środa, 16 października 2013

#70. Zayn cz.2

Wyszłyśmy z pokoju zamykając za sobą drzwi. Szybko znalazłyśmy się pod klubem Night Eksperiense.
-Jesteś pewna, że to tu?- zapytałam niepewnie.
-Jasne. Chodźmy.
Podeszła do wielkiego faceta stojącego przed drzwiami.
-A pani do kogo?- zapytał podnosząc jedną brew ku górze.
Zauważyłam, że Lucy nie mogła wydusić słowa, więc przybiegłam jej na ratunek.
-Dobry wieczór. Dostałyśmy niepisemne zaproszenie na dzisiejszy wieczór do oto tego klubu- uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że moje słowa nic nie znaczą.
-Oczywiście, w takim razie od razu panie wpuszczę- uśmiechnął się sztucznie i lekko zaśmiał.
-Naprawdę? Oh dziękujemy!- ucieszyła się Lucy.
-Nie tępa dzido! Nie wpuszczę was!- prawie na nas wrzasnął.
-Ależ tak nie wolno....
Lucy chciała wygłosić swój jakże długi monolog na temat kultury osobistej i manierom, który opracowała parę lat temu, na takie właśnie sytuacje, żeby sprawiać wrażenie mądrej i poukładanej dziewczyny, lecz ja wiedziałam, że to i tak nie przyniesie efektu, więc chciałam odciągnąć ją na bok, lecz ktoś zatarasował nam drogę.
-Tim, wpuść je- usłyszałam zza pleców męski głos.
-Jasne Zayn..- westchnął i zrobił nam miejsce, odsuwając się na bok.
Odwróciłam głowę, lecz ujrzałam tylko kontury twarzy i sylwetki, przez ciemność, która ogarniała cały chodnik, oprócz oświetlonych miejsc.
Chciałam przyjrzeć się postaci stającej za mną, lecz ktoś pociągnął mnie za rękę.
-Dziękuje- powiedziałam z uśmiechem do Tima.
Coś mruknął pod nosem, lecz nie usłyszałam co, gdyż znajdowaliśmy się w jakimś ciemnym korytarzu, w którym muzyka dudniła zza ściany.
-[T.I.] to ty?- usłyszałam głos Lucy i poczułam jej ciepłe dłonie na twarzy.
-Tak debilu! Gdzie teraz?
-Tu!-ktoś krzyknął za moim plecami.
Odwróciłam się i dostrzegłam strugę światła. Nim się obejrzałam weszłyśmy do środka. Głośną muzykę zagłuszały krzyki ludzi na parkiecie i przy barze. Było ciemnawo, ale po całym pomieszczeniu latały kolorowe światła, poprawiając widoczność.
-Dzięki, że nas wprowadziłeś- odwróciłam się, by w końcu wiedzieć, kto okazał się tak dobry.
Jednak to pogorszyło mi tylko humor, który i tak nie był dobry. Perspektywa przebywania z chłopakiem, który już na pierwszym "spotkaniu" zraził mnie do siebie, było dobijająca.
-Nie ma za co- uśmiechnął się, lecz nawet na mnie nie spojrzał.
Cicho prychnęłam i podeszłam bliżej Lucy.
-Widzisz te swoje ciacho?- oparłam głowę o jej ramię.
-Nie..Chodźmy do baru.
Powolnym krokiem ruszyłam za przyjaciółką, a chwilę później siedziałyśmy na wysokich krzesłach przy barze.
-Może się spóźni...- westchnęła Lucy.
-Ten, który nas wprowadził mieszka z tym twoim Henrym.
-HARRYM!- wrzasnęła na mnie.
Przeniosłam wzrok z zamówionego wcześniej drinka, na przyjaciółkę.
-Harrym, ok. Nie denerwuj się tak- uśmiechnęłam się do niej i uściskałam ją.
-A skąd ty wiesz z kim on mieszka?- zanurzyła usta w swoim mohito.
-Jak byłaś zajęta flirtowaniem z Harrym przyszedł ten chłopak.
-Uuu romansik?- uniosła brwi ku górze i zamoczyła usta w drinku.
Odpowiedzią poniekąd był kuksaniec w brzuch.
-Wręcz przeciwnie.
Chciała odpowiedzieć, lecz ktoś położył jej dłonie na talii. Gdy wychylił głowę, zobaczyłam burzę loków.
