i uśmiechnęłam się. Potem sięgnęłam z tylnego siedzenia aparat i zaczęłam robić zdjęcia magicznym miejscom.
-Miałyśmy mieć wakacje. Tęsknisz za studiami?- podniosła jedną brew do góry i zachichotała.
-Wiesz, że to uwielbiam. A ty się skup na drodze.
Po niecałych dwudziesty minutach byłyśmy na miejscu. Naszym oczom ukazał się wysoki, szklany budynek, który pod wpływem słońca lekko się mienił. Lucy wjechała na okrągły podjazd i zatrzymała auto przed drzwiami hotelu. Na środku okręgu znajdowała się mała fontanna, a w okół niej kolorowe kwiaty.
Wyszłyśmy szybko z pojazdu. Jeden z pracowników hotelu zapakował nasze bagaże na wózek i zaprowadził do pokoju numer 56.
-Tu jest bosko!- krzyknęła dziewczyna rzucając się na dwu osobowe łóżko.
-Wariatka-uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju obok.
Położyłam wszystkie swoje rzeczy obok szafy i podeszłam do okna. Odsunęłam zasłonki i zgrabnie otworzyłam drzwi. Zrobiłam krok do przodu i znalazłam się na dość dużym balkonie. Trzecie piętro, nie tak źle- pomyślałam lekko się wychylając. Gdyby nasz pokój był wyżej, nie odważyłabym się nawet zbliżyć do barierki. Lęk wysokości..
Nad nami i po obu stronach znajdowały się inne balkony. Spojrzałam na basen, którego oblegało tylko parę osób. Wokół niego były porozkładane leżaki i słomiane parasole.
-Idziemy się rozejrzeć?- spostrzegłam Lucy obok mnie, która wskazała na bar tuż obok basenu.
-A ty tylko o jednym.. - przewróciłam teatralnie oczami.
-I za to mnie kochasz!- zaśmiała się i złapała mnie za rękę.
Pod presją siły, wyszłam za nią z hotelu. Usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy po kolorowym drinku.
Rozmawiałyśmy o starych czasach i śmiałyśmy się z chwil, które spędziłyśmy razem.
-Ostatni i idziemy- powiedziałam stanowczo.
Nie miałam zamiaru chodzić przez pół dnia z aż tak dużą ilością alkoholu we krwi.
-Jasne. Rozpakujemy się i wrócimy- wyszczerzyła zęby, a ja pokręciłam głową.
Dopiłyśmy drinki i ruszyłyśmy do hotelu. Nie obyło się bez wpadki.
-Przepraszam..- powiedziała Lucy do chłopaka, którego wpadła.
-Nie ładnie upijać się za dnia- posłał jej uśmiech i odszedł.
-Leci na mnie!- krzyknęła do mnie, gdy weszłyśmy do windy.
-Błagam cię!- uśmiechnęłam się i wcisnęłam przycisk.
-Zazdrosna!
-O co?
-O to, że ja już zdążyłam poznać jakieś ciacho, a ty nie- pokazała mi język.
-Wal się! Ty na niego wpadłaś!- zaśmiałam się i wysiadłam z windy.
-Ale słodko się do mnie uśmiechnął!- krzyczała za mną.
Weszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy się rozpakowywać.
-[T.I.] gdzie whisky?
-Wzięłaś? Po co ci? Przecież na dole masz bar!
-No i? A jak mi się zachce w pokoju?
-Obsługa hotelowa istnieje!- krzyknęłam układając ostatnie ciuchy na półce.
-Oj tam, oj tam! Wiesz przecież jaka jestem!
-No nie da się zapomnieć- zaśmiałam się wchodząc do jej pokoju.
Zmroziła mnie wyrokiem i zamknęła szafę. Postanowiłyśmy pójść na spacer nas morze.
-Tęsknię za starym czasami- zaczęła Lucy, gdy spacerowałyśmy wzdłuż brzegu.
-Ja też, ale życie toczy się dalej. Nie wrócimy do tego co było wcześniej.
-Czemu nie..?- podniosła brwi do góry.
-Co masz na myśli?- zapytałam marszcząc czoło.
-Pamiętasz jak w podstawówce byłyśmy z klasą nad morzem? Było ciepło i chciałyśmy się wykąpać, ale nie miałyśmy strojów..
-Chyba nie sądzisz, że zrobimy to samo!
-Czemu nie? Prawie nikogo nie ma.
-Ale.. Jak wrócimy do hotelu? Bluzki zam przemokną i będzie to dziwnie wyglądało!
-Przestań! Po co jesteśmy na wakacjach? Wyskakuj z ciuchów i chodź- powiedziała zatrzymując się.
-Nie zrobię tego! Mamy tu być miesiąc!
-Jaka to różnica? Nie rób scen!
-Ok ,ale nie pijemy dużo!
-Zależy o jakiej ilości rozmawiamy- uśmiechnęła się.
Wywinęłam teatralnie oczami. W końcu dziewczyna zmusiłam mnie do zdjęcia ciuchów. W samej bieliźnie wbiegłyśmy jak szalone do wody i z gracją zanurkowałyśmy.
Po szalonej kąpieli wyszłyśmy i próbowałyśmy osuszyłyśmy się w ostatnich promieniach słońca. Na jeszcze mokrą bieliznę założyłyśmy bluzki i krótkie spodenki.
-Wariatka- skomentowałam jej wygłupy.
-Ja się bawię!- krzyknęła kręcąc się w okół własnej osi.
-Jasne! Nie wiedziałam, że w tajemnicy piłaś!- zaśmiałam się i złapałam ją za nadgarstek.
-Nie piłam. Ale możemy to zaraz nadrobić- wyszczerzyła zęby.
Pokręciłam przecząco głową i puściłam jej rękę.
-[T.I.] zgubiłam telefon- powiedziała macając się po kieszeniach.
-Na pewno go ze sobą wzięłaś? Może został w pokoju?
-Na 100 %. Pamiętam, że wsadzałam go do kieszeni przy wyjściu z hotelu.
-Może tutaj wypadł?- zaczęłam rozglądać się w okół basenu.
-Może.. Zapytam w recepcji- wzięła głęboki wdech i poszła w stronę wejścia.
Usiadłam na krawędź basenu i zamoczyłam w nim nogi. Przymknęłam powieki i uniosłam brodę ku niebu. Ta chwila nie trwała długo, bo przerwał mi krzyk Lucy.
-[T.I.] chodź!
Niechętnie wstałam i ruszyłam do niej.
-Co jest?
-Recepcjonistka mówi, że jakiś chłopak zgłosił jej, że znalazł telefon. Mieszka w pokoju numer..-spojrzała na karteczkę.-76. Na czwartym piętrze.
-Chcesz iść tam teraz?- zapytałam, gdy zaczęła iść w stronę windy.
-Tak. Chodź ze mną proszę- uśmiechnęła się słodko i pomachała wachlarzem rzęs.
-Przecież cię nie zostawię- rzuciłam i podeszłam do niej.
Weszłyśmy do windy, która przyjechała po chwili i pojechałyśmy na 4 piętro.
-To chyba tutaj..- powiedziała
dziewczyna wskazując drzwi.
Zapukałam i stanęłam obok przyjaciółki. Prawie od razu drzwi otworzył nam ten sam chłopak, na którego wpadła Lucy.
-Pamiętam cię.. Wpadłaś dziś na mnie. Przyszłaś przeprosić?- uśmiechnął się i odgarnął loki, które zakrywały mu czoło.
-Em.. Nie, w recepcji powiedziano mi, że znalazłeś telefon- odpowiedziała lekko skołowana.
-Jasne, wejdźcie.
