*następny dzień, wieczór*
Była już godzina 23:43 czyli do spotkania z Louisem pozostało
mi 17 minut. Postanowiliśmy, że zawsze będziemy się spotykali równo o 12:00 w
nocy natomiast miejsce ustalaliśmy przez SMS’a. Sprawdzając czy Adam na pewno śpi,
przybliżyłam się do niego. I rzeczywiście spał jak zabity, do tego z otwartą
buzią. Kręcąc głową z obrzydzenia szybko się przyszykowałam i uznana za gotową
do wyjścia wyszłam jak najprędzej z pokoju. Idąc korytarzem prowadzącym do
głównego holu w hotelu już nie mogłam się doczekać zobaczyć jego
rozpromienionej twarzy i poczuć po całym dniu radość ducha. W dzień jedynie
zerkamy na siebie i uśmiechamy by nie wzbudzać niczyich podejrzeń w
szczególności naszych ‘’partnerów’’. Bardzo bym chciała traktować Louisa jak
przyjaciela, albo chociaż jak bardzo dobrego kolegę, ale nie potrafię.
Zakochałam się w nim i co ja na to poradzę? Oczywiście nigdy mu tego nie powiem,
bo właściwie po co? Ma Eleanor i to ona jest jego całym światem… nie ja. Ale
właściwie po co organizujemy te potajemne spotkania? Czyżby Tomlinson czuł do
mnie to samo? Nie, to niemożliwe – skarciłam się w duchu. W potoku zamyśleń nie
chcąco na kogoś trafiłam, a tym ktosiem okazał się nikt inny jak Tommo. Na
mojej twarzy od razu zawitał szczery uśmiech. Serce mi momentalnie
przyśpieszyło tętna i nogi niemalże uginały mi się pod jego wpływem. Był
idealny.
-Hej – przytulił mnie.
-Cześć – odwzajemniłam uradowana uścisk.
-Jak Adaś? – spytał z udawanym zainteresowaniem.
-Śpi. On zawsze wcześnie się kładzie spać – westchnęłam.
-Jezu jaki nudziarz – prychnął śmiechem – znaczy się… ja
przepraszam, jeśli Cię to uraziło.
-Wcale nie, bo masz racje. Jest nudziarzem – posłałam mu
kuksańca – nie to co ty.
-No dobra… mam już plan. Chodź – pociągnął mnie za rękę.
Byłam w lekkim szoku gdyż Lou splótł nasze palce u rąk i wyglądaliśmy jak
szczęśliwa i zakochana para. Musiałam mu to przerwać.
-Louis, nie boisz się paparazzi? Jakby nas razem zobaczyli
to nie daliby nam spokoju i co najważniejsze pół świata by o nas gadało.
-[T.I]… to jest strzeżony hotel i nie ma tu fotografów. Nikt
nie wie, że tu jestem bo to moje prywatne wakacje… Także nie ma się czego bać –
uśmiechnął się dumnie.
-A fanki?
-Oj tam fanki… one atakują w dzień gdy jestem z El, a w nocy
nagle wszystko się uspokaja – powiedział zrelaksowany pokazując jakieś znaki w
powietrzu. Jakoś mnie tym przekonał i postanowiłam mu zaufać. Chwilę potem
zatrzymaliśmy się przed dużymi, czarnymi drzwiami z licznymi, małymi okienkami.
Koło nich stał przesadnie umięśniony facet.
-Zapraszam pana – zwrócił się do Louisa. Chciałam pójść za
nim, ale mięśniak mnie zatrzymał.
-A ty dokąd? – spytał oschle.
-Ona jest ze mną i może trochę grzeczniej – rzekł przez
zaciśnięte zęby. Byłam naprawdę wdzięczna Lou za to co dla mnie robi i obdarowałam
faceta zimnym spojrzeniem. Chwilę potem znaleźliśmy się w ciemnym
pomieszczeniu.
-Dyskoteka, serio? – spojrzałam na Louisa, który był
uśmiechnięty jak jeszcze nigdy.
-Dla vipów – poruszył zabawnie brwiami – a teraz idziemy się
czegoś napić i nie chcę słyszeć żadnej odmowy.
