Z dedykacją dla forever_believe! :*
Josh po
rozmowie z Olivią odjechał. Zdziwiłam się, że tak szybko zbadał
Lukasa, ale może wiedział już co mu dolega. Parę dni wcześniej
pobrał mu krew, więc może dotarły do niego wyniki. Zostawiłam
konia w boksie, żeby odpoczął, a sama udałam się do domu.
-Ciociu,
możemy porozmawiać?- zapytałam wchodząc do kuchni, w której moja
ciocia rozmawiała z Zaynem.
-Nie
teraz słonko. Mam coś do zrobienia, a ty może zabierzesz chłopaków
na jazdę po obiedzie? Właśnie mieliśmy was wołać- zauważyłam,
że była spięta i zdenerwowana.
-Jasne-
rzuciłam, zastanawiając się nad zachowaniem mojej opiekunki.
Parę
minut później nie było co zbierać ze stołu. Poszłam na padok po
Paulę. Jutę musiał ktoś zmienić, a kasztanka nadawała się na
lekcje dla początkujących. Na wybiegu nie było jeszcze chłopaków,
więc uznałam, że rozruszam klacz. Stanęłam na środku wybiegu i
popędziłam klacz do kłusa.
Po
jakimś czasie usłyszałam za plecami śmiechy. Odwróciłam się i
zobaczyłam idących w moją stronę chłopaków. Uśmiechnęłam się
widząc ich radosne twarze. Nie poznałam wcześniej takiego zespoły,
który tak dobrze by się rozumiał i dogadywał. Podeszli do
ogrodzenia i patrzyli na mnie, czekając chyba na jakiś mój ruch.
-Kto
teraz?- zapytałam, bo nie zniosłabym tak długiej ciszy.
-Harry-
uśmiechnął się Louis i spojrzał na loczka.
Niechętnie
ruszył w naszą stronę i stanął obok mnie. Podałam mu parę
kostek cukry, które po paru sekundach były już w brzuchy klaczy.
Przytrzymałam
Paulę, a chłopak po paru próbach w końcu znalazł się na
grzbiecie. Siedział spięty, ale po jakimś czasie się rozluźnił.
Spojrzałam
na zegarek. Ćwiczyliśmy już 50 minut. Za chwilę koniec-
pomyślałam.
-[T.I.]
kiedy skończycie?- usłyszałam krzyk ciotki.
-Za 10
minut. A co? - zapytałam do chwili.
-Muszę
ci coś powiedzieć- powiedziała.
Chciałam
zastanawiać się, co ma mi do powiedzenia, ale uznałam, że muszę
się skupić na Harrym. Nakazałam Pauli zwolnić, a po chwili
zatrzymać się. Chłopak zsunął się z siodła i na chwiejnych
nogach wrócił do przyjaciół. Przewiesiłam strzemiona nad
siodłem, by nie uderzały o bok klaczy i ruszyłam z nią przez
środek wybiegu.
-Co się
stało?- zapytałam podchodząc do ciotki.
-Chodzi
o Lukasa..- powiedziała niepewnie i spojrzała na mnie ze
współczuciem.
-Co
Josh powiedział? Wie już co mu jest?- dopytywałam się.
Olivia
przez chwile milczała. Sekundy mijały mi jak długie minuty, a
milczenie ciotki doprowadzało do szału.
-Ma
raka. Josh znalazł u niego małe guzki na brzuchu. Dziś przyszły
do niego wyniki badań. Przykro mi kochanie- powiedziała ściskając
moją dłoń.
Przez
chwilę stałam i myślałam nad tym co przed chwilą usłyszałam.
Czułam jak parę ciepłych kropli ścieka po moich policzkach.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że zespół przygląda nam się z
zaciekawieniem. Tylko Zayn zwiesił głowę. Nie chciałam się nad
tym zastanawiać.
W końcu
otarłam łzy i ruszyłam z Paulą do stajni. Ciotka jeszcze mnie
wołała, ale ja ją zignorowałam. Rozsiodłałam klaczkę i
odstawiłam ją do boksu.
W
takich chwilach, chciałabym pojechać konno do lasu i zapomnieć o
wszystkich problemach. Niestety, nie jeździłam od jakiegoś czasu.
