Z dedykacją dla Julii Skórzewskeij :*
Wyszłam z domu po rozmowie z ciotką. Była smutna, ale
nie płakała. Wiedziała, że w końcu musiało to nadejść.
Kochała Lukasa, ale nie tak jak ja.
Po 12 konie były najedzone i pasły się na pastwisku.
Wychodziłam właśnie ze stajnie, gdy zobaczyłam
nadjeżdżające auto stajennego.
-Cześć- przywitałam go, gdy podszedł do mnie.
-Cześć. Czemu jesteś smutna?
-Lukas.. Musieliśmy go w nosy uśpić. Miał raka-
spuściłam wzrok i spojrzałam na swoje buty.
-Przykro mi. Trzymasz się?- lekko ścisnął moje
ramię.
-Tak, dziękuję. Ale jego ciało jeszcze leży w
boksie..- przeniosłam wzrok z oficerek na chłopaka.
-Rozumiem. Zaraz się tym zajmę..
Godzinę później chłopaki wykopali dół na małym
pastwisku, gdzie zawsze pasł się Lukas. Posadziliśmy później
małą brzozę, która miała mi o nim przypominać.
Tylko Zayn ze mną został. Reszta poszła zajmować się
swoimi sprawami.
-Mam sobie iść?- zapytał, gdy jeszcze staliśmy nad
brzozą.
-Nie.. Zostań proszę- złapałam go za dłoń, ale gdy
na mnie spojrzał puściłam jego rękę i przeniosłam wzrok na grób
konia.
-Dobrze..- wyszeptał i podszedł bliżej mnie.
Opowiedziałam mu historię Lukasa i mojej rodziny.
Powiedziałam wszystko, co leżało mi na sercu, już dobre 5 lat.
Wcześniej byłam za mała, żeby cokolwiek rozumieć, ale gdy miałam
14 lat, ciocia powiedziała mi to, co powinnam wiedzieć. Cały czas
stał w ciszy i słuchał co mam do powiedzenia. Czułam, że mogę
mu wszystko powiedzieć.
Chwilę jeszcze postaliśmy i rozeszliśmy się: Zayn
poszedł po chłopaków, a ja przygotować Jutę do jazdy. Zrobiłam
jej krótką rozgrzewkę.
-No Horan teraz ty!- usłyszałam śmiech chłopaków.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że idzie do nas
niebieskooki z burzą blond włosów. Potrząsnął nią zgrabnie i
podszedł do mnie.
-Nie bój się- zachichotałam i podałam mu kostkę
cukru.
Niepewnie przejął smakołyk ode mnie i podsunął
Jucie pod nos. Gdy klacz dotknęła jego dłoni swoimi wąsami i
chrapami, zobaczyłam, że twarz blondyna promienieje.
Niall'owi dobrze szło w siodle. Nie był jakoś bardzo
zrelaksowany, ale też się nie bał i wykonywał wszystkie moje
polecenia.
-Dziękuję za lekcję- uśmiechnął się do mnie
słodko.
-Nie ma za co, Niall- odwzajemniłam uśmiech.
-Mam jedno pytanie..Wiesz gdzie wczoraj był Zayn..? Jak
zostawiłaś nas przy ognisku, to poszedł za tobą, a wrócił nad
ranem- spojrzał na mnie podejrzliwie i uśmiechnął się
łobuzersko.
-Nie wiem Niall..- skłamałam, bo nie chciałam, żeby
sobie coś pomyśleli.
-Jasne- uśmiechnął się szerzej i poszedł do
chłopaków.
Cmoknęłam i pociągnęłam lekko klacz w stronę
wyjścia, a ona grzecznie poszła za mną. Sylwetki chłopaków
zniknęły już za budynkiem stajnie, a ja odprowadziłam Jutę na
pastwisko.
Zostawiłam sprzęt do jazdy w siodlarni i poszłam do
boksu Lukasa. Położyłam się na sianie i zamknęłam oczy.
Jeszcze rok temu, przed moim wypadkiem, galopowałam na
nieżyjącym już siwku. Nie mogłam w to uwierzyć. Przypominałam
sobie, że jak płakałam on zawsze trącił mnie pyskiem i
wypuszczał powietrze w moje włosy. Był moim jedyny, najlepszym
przyjacielem.
Łzy wywołane wspomnieniami znowu ciekły po moich
policzkach. Chciałam w końcu dać upust emocjom.
Przewróciłam się na brzuch i powąchałam siano, na
którym jeszcze parę godzin temu leżał Lukas.
Podskoczyłam, bo usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi
do boksu.
-To tylko ja..- szepnął Zayn kucając obok mnie.
Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
Przez chwilę powstrzymywałam łzy, ale gdy zaczął mi
śpiewać rozbeczałam się jak dziecko.
