środa, 10 lipca 2013

# 35.Louis Cz.2


Z dedykacją dla : MissPotatoe

Oparłam się o zimną ścianę spiżarni i odetchnęłam z ulgą. Zaraz potem usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi co oznaczało ich wyjście z domu. Cały czas w głowie miałam obraz tajemniczego i seksownego Louis’a. Nie wiem dlaczego miałam go pocałować. Dla zabawy?  Nie tracąc czasu powędrowałam na górę i zaczęłam się rozglądać po całym mieszkaniu. Nie dość, że był jeszcze syf po imprezie, to nasi bandyci rozwalili stolik to kawy i szkatułkę z biżuterią mamy Claudii. Opuszkami palców dotknęłam framugi telewizora gdy nagle mi się przypomniało:
-Claudia gdzie jesteś?! Już ich nie ma! – krzyknęłam na cały dom.
-Tu jestem… - powiedziała załamanym głosem przyