Po umyciu Silana, wytarłam go i ruszyłam z nim do
boksu. Przechadzałam się po stajni i sprawdzałam, jak idzie
chłopakom. Skończyli wszyscy, więc poszliśmy do domu.
Weszłam do pokoju, żeby zmienić mokre ciuchy. Zdjęłam
koszulkę i podeszłam do szafki w poszukiwaniu nowej. Nagle poczułam
czyjeś dłonie na talii, więc szybko się odwróciłam.
-Co znowu chcesz Harry?- westchnęłam i szybko ubrałam
suchą bluzkę.
-Ciebie..- podszedł jeszcze bliżej, ale napotkał
obór.
Serio Harry, serio?!
-Harry słonko, nie pójdę z tobą do łóżka-
uśmiechnęłam się i wywaliłam go z pokoju, zamykając drzwi na
klucz.
Szybko przebrałam mokre spodnie i zdjęłam buty.
-Co chcecie teraz robić?- zapytałam siadając na
blacie kuchennym.
-Są tu jakieś imprezy?- powiedział po chwili Louis.
-Przykro mi. Raczej nie ma tu waszych klimatów. Nie ma
gorących lasek, które tańczą na stołach i są tak pijane, że
nie zauważą kiedy znajdą się z wami w jakimś hotelu-
uśmiechnęłam się i zeskoczyłam z blatu.
-A ty co proponujesz?- zapytał w końcu Liam, bo całą
reszta chyba myślała.
-Możecie pojechać ze mną do znajomego, po siano.
-Skoro nie ma nic lepszego..- rzucił Niall.
Poszliśmy do stodoły, gdzie przechowywaliśmy różne
rzeczy, w tym bryczkę. Chłopaki pomogli mi zaprzęż Jutę i Paulę
i ruszyliśmy w drogę, szybko znajdując się w gospodarstwie.
-Zaraz przyjdę- powiedziałam zeskakując z bryczki.
-[T.I]!- odwróciłam się i spostrzegłam mojego
przyjaciela.
-Daniel!- podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
-Czemu do mnie ostatnio nie przyjeżdżałaś?- zapytał
odsłaniając szereg białych zębów.
Z Danielem znałam się od podstawówki. Byliśmy
dobrymi przyjaciółmi.
-Nie miałam czasu. Ale przyjechałam po siano-
pokazałam palcem bryczkę.
-Jaka obstawa. Skąd ich wytrzasnęłaś?- zaśmiał się
i poszedł otworzyć nam stodołę.
Wróciłam do chłopaków i podjechaliśmy do Daniela.
Załadowaliśmy parę kostek siana, pożegnałam się z przyjacielem
i ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Kto to był?- zapytał siedzący obok mnie Harry.
Wywinęłam teatralnie oczami i już chciałam mu
powiedzieć, ale się rozmyśliłam.
-Nie twoja sprawa- podniosłam jedną brew do góry i
spojrzałam w prawą, gdzie siedział Lou.
-To dlatego mnie odrzucasz?- dopytywał Styles.
-Boże człowieku! Nie kumasz, że mnie nie przelecisz?
Już nic nie powiedział, zaczerwienił się tylko. Poza
upierdliwością loczka, czułam się przy tej piątce swobodnie. Nie
musiałam nikogo udawaj, starać się, żeby ktoś mnie polubił.
Przy nich zapominałam o złych rzeczach, które spotkały mnie w nie
dość długim życiu. Byli tacy naturalni..
Wyładowaliśmy bryczkę, odstawiliśmy konie i
wróciliśmy do domu. Spojrzałam na zegarek, 20.
Ciotka powinna już być- pomyślałam i wzięłam do
ręki telefon.
-Będziemy za 10 minut. Musieliśmy jeszcze odwieść
kolegę wujka- powiedziała Olivia, więc się rozłączyłam.
-Idę na zewnątrz, a wy możecie pooglądać TV-
zarzuciłam kurtkę na ramiona i wyszłam na dwór.
Swoje kroki skierowałam na podjazd, gdzie mieli zaraz
podjechać ciotka z wujkiem. Oparłam się o płot pastwiska i
spojrzałam na brzozę.
-Oh, Lukas.. Gdybyś tu był- zamrugałam nerwowo
powiekami, bo nie chciałam żeby wujek zobaczył, że płaczę.
Nauczył mnie, żebym zawsze była silna. To dzięki
niemu zapomniałam o mamie. Nie był z niej dumny, bo przecież jego
siostra zostawiła mnie samą, po stracie ojca. Byłam im bardzo
wdzięczna. Wychowali mnie i wszystkiego nauczyli.
-Wszystko dobrze?
Podskoczyłam i szybko się odwróciłam.
-Tak, Zayn- znowu spojrzałam na małą brzozę.
-Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Nie
powinienem wtrącać się w twoje życie prywatne. Już i tak dużo
mi o sobie powiedziałaś- uśmiechnął się i oparł się o płot
obok mnie.
-Nic się nie stało. To nawet było słodkie, jak byłeś
zazdrosny o Harrego- zachichotałam i szturchnęłam go w ramię.
-Chciałem go pobić!- zaśmiał się i spojrzał na
mnie.
Nasze spojrzenia spotkały się, a moje serce zabiło
mocniej. Nie wiedziałam co robić, działałam instynktownie. Lekko
się przybliżył, ale kątem oka zauważyłam światła
podjeżdżającego samochodu, więc szybko odskoczyłam.
Spojrzałam na niego jeszcze raz i uśmiechnęłam się.
Podbiegłam do zatrzymującego się auta, a gdy drzwi pasażera
otworzyły się skoczyłam wujkowi na szyję.
-Tęskniłem księżniczko- pocałował mnie w czoło i
mocno przytulił.
-Ja też- wyściskałam go jeszcze raz i zrobiłam krok
do tyłu.
-Słyszałem o Lukasie- powiedział cicho.
Spojrzałam na ziemię i otarłam łzę, która jakimś
cudem wydostała się z mojego oka.
-Dzień dobry- poczułam, że ktoś dotyka mojego
ramienia. Podniosłam wzrok i spostrzegłam Zayna.
-Witam- uścisnęli sobie ręce i poszliśmy do domu.
Obudziły mnie promienie słońca, które padały na
moje łóżko przez okno. Przekręciłam się na drugi bok w celu
''wciągnięcia pępka''.
Po paru minutach, jednak postanowiłam wstać i szybko
się ubrać. Potem wzięłam do ręki jabłko i wyszłam na podwórze.
Poczułam jak moje ciało momentalnie się rozgrzewa, przez świecące
słońce.
Z dobrym humorem to trzeba się obudzić- zaśmiałam
się w duchu i poszłam na mały wybieg. Stanęłam przed brzozą i
uśmiechnęłam się.
-Brakuje mi ciebie- wyszeptałam zamykając oczy.
Spędziłam tak 10 minut. Nie mogłam dłużej nic nie
robić, bo było dużo do zrobienia, a musiałam nadrobić dwie
godziny, które spędzę z chłopakami.
Wychodząc z wybiegu, spostrzegłam podjeżdżające
auto Bena. Szybko się rozpromieniłam i podbiegłam do niego.
-Cześć [T.I.]- uśmiechnął się.
-Hej- odwzajemniłam uśmiech i poszliśmy w stronę
paszarni, gdzie przygotowaliśmy paszę.
Poszliśmy pozamiatać podwórze, bo musieliśmy chwilę
poczekać, aż konie zjedzą. Dopiero wtedy wypuścimy je na
pastwisko.
-Ah Ben.. Zamierzam dziś pojeździć na Silanie-
powiedziałam nie odrywając się od zajęcia.
-To świetnie! Mam ci pomóc?-przestał zamiatać i
spojrzał na mnie.
-Jeżeli być mógł. Pojeździłabym na maneżu i
powiedział być mi co robię źle, bo sama tergo nie zrobię. Może
potem pogalopujemy po wybiegu. Dziś o 11?
-Jasne- uśmiechnął się i wrócił do obowiązków.
Westchnęłam i pomyślałam o Lukasie. Zawsze radosny
koń, a teraz już go nie ma. Trzeba żyć dalej, tak mi powiedziała
ciocia. Ale jak!? Skoro ja tak go kocham.. Już nigdy się z nim nie
zobaczę, nigdy nie pogłaszczę..
Zamrugałam nerwowo powiekami, by żadna łza nie ujrzał
światła dziennego. Szybko skończyłam zamiatanie i pobiegłam do
boksu Silana.
-Dziś pojeździmy..- uśmiechnęłam się i pogłaskałam
konia po nosie.
Zarżał radośnie i trącił mnie pyskiem. Roześmiałam
się i pocałowałam do w czoło.
Nie powiem, że przez resztę ranka nie myślałam nad
tym, co to będzie znowu pojechać konno. Lekko się bałam, ale nie
chciałam już do końca życia nie robić tego co kocham. Uwielbiam
pracę z końmi, ale jazda.. Ahh.. To jest coś!
Westchnęłam i zamknęłam bramę na pastwisko.
Wszystkie konie pogalopowały za Paulą w głąb padoku.
Skierowałam swoje kroki do kuchni, gdzie ciotka
szykowała śniadanie.
-Gdzie chłopacy?- zapytałam rozglądając się po
kuchni i salonie.
-Myślałam, że są z tobą. Pewnie jeszcze śpią,
mogłabyś ich obudzić? Już prawie gotowe.
Skinęłam głową i weszłam na schody. Po drodze
zastanawiałam się, jak tu ich łatwo obudzić, żeby to
zapamiętali? Wpadłam na pewien pomysł. Poszłam do pokoju, po
drodze mijając wujka.
Przeszukałam szuflady w poszukiwaniu balonów na wodę.
Gdy je znalazłam, nalałam do 10 wodę i po cichu weszłam do pokoju
chłopaków. Zaśmiałam się w duchu i rzuciłam balonami. Jako
pierwszy dostał Zayn, potem Harry, Louis, Liam i Niall. Powtórzyłam
czyn, a gdy wszyscy podnieśli się i spojrzeli na mnie wybiegłam z
pokoju. Biegłam przez korytarz domu śmiejąc się w niebo głosy.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że cała piątka w piżamach
właśnie wybiegała z pokoju. Pomachałam im tylko i zbiegłam po
schodach, wybiegając z domu. Po drodze zgubiłam Nialla (który
pewnie zatrzymał się, bo zobaczył jedzenie). Biegłam przez
podwórze i śmiałam się jak nigdy przypominając sobie ich miny.
Byłam już coraz bardziej zmęczona, chociaż kondycję
miałam dobrą. Wbiegłam na górkę i nagle poczułam czyjeś silne
ręce, które zaciskały się na moim brzuchu. Pod presją siły
zatrzymałam się, a później kręciłam się wokół własnej osi
''porywacza''. Słyszałam jak moje serce bije mocno, tak jak tej
drugiej osoby. W końcu zatrzymaliśmy się i zobaczyłam zdyszanego
Louisa i Harrego. Domyśliłam się, że za mną stoi Zayn, bo gdy
się kręciliśmy zauważyłam, że Liam wraca do domu.
-Gdybyście widzieli swoje miny- zaśmiałam się, z
trudem łapiąc oddech.
-Czemu to zrobiłaś?!-Harry prawie się rozpłakał.
Nie odpowiedziałam na to, tylko zaczęłam się jeszcze
bardziej śmiać i opadłam na ziemię, wyślizgując się z objęć
Malika. Tarzałam się po ziemi i nie przestawałam rechotać.
-[T.I.]..- usłyszałam dziwny ton głosu Louisa.
-Boże dziewczyno opanuj się!- krzyknął po chwili
Harry.
-Halo tu ziemia!- pomachał mi dłonią przed twarzą
Zayn.
-Dobra już!- zachichotałam ostatni raz i uśmiechnęłam
się.
Spojrzałam na wyłaniające się zza drzew słońce.
Niebo było lekko różowe, a wokół 'gorącej kuli' żółte.
Uwielbiałam podziwiać uroki matki natury.
Zamknęłam oczy i położyłam się na trawie. Po
chwili krępującej ciszy, otworzyłam jedno oko i spojrzałam na
chłopaków.
-No co?!- zapytałam siadając.
-Emm.. Wygodnie ci?- podniósł jedną brew Harry.
-Tak, więc nie kładź się obok mnie- wyszczerzyłam
zęby i wstałam.
Loczek tylko opuścił głowę, a ja po chwili
zastanowienia, puściłam się pędem w stronę domu. Niestety po
drodze potknęłam się o własne nogi i skulałam na dół. Zaczęłam
się śmiać i zakryłam twarz dłońmi. Gdy już byłam na dole,
rechotałam tarzając się na trawie.
Po chwili coś we mnie uderzyło. Otworzyłam oczy i
zobaczyłam Louisa uśmiechniętego od ucha do ucha. Za nim, leżał
Zayn i Harry, którzy też nie przestawali się śmiać.
W końcu usiedliśmy, jakoś się o siebie oparliśmy i
patrzeliśmy na słońce, które już dawno wschodziło. Miła
chwila. W między czasie rozmawialiśmy, poznawaliśmy się i
opowiadaliśmy sobie różne historie z życia. Głównie to oni
mówili.. Nie chciałam otwierać się przed chłopakami aż tak
bardzo.. Przecież w końcu wyjadą, a ja zostanę sama. Chodź
wiedziałam, że będą tu co najmniej tydzień, chciałam spędzić
z nimi dużo czasu. Przy nich świat stawał się lepszy, od razu
poprawiał mi się humor. Ta energia, poczucie humoru, otwartość..
W sumie nie rozumiem, dlaczego oni spędzają ze mną czas.. Pewnie
nie mają co robić.. Można się w nich szybko ''zakochać''.
W końcu przerwał nam Liam:
-A my na was czekamy.. Chodźcie do domu- powiedział
kręcąc głową.