Przecisnęliśmy przez spory tłum ludzi i w końcu znaleźliśmy
się przy bardzo ekskluzywnym barze. Zamówiliśmy sobie drinki i znów zatopiliśmy
się w fali przeróżnych tematów do rozmowy. Z dnia na dzień zaczęłam się
dowiadywać coraz więcej to nowych rzeczy na temat Louisa jak i on o mnie. W
ciągu tych 3 nocy naprawdę się świetnie poznaliśmy i bardzo się do niego
przywiązałam. Doskonale się rozumieliśmy… po prostu to czułam, bo jeszcze nigdy
nie spotkałam podobnego człowieka do mnie. Mogę stwierdzić, że Lou jest moją
drugą, zagubioną połówką, którą w końcu odnalazłam. W tym czasie nie obchodziła
mnie Eleanor czy Adam. Teraz byłam tylko ja i Tomlinson i nikt inny. Im dłużej
siedzieliśmy przy barze tym więcej we krwi czułam procentów, które sprawiały u
mnie o zawrót głowy, ale również i o bardzo dobry humor. W końcu Louis zmienił
temat.
-Idziemy zatańczyć?
-Nie lubię tańczyć. Wybierz se kogoś innego – powiedziałam
za maczając wargi w whiskey.
-Przykro mi, ale tańczyć chcę tylko z tobą. No nie daj się
prosić – wystawił dłoń ku mnie z przekonywującą miną.
Niechętnie chwyciłam dłoń chłopaka i powędrowaliśmy na
parkiet. Muszę przyznać, że z Tomlinsona był całkiem dobry tancerz. Przyciągnął
mnie bliżej do siebie zostawiając pomiędzy nami może z 1 cm przestrzeni. Nasze
twarze dzieliły już milimetry, już miało to nastąpić, nasz ‘’pierwszy’’
pocałunek, gdy nagle Louis wyciągnął mnie z klubu.
-Gdzie idziemy? – spytałam zdziwiona – już nie chcesz
tańczyć?
-Wpadłem na genialny pomysł – ciągnął mnie dalej.
-Wtajemniczysz mnie w ten plan? – pytając się go akurat
zatrzymaliśmy się przed hotelowym basenem. Spojrzałam na chłopaka z
niedowierzaniem. Był wariatem. Zaczął się rozbierać.
-Co ty wyprawiasz?!
-Rozbieram się, a tobie się to podoba – wskazał na mnie palcem
z miną jakby coś sugerował.
-Louis jesteś niemożliwy – mierzyłam jego pięknie umięśnioną
klatkę piersiową. Fakt podobało mi się.
-Wiem - powiedział i
wskoczył z gracją do wody. Po chwili się wynurzył i przeczesał włosy ręką nie spuszczając
ze mnie wzroku. Teraz stwierdziłam jedno: Louis jest najbardziej zwariowanym
człowiekiem jakiego w życiu poznałam.
-Wskakuj – powiedział jakby nigdy nic.
-Ty chyba sobie żartujesz?! Może i jestem trochę podpita,
ale mam jeszcze rozum!
-Nudziara – posłał mi chytry uśmieszek.
-Odwołaj to!
-Jeśli wskoczysz – wskazał na cały basen – to odwołam,
skarbie.
Nie odpowiadając szybko wskoczyłam do wody na główkę i zaraz
znalazłam się przy Tomlinsonie. Po raz pierwszy miał naprawdę zdziwioną minę i
patrzył na mnie jakby nie mógł uwierzyć co się przed chwilą stało. Louis
sprawił, że stałam się bardziej odważna i mam więcej wiary w siebie. Sama się
sobie dziwiłam, że wskoczyłam o 12:00 w nocy do basenu i do tego w sukience.
-I taką Cię lubię! Znaczy nie lubię… - zaczerwienił się.
-Nie lubisz? – westchnęłam zasmucona.
-Bo ja… Cię lubię, lubię…
-Ja też Cię bardzo lubię Lou – posłałam mu nieśmiały
uśmiech.
-Szkoda – na jego twarzy pojawił się lekki grymas.
-Louis o co chodzi? Mi możesz wszystko powiedzieć.
-[T.I]… - nabrał powietrza w płuca – kocham Cię.
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Lou
powiedział do mnie te 2 najpiękniejsze słowa na świecie DO MNIE. Nie wiedziałam
co mam zrobić, czy się na niego rzucić czy całować aż do utraty tchu. Byłam tak
pozytywnie zszokowana, że nawet nie potrafiłam się ruszyć, a w gardle miałam
wielką gulę. Patrzyłam się na niego wzrokiem, który mówił sam za siebie, że
jestem szczęśliwa, ale po jego minie domyśliłam się, że jest zestresowany. Nie
oczekiwanie Louis ujął moją twarz w dłonie i swoimi błękitnymi oczami mierzył
moją twarz.
-Jeśli nie czujesz do mnie tego, co ja czuję do Ciebie,
powiedz mi to. I chcę byś wiedziała, że nie mogę przestać o tobie myśleć, od
naszego pierwszego spotkania, które było dość nietypowe, ale według mnie magiczne
nie uważasz? Przy tobie chcę mi się żyć, bo z El wcale nie miałem tak kolorowo
jak z tobą. Jesteś wyjątkowa i właśnie za to Cię pokochałem. Na początku
chciałem po prostu urwać kontakt, bo masz… Adama i nie chciałem się wtrącać w
wasz związek, ale nie potrafiłem. Jestem egoistą i chcę mieć Cię tylko dla
siebie. Może to tylko 3 marne noce, ale dla mnie to były 3 najwspanialsze noce
w moim życiu. Nigdy nie przypuszczałem, że zakocham się w kobiecie po tak
krótkim czasie od jej spotkania… Powiedz tylko nie, a odejdę – spojrzał mi tak
głęboko w oczy jak jeszcze nigdy z nutką obawy. To była najpiękniejsza
wypowiedź jaką w życiu usłyszałam. Nigdy bym nie przypuszczała, że Louis może
być też i romantykiem. Byłam tak cholernie szczęśliwa, że on nawet sobie z tego
sprawy nie zdawał. Nie mogłam zrobić nic innego jak łapczywie wpić się w jego
usta. Tomlinson od razu odwzajemnił pocałunek z 2 krotną siłą, a nasze języki
walczyły ze sobą o dominacje. Brunet delikatnie mnie uniósł dzięki czemu z
łatwością mogłam owinąć swoje nogi na
jego pasie. Całowaliśmy się aż do utraty tlenu aż w końcu oderwaliśmy się od
siebie i wtuliłam się w Louisa jak tylko mogłam. To była najbardziej
romantyczna chwila w moim życiu.
-To oznacza tak? – zapytał rozbawiony.
-Tak Lou, kocham Cię i chcę być z tobą, ale… - przerwał
znany mi głos Adama. Spostrzegłam go niedaleko nas koło basenowego baru i
awanturował się z jakimś pracownikiem hotelu. Kłócił się o mnie.
-[T.I] co się dzieje? – dostrzegł moją spanikowaną minę.
-Adam tam jest – wskazałam głową w stronę chłopaka.
-Nie denerwuj się, ok? Jak będzie się zbliżał zanurkujemy i
po sprawie – pogłaskał mnie po czole. Przez chwilę dało mi to ukojenie, ale na
niezbyt krótko.
-Jak się dowie, to mnie zabije…
-Kiedyś będzie musiał się dowiedzieć [T.I]. Chcę być z tobą
i nic mi w tym nie przeszkodzi. Ten dupek na ciebie nie zasługuje! Tylko spójrz
na niego!
-Proszę, Cię nie… - w tym momencie Adam skierował wzrok w
naszą stronę. Odruchowo złapałam Louisa za głowę i zanurzyłam go do wody, w
taki sposób, że siedziałam okrakiem na jego karku, a niebieski materiał
sukienki maskował jego posturę w wodzie. Widzą mnie blondyn rozwścieczony
podbiegł do mnie. Mam przechlapane.
-[T.I] do cholery co ty wyprawiasz?! Po całym hotelu
zdenerwowany szukam Cię, bo się budzę a Ciebie nie ma! Możesz mi to łaskawie
wyjaśnić?! – krzyczał zaczerwieniony ze złości.
-Poszłam sobie po pływać. Miałam tak wielką ochotę, że
musiałam teraz, a budzić Cię nie chciałam – skłamałam patrząc niewinnym
wzrokiem na Thomsona. Zawsze to na niego działało.
-Ale czemu ty pływasz w sukience? I co to za koszulka? –
podniósł szary materiał, który należał do Louisa.
Zrobiło mi się słabo, bo nie mogłam nic wymyśleć w tej
swojej głupiej łepetynie. Mogę powiedzieć ‘’To koszulka Louisa, mojego nowego chłopaka
z którym Cię zdradzam, bo jesteś zbyt nudny i opryskliwy’’, ale gdyby to było
takie łatwe… Postawiłam na pierwszą myśl, która przyszła mi do głowy.
-Pływam w sukience, bo tak sobie po prostu chciałam, a
koszulkę kupiłam sobie – starałam się by mój głos brzmiał przekonywująco i
pewnie. Patrzyłam na niego w oczekiwaniu na jego odpowiedź i to było najgorsze
parę sekund w moim życiu, bo albo mi uwierzy, albo nie.
-No dobra, to trochę dziwne, ale niech Ci będzie…Ale kupiłaś
sobię męską koszulkę, do tego z – spojrzał na metkę –NIKE?! Taka droga?!
Poczułam na nodze nerwowy dotyk Louisa. Domyśliłam się, że
zaczyna mu brakować tlenu. Musiałam działać.
-Tak, bo mi się cholernie podobała i chcę mieć coś męskiego,
a teraz proszę Cię idź już do pokoju, a ja zaraz do Ciebie przyjdę ok?
-Ale…
-Adam proszę, porozmawiamy w pokoju – przerwałam mu tonem
nieznoszącego sprzeciwu.
Bez słowa odszedł szybkim i zdenerwowanym tempem. Jak już
straciłam go z pola widzenia, pozwoliłam wynurzyć się Louisowi, który brał
głębokie wdechy i wydechy. Ze współczuciem przyciągnęłam jego głowę do mojej
klatki piersiowej. Lubiłam się o niego troszczyć.
-I co? – spytał w końcu.
-Udało mi się go okłamać i spławić – odetchnęłam z ulgą
opierając się o zimną, kafelkową ściankę basenu – ale chyba nie będziemy już
się mogli spotykać tutaj…
-Co…? Nie! Już i tak nie mam do Ciebie dostępu w dzień, to
chcę chociaż Cię mieć w nocy. Nie rób nam tego…
-Ale zobacz co się przed chwilą stało. Prawie wpadliśmy, a
uwierz mi rozwścieczony Adam potrafi zniszczyć wszystko… Po prostu się boje.
Jak się skończą nasze wakacje na Bahamach, obiecuje, że już będziemy zawsze
razem – kreśliłam ręką na jego policzku nieznane mu wzory. Z jego miny nie
mogłam nic wywnioskować, ani smutku, ani radości, nic.
-Ja mam nadzieję, że tak będzie kochanie, ale czy ty chcesz
bym był jeszcze bardziej zazdrosny?
-Jak zazdrosny?
-On ma Cię cały dzień i nawet nie wiesz jak mnie to boli gdy
on Cię dotyka, całuje i szepcze coś do ucha. Staram się zwracać uwagę na El, ale
jakoś ona mnie mało już obchodzi. Po prostu mam ochotę czasem do was podejść i
wpierdolić mu w ryj, ale wiem, że wtedy by tobie to poszło na złe i tylko ta
myśl mnie powstrzymuje…
Odpowiedziałam Louisowi delikatnym pocałunkiem. Twarz już
miał bardziej rozpromienioną, ale i tak z jego oczu kipiła złość. Wtuliłam się
w jego kark i powiedziałam:
-Zastanowisz się nad tym co Ci powiedziałam? – spytałam ze
spokojem.
-Nic nie obiecuję [T.I]…
-Zrób to dla mnie… proszę Cię, chcę byś tylko się zastanowił
i dał mi znać na telefon co dalej ok?

-Masz szczęście, że jesteś urocza…
-Dzięki to wiele dla mnie znaczy. A teraz przepraszam, ale
muszę iść już…
-Do Adama, jasne – wygiął usta w grymas.