-Już myślałem, że nie przyszłyście. Chodźcie do nas!- złapał Lucy za rękę i pomógł zejść z krzesła.-Oczywiście jeżeli chcecie- dopowiedział widząc zmieszanie na mojej twarzy.
-Jasne..- odpowiedziałam pod presją przyjaciółki.
Dopiłam drinka i ruszyłam za parą. Harry zaprowadził nas do stolika, przy którym siedziała czwórka około dwudziestoletnich chłopaków.
-Chłopaki poznajcie Lucy i..- zaciął się i spojrzał na mnie.
Chciałam, żeby się trochę pomęczył, więc nie odpowiadałam przez chwilę.
-[T.I.]- uśmiechnęłam się z satysfakcją, bo jakoś nie podpasywał mi ten Harry.
Chłopacy nam się przedstawili i usiedliśmy razem z nimi. Siedziałam na szczęście na wylocie i obok Lucy. Niestety los chciał, że pan Zayn jest przyjacielem Harrego.
Moją nudę przerwała wibracja telefonu, którego miałam w torbie. Pobudzona wyjęłam go i zamarłam, gdy dojrzałam kto do mnie napisał. Po paru minutowym wpatrywaniu się w napis, otworzyłam wiadomość od Nicka Hala. "Wiem gdzie jesteś z Lucy. Niedługo się zobaczymy."
Rzuciłam telefon na podłogę i wybiegłam z klubu. Nie zastanawiałam się nad tym gdzie idę, liczyło się to, że będę sama. Głównymi drzwiami wyszłam na zewnątrz i usiadłam na schodach.
Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że leżę w wysokiej trawie i czekam, aż pojawi się okazja na dobre zdjęcie.
Zwierzęta zawsze były dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, a gdy spodobała mi się fotografia, połączyłam to, co sprawia mi największą radość. Większość ludzi kojarzy sobie zawód fotografów jako rozpieszczonego pedała, który stoi za aparatem w ciepłym studiu i naciska tylko jeden mały przycisk. Nie zawsze tak jest, ale wiadomo że czasami owszem. Wychudzone modelki pozują w najróżniejszych pozach, by fotograf wybrał chodź jedno fajne zdjęcie. Jest też druga grupa, ludzie którzy pracują w terenie. Czekają, aż stanie się coś, co można będzie uwiecznić zdjęciem. Nie raz leżałam na zimnej i twardej ziemi, czekając na ciekawe zwierze albo zjawisko. Nie raz trwałam w bez ruchu przez parę godzin. Może brzmi to normalnie, ale w praktyce to naprawdę trudne. Trzeba się do tego porządnie przygotować, by nie skończyło się to chorobą albo jeszcze czymś innym.
Wsłuchałam się w śpiew ptaków, który zagłuszał moje myśli. Tego potrzebowałam, odpoczynku od miasta i ludzi. Wybrałam się w złe miejsce.. Nie odwrócę tego, ale plusem jest to, że spędzę czas z przyjaciółką.
Czyste powietrze wypełniało moje płuca do czasu, gdy poczułam dym. Od razu wróciłam do rzeczywistości, otwierając oczy. Ujrzałam przed sobą czarne Nike tego samego koloru rurki i koszulę w czerwono-białą kratę.
-Co ty tu robisz?- zapytał chłopak wypuszczając dym niemal na mnie.
-Nie twoja sprawa- prychnęłam i odwróciłam wzrok.
-Masz rację, nie moja. Ale nie musisz zachowywać się jak kompletna kretynka, bo coś idzie nie po twojej myśli- Malik zdecydowanym ruchem rzucił papierosa na chodnik i przydepnął go butem.
-Masz rację, przepraszam- westchnęłam.
-A teraz powiesz mi co się stało?- zapytał siadają obok mnie.
-Wiesz.. Nie obraź się, ale nie znamy się w ogóle, a to długa i bolesna dla mnie sprawa- spojrzałam na niego.
Lekko przymknął powieki i pokiwał głową. Lekko się do niego uśmiechnęłam.
-Idziesz do środka?- zapytał wstając.
-Jasne..
Poszłam za nim z powrotem do stolika. Chłopcy nie pytali o co chodzi, za co byłam im wdzięczna. Napotkałam tylko pytający wzrok Lucy, ale ona wiedziała, że powiem jej później.
-[T.I.] idziemy zamówić?- przyjaciółka wyrwała mnie z rozmyśleń.
-Jasne..- rzuciłam szybko.
Wstałyśmy prawie równo i udałyśmy się do baru.
-Powiesz mi co się stało?- zapytała, gdy kelner przyjął zamówienie.
-Nick. Wie gdzie jesteśmy- odpowiedziałam i odwróciłam wzrok od przyjaciółki.
-Kto mu powiedział?
-A bo ja wiem! Napisał mi tylko, że wie.. Chyba ma zamiar tu przyjechać..
-Wyjeżdżamy dzisiaj!- krzyknęła, chociaż i tak tylko ja ją usłyszałam.
-Przestań- spojrzałam na nią i złapałam ją za nadgarstek.
-Nie możemy go ignorować. Sama wiesz jaki jest-spostrzegłam, że boi się bardziej niż ja.
-Nic mi nie zrobi- lekko się do niej uśmiechnęłam.-Nie chcę żeby popsuł nam wakacje.
-Ale ja się boję o ciebie...- spuściła głowę.
-Nic mi nie zrobi, słyszysz.
Zakończyłyśmy temat. Nick jest nie przewidywalny i agresywny, ale wie co mu za to grozi.
Zaniosłyśmy drinki chłopakom i usiadłyśmy na swoich miejscach. Od razu poczułam wibracje telefonu, który jakimś cudem znalazł się na stole. Wybiegłam na zewnątrz i odebrałam połączenie od nieznanego numeru.
-Halo?
-[T.I ]? Przepraszam..- usłyszałam męski głos w słuchawce.
-Nie rozumiem.. Kto mówi?- zapytałam niepewnie.
-Luke..
-Ah Luke.. Coś się stało?
-Tak.. Przepraszam cię! Nie chciałem, zrobił to podstępem!- załkał do słuchawki były chłopak Lucy.
-Luke powiedz mi co się stało!- nakazałam.
-Nick... Rozmawiał ze mną i wypytywał o Lucy. Co robi, gdzie jest... Powiedziałem mu gdzie jesteście. Tak mi przykro!- jego głos się załamał.
-Luck.. Nic się nie stało. I tak by się od kogoś dowiedział, a ty nie zrobiłeś tego umyślnie. Nie zadręczaj się, ok?
-Ale on do was jedzie... A jak wam coś zrobi?
-Nic nam nie zrobi. Będziemy uważały. Naprawdę nic się nie stało. Mogę do ciebie codziennie dzwonić jak chcesz- próbowałam pocieszyć go na wszystkie sposoby.
Zawsze był bardzo uczuciowy. Rozstali się z Lucy po ponad roku, ale i tak są nadal przyjaciółmi. Różnica charakterów była za duża, chcieli czegoś innego.
-Będę spokojniejszy. A będę mógł was kiedyś odwiedzić? Miałem zamiar jechać do wujka.
-Jasne. Będziemy czekały, daj tylko znać- chciałam go w tym momencie przytulić, bo tak bardzo się martwił.
-Oczywiście. Muszę kończyć. Zadzwońcie do mnie jutro.
Rozłączyłam się. Wzięłam parę głębokich oddechów i wróciłam do dudniącego pomieszczenia.
-Luke dzwonił-szepnęłam Lucy na ucho.-On powiedział Nickowi, ale spokojnie. Nie chciał tego, zadręcza się. Może nas odwiedzi.
Kiwnęła głową, a ja zajęłam miejsce obok niej.
-Idziemy tańczyć!- krzyknął blondas wstając.
Wszyscy zerwali się jak poparzeni i udali się na parkiet. Ja nie chciałam tańczyć, ale Lucy wyciągnęła mnie tam siłą.
-Tańczysz ze mną!- krzyknęła i złapała moje dłonie.
-Ale ja nie chcę- chciałam się jej wyrwać, ale jej uścisk był za silny.
Głośna muzyka dudniła mi w uszach, bo znajdowałyśmy się obok głośników. Dziewczyna za wszelką cenę próbowała mnie rozkręcić, ale ja nie miałam ochoty. Wypuściła mnie ze swoich szponów dopiero po dwóch piosenkach. Ale chociaż. Poniekąd pomógł mi w tym Harry, bo poprosił ją do tańca. Udałam się do baru, gdzie zamówiłam drinka. Mój spokój nie trwał długo, bo przysiadł się do mnie Zayn.
-Widzę, że też nie jesteś fanką tańca- chciał zacząć temat, chodź to mu nie wychodziło.
-Jak widać- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Studiujesz?
-Tak, fotografię razem z Lucy. A ty?
-Nie mam czasu. Jestem w zespole.
-Znam?
-Nie wiem. One Direction, kojarzysz?
-Wybacz- uśmiechnęłam się.
-Spoko. Nie każdy musi nas znać, chociaż niby jesteśmy najpopularniejszym boysbandem.
-Serio? Czyli gadam teraz z jednym z najpopularniejszych chłopaków świata?
-Masz tą przyjemność- zaśmiał się.
-Ta czwórka przygłupów jest z tobą w zespole?- zapytałam, gdy napiłam się drinka.
-Tak. Może kiedyś przyjdziecie na nasz koncert- uśmiechnął się.
Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, lecz poczułam czyjeś dłonie na mojej tali.
-Tęskniłaś księżniczko?- szepnął mi do ucha.
Nie musiałam się odwracać, by dowiedzieć się, kto taki stoi za mną.
-Co ty tu robisz Nick?- syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Wstałam i stanęłam naprzeciwko niego, by widzieć jego brzydką mordę.
-Mówiłem, że się spotkamy- odpowiedział, robiąc krok w moją stronę.
-Skąd wiedziałeś gdzie jestem?- chciałam zabić go spojrzeniem.
-Luke mi powiedział- uśmiechnął się i znowu się do mnie zbliżył.
-To wiem. A skąd wiedziałeś, że jestem akurat w tym klubie?- nabrałam dużo powietrza do płuc.
-Przejeżdżałem tędy i cię zobaczyłem. Nie było łatwo się tu dostać przez grubasa na zewnątrz, ale jakoś się tu znalazłem- uniósł brodę wyżej, by pokazać swoją dominację.
-On ma imię- odezwał się Zayn za moimi plecami.
Wstał i stanął między nami, przez co musiałam stanąć u jego boku, by widzieć Nicka.
-O witaj- wyciągnął do niego rękę, lecz Malik jej nie uścisnął.
-Tim. Nazywa się Tim, a nie żaden grubas-syknął.
-Oh wybacz, nie wiedziałem, że jesteście razem i musisz bronić jego grubego tyłka- zakpił Nick, marszcząc brwi.
-Wyjdź.
-Wyjdę, ale z nią- wskazał palcem na mnie i wyciągnął rękę, lecz Zayn był szybszy i to on złapał jego.
-Wyjdziesz sam, albo ci pomogę- powiedział szorstko.
Hale wyrwał się, poprawił i już myślałam, że opuści klub, lecz ten uderzył Malika pięścią w nos.
Chłopak zakołysał się, ale nie upadł. Gdy odzyskał równowagę, równie szybko oddał Nickowi.
-Przestańcie!- krzyknęłam stając między nimi.-Nick wyjdź- powiedziałam spokojnie, lekko odpychając go od Malika.
-Jeszcze się spotkamy śliczna- uśmiechnął się i dotknął dłonią mojego policzka.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł z klubu.
-Nic ci nie jest?- zapytałam podchodząc do Zayna.
-Nie. Nie raz ktoś mnie walnął w nos- uśmiechnął się.
-Chyba już pójdę..- westchnęłam i dopiłam drinka.
-Odprowadzę cię.
-Nie, spokojnie. Baw się jeszcze- uśmiechnęłam się i ruszyłam do Lucy.
Dziewczyna tańczyłam jakoś normalnie z Harrym. Stanęłam obok nich i szepnęłam jej do ucha, że spotkamy się w hotelu i żeby wróciła o normalnej godzinie. Pożegnałam się jeszcze z chłopakami i wyszłam w budynku.
-Dobranoc Tim- uśmiechnęłam się do ochroniarza.
-Dobranoc- pokiwał głową, ale odwzajemnił uśmiech.
-Nie boisz się sama wracać?- podskoczyłam aż, gdy ktoś za mną wypowiedział te słowa.
-Wystraszyłeś mnie!- krzyknęłam do Zayna, który stał za mną.
-Przepraszam. A teraz pozwól, że cię odprowadzę- uśmiechnął się i założył mi na ramiona swoją kurtkę.
-Hm.. No dobrze, pozwalam.
Ruszyliśmy więc w stronę hotelu. Po drodze opowiadał mi o swoim życiu. Cały czas mnie rozśmieszał, aż w końcu zaczął mnie boleć brzuch.
-Ile tu będziecie?- zapyt, gdy weszliśmy do hotelu.
-Miesiąc- uśmiechnęłam się i wcisnęłam guzik windy.-A wy?