-Będzie dobrze- wyszeptał mi do ucha.
Przestałam płakać. Oderwałam się od chłopaka i
spojrzałam na niego. Cały był idealny. Twarz, oczy, uśmiech,
usta, policzki, reszta ciała.. CAŁY! Wkurzało mnie to. Nie
chciałam się teraz zakochiwać.. I jeszcze w nim.. W chłopaku,
który jest z innego świata niż ja. On koncertuje, prowadzi szalone
życie, ma masę kasy i znajomych. Jest przeciwieństwem mnie. Cicha,
szara myszka, której nikt nie zna.
Spuściłam wzrok z jego twarzy, bo zaczął się do
mnie przybliżać i był już niebezpiecznie blisko. Odkaszlnął i
odwrócił głowę.
-Muszę iść. Przepraszam- szybko wstałam i dosłownie
wybiegłam z boksu.
Otarłam mokre policzki i poszłam po Coco, z którą
musiałam popracować
-[T.I.]!- usłyszałam wołanie Bena, więc zatrzymałam
klacz. Odpięłam lonżę i podeszłam do płotu.
-Co jest?- zapytałam.
-Mamy klienta. Pan Brad Shaffer jutro przywiezie
Geronimo. Kupił konia na targu i chciałby, żebyśmy się nim
zajęli. Podobni jest strachliwy.
-W takim razie będzie ciekawie. O której mają być?
-Około 10- uśmiechnął się i poszedł w stronę
stajni.
Ciekawe jaki będzie ten koń.. Zamyśliłam się
chwilę, a później wróciłam do klaczy. Zaprowadziłam ją na
padok i powędrowałam do domu.
Przy obiedzie panowała zadziwiająca cisza. Jedzenia
znowu szybko zniknęło ze stołu, tak jak brudne naczynia.
-To co [T.I.]? Zaraz na wybiegu?- usłyszałam męski
głos przy uchu i ciepłe ręce na biodrach.
Szybko się odwróciłam i spostrzegłam Harrego.
Westchnęłam i zabrałam jego dłonie z mojego ciała.
-Tak Harry- zaśmiałam się i przewróciłam teatralnie
oczami.
Zostawiłam go w kuchni i wyszłam z domu. Szybko
osiodłałam Paulę i zrobiłam jej rozgrzewkę. Zanim się
obejrzałam przyszedł cały zespół i znowu gapili się na mnie.
-Kiedy zaczniemy lekcje?- obejrzałam się i
spostrzegłam, że idzie do mnie Liam.
-Teraz- uśmiechnęłam się i zatrzymałam klacz.
Przyciągnęłam Paulę bliżej i podałam chłopakowi kostki cukru.
Spojrzał na mnie, jakby nie wiedział co ma z tym
zrobić. Zaśmiałam się i dałam jedną koniu. Zrobił to samo, a
gdy klacz przejechała językiem po jego dłoni, uśmiechnął się i
pogłaskał ją po nosie.
-Ile ma lat?- zapytał patrząc na jej siwiejący pysk.
Pomimo kasztanowatej sierści, jej łeb zaczął
pokrywać się siwymi włosami.
-16. Jest u nas od dwóch lat, ktoś ją zostawił w
starej stodole. Początkowy bała się wszystkiego, ale nie martw
się, jest już spokojna- uśmiechnęłam się do niego i wskazałam
dłonią, żeby wsiadał.
Liam jakoś wgramolił się na grzbiet konia i
zaczęliśmy lekcję.
-Dotknij jej ucha- krzyczałam po pół godzinnej
jeździe.
Chłopak lekko wyprostował kolana i wstał. Jednak nie
utrzymał się i wyleciał z siodła.
Zatrzymałam konia, nie przestawałam śmiać się z
Liama. W końcu podniósł się i otrzepał.
-Nic mi nie jest- rzucił z dziwną miną.
-Wisisz mi czekoladę- uśmiechnęłam się i złapałam
klacz za uzdę.
-Że co?- zmarszczył brwi i wlazł na siodło.
-Jako pierwszy spadłeś, więc kupujesz mi czekoladę-
uśmiechnęłam się i pogoniłam klacz do truchtu.
-Dotknij jej ucha.
-Przed chwilą spadłem- skrzywił się i spojrzał na
mnie.
-I co z tego? Nic ci się nie stało. Jeżeli chcesz,
możesz najpierw spróbować, gdy będzie szła.
Kiwnął głową, a ja spowolniłam Paulę.
-Nie musisz wstawać, wystarczy, że położysz się na
jej szyi i wyciągniesz. Poradzisz sobie.
Zrobił tak, jak mu poradziłam. Później wykonał
jeszcze parę moich poleceń i w końcu skończyliśmy.
