sobota, 17 sierpnia 2013

# 53.Zayn cz. 3


Z dedykacją dla Julii Skórzewskeij :*


Wyszłam z domu po rozmowie z ciotką. Była smutna, ale nie płakała. Wiedziała, że w końcu musiało to nadejść. Kochała Lukasa, ale nie tak jak ja.
Po 12 konie były najedzone i pasły się na pastwisku.
Wychodziłam właśnie ze stajnie, gdy zobaczyłam nadjeżdżające auto stajennego.
-Cześć- przywitałam go, gdy podszedł do mnie.
-Cześć. Czemu jesteś smutna?
-Lukas.. Musieliśmy go w nosy uśpić. Miał raka- spuściłam wzrok i spojrzałam na swoje buty.
-Przykro mi. Trzymasz się?- lekko ścisnął moje ramię.
-Tak, dziękuję. Ale jego ciało jeszcze leży w boksie..- przeniosłam wzrok z oficerek na chłopaka.
-Rozumiem. Zaraz się tym zajmę..

Godzinę później chłopaki wykopali dół na małym pastwisku, gdzie zawsze pasł się Lukas. Posadziliśmy później małą brzozę, która miała mi o nim przypominać.
Tylko Zayn ze mną został. Reszta poszła zajmować się swoimi sprawami.
-Mam sobie iść?- zapytał, gdy jeszcze staliśmy nad brzozą.
-Nie.. Zostań proszę- złapałam go za dłoń, ale gdy na mnie spojrzał puściłam jego rękę i przeniosłam wzrok na grób konia.
-Dobrze..- wyszeptał i podszedł bliżej mnie.
Opowiedziałam mu historię Lukasa i mojej rodziny. Powiedziałam wszystko, co leżało mi na sercu, już dobre 5 lat. Wcześniej byłam za mała, żeby cokolwiek rozumieć, ale gdy miałam 14 lat, ciocia powiedziała mi to, co powinnam wiedzieć. Cały czas stał w ciszy i słuchał co mam do powiedzenia. Czułam, że mogę mu wszystko powiedzieć.
Chwilę jeszcze postaliśmy i rozeszliśmy się: Zayn poszedł po chłopaków, a ja przygotować Jutę do jazdy. Zrobiłam jej krótką rozgrzewkę.
-No Horan teraz ty!- usłyszałam śmiech chłopaków.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że idzie do nas niebieskooki z burzą blond włosów. Potrząsnął nią zgrabnie i podszedł do mnie.
-Nie bój się- zachichotałam i podałam mu kostkę cukru.
Niepewnie przejął smakołyk ode mnie i podsunął Jucie pod nos. Gdy klacz dotknęła jego dłoni swoimi wąsami i chrapami, zobaczyłam, że twarz blondyna promienieje.

Niall'owi dobrze szło w siodle. Nie był jakoś bardzo zrelaksowany, ale też się nie bał i wykonywał wszystkie moje polecenia.
-Dziękuję za lekcję- uśmiechnął się do mnie słodko.
-Nie ma za co, Niall- odwzajemniłam uśmiech.
-Mam jedno pytanie..Wiesz gdzie wczoraj był Zayn..? Jak zostawiłaś nas przy ognisku, to poszedł za tobą, a wrócił nad ranem- spojrzał na mnie podejrzliwie i uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie wiem Niall..- skłamałam, bo nie chciałam, żeby sobie coś pomyśleli.
-Jasne- uśmiechnął się szerzej i poszedł do chłopaków.
Cmoknęłam i pociągnęłam lekko klacz w stronę wyjścia, a ona grzecznie poszła za mną. Sylwetki chłopaków zniknęły już za budynkiem stajnie, a ja odprowadziłam Jutę na pastwisko.
Zostawiłam sprzęt do jazdy w siodlarni i poszłam do boksu Lukasa. Położyłam się na sianie i zamknęłam oczy.
Jeszcze rok temu, przed moim wypadkiem, galopowałam na nieżyjącym już siwku. Nie mogłam w to uwierzyć. Przypominałam sobie, że jak płakałam on zawsze trącił mnie pyskiem i wypuszczał powietrze w moje włosy. Był moim jedyny, najlepszym przyjacielem.
Łzy wywołane wspomnieniami znowu ciekły po moich policzkach. Chciałam w końcu dać upust emocjom.
Przewróciłam się na brzuch i powąchałam siano, na którym jeszcze parę godzin temu leżał Lukas.
Podskoczyłam, bo usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi do boksu.
-To tylko ja..- szepnął Zayn kucając obok mnie.
Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
Przez chwilę powstrzymywałam łzy, ale gdy zaczął mi śpiewać rozbeczałam się jak dziecko.
-Będzie dobrze- wyszeptał mi do ucha.
Przestałam płakać. Oderwałam się od chłopaka i spojrzałam na niego. Cały był idealny. Twarz, oczy, uśmiech, usta, policzki, reszta ciała.. CAŁY! Wkurzało mnie to. Nie chciałam się teraz zakochiwać.. I jeszcze w nim.. W chłopaku, który jest z innego świata niż ja. On koncertuje, prowadzi szalone życie, ma masę kasy i znajomych. Jest przeciwieństwem mnie. Cicha, szara myszka, której nikt nie zna.
Spuściłam wzrok z jego twarzy, bo zaczął się do mnie przybliżać i był już niebezpiecznie blisko. Odkaszlnął i odwrócił głowę.
-Muszę iść. Przepraszam- szybko wstałam i dosłownie wybiegłam z boksu.
Otarłam mokre policzki i poszłam po Coco, z którą musiałam popracować

-[T.I.]!- usłyszałam wołanie Bena, więc zatrzymałam klacz. Odpięłam lonżę i podeszłam do płotu.
-Co jest?- zapytałam.
-Mamy klienta. Pan Brad Shaffer jutro przywiezie Geronimo. Kupił konia na targu i chciałby, żebyśmy się nim zajęli. Podobni jest strachliwy.
-W takim razie będzie ciekawie. O której mają być?
-Około 10- uśmiechnął się i poszedł w stronę stajni.
Ciekawe jaki będzie ten koń.. Zamyśliłam się chwilę, a później wróciłam do klaczy. Zaprowadziłam ją na padok i powędrowałam do domu.
Przy obiedzie panowała zadziwiająca cisza. Jedzenia znowu szybko zniknęło ze stołu, tak jak brudne naczynia.
-To co [T.I.]? Zaraz na wybiegu?- usłyszałam męski głos przy uchu i ciepłe ręce na biodrach.
Szybko się odwróciłam i spostrzegłam Harrego. Westchnęłam i zabrałam jego dłonie z mojego ciała.
-Tak Harry- zaśmiałam się i przewróciłam teatralnie oczami.
Zostawiłam go w kuchni i wyszłam z domu. Szybko osiodłałam Paulę i zrobiłam jej rozgrzewkę. Zanim się obejrzałam przyszedł cały zespół i znowu gapili się na mnie.
-Kiedy zaczniemy lekcje?- obejrzałam się i spostrzegłam, że idzie do mnie Liam.
-Teraz- uśmiechnęłam się i zatrzymałam klacz. Przyciągnęłam Paulę bliżej i podałam chłopakowi kostki cukru.
Spojrzał na mnie, jakby nie wiedział co ma z tym zrobić. Zaśmiałam się i dałam jedną koniu. Zrobił to samo, a gdy klacz przejechała językiem po jego dłoni, uśmiechnął się i pogłaskał ją po nosie.
-Ile ma lat?- zapytał patrząc na jej siwiejący pysk.
Pomimo kasztanowatej sierści, jej łeb zaczął pokrywać się siwymi włosami.
-16. Jest u nas od dwóch lat, ktoś ją zostawił w starej stodole. Początkowy bała się wszystkiego, ale nie martw się, jest już spokojna- uśmiechnęłam się do niego i wskazałam dłonią, żeby wsiadał.
Liam jakoś wgramolił się na grzbiet konia i zaczęliśmy lekcję.

-Dotknij jej ucha- krzyczałam po pół godzinnej jeździe.
Chłopak lekko wyprostował kolana i wstał. Jednak nie utrzymał się i wyleciał z siodła.
Zatrzymałam konia, nie przestawałam śmiać się z Liama. W końcu podniósł się i otrzepał.
-Nic mi nie jest- rzucił z dziwną miną.
-Wisisz mi czekoladę- uśmiechnęłam się i złapałam klacz za uzdę.
-Że co?- zmarszczył brwi i wlazł na siodło.
-Jako pierwszy spadłeś, więc kupujesz mi czekoladę- uśmiechnęłam się i pogoniłam klacz do truchtu.
-Dotknij jej ucha.
-Przed chwilą spadłem- skrzywił się i spojrzał na mnie.
-I co z tego? Nic ci się nie stało. Jeżeli chcesz, możesz najpierw spróbować, gdy będzie szła.
Kiwnął głową, a ja spowolniłam Paulę.
-Nie musisz wstawać, wystarczy, że położysz się na jej szyi i wyciągniesz. Poradzisz sobie.
Zrobił tak, jak mu poradziłam. Później wykonał jeszcze parę moich poleceń i w końcu skończyliśmy.
-Jutro rano Zayn i jeszcze raz każdy po jednej sesji. Czyli za cztery dni pojedziecie sami. Może nawet wybierzecie się w teren- uśmiechnęłam się do nich i poszłam z klaczą do stajni.
Po zostawieniu Pauli w boksie i zaniesieniu sprzętu do siodlarni poszłam na pastwisko. Stanęłam przed małą brzozą i zatopiłam się w wspomnieniach.
-Tęsknię za tobą mały- westchnęłam.
Pomyślałam jeszcze chwilę o tym, jaki był i postanowiłam, że jutro spróbuję wsiąść na konia. Nie będę skakać, ale przejechać się mogę. Muszę się w końcu przełamać.