Nie bałam się koni, bo przecież z nimi pracowałam codziennie. Rok
temu złamałam trzy żebra skacząc przez przeszkody. Długo leżałam
w szpitalu i miałam pewną traumę związaną z upadkiem. Po nocach
śniły mi się koszmary, budziłam się całą mokra i
przestraszona. Ostatnio chciałam próbować znowu jazdy, ale nie
miałam czasu. Tyle miałam na głowie.
Ciotka
prowadzi stadninę, w której uczymy konie dobrego zachowania, jazdy
z siodłem i innych rzeczy. Stosujemy metody naturalne, dlatego czasami przyjeżdżają do nas konie o trudnym charakterze, albo te, które się boją.
Chciałabym w przyszłości być taka jak ciocia. O co jej nie
zapytam, (co jest związane z końmi) na wszystko odpowiada mi
płynnie i wyczerpująco. Nawet niektórych zdań nie rozumiem.
Szybkim
krokiem poszłam do boksu Lukasa. Koń podniósł łeb, jednak po
chwili opadł samoistnie na siano. Oparłam się plecami o jego bok i
położyłam głowę na jego grzbiecie. On prychnął i przysunął
bliżej mnie pysk. Zaczęłam go głaskać.
-Oh
Lukas- szepnęłam chowając twarz w jego grzywie.
-[T.I.]?-
podskoczyłam na dźwięk męskiego głosu.
Otarłam
mokre policzki i podeszłam do drzwi boksu.
-Coś
się stało Zayn?- zapytałam, gdy w końcu zobaczyłam jego twarz.
-Właśnie
chciałem zapytać ciebie o to samo..- spojrzał mi w oczy, a ja
powędrowałam wzrokiem do konia.
-Mi
nic.. Lukas ma raka- westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia.
-Wiem..
Mogę ci jakoś pomóc?
-Jak to
wiesz.. Chyba nie.. Dziękuję. A teraz jeśli pozwolisz muszę się
zająć koniem- uśmiechnęłam się i wyszłam ze stajni.
Weszłam
na padok i cmoknęłam. Od razu zauważyłam, że Juta i Silan
cwałują w moim kierunku. Pogłaskałam klacz po nosie i przypięłam
wałachowi uwiąz. Po chwili znaleźliśmy się na wybiegu. Odpięłam
linę i poszłam na środek terenu.
Zauważyłam
cień, który padał zza moich pleców. Odwróciłam się i
zauważyłam Zayna. Zostawiłam konia i podeszłam do płotu.
-Co ty
tu robisz?
-Chciałem
popatrzeć. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam..- uśmiechnął
się.
Nie
jestem dziewczyną, która szybko zakochuje się z jakimś tam
chłopaku. On jednak działał na mnie inaczej, nią ktokolwiek inny.
Musiałam o nim zapomnieć, albo przynajmniej trzymać uczucia na
wodzy.
Na
trzęsących się nogach wróciłam na miejsce. Serce nadal biło mi
jak oszalałe. Skarciłam się w duchu i skupiłam na zwierzęciu.
Przypięłam lonżę i uderzyłam batem o podłoże za tylnymi nogami
konia, a on prychnął i rzucił się w końcu powolnym biegiem.
Ciotka
mi go kupiła ponad rok temu, gdy miał trzy lata. Miałam na nim
skakać, bo jest urodzonym skoczkiem, ale niestety. Jeżeli miałabym
znowu jeździć, to na nim.
Po
dwudziestu minutach zatrzymałam go, odpięłam lonżę i pogłaskałam
po czole. Zrobiłam krok w stronę środka wybiegu, a on bez żadnego
zastanowienia podążył za mną. Koń zaczął biec, tak jak ja.
Przeskoczyłam przez przeszkodę, a Silan zrobił to samo.
Pobiegaliśmy jeszcze chwilę i udaliśmy się do wyjścia. Zayn
otworzył bramę, a gdy wyszliśmy zamknął.
-Jak to
robisz?- zapytał w końcu, gdy szliśmy w stronę stajni.
-Ale
co?
-No to
co robiłaś z nim na wybiegu. Słuchał cię- spojrzał mi w oczy i
pogłaskał konia po szyi.
-Po
prostu mi ufa. Jeżeli będziesz chciał, mogę ci kiedyś pokazać,
jak to się robi. - uśmiechnęłam się i wypuściłam Silana na
pastwisko.
-Nie
chciałbym, żebyś marnowała na mnie czas..
-Nie
marnuję. Chętnie ci to pokażę- uśmiechnęłam się.- Reszta w
domu?
