Jak szalona impreza to tylko u Claudii Forbes. Przyjaźnię
się z nią od dziecka i utrzymujemy ze sobą naprawdę świetny kontakt. Wiele osób
za nią nie przepada, bo jej rodzice są bardzo bogaci. I co z tego? Ludzie w
dzisiejszych czasach są o wszystko zazdrośni… egoiści. Claudia nie jest taką za
jaką wszyscy ją uważają. Nie należy do tej
grupy pustaków, którzy mają bogatych rodziców…nie… to normalna dziewczyna z
odrobiną szaleństwa. Willa, w której mieszka była przepełniona masą ludzi.
Gdyby jej rodzice to zobaczyli miała by przesrane; walające się butelki po
winie, piwie, wszędzie alkohol, śmieci i rzecz jasna masa tańczących ludzi w
rytm muzyki. Wszyscy naprawdę dobrze się bawili. Cała chata dla nas i czego
chcieć więcej?
-Claudia! Pójdę po więcej wina ok?
-Spoko. Jest w spiżarni na dole – skazała palcem gdzieś w
przestrzeń.
Byłam jeszcze w miarę trzeźwa więc w dość szybkim czasie znalazłam się w
spiżarce. Rozglądałam się wśród wysokiej klasy alkoholi. Wina wytrawne z 1864
roku, szampany od najbardziej znanych firm na świecie, rumy i czego jeszcze dusza
zapragnie. Wzięłam jedną butelkę wina gdy naglę usłyszałam głośny strzał z
pistoletu. Na sam dźwięk upuściłam butelkę z krwistym płynem, który swobodnie
wędrował po podłodze omijając kawałki zielonego szkła. Cały tłum nagle ucichł,
muzyka przestała grać. W tym momencie prawdopodobnie jakaś grupa facetów
zaczęła się drzeć i wytykać groźby. Wszyscy zaczęli panikować, krzyczeć i
uciekać. Kilka strzałów jeszcze poszło po czym znowu nastała mroczna cisza.
Byłam przerażona, bo chyba tylko ja tu zostałam. Ze strachu schowałam się
pomiędzy regałami z alkoholem i czekałam co się stanie. Drzwi się lekko otworzyły. Mój oddech
momentalnie się zatrzymał, ręce trzęsły się mimowolnie. Kroki postaci kierowały
się w moją stronę. No to po mnie – pomyślałam.
Zza rogu ujawnił mi się przystojny brunet z artystycznym nieładzie na
głowie, niebieskimi jak ocean tęczówkami i ślicznymi malinowymi ustami. Ubrany
był w czarne jeansy, w których był umieszczony pistolet. Jego tors zdobiła
przetarta biała bluzka i czarna skurzana kurtka. Na mój widok chłopak lekko
rozchylił usta i błądził oczami po mojej twarzy. Łzy zaczęły mi spływać po
policzkach.
-Hej, Michael zobacz co znalazłem – powiedział nie
odwracając ode mnie wzroku.
-No co jest? – spytał mężczyzna.
Brunet chwycił pierwszą lepszą butelkę po czym odwrócił się
w stronę mężczyzny tak by ten mnie nie zauważył.
-Wino z 1869 roku, w sam raz na kolację czyż nie? –
powiedział z rozbawieniem.
-W sam raz Louis… weź parę butelek, a ja może się tutaj
rozejrzę.
-Wiesz co może ja to lepiej zrobię ok? W końcu wiem co dobre
– naciskał.
-No dobra tylko nie za długo, bo zaraz się zwijamy. Będę na
górze – powiedział i wyszedł z pomieszczenia. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam
na chłopaka. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego mnie krył? Mógł w tamtym momencie
zrobić ze mną wszystko a on mnie ocalił. Louis odwrócił się w moją stronę przy
tym zmniejszając dzielącą nas odległość. Na szyi czułam jego ciepły i przyjemny
oddech.
-Jak się nazywasz? – spytał patrząc mi prosto w oczy.
-[T.I] – wyszeptałam.
-Pocałuj mnie.
-Słucham? – spytałam zszokowana.
-Bo zaraz go tu zawołam – uśmiechnął się łobuzersko.
Ostrożnie ujęłam jego twarz w dłonie i delikatnie musnęłam
jego usta. Trzeba było mu przyznać, że całował nieziemsko. Objął mnie
delikatnie w talii i pogłębiał pocałunek. To nienormalne całować się z
nieznajomym facetem, ale coś mnie do niego przyciągnęło. Przez chwilę chciałam
mu się oddać. Jego usta były takie miękkie, cudowne. Dotykał mnie tak jakbym
była z porcelany, jakby nie chciał mi zrobić najmniejszej krzywdy. Musiałam to
przerwać, bo zdałam sobie w końcu sprawę, że całuję się z przestępcą, który
napadł na dom mojej przyjaciółki. Odepchnęłam go lekko co nie spodobało się
Louisowi. Na minie malował mu się lekki grymas.
-Spotkajmy się jutro przy kawiarni na London Street.
Nic nie mogłam z siebie wyksztusić. Byłam w tak wielkim
szoku, że nawet nie wiedziałam do końca co tu się dzieje. Patrzyliśmy jeszcze
tak na siebie dobrych parę sekund po czym Louis wyszedł.
TomlinsonLover.
_________________________________________________
Heja! Bardzo was przepraszam, że ten imagin jest taki krótki...tak po prostu wyszło :( Nie jestem z niego jakoś mega zadowolona, no ale zobaczy się jak wy ocenicie moją pracę :) Hmm... powyżej 7 komentarzy i dodam szybciutko następną część :) Pzdr.Kath :*
Genialny, czekam na nn <3 :*
OdpowiedzUsuńAaaaaa! Louis jako bad boy *-*
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klinaty i jak najbardziej imagin przypadł mi do gustu w100% ! :)
Ty możesz być z niego niezadowolona ale ja tutaj się nie zgadzam :*
Masz gigantyczny talent, który z każdym nowym wpisem jest chyba większy (jeśli to możliwe)
Czekam na kolejną część! :3
my-world-and-one-direction.blogspot.com
-pocałuj mnie.-zrobiłam takie wielkie oczy i zaczęłam się śmiać sama nie wiem dlaczego :P
OdpowiedzUsuńczekam na następną część :)
http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/07/rozdzia-7.html
siódmy rozdział :D
pozdrawiam Vicky :)
Świetny jest!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem czemu nie jesteś z niego zadowolona? Ja bym była xdxdc
Czekam ze zniecierpliwieniem na nexta :-)
Ahhh ten Lou *-*
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Wow *-* Cudooo stworzyłaś. Nie mogę się doczekać jak rozkręci się to dalej.
OdpowiedzUsuńSuper :D Imagin jest cudowny *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Ja cie ¤.¤ wpadłam do ciebie przypadkowo, ale cieszę się z tego. Piszesz fantastycznie, masz zupełnie nowatorskie pomysły. Tylko tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńPS. Polecam także mojego bloga: http://do-konca-jeden-krok.blogspot.com/, wejdź i się przekonaj, czekam na twoją ocenę! ;D
Świetny ;O Uwielbiam twoje imaginy.
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część <3
Coś ty! JAK Ty mówisz, że nie jest świetny... To ja się boje jaki jest da ciebie dobry...
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba ten imagin.
Już się kolejnej nie mogę doczekać. ;]
Pozdrawiam Bella♥
Zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/