-Jutro rano Zayn i jeszcze raz każdy po jednej sesji.
Czyli za cztery dni pojedziecie sami. Może nawet wybierzecie się w
teren- uśmiechnęłam się do nich i poszłam z klaczą do stajni.
Po zostawieniu Pauli w boksie i zaniesieniu sprzętu do
siodlarni poszłam na pastwisko. Stanęłam przed małą brzozą i
zatopiłam się w wspomnieniach.
-Tęsknię za tobą mały- westchnęłam.
Pomyślałam jeszcze chwilę o tym, jaki był i
postanowiłam, że jutro spróbuję wsiąść na konia. Nie będę
skakać, ale przejechać się mogę. Muszę się w końcu przełamać.
-[T.I.]!- usłyszałam głos ciotki na podwórku.
Przestałam mieszać paszę i wyszłam ze stajni.
-Może dałabyś chłopakom po szczotce i każesz
czyścić konie? Nic nie robią, tylko w pokoju siedzą.
-Oczywiście. A ty się gdzieś wybierasz?- zapytałam
patrząc na kluczyki od samochodu w jej ręce.
-Tak, jadę po wujka. Będziemy za trzy godziny-
uśmiechnęła się i poszła do auta.
Weszłam do domu i szybko znalazłam się w
pomieszczeniu, gdzie przesiadywał zespół.
-Zbierajcie się. Mam dla was pracę.
-Nareszcie!- krzyknął Louis i poderwał się z kanapy.
Wszyscy szybko wyszli za mną na podwórko.
-Zrobimy tak: pójdziecie ze mną na pastwisko, zawołamy
konie, przypniemy im uwiązy i przyprowadzimy do stajni. Powiem wam
jak każdy koń się nazywa, a nad boksami wiszą tabliczki z
imionami. Te, które będę bardzo brudne wykąpiemy.
Niall prowadził Jutę, Liam Paulę, Louis Coco Chanel,
Harry Kasztankę, Zayn Jowitę, a ja Silana.
Musiałam iść z Harrym umyć konie, żeby było
szybciej, bo były całe w błocie, przez tarzanie się. Dałam tylko
chłopakom po szczotce i wróciłam z szamponem, gąbką i
ręcznikiem.
Silan skubał trawę, a ja pomagałam loczkowi w myciu
klaczy. Najpierw namoczyliśmy ją wodą z węża, a później
nałożyliśmy szampon i rozcieraliśmy to gąbkami. Gdy nadszedł
czas na płukanie, Harry przypadkiem oblał mnie wodą, ale po czasie
zaczęła się wojna. On był cały w pianie, a ja byłam cała
mokra.
-Nie daruję ci tego Styles!-krzyknęłam i podbiegłam
do niego.
Zaczęłam wyrywać mu węża z rąk, ale nie chciał
puścić. W końcu oplótł mój brzuch ramionami i zakręcił wokół
własnej osi.
-[T.I.] mogłabyś mi pomóc?- usłyszałam
charakterystyczny męsko głos.
Wyrwałam się z objęć loczka i poszłam w stronę
Zayna. Chciał to za wszelką cenę ukryć, ale i tak było widać,
że jest zły.
-W czym ci pomóc?- uśmiechnęłam się sztucznie i
stanęłam naprzeciwko niego.
Było mi wstyd, ale nie chciała mu tego pokazać. Co ja
gadam.. ?!
-Jowita jest niespokojna i pomyślałem, że powinnaś o
tym wiedzieć- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Już idę.
Wbiłam wzrok w ziemię i ruszyliśmy do stajni.
Weszliśmy do boksu, w którym znajdowała się klacz.
-Nagle zaczęła być taka nerwowa?- zapytałam kreśląc
małe kółeczka na jej łbie.
-Tak, zacząłem ją czyścić, a ona zaczęła
przeskakiwać z nogi na nogę i się denerwować. Mam nadzieję, że
nic złego nie zrobiłem- spojrzał na mnie, a ja szybko pokręciłam
głową.
-Oczywiście, że nie. Ona jest już taka nerwowa. Może
chcesz się zająć Silanem? On jest spokojny.
-Jeżeli muszę..- odłożył szczotkę i zwiesił
głowę.
-Nie to miałam na myśli. W sumie, to powinna być już
spokojna. Jeszcze chwilę z wami posiedzę i wrócę do..
-Harrego.. Wiem- westchnął i chwycił za szczotkę.
Przez chwilę zastanawiałam się co miałabym mu
powiedzieć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Co ja się
przejmuję?! Nie jest moim chłopakiem, nie muszę się mu tłumaczyć.
Ale jednak czułam taką potrzebę..