-Chyba
tak- odpowiedział i ruszyliśmy.
Zrobiliśmy
ognisko. Niall grał na gitarze i wszyscy śpiewali. Śmialiśmy się,
rozmawialiśmy i opowiadaliśmy różne historie. Olivia w końcu
położyła się spać, a ja poszłam do stajni, zobaczyć jak się
czuje Lukas.
Zapaliłam
światło, by dojrzeć sylwetkę ogiera. Na ten widok serce przestało
mi bić przez chwilę. Na początku myślałam, że koń już nie
żyje, ale zauważyłam, że jego boki podnoszą się i opadają,
przy każdym wdechu. Wybiegłam ze stajni i pobiegłam z powrotem do
ogniska.
-Ktoś
z was ma przy sobie telefon?- zapytałam zdyszana.
-Ja
mam. Coś się stało? - podszedł do mnie Zayn.
-Mogę
zadzwonić?- zignorowałam jego pytanie.
-Jasne-
podał mi telefon i spojrzał na mnie podejrzliwie.
Wybrałam
numer weterynarza, a po paru sygnałach odezwał się ciszy głos.
-Josh?
Przepraszam, że dzwonię o tej godzinie, ale z Lukasem jest gorzej.
Ledwo co oddycha.
-Będę
za dwadzieścia minut- rzucił szybko i się rozłączył.
Oddałam
chłopakowi telefon i odgarnęłam włosy z czoła. Westchnęłam i
udałam się z powrotem do boksu Lukasa.
Ciemność
ogarniała wszystko i gdybym nie zostawiła zapalonego światła, nie
trafiłabym do stajni.
-Cześć
mały- ukucnęłam na sianie i pogłaskałam pysk konia.
-Co się
dzieje [T.I.]?- usłyszałam głos Zayna.
Nie
odpowiedziałam mu, tylko skryłam twarz w miękkiej sierści Lukasa.
Nie chciałam, żeby widział moje łzy i smutek na twarzy.
Podszedł
do nas i usiadł obok. Poczułam, jak podnosi moją dłoń i
przyciąga mnie bliżej siebie. Oparłam głowę o jego pierś i
załkałam.
-Będę
musiała go uśpić- powiedziałam szlochając.
-Spokojnie-
wyszeptał gładząc moje włosy.
Zaczął
śpiewać mi jakąś wolną piosenkę. Oczy zaczęły mi się kleić,
więc je zamknęłam.
Przebudziłam
się, gdy ktoś otworzył drzwi boksu. Szybko się podniosłam i
spojrzałam na weterynarza, który właśnie wszedł. Zayn także
wstał i ustał obok mnie. Josh ukucnął i pogłaskał Lukasa po
szyi. Poszliśmy w jego ślady.
-Ciotka
powiedziała mi, że ma raka- przerwałam w końcu ciszę.
-Owszem.
Najlepiej by było, gdybyśmy skrócili jego cierpienia, [T.I.]-
powiedział łagodnie.
-Wiem-
przełknęłam ślinę i spojrzałam na konia.- Rób co musisz.
Wyciągnął
z torby strzykawkę wypełnioną przezroczystym płynem i spojrzał
na mnie.
-Kocham
cię Lukas- wyszeptałam ogierowi do ucha i przytuliłam jego szyję.
Westchnęłam i wyprostowałam się.
-Przykro
mi [T.I.]- odezwał się po chwili Rogers.
Łza
spłynęła po moim policzku, a Zayn ścisnął moją dłoń.
Spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie ze współczuciem.
Wzrok
przeniosłam na weterynarza i kiwnęłam głową.
-Już
po wszystkim- powiedział po chwili, wyciągaja igłę z ciała zwierzęcia.
-Dziękuję,
że przyjechałeś- wyszeptałam gładząc konia po grzywie.
-Nie ma
za co. Ja już pojadę, trzymaj się- powiedział cicho i wyszedł.
Przytuliłam
się do szyi Lukasa i pogłaskałąm jego gładką sierść.
Oparłam
tył głowy o tors Zayna i zamknęłam oczy. On otulił mnie swoimi
ramionami i zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
-Dziękuję,
że tu ze mną siedzisz...- wydukałam patrząc na niego.
-Nie
masz za co. Chcesz iść do domu?- zapytał i dotknął mojego
policzka.
-Nie, zostanę tutaj. Ty możesz iść- podniosłam się lekko, żeby
wstał, ale on złapał mnie za ramiona i przyciągnął bliżej
siebie.
*Oczami
Zayna*
Rano obudziło mnie jakieś odgłosy dochodzące z
podwórka. Przetarłem oczy i spojrzałem na leżącą na mnie
dziewczynę.
Jej rozpuszczone włosy, opadały na twarz, zakrywając
nos i usta. Odgarnąłem je, bo zaczęła marszczyć czoło.
Dotknąłem kciukiem jej miękką skórę na policzku, wycierając
przy tym lekko zeschnięte łzy.
W nocy budziła się i zaczynała płakać. Przytulałem
ją wtedy i kołysałem, aż zasnęła.
-Śpij..- wyszeptałem jej do ucha, gdy się
przebudziła.
-Zayn..?- spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem.
-Tak mała?- odgarnąłem jej kosmyk włosów z twarzy.
-Dziękuję- podniosła się lekko i pocałowała mnie w
policzek.
Zarumieniłem się, ale na szczęście wschodzące
słońce nie docierało jeszcze do środka.
-Przyjemność po mojej stronie- uśmiechnąłem się i
pomogłem jej wstać.
Była uśmiechnięta, ale gdy spojrzała na leżącego
obok nas konia posmutniała.
-Przykro mi [T.I.]- złapałem ją za dłoń i mocno
przytuliłem.
-Pójdę powiedzieć cioci..- wydukała i wyszła
pośpiesznie.
Westchnąłem i udałem się za nią do domu. Gdy
wszedłem do pokoju, który dzieliłem z chłopakami, poderwali się
z łóżek i materacy i spojrzeli na mnie. Rzuciłem im przelotne
spojrzenie i poszedłem do komody pełnej moich ubrań. Mieliśmy
spędzić tu jeszcze ponad tydzień, oczywiście mogliśmy zostać
dłużej, jeżeli tylko byśmy chcieli, bo nie mamy akurat żadnych
wywiadów, koncertów, sesji i tym podobnych rzeczy.
-Zayn.. Gdzie byłeś?- zapytał w końcu Louis.
-Nie ważne, śpijcie dalej.
Wziąłem szybko prysznic i przebrałem się w czyste
ciuchy. Wróciłem do pokoju, gdzie chłopaki już spali. Położyłem
się na wolnym materacu i zacząłem rozmyślać o dzisiejszej nocy.
ZaynLoveForever
___________________________________________________________________
Jak zawsze niezadowolona z imagina. Cóż, taka moja natura. :)
Oglądacie dzisiejszą galę Teen choise awards? Rozpoczyna się (czerwony dywan) o 0:15, a gala o 2 w nocy polskiego czasu. Jeżeli jesteście zainteresowani ( 1D ma zaśpiewać Best Song Ever i ma parę nominacji) wejdźcie tu (znajdziecie tam linki.)
Dziękujemy też za wejścia na blogi i komentowanie postów, bo (napisze kolejny i nieostatni raz) to naprawdę motywuje! Porządny kopniak!
A i oczywiście mam pytanko: czy w waszym mieście w kinie grają This is us? My mamy szczęście i bilety już kupione, dzięki naszej kochanej Kath. <3
Komentarze mile widziane. Pozdrawiam. Hope. :*
Genialny! Popłakałam sie gdy umierał! Kiedy dodasz kolejny? Bo ja nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńPozd. Paula xx.
c u d o w n e. dlaczego płaczę?:(
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ!
Genialne, czekam na następny. Zapraszam do mnie ja-jestem-cudem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękny :3 czekam na kolejną część! :P
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz na: http://directionoverload.blogspot.com/2013/08/liebster-award-6.html
OdpowiedzUsuńNo po prostu cudowny! Brak mi słów, żeby go opisać... Piękny <3
OdpowiedzUsuńPiękny! Nie wiem co jeszcze ci powiedzieć.. Śliczny..
OdpowiedzUsuńNa this is us idę z koleżanką. Także mamy już bilety i nie możemy się doczekać ;P
Na wstępie WIELKIE SORRY za tak długie nie komentowanie!
OdpowiedzUsuńUwierz głupio mi z tego powodu, ale nie miałam fizycznej możliwości :P
Wakacje... Wyjazdy itp.
Zresztą mniejsza z tym xdd
Imagin cudeńko jak zawsze :*
Pzdr i życzę weny!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Dziękuję wszystkim za komentarze, miło :)
Usuń