-Mamy wakacje. Dopiero skończyliśmy trasę koncertową, więc nie ma pośpiechu. Tylko za tydzień będziemy gośćmi jakiegoś TV show, a za trzy tygodnie jedziemy do studia nagrać nowy singiel.
-Fajne jest takie życie?
-Są plusy i minusy. Na którym piętrze mieszkacie?
-3- wcisnęłam guzik.
-Rany.. Muszę wracać do klubu po kartę- westchnął.
-Chyba żartujesz! Nie puszczę cię o tej godzinie samego. Jeszcze ci ktoś coś zrobi. Zadzwoń do Harrego i zapytaj się o której wróci. Do tego czasu cię przechowam- wysiedliśmy z windy.
Znalazłam kartę w torebce i otworzyłam nią drzwi.
-Rozgość się. Ja idę pod prysznic- wrzuciłam buty do szafki i poszłam do pokoju.
Wzięłam kosmetyczkę z torby i poszłam do łazienki. Szybko zrzuciłam z siebie sukienkę i weszłam pod prysznic. Woda spływała po moim ciele przynosząc odprężenie. Pragnęłam zostać tam długo, ale nie chciałam żeby Zayn siedział długo sam. W sumie nie wiem czemu mnie to obchodzi.. Może dlatego, że "uratował" mnie przed Nickiem..
Wytarłam się ręcznikiem i opatuliłam nim brzuch oraz kawałek nóg. Nie miałam przy sobie szlafroka, więc tak weszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą i zaczęłam w niej grzebać, by odszukać jakieś luźne ciuchy. Poczułam czyjś dotyk na plecach. Pod wpływem obcych palców na mojej skórze, przeszedł mnie dreszcz.
-Co ty tu robisz...?- zapytałam odwracając się do Zayna.
Nie odpowiedział, stał i patrzył się na mnie. Próbowałam zakryć rękoma okolice dekoltu i szyi, lecz pewnie i tak nic to nie dało. Serce dudniło mi w piersi, a Zayn nie pomagał. Zbliżył się do mnie, patrząc na zmianę na moje ciało częściowo zakryte ręcznikiem, a oczy.
-Harry i reszta chyba nie wrócą szybko- powiedział ni stąd ni zowąd.
-Nie rozumiem..
Podniósł dłoń i odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy, po drodze przejeżdżając po moim policzku.
-Jesteś taka piękna..- wyszeptał mi do ucha.
-Zayn.. Chyba powinieneś wyjść- oznajmiłam spuszczając wzrok.
-Chcesz tego?
-Tak będzie lepiej..
-Dla kogo? Jeżeli źle zinterpretowałem twoje zachowanie to przepraszam..- cofnął się o krok.
-Nie o to chodzi! Wiesz nie tak dawno rozstałam się z chłopakiem, który chyba nadal myśli, że z nim jestem. Nie zdajesz sobie sprawy do czego on jest zdolny-westchnęłam i odwróciłam się do niego plecami, by wyciągnąć w końcu ciuchy.
-To o to chodzi? Boisz się, że coś mi zrobi?- słyszałam jak skrzypi podłoga.
-Nawet jeśli to co?- wyjęłam dresy.
-Skoro to jest twoją jedyną przeszkodą..- usłyszałam jego szept w okolicy ucha.
Odgarnął mi włosy z ramienia i złożył na nim pocałunek. Przymknęłam oczy.
-Zayn nie..- zabrałam jego ręce z ręcznika, bo pewnie pozbyłby się mojej zasłony.
Jego dłonie wylądowały na mojej tali, a po chwili odwrócił mnie do siebie przodem. Spojrzałam mu w oczy, a on się uśmiechnął. Nie chciałam teraz angażować się w związek, ale nie mogłam tego powstrzymać. To było silniejsze ode mnie. Wszystkim co robił, doprowadzał mnie do szału, rozpalając zmysły.
Jego ręce nadal spoczywały na mojej tali, przez co nie mogłam wyjść z pokoju. Zacisnął mocniej swoje palce i lekko zbliżył mnie do siebie.
-I co teraz, co? Pocałujesz mnie i będziemy żyli długo i szczęśliwie w pięknym domu z gromadką dzieci?- szepnęłam, cofając głowę w tył.
-A czemu nie?- uśmiechnął się i zbliżył twarz, by mnie pocałować.