-[T.I.]!- usłyszałam głos ciotki na podwórku.
Przestałam mieszać paszę i wyszłam ze stajni.
-Może dałabyś chłopakom po szczotce i każesz czyścić konie? Nic nie robią, tylko w pokoju siedzą.
-Oczywiście. A ty się gdzieś wybierasz?- zapytałam patrząc na kluczyki od samochodu w jej ręce.
-Tak, jadę po wujka. Będziemy za trzy godziny- uśmiechnęła się i poszła do auta.
Weszłam do domu i szybko znalazłam się w pomieszczeniu, gdzie przesiadywał zespół.
-Zbierajcie się. Mam dla was pracę.
-Nareszcie!- krzyknął Louis i poderwał się z kanapy.
Wszyscy szybko wyszli za mną na podwórko.
-Zrobimy tak: pójdziecie ze mną na pastwisko, zawołamy konie, przypniemy im uwiązy i przyprowadzimy do stajni. Powiem wam jak każdy koń się nazywa, a nad boksami wiszą tabliczki z imionami. Te, które będę bardzo brudne wykąpiemy.
Niall prowadził Jutę, Liam Paulę, Louis Coco Chanel, Harry Kasztankę, Zayn Jowitę, a ja Silana.
Musiałam iść z Harrym umyć konie, żeby było szybciej, bo były całe w błocie, przez tarzanie się. Dałam tylko chłopakom po szczotce i wróciłam z szamponem, gąbką i ręcznikiem.
Silan skubał trawę, a ja pomagałam loczkowi w myciu klaczy. Najpierw namoczyliśmy ją wodą z węża, a później nałożyliśmy szampon i rozcieraliśmy to gąbkami. Gdy nadszedł czas na płukanie, Harry przypadkiem oblał mnie wodą, ale po czasie zaczęła się wojna. On był cały w pianie, a ja byłam cała mokra.
-Nie daruję ci tego Styles!-krzyknęłam i podbiegłam do niego.
Zaczęłam wyrywać mu węża z rąk, ale nie chciał puścić. W końcu oplótł mój brzuch ramionami i zakręcił wokół własnej osi.
-[T.I.] mogłabyś mi pomóc?- usłyszałam charakterystyczny męsko głos.
Wyrwałam się z objęć loczka i poszłam w stronę Zayna. Chciał to za wszelką cenę ukryć, ale i tak było widać, że jest zły.
-W czym ci pomóc?- uśmiechnęłam się sztucznie i stanęłam naprzeciwko niego.
Było mi wstyd, ale nie chciała mu tego pokazać. Co ja gadam.. ?!
-Jowita jest niespokojna i pomyślałem, że powinnaś o tym wiedzieć- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Już idę.
Wbiłam wzrok w ziemię i ruszyliśmy do stajni. Weszliśmy do boksu, w którym znajdowała się klacz.
-Nagle zaczęła być taka nerwowa?- zapytałam kreśląc małe kółeczka na jej łbie.
-Tak, zacząłem ją czyścić, a ona zaczęła przeskakiwać z nogi na nogę i się denerwować. Mam nadzieję, że nic złego nie zrobiłem- spojrzał na mnie, a ja szybko pokręciłam głową.
-Oczywiście, że nie. Ona jest już taka nerwowa. Może chcesz się zająć Silanem? On jest spokojny.
-Jeżeli muszę..- odłożył szczotkę i zwiesił głowę.
-Nie to miałam na myśli. W sumie, to powinna być już spokojna. Jeszcze chwilę z wami posiedzę i wrócę do..
-Harrego.. Wiem- westchnął i chwycił za szczotkę.
Przez chwilę zastanawiałam się co miałabym mu powiedzieć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Co ja się przejmuję?! Nie jest moim chłopakiem, nie muszę się mu tłumaczyć. Ale jednak czułam taką potrzebę..
-Możesz już iść. Jakby coś zawołam się- zmroził mnie wzrokiem i zaczął szczotkować klacz.
-Zayn, ja..
-Nie ma o czym mówić. Ubzdurałem sobie coś, to tyle. Nie przejmuj się- uśmiechnął się sztucznie, a ja po krótkim namyśle wyszłam. Po drodze do myjki, zerknęłam do reszty chłopaków, jak sobie radzą, wszystko było dobrze.
-Skończyłem. Teraz ją wytrzeć?- zapytał loczek, gdy podeszłam do niego.
-Tak, pójdź z nią pod stajnię i wytrzyj, a jak skończysz zaprowadź do boksu- uśmiechnęłam się i chwyciłam za uwiąz Silana.
W trakcie mycia wałach, byłam zamyślona. Nawet nie zauważyłam, jak koń zaczął mnie podgryzać.
Przy Zaynie czułam się inaczej. Nie mogę tego opisać, ani sprecyzować. Po prostu, byłam wtedy inna.. Nigdy wcześniej tego nie czułem, czy nikim. Ciotka kiedyś opowiadała mi, jak poznała wujka. Ale to chyba nie to samo. Wątpię.

Miłość była mi obca. Nie tylko rodzicielska, chodź miałam ciocię i wujka, ale także ta normalna. Między dwoma osobami, które nie potrafią bez siebie żyć. Ale czy to samo.. ? Sama nie wiem.. Nie było to teraz ważne. W sumie pewnie nie chce mnie widzieć..

ZaynLoveForever

____________________________________________________________________

Heej. Mam nadzieję, że wam się podoba. Przynajmniej wam :) Za 10 komentarzy kolejny. Jutro wyjeżdżam na tydzień, więc teraz Kath i Miranda, będą was ''zabawiać''. Zmieniając temat: czy wy też jaracie się This is us?
Przypominam, że jeżeli chcecie dedykację, piszcie tu z kim :) Nie zanudzam, pozdrawiam Hope. <3

12 komentarzy:

  1. Dziękuej za dedykację.Imagin jak zawsze wspaniały.Jeśli chodzi o This is us nie mogę się doczekać kiedy będzie w kinach.Ja jadę do Bielska-Białej do kina Helios.Przy okazji zapraszam na ja-jestem-cudem.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. Uwielbiam wasz blog :D Też nie mogę doczekać się This Is Us. Jestem podekscytowana tym filmem...
    Miłego wyjazdu xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Haaaaaay *^*

    Boski imagin! :3 Tylko lepiej, żebym się szybko zorientowała, że kocham Zayna, bo mogę go stracić... :D

    Hahahahaha, nie, nie jara mnie "This Is Us"... Mam totalny odwal na jego punkcie *O* Koleżanki mnie z domu wyrzucają, bo na okrągło tylko jeden tekst...:

    - Hej, Ewa, może skoczymy do centrum?
    - Nie.
    - Dlaczego?
    - Bo kasa na bilet do kina na ''This Is Us"

    - Ewa, idziemy do kina?
    - Spoko.
    - A kiedy?
    - 30 sierpnia.
    - Ouuu, długo by czekać... A na co?
    - Na "This Is Us".
    - A nie chcesz na '' Jeźdzca znikąd"?
    - Chcem.
    - To dlaczego nie pójdziemy?
    - Bo "This Is Us".

    I tak dalej, i tak dolej <3
    Dlatego dzisiaj mnie prawie kolega zabił, kiedy zaproponował Maca, a ja mu na to, że nie, bo TIU :D

    Dobra, za dużo piszę :* Miłego wyjazdu, a przed wyjazdem można skoczyć jeszcze i poczytać jakieś fajne imaginy, np u mnie ^^ Zapraszam <3
    http://believe-in-1d-imaginy.blogspot.com/
    Narka C: // Nina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BOŻE JAK MNIE ROZBAWIŁAŚ!
      Dziękuję ci za to <3

      Usuń
  4. THIS IS US!!!
    JARAM SIĘ TYM JAK NIE WIEM CO *.*
    Wracając do imagina. Świetny ;*
    W ogóle fajny pomysł, bardzo oryginalne ;)
    Udanego wypoczynku :***

    Zapraszamy do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Imagin cudo *-*
    I tak jara mnie This Is Us ! I plakat kinowy wkońcu w domciu >,<

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do liebster award :) Więcej u mnie

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny dawaj następną część!!! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowny *_*
    PozytywnieZakręcona*_*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział :D
    Czekan na następny :)
    Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh...Zayn zazdrośnik :P
    Słodko ^^
    Czekam na następną część!!

    OdpowiedzUsuń