Zamknęłam za nami drzwi, bo Lucy poszła z chłopakiem do innego pomieszcza. Oparłam się o framugę drzwi i czekałam na dziewczynę. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. Moim oczom ukazał się około 20- letni Mulat. Jego ciemne włosy, były zgrabnie zaczesane do góry, a jego brązowe oczy lśniły pod wpływem światła. Przeniósł wzrok ze swoich glanów na mnie i przystanął. Poprawił czarną skórzaną kurtkę, która ładnie komponowała się z białym T-shirtem i spodniami koloru kurtki. Jego wzrok utkwił na moich mokrych ciuchach.
-Em.. Pomyliłem pokój?- zapytał marszcząc brwi.
-Nie wiem, nie mieszkam tu. Ale skoro twoja karta otworzyła drzwi, znaczy, że nie- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, by ukryć moje zmieszanie.
Nic nie odpowiedział, tylko zdjął kurtkę. Moim oczom ukazało się sporo tatuaży. Lubiłam obrazki na ciele, które zostają na całe życie. Sama mam cztery napisy i parę rysunków.
-Przepraszam, ale nie zajmę się tobą, mam coś do zrobienia- powiedział po chwili ciszy.
-Chyba się nie zrozumieliśmy. Czekam na przyjaciółkę..
-Czekasz aż oni skończą..?- podniósł brwi do góry.
-Czy wy zawsze o jednym..?- powiedziałam jakby do siebie.-Ten twój przyjaciel..
-Harry?
-Tak, znalazł telefon i właśnie poszli po niego- poprawiłam grzywkę i odwróciłam się do niego plecami.
-Rzeczywiście mają daleko.. Przepraszam- rzucił i mijając mnie znikną za drzwiami jakiegoś pokoju.
Co za gbur!-pomyślałam. Przypomina mojego byłego.
Aż się wzdrygnęłam przez wspomnienie najgorszych miesięcy. Pierwszy chłopak, który zmienił moje życie w piekło. Pierwszy miesiąc piękny, bliskość drugiej osoby i jej czułość, zmieniło moje nudne życie. Jednak później wszystko odwróciło się o 180°. Nick Hale uderzył mnie. Powtórzyło się to parę razy i chodź ukrywałam to, bo chłopak obiecywał, że się zmieni, moi rodzice to zauważyli. Chcieli to zgłosić na policję, jednak ja powiedziałam, że nawet jeżeli zrobiliby to bez mojej zgody, to i tak nie zeznam, a policja nic bez moich wyjaśnień nie zrobi. Mój ojciec odwiedził go w domu i zakazał jakiegokolwiek kontaktu ze mną. Minęło już dwa tygodnie i na szczęście nie wykazywał żadnych chęci na ponowną znajomość ze mną. Na początku bolało, ale z czasem zaczęłam zapominać o nim. Może nie w całości, ale chociaż przestałam płakać i zadręczać się. Lucy pomagała mi zapomnieć, chodź tak naprawdę nie przyznawała się do tego, bo wiedziała, że nie spodobałby mi się ten pomysł. Godność.
Rozmyślenia przerwał mi śmiech dwóch osób. Lucy i ten chłopak wyszli z pokoju śmiejąc się w najlepsze.
-Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia wieczorem- dziewczyna uśmiechnęła się.
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że traficie- uniósł lekko kącik ust, nie spuszczając wzroku z prześwitującej bielizny Lucy.
Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z pokoju, kierując się na schody.
-Co to było?- zapytałam w końcu, nadal szczęśliwą dziewczynę.
-Co masz na myśli?- uśmiechnęła się szerzej, a potem przygryzła górną wargę.
-No wiesz.. TO- nie wiedziałam jak się wysłowić.
-Nic. Znalazł mój telefon, chwilę porozmawialiśmy i zaprosił nas na imprezę.
-Chyba nie pójdziesz?- zapytałam, chodź znałam odpowiedź.
-Oczywiście, że tak. Ty też- powiedziała naturalnie.
-No raczej nie.
-Co ci szkodzi? Przyjechałyśmy tu, żeby się rozerwać.
-Może masz rację- zgodziłam się otwierając drzwi pokoju kartą.
-Na pewno mam!- krzyknęła rzucając mi się na szyję.-Mamy godzinę żeby się wyszykować.
Wywróciłam teatralnie oczami i poszłam do pokoju przechodząc przez salon. Pogrzebałam w szafie i znalazłam sukienkę, którą miałam zamiar ubrać na imprezę.
Niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Szybko go chwyciłam i wyszłam na balkon.
-Halo?- zapytałam nie patrząc na wyświetlacz.
-[T.I.]? Skarbie wszystko dobrze?- usłyszałam zatroskany głos matki.
-Tak mamo, czemu miałoby być inaczej?- zapytałam opierając się o barierkę.
-To dobrze. No cóż.. Dziś dostaliśmy list, że ktoś zrobi ci krzywdę. Ojciec podejrzewa, że to Nick, bo gdy wracał z pracy, widział go w okolicy. Potem znalazł list. Uważaj na siebie skarbie.
-Uważam mamo. Jestem z Lucy pamiętasz? Nic nam nie grozi- powiedziałam, żeby ją pocieszyć.
-Wiem skarbie. Tylko się o ciebie boję. Dzwoń do mnie codziennie, dobrze?
-Jasne. Teraz muszę kończyć, bo idziemy na kolację- nie miałam ochoty na dalszą rozmowę z nią, dlatego skłamałam.
-Dobrze, pa.
Rozłączyłam się.
Poczułam zapach, którego tak bardzo nienawidziłam, a mianowicie smród dymu papierosowego.
-Nie wolno kłamać mamusi.
Przez chwilę zastanawiałam się kto to powiedział, ale gdy spojrzałam lekko w prawo, spostrzegłam Mulata, który od razy zraził mnie do siebie.
Udałam, że tego nie słyszałam. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, 20:10. Czas się zbierać- pomyślałam. Wychodząc rzuciłam mroźne spojrzenie chłopakowi i zamknęłam balkon. Przebrałam się w granatową, lekko obcisłą sukienkę, a do tego założyłam czarne obcasy. Nie lubię się malować, więc przejechałam tylko maskarą po rzęsach. Poprawiłam jeszcze włosy, a nim się obejrzałam była już 20:40, więc poszłam zobaczyć jak wygląda Lucy.
-Laska ty masz cycki!- wrzasnęła na mój widok.
Czarna, krótka sukienka, wysokie szpilki, makijaż i pofalowane, długie blond włosy. Ślicznie wyglądała.
-Nie mów, że nie widziałaś!- zaśmiałam się.-Ślicznie wyglądasz!- uśmiechnęłam się do niej i wzięłam do ręki małą torebkę.
-Dzięki. Idziemy?
Zapukałam i stanęłam obok przyjaciółki. Prawie od razu drzwi otworzył nam ten sam chłopak, na którego wpadła Lucy.
-Pamiętam cię.. Wpadłaś dziś na mnie. Przyszłaś przeprosić?- uśmiechnął się i odgarnął loki, które zakrywały mu czoło.
-Em.. Nie, w recepcji powiedziano mi, że znalazłeś telefon- odpowiedziała lekko skołowana.
-Jasne, wejdźcie.
Zamknęłam za nami drzwi, bo Lucy poszła z chłopakiem do innego pomieszcza. Oparłam się o framugę drzwi i czekałam na dziewczynę. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. Moim oczom ukazał się około 20- letni Mulat. Jego ciemne włosy, były zgrabnie zaczesane do góry, a jego brązowe oczy lśniły pod wpływem światła. Przeniósł wzrok ze swoich glanów na mnie i przystanął. Poprawił czarną skórzaną kurtkę, która ładnie komponowała się z białym T-shirtem i spodniami koloru kurtki. Jego wzrok utkwił na moich mokrych ciuchach.
-Em.. Pomyliłem pokój?- zapytał marszcząc brwi.
-Nie wiem, nie mieszkam tu. Ale skoro twoja karta otworzyła drzwi, znaczy, że nie- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, by ukryć moje zmieszanie.
Nic nie odpowiedział, tylko zdjął kurtkę. Moim oczom ukazało się sporo tatuaży. Lubiłam obrazki na ciele, które zostają na całe życie. Sama mam cztery napisy i parę rysunków.