-Nie rozumiesz? Jesteś gwiazdą! Wątpię, żeby twoim menadżerom podobało się to, że jesteśmy razem! A jeśli nawet by się zgodzili to pewnie prasa i wasi fani nie dawaliby mi spokoju! Już widzę te nagłówki :"Przystojniak z 1D, Zayn Malik ma nową zabawkę!". Zrozum, że ja nie chcę takiego życia. Wybacz..- wyrwałam się z jego uścisku i udałam do łazienki, gdzie oparłam się o zlew.
Czemu się tak zachowuję!? Przecież go nie kocham! Ledwo go znam.. Chciałam krzyczeć na całe gardło jak nienawidzę świata! Jak małe dziecko..
Oparłam się o ścianę i osunęłam na podłogę. Twarz ukryłam w dłoniach i cicho załkałam. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie usłyszał.
Przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Przestałam płakać, ale nie podniosłam głowy. Usłyszałam kroki, które po chwili ucichły. Poczułam czyjeś palce zaciskające się na moim nadgarstku. Podniosłam wzrok i spostrzegłam klęczącego Malika, wpatrzonego we mnie. Jednym zgrabnym ruchem podniósł mnie z podłogi, a przez to nasze ciała niemal się stykały. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w twarz, więc powędrowałam wzrokiem na podłogę. Przeniósł jedną dłoń na moją talię, lekko ją ściskając, a drugą podniósł moją głowę. Wtedy spojrzałam mu w oczy, a on korzystając z okazji, wbił się w moje usta. Na początku byłam zaskoczona, ale po chwili oddałam pocałunek. Był delikatny i czuły, chyba tego potrzebowałam.
-Nie teraz..- szepnęłam, gdy chciał odwinąć ręcznik.
Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się. Znowu chciał mnie pocałować, lecz przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi. Złapałam go za rękę i zaciągnęłam do głównego pokoju. Lucy wydawała się ledwo przytomna, ale na szczęście Harry pomógł jej dostać się do łóżka. Chociaż z nim też nie było najlepiej, ale jakoś się trzymał. Odwróciłam się do Malika i objęłam jego szyję.
-Chyba muszę zaprowadzić go do pokoju- odezwał się z wielkim grymasem na twarzy i objął mnie w pasie.
-A co innego miałbyś robić?- podniosłam brwi do góry.
-Coś znacznie ciekawszego..- wyszeptał i złączył nasze usta.
Zaśmiałam się, gdy Harry potknął się o torbę Lucy i gruchnął o ziemię. Zayn niechętnie mnie puścił i podszedł do przyjaciela, pomagając mu wstać.
-Ileś ty wypił co ?- wziął go pod ramie, a ja otworzyłam im drzwi.

-Do jutra. Przyjdę rano- dał mi tylko krótkiego buziaka, bo sytuacja nie pozwalała na więcej i wyszli. Zamknęłam drzwi i poszłam do Lucy. Dziewczyna już słodko spała, cicho pochrapując. Westchnęłam i zdjęłam z niej buty. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie przebrać jej w piżamę, ale uznałam, że nic jej się w sukience nie stanie. Przykrywałam ją kołdrą i zgasiłam światło. Wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Szybko zasnęłam..

ZaynLoveForever
_________________________________________________________________________

Hejooo! Jak tam czas mija?
Przez ostatnie dwa dni byłam w domu, więc jakoś go napisałam. Mam mieszane uczucia co do niego, ale postanowiłam dodać go dziś.
Dziękujemy za prawie 25 000 wyświetleń! Jest nam bardzo miło, że nadal odwiedzacie naszego bloga, chodż nie wiem jak dziewczyny, ale ja czuję lekki niedosyt ze strony komentarzy. Ale nie jest źle. :))
To tyle, Hope <3

9 komentarzy:

  1. Przecudowny, Czekam na kolejna <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Extraaa => dawaj nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. no prosze jaki super blog na pewno bede
    tu wpadać czesciej
    a rozdział boski

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej :* Jaki słooooodki! Czekam na kolejny c;

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetne :D Czekam na następną część :) @Marcela7495

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaaaki Zayn *.* no to mi sie podoba! Czekam na dalsza czesc ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. taki niepozorny ale taki świetny...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boziuu zajebista część! Aaa MEGA *.*
    ZAYN i życie staje się piękniejsze... Ach gdybym to ja była na jej miejscu, marzenia xx
    Jestem ciekawa co bd dalej, haha bd scena +18? Tak, tak jestem zboczona xdxd
    Stworzyłaś super wizerunek Zayna i fabułę. Aaa i poza tym ciekawi mnie co by wydarzyło się gdyby Hazza nie wrócił :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń