piątek, 2 sierpnia 2013

# 47. Niall cz.3 (zakończenie)

Z dedykacją dla: Vicky Horan :*

(proszę przeczytać notkę na końcu imagina)

*perspektywa Nialla*
Siedziałem roztrzęsiony na niskiej ławeczce i  czekałem na jakiekolwiek informacje od lekarzy. Byłem tak zdenerwowany i zestresowany, że ręce mimowolnie trzęsły się i nerwobóle w sercu również dawały po sobie znaki. Koło mnie siedział Zayn, a po drugiej stronie Harry. Obaj starali się mnie uspokajać i udobruchać, lecz ich starania szły na marne, bo nie mogłem przestać myśleć o tym całym strasznym wydarzeniu. I zastanawiało mnie jedno: czemu nie było tego Barneya w aucie? Najwidoczniej zdążył się wydostać, a [T.I] ratować to już nie łaska. Nagle do rejestracji pacjentów podszedł jakiś przerośnięty facet w czarnej skórzanej kurtce. Był dla mnie bardzo podejrzany więc zacząłem przysłuchiwać się rozmowie.
-Dobry wieczór, czy jest tutaj [T.I] [T.N]?
-Owszem jest na razie pod pilną opieką lekarzy. Pan jest jej bliską osobą?
-Tak jestem jej chłopakiem. Barney Hoofney.
To imię zadziałało na mnie niczym czerwona płachta na byka. Natychmiast rzuciłem się w stronę tego kolesia i przywarłem go do ściany z całej siły. W tym momencie byłem niesamowicie wkurzony i na chwilę zapomniałem o [T.I]. Teraz musiałem się z nim rozprawić.
-Ty… to wszystko twoja wina! Przez ciebie [T.I] teraz walczy o życie, a to ty powinieneś tam leżeć zamiast niej! – przywaliłem mu dość mocno w podbrzusze na co ten się skulił i syczał z bólu. Chciałem mu jeszcze przyłożyć ale Zayn z Harrym powstrzymali mnie.
-Zostawcie mnie!
-Stary spokojnie – powiedział zszokowany Zayn.
-Niall nie ma sensu bić się z palantem – rzekł Harry wpatrując się w Hoofneya z pogardą.
-Ale to on ją prawie zabił… nie daruje! – wyrwałem się z uścisku chłopaków i już miałem zadać kolejny cios mojemu wrogowi gdy przede mną z niewiadomo skąd wyskoczył Louis.
-Wystarczy – usłyszałem jego spokojny, ale stanowczy ton Tomlinsona. Tym razem posłuchałem już przyjaciela i podszedłem do pielęgniarki, która siedziała za białawym blatem pisząc coś w zeszycie.
-Proszę nie wpuszczać tego człowieka do [T.I] [T.N] – wskazałem na mięśniaka – ma zakaz zbliżania się do niej i niech ja go tylko zobaczę przy niej to obiecuje, że pozwę ten wasz szpital – rzekłem wszystko na jednym wydechu i kątem oka spostrzegłem lekarza i 2 pielęgniarki, które prowadziły szpitalne łóżko z moją księżniczką. Szybko podbiegłem do doktora.
-Panie doktorze i co z nią? – spytałem zatroskany.
-Na razie stan jest stabilny, ale jest bardzo wyczerpana i niewiadomo kiedy się wybudzi.
-Co ma pan na myśli ‘’wybudzi’’?
-Jest w śpiączce…trzeba na razie czekać, a teraz przepraszam czekają inni pacjenci – powiedział mijając mnie. Poczułem ulgę chociaż by dlatego, że ją uratowali, że żyje, ale znów mnie smutek ogarnął bo być może się już nigdy nie wybudzi. Podszedłem znowu do Barneya.
-Jeśli się nie wybudzi obiecuje Ci, że zrobię wszystko byś cierpiał i gnił w więzieniu – wysyczałem przez zęby i usiadłem znowu na niskiej ławeczce czekając cierpliwie na zobaczenie się z [T.I].

*2 tygodnie później*

Nadzieja mnie do tej pory nie opuściła. Przychodziłem codziennie do mojej dziewczyny z myślą, że zobaczę ją uśmiechniętą i wesołą. Pogładziłem jej delikatnie policzek i poprawiłem opadający kosmyk opadający na jej czoło. Lubiłem do niej mówić i opowiadać każdy mój spędzony dzień z chłopakami. Ja wiem, że ona to słyszy i w duchu śmieje się z moich opowiadań, ale tak bardzo bym chciał ujrzeć ciepłą barwę jej oczu. Strasznie mi brakowało [T.I] i z każdym dniem było coraz gorzej choć nadzieja mnie nie opuściła… w końcu jest matką głupich. Poczułem wibracje w telefonie więc wyjąłem go z kieszeni jeansów i odebrałem, bo dzwonił dyrektor wytwórni. Rozmawiałem z nim może z 15 minut, wpartując się w okno gdy nagle poczułem czyjś dotyk na mojej ręce. Wzdrygnąłem się i własnym oczom nie mogłem uwierzyć – uśmiechnięta [T.I] trzymała mnie delikatnie za rękę. Myślałem, że zaraz się ze sikam ze szczęścia.
-Przepraszam, ale muszę kończyć. Zadzwonię do pana później – mówiłem cały czas patrząc się na nią z bananem na twarzy i rozłączyłem się.
-Niall – powiedziała unosząc jeden z kącików ust.
-Nie wierze – łzy cisnęły mi się do oczu – myślałem, że straciłem Cię już na zawsze – wtuliłem się w jej brzuch płacząc ze szczęścia.
-Ale co się stało? Dlaczego płaczesz? – pytała nie wiedząc o co chodzi.
-Byłaś w śpiączce przez 2 tygodnie, 3 dni i 5 godzin – uśmiechnąłem się nieśmiało.
-Oj Horan – chciała przejść z pozycji leżącej na siedzącą i przytulić mnie lecz zaraz złapała się za głowę i powrotem upadła na łóżko.
-Spokojnie nadrobimy stracony czas – pocałowałem ją delikatnie w czoło.

*miesiąc później*

-Niall przestań! – krzyczała wyrywając się z mojego uścisku. Nienawidziła łaskotek.
-Przestanę jak dasz mi gryza –wymruczałem patrząc to na nią to na batonik.
-U Ciebie gryz to cały baton – spojrzała na mnie z pod uniesionej brwi – patrz i płacz – wsadziła kawałek walfa do buzi i  z chytrym uśmieszkiem żuła łakoć.
-O nieee…  - podniosłem ją i zarzuciłem na ramię.
-Horan jesteśmy w parku! To miejsce publiczne! – śmiała się.
-A przeprosisz?
-Tak – powiedziała poddając się. Postawiłem dziewczynę na ziemie i wskazałem palcem na usta.
-Pff żartowałam ha! – skrzyżowała ręce. Dopiero teraz spostrzegłem niedaleko Barneya patrzącego na nas z zimną krwią. Postanowiłem jeszcze bardziej zagrać mu na nerwach.
-Wiesz co… kocham Cię – zbliżyłem się do [T.I] i obdarowałem ją namiętnym pocałunkiem. Otworzyłem jedno oko by spojrzeć na tego wyrzutka. Wkurzony poszedł gdzieś…nie obchodziło mnie gdzie.
-A to za co? – spytała zdziwiona wieszając ręce na mojej szyi.
-Za to, że po prostu jesteś tu ze mną – przyciągnąłem ją do siebie – idziemy coś zjeść?
-Oczywiście Horan – wywróciła artystycznie oczami i skierowaliśmy się do mojej ulubionej restauracji Nando’s.
[...] nadzieja is­tnieje zaw­sze, do os­tatniej chwi­li. Dla­tego właśnie jest nadzieją. Nie możemy jej zo­baczyć, ale ona jest dos­ta­tecznie blis­ko naszych twarzy, byśmy poczu­li po­wiew po­ruszo­nego po­wiet­rza. Jest  zawsze  tuż obok i niekiedy uda­je się nam ją schwy­tać i przyt­rzy­mać na ty­le długo, by wyg­nała z nas piekło.

TomlinsonLover
_________________________________________________________________
Hejka tu Kath :* Słuchajcie, na razie moich imaginów na blogu być może nie będzie, ponieważ wyjeżdżam na południe Polski. Jeśli rodzice pozwolą mi wziąźć komputer będę śmiało wstawiała dla was imaginy wieczorkiem :) Blogiem Zaopiekuje się nasza wspaniała Hope, która ma dla was nowego Zayna. A właśnie i co z tym imaginem? Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu i się spodobał :) Pozdrawiam naszą jedną z najbardziej aktywnych czytelniczek czyli Vicky Horan :* I was wszystkich też! Kocham was i do zobaczenia wkrótce :*

7 komentarzy:

  1. O dziękuję za nominację i a nazwanie mnie "najbardziej aktywnym czytelnikiem".
    Dziękuję wam.Kocham was <333
    Imagin jest super i szkoda,że to koniec :(
    Zapraszam do mnei na nowy rozdział :)
    http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/08/18.html
    Podrawiam Vicky ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Imagin wspaniały!!!Bardzo mi się podobał tylko szkoda, że ostatni.
    Zapraszam do mnie jest już 6 rozdział.
    ja-jestem-cudem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział :D
    Szkoda, że to koniec:(
    Czekam na kolejne opowiadania :)
    Życzę weny :*
    Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. [SPAM]
    Zapraszam na opowiadanie o Zaynie ;)
    Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce . Taniec jako dziedzina sztuki daje możliwości tworzenia, jako element życia pozwala się zatracić . Te energiczne zmysłowe zajęcie zawładnęło ciałem nastolatki Grace Evans. Na­wet jeśli nie jest od ra­zu wza­jem­na, miłość zdoła przet­rwać je­dynie wte­dy, jeśli is­tnieje is­kier­ka nadziei - bo­daj naj­mniej­sza - że zdobędziemy z cza­sem ukochaną osobę. A reszta jest czystą fantazją. Na jednych zajęciach poznaję osobę której się boi a zarówno zaczyna coś czuć ale czy na pewno ? Nikt tego pewień nie jest oprócz zagubionej dziewczyny ...
    http://in-the-place-there-is-no-happiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, że wyjeżdżasz...
    ten jest świetny!
    weny życzę! <3

    zapraszam również do mnie:
    http://takemetodifferentworld.blogspot.com/
    http://one69direction69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. ŚWIETNY!
    Szkoda, że wyjeżdżasz :( czekam na kolejny imagin. :)
    ps. kocham waszego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM
    FAAAANTASTYCZNY IMAGIN <3

    Kurde, coraz częściej mnie ponosi... I to wszystko przez was! <3

    I tak was kocham.... <3333

    OdpowiedzUsuń