-Przepraszam, ale nie zajmę się tobą, mam coś do zrobienia- powiedział po chwili ciszy.
-Chyba się nie zrozumieliśmy. Czekam na przyjaciółkę..
-Czekasz aż oni skończą..?- podniósł brwi do góry.
-Czy wy zawsze o jednym..?- powiedziałam jakby do siebie.-Ten twój przyjaciel..
-Harry?
-Tak, znalazł telefon i właśnie poszli po niego- poprawiłam grzywkę i odwróciłam się do niego plecami.
-Rzeczywiście mają daleko.. Przepraszam- rzucił i mijając mnie znikną za drzwiami jakiegoś pokoju.
Co za gbur!-pomyślałam. Przypomina mojego byłego.
Aż się wzdrygnęłam przez wspomnienie najgorszych miesięcy. Pierwszy chłopak, który zmienił moje życie w piekło. Pierwszy miesiąc piękny, bliskość drugiej osoby i jej czułość, zmieniło moje nudne życie. Jednak później wszystko odwróciło się o 180°. Nick Hale uderzył mnie. Powtórzyło się to parę razy i chodź ukrywałam to, bo chłopak obiecywał, że się zmieni, moi rodzice to zauważyli. Chcieli to zgłosić na policję, jednak ja powiedziałam, że nawet jeżeli zrobiliby to bez mojej zgody, to i tak nie zeznam, a policja nic bez moich wyjaśnień nie zrobi. Mój ojciec odwiedził go w domu i zakazał jakiegokolwiek kontaktu ze mną. Minęło już dwa tygodnie i na szczęście nie wykazywał żadnych chęci na ponowną znajomość ze mną. Na początku bolało, ale z czasem zaczęłam zapominać o nim. Może nie w całości, ale chociaż przestałam płakać i zadręczać się. Lucy pomagała mi zapomnieć, chodź tak naprawdę nie przyznawała się do tego, bo wiedziała, że nie spodobałby mi się ten pomysł. Godność.
Rozmyślenia przerwał mi śmiech dwóch osób. Lucy i ten chłopak wyszli z pokoju śmiejąc się w najlepsze.
-Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia wieczorem- dziewczyna uśmiechnęła się.
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że traficie- uniósł lekko kącik ust, nie spuszczając wzroku z prześwitującej bielizny Lucy.
Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z pokoju, kierując się na schody.
-Co to było?- zapytałam w końcu, nadal szczęśliwą dziewczynę.
-Co masz na myśli?- uśmiechnęła się szerzej, a potem przygryzła górną wargę.
-No wiesz.. TO- nie wiedziałam jak się wysłowić.
-Nic. Znalazł mój telefon, chwilę porozmawialiśmy i zaprosił nas na imprezę.
-Chyba nie pójdziesz?- zapytałam, chodź znałam odpowiedź.
-Oczywiście, że tak. Ty też- powiedziała naturalnie.
-No raczej nie.
-Co ci szkodzi? Przyjechałyśmy tu, żeby się rozerwać.
-Może masz rację- zgodziłam się otwierając drzwi pokoju kartą.
-Na pewno mam!- krzyknęła rzucając mi się na szyję.-Mamy godzinę żeby się wyszykować.
Wywróciłam teatralnie oczami i poszłam do pokoju przechodząc przez salon. Pogrzebałam w szafie i znalazłam sukienkę, którą miałam zamiar ubrać na imprezę.
Niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Szybko go chwyciłam i wyszłam na balkon.
-Halo?- zapytałam nie patrząc na wyświetlacz.
-[T.I.]? Skarbie wszystko dobrze?- usłyszałam zatroskany głos matki.
-Tak mamo, czemu miałoby być inaczej?- zapytałam opierając się o barierkę.
-To dobrze. No cóż.. Dziś dostaliśmy list, że ktoś zrobi ci krzywdę. Ojciec podejrzewa, że to Nick, bo gdy wracał z pracy, widział go w okolicy. Potem znalazł list. Uważaj na siebie skarbie.
-Uważam mamo. Jestem z Lucy pamiętasz? Nic nam nie grozi- powiedziałam, żeby ją pocieszyć.
-Wiem skarbie. Tylko się o ciebie boję. Dzwoń do mnie codziennie, dobrze?
-Jasne. Teraz muszę kończyć, bo idziemy na kolację- nie miałam ochoty na dalszą rozmowę z nią, dlatego skłamałam.
-Dobrze, pa.
Rozłączyłam się.
Poczułam zapach, którego tak bardzo nienawidziłam, a mianowicie smród dymu papierosowego.
-Nie wolno kłamać mamusi.
Przez chwilę zastanawiałam się kto to powiedział, ale gdy spojrzałam lekko w prawo, spostrzegłam Mulata, który od razy zraził mnie do siebie.
Udałam, że tego nie słyszałam. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, 20:10. Czas się zbierać- pomyślałam. Wychodząc rzuciłam mroźne spojrzenie chłopakowi i zamknęłam balkon. Przebrałam się w granatową, lekko obcisłą sukienkę, a do tego założyłam czarne obcasy. Nie lubię się malować, więc przejechałam tylko maskarą po rzęsach. Poprawiłam jeszcze włosy, a nim się obejrzałam była już 20:40, więc poszłam zobaczyć jak wygląda Lucy.
-Laska ty masz cycki!- wrzasnęła na mój widok.
Czarna, krótka sukienka, wysokie szpilki, makijaż i pofalowane, długie blond włosy. Ślicznie wyglądała.
-Nie mów, że nie widziałaś!- zaśmiałam się.-Ślicznie wyglądasz!- uśmiechnęłam się do niej i wzięłam do ręki małą torebkę.
-Dzięki. Idziemy?
ZaynLoveForever
________________________________________________________________________
Witam nasze ufoludki! Imagin 69. <3
Macie jutro wolne? Nasza zryta buda ma lekcje, ale na szczęscie tylko 3 pierwsze..
Postanowiłyśmy pozmieniać to i owo na blogu, więc kolejna część Zayna ukarze się za jakieś 3 dni. Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na wasze szczere opinie. Złe też miłe widziane, wiem wtedy co zmienić.
Jeżeli macie jakiś fajny pomysł na imagina i chcecie, żeby któraś z nas go napisała, to dajcie znać tu. A jeżeli piszecie z anonima to napiszcie dla kogo ma być dedykacja :))
To chyba tyle, ściskam Hope. <3
Świetny Zayn, nowy pomysł - podoba mi się <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :**
Ettie. xx
believe-in-1d-imaginy.blogspot.com
Ciekawie się zapowiada <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
Zapraszam na nowy rozdział http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Ej no to jest świetne! Kocha wasze imaginy <3
OdpowiedzUsuń,,Laska ty masz cycki!,, Super ! :d
Czekam na nn !
Kidy następna część ? ;D /Niczka <3
OdpowiedzUsuńO no nieźle ;D
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć taką przyjaciółkę jak Lucy.;)
16 lat to naprawdę sporo. :>
Heh wspólne wakacjeee... I ta kąpiel hahah świetne ;D
Fajnie, że HARRY zaprosił je na imprezę . Coś mi się wydaje, że ona będzie z Zaynem, a Lucy będzie z Harrym ;D
Fajnie by było hahah ;)
Czekam na nexta
Pozdrawiam Bella♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
Świetne! Też chcę ich tak poznać na wakacjach!
OdpowiedzUsuńDawaj następną część!
jejku moge czytać twoje imaginy w nieskończoność są ŚWIETNE !
OdpowiedzUsuńczekam na drugą część :)
pisz jak najprędzej, pozdrawiam !
Super :D czekam na 2 część :P
OdpowiedzUsuńPozdrowienia karu$ka
PS. 69 Hazza czuwa x D
Dzięki za dedykację :* superrrr rozdział @Marcela7495
OdpowiedzUsuń