-Oj Louis no…
-Idź już, bo Ci jeszcze mózg zrestartuje…
-Tomlinson, to że kocham Ciebie, a nie jego nie znaczy masz
mu dogryzać – skarciłam go.
-Ok przepraszam, zapomniałem że jeszcze się przegrzeje
biedaczek…
-Lou!
-No dobra, dobra sorry. Nie lubię go.
-Dobranoc – pożegnałam się wychodząc z basenu. Nie uzyskałam
już odpowiedzi i będąc już dość daleko od basenu ujrzałam go siedzącego dalej w
wodzie ze dołowanym wzrokiem wbitym we mnie. TomlinsonLover.
__________________________________________________________________
Ohayo crazy mofos! I co myślicie o tej części? Myślę, że wyszła mi w miarę okey :) Także czekam na wasze opinie, jak zawsze i chcę wam podziękować za tak liczne komentarze pod postami i również bardzo się cieszymy, że nasze opowiadania wam się podobają :) A tak z innej beczki...cieszycie się z zaręczyn Zayna i Perrie? Ja bardzo, choć według mnie trochę za wcześnie na takie decyzje, ale kto zakochanym zabroni! Także czekam na opinie i do zobaczenia :)
Genialny ;)) Czekam na kolejną część ;D
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńZarąbisty!!!! Czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały!!!Czekam na kolejną cześć;)Przy okazji zapraszam na ja-jestem-cudem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOooooo, Loui <3 On jest tu taki uroczy :* Znaczy, jest uroczy zawsze i wszędzie, ale tu jest tak uroczo uroczy ^^
OdpowiedzUsuńAle kiedy zobaczyłam informację, że Perrie i Zayn się zaręczyli, myślałam, że to znowu jakiś głupi żart. Okazało się jednak, że to prawda! Cieszę się z ich szczęścia. Good Luck Zerrie <3
Piękny imagin <3 Czeeeekam na dalszą część i zapraszam do mnie:
http://believe-in-1d-imaginy.blogspot.com/
Narka! <3 / Ettie.
Super!! :D Piękny <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejna część będzie jak najszybciej:) Weny życzę :* A co do Zayna i Perrie , to nie wiem, co myśleć o tych zaręczynach, ale jak oni są szczęśliwi, to w sumie ja też :D
Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Imagin oczywiście cudowny. Z zaręczyn Zerrie się nie cieszę. Bo nie przepadam za Perrie. Nie uważam jednak że to za wcześnie, ponieważ kolżanka mojej siostry zaręczyła się w wieku 16 lat a teraz ma 20. Ale jeżeli Malik jest szczęśliwy z Edwards to dobrze.
OdpowiedzUsuńCzekam kolejną część. xx
@Maya13Poland
kiedy next ?
OdpowiedzUsuńZapraszam zycie-mym-imaginem.blogspot.com/
Pozostało 17 minut, a nie 13 do 12:00 ;)
OdpowiedzUsuńSorry za tę głupią uwagę, tak mi się jakoś rzuciło w oczy :P
A poza tym Rewelka! Imagin jak zawsze suuper ;)
Czy tylko mi się wydaje, że ta część Lou jest najlepsza!
Czekam na nn ;)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
O cholera rzeczywiście XD Sorry za błąd w nocy było pisane XD I dzięki za miłe słowa :)
UsuńNominowałam Cię do Liebster award. Więcej info tutaj http://still-the-one-blog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzy okazji bardzo mi się podoba ten rozdział :D
Zostałaś nominowana do Liebster Award więcej na http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej na ja-jestem-cudem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdział 2 na blogu http://gust-of-truth.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam za SPAM ♥ ~ Franky
Owww Luuu mega ;)
OdpowiedzUsuńSwietny.
A jak zobaczyłam że Zerrrie sie zaręczyli to pierwszee co to pomyślałam: PLOTKA.
A potem się to potwierdziło i taka zaskoczona :0
Ale jak są szczęśliwi to nie pozostaje mi tylko życzyć powodzenia ;p
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
Świetny blog , zapraszam do mnie --->
OdpowiedzUsuńhttp://creator-of-the-future.blogspot.com/ czytaj i komentuj mam nadzieję że przypadnie ci do gustu :)