-Możesz już iść. Jakby coś zawołam się- zmroził
mnie wzrokiem i zaczął szczotkować klacz.
-Zayn, ja..
-Nie ma o czym mówić. Ubzdurałem sobie coś, to tyle.
Nie przejmuj się- uśmiechnął się sztucznie, a ja po krótkim
namyśle wyszłam. Po drodze do myjki, zerknęłam do reszty
chłopaków, jak sobie radzą, wszystko było dobrze.
-Skończyłem. Teraz ją wytrzeć?- zapytał loczek, gdy
podeszłam do niego.
-Tak, pójdź z nią pod stajnię i wytrzyj, a jak
skończysz zaprowadź do boksu- uśmiechnęłam się i chwyciłam za
uwiąz Silana.
W trakcie mycia wałach, byłam zamyślona. Nawet nie
zauważyłam, jak koń zaczął mnie podgryzać.
Przy Zaynie czułam się inaczej. Nie mogę tego opisać,
ani sprecyzować. Po prostu, byłam wtedy inna..
Nigdy wcześniej tego nie czułem, czy nikim. Ciotka kiedyś
opowiadała mi, jak poznała wujka. Ale to chyba nie to samo. Wątpię.
Miłość była mi obca. Nie tylko rodzicielska, chodź
miałam ciocię i wujka, ale także ta normalna. Między dwoma
osobami, które nie potrafią bez siebie żyć. Ale czy to samo.. ?
Sama nie wiem.. Nie było to teraz ważne. W sumie pewnie nie chce
mnie widzieć..
ZaynLoveForever
____________________________________________________________________
Heej. Mam nadzieję, że wam się podoba. Przynajmniej wam :) Za 10 komentarzy kolejny. Jutro wyjeżdżam na tydzień, więc teraz Kath i Miranda, będą was ''zabawiać''. Zmieniając temat: czy wy też jaracie się This is us?
Przypominam, że jeżeli chcecie dedykację, piszcie tu z kim :) Nie zanudzam, pozdrawiam Hope. <3
Dziękuej za dedykację.Imagin jak zawsze wspaniały.Jeśli chodzi o This is us nie mogę się doczekać kiedy będzie w kinach.Ja jadę do Bielska-Białej do kina Helios.Przy okazji zapraszam na ja-jestem-cudem.blogspot
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Uwielbiam wasz blog :D Też nie mogę doczekać się This Is Us. Jestem podekscytowana tym filmem...
OdpowiedzUsuńMiłego wyjazdu xxx
Haaaaaay *^*
OdpowiedzUsuńBoski imagin! :3 Tylko lepiej, żebym się szybko zorientowała, że kocham Zayna, bo mogę go stracić... :D
Hahahahaha, nie, nie jara mnie "This Is Us"... Mam totalny odwal na jego punkcie *O* Koleżanki mnie z domu wyrzucają, bo na okrągło tylko jeden tekst...:
- Hej, Ewa, może skoczymy do centrum?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo kasa na bilet do kina na ''This Is Us"
- Ewa, idziemy do kina?
- Spoko.
- A kiedy?
- 30 sierpnia.
- Ouuu, długo by czekać... A na co?
- Na "This Is Us".
- A nie chcesz na '' Jeźdzca znikąd"?
- Chcem.
- To dlaczego nie pójdziemy?
- Bo "This Is Us".
I tak dalej, i tak dolej <3
Dlatego dzisiaj mnie prawie kolega zabił, kiedy zaproponował Maca, a ja mu na to, że nie, bo TIU :D
Dobra, za dużo piszę :* Miłego wyjazdu, a przed wyjazdem można skoczyć jeszcze i poczytać jakieś fajne imaginy, np u mnie ^^ Zapraszam <3
http://believe-in-1d-imaginy.blogspot.com/
Narka C: // Nina.
BOŻE JAK MNIE ROZBAWIŁAŚ!
UsuńDziękuję ci za to <3
THIS IS US!!!
OdpowiedzUsuńJARAM SIĘ TYM JAK NIE WIEM CO *.*
Wracając do imagina. Świetny ;*
W ogóle fajny pomysł, bardzo oryginalne ;)
Udanego wypoczynku :***
Zapraszamy do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
świetny <3
OdpowiedzUsuńImagin cudo *-*
OdpowiedzUsuńI tak jara mnie This Is Us ! I plakat kinowy wkońcu w domciu >,<
Zostałaś nominowana do liebster award :) Więcej u mnie
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
Swietny dawaj następną część!!! :3
OdpowiedzUsuńcudowny *_*
OdpowiedzUsuńPozytywnieZakręcona*_*
Cudowny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekan na następny :)
Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Oh...Zayn zazdrośnik :P
OdpowiedzUsuńSłodko ^^
Czekam na następną część!!