Wyciągnął do mnie dłoń, którą szybko chwyciłam i
wstałam. Chłopaki też się podnieśli i otrzepali z trawy.
Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się. Liam złapał mnie za
rękę i pociągnął w stronę domu.
-Która godzina?- zapytałam widząc, że ciotka wsiada
do auta.
-9:30. A twoja ciocia kazała mi ci przekazać, że masz
się sama jakimś tam koniem nie zajmować. Ona wróci za ponad dwie
godziny- uśmiechnął się Liam i weszliśmy do domu.
Śniadanie jadłam najszybciej jak mogłam i gdy
usłyszałam warkot silnik, szybko wstałam i wybiegłam na zewnątrz.
-Dzień dobry!- krzyknęłam do mężczyzny, który
wysiadł z osobówki.
-Witam. Brad Shaffer, przywiozłem Geronima- uścisnął
mi dłoń.
-Miło mi- uśmiechnęłam się i spojrzałam na
przyczepę.- Pomóc panu? Opuszczę rampę.
Mężczyzna kiwnął głową i zniknął za drzwiczkami
z boku przyczepy. Powoli opuściłam rampę i patrzyłam jak z gracją
schodzi z niej kary koń.
-Śliczny- powiedziałam w końcu.
-Owszem- odpowiedział, a później zaczął opowiadać
o koniu. Nie wiedział o niem dużo, jedynie tyle, że miał dużo
właścicieli.
Mieliśmy go nauczyć chodzić z siodłem i ogólnie
jazdy.
-Gdzie go zaprowadzić?
-Pokażę panu- zaprowadziłam go do stajni, gdzie
zdjęliśmy ochraniacze z nóg i ogona konia.
Zostawiliśmy Geronimo w ostatnim boksie i wróciliśmy
do samochodu. Zanieśliśmy jeszcze sprzęt do jazdy do siodlarni, a
później Brad Shaffer odjechał.
Poszłam jeszcze na chwilę do stajni i oparłam się o
drzwi boksu Geronima. Koń jednak nie podszedł do mnie, tylko stał
w głębi pomieszczenia. Chciałam wejść do boksu, ale gdy
odsunęłam zasuwę, koń rzucił się na mnie z zębami.
Westchnęłam i wróciłam do domu.
ZaynLoveForever
____________________________________________________________
Witam! Jak czytam tego imagina jestem zdania, że więcej tu koni, ale i tak dużo zmieniłam.. Cóż co o nim sądzicie? Może chociaż wy poprawicie mi humor..
Nie mogę doczekać się TIU! Pierwszy raz chcę koniec wakacji !
Jeny.. ponad 15000 wyświetleń! Kochamy was!
Zaglądajnie tu jeśli chcecie dedyki :)
Nie zanudzam już, pozdrowionka od walniętej Hope. <3
Nie zanudzam już, pozdrowionka od walniętej Hope. <3
On jest świetny nie wiem jak możesz myśleć inaczej! I this is us.. Ja także nie mogę się doczekać! Czekam na kolejną część!!!!!!
OdpowiedzUsuńJest super.Na prawdę też nie rozumiem dlaczego myślisz inaczej.Jezuuu...This Is Us.Nie mogę się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńA kiedy między Zaynem i mną zaiskrzy,bo nei jestem pewna swoich uczuć? heheh...:P
Czekam na nexta i zapraszam do mnie na nowy rozdział.
Pozdrawiam Vicky :D
AmaZayn <3 Jest świetny i nie mogę się doczekać następnej części ^^
OdpowiedzUsuńA na TIU już mam bilet zamówiony, jestem szczęśliwa jak nigdy! :3
No i zapraszam do mnie, nie pożałujecie <3
http://believe-in-1d-imaginy.blogspot.com/ <-- wbijać please haha :D
Paaa :* // Nina.
Super !! Nie mogę się doczekać następnej części :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko się pojawi :D
Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Ssuuppeerr!!
OdpowiedzUsuńCo z tego że jest dużo o koniach, ważne że jest fajny i imagin ma to coś ;)
TIU jaaaaram się i nie mogę przestać Haha!
Weny ;*
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
awww super i zgadzam się z opiniami innych nie rozumiem czemu uważasz że ten rozdział jest zły on jest genialny <3333333 ;******* pozdrawiam Talcia
OdpowiedzUsuńps. nie mogę się doczekać następnej części :))
Aaaale świetny! Pisz szybkoooooooooooooooooo kolejną część no !
OdpowiedzUsuńI this is us.... Ahhh! Pozdrawiam, Alicja :P
Boski, boski, boski!
OdpowiedzUsuńWłaśnie znalazłąm waszego bloga i jestem pewna, że będę częściej wpadać! ~ Monika
Dzięki za miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńOjeej uwielbiam! ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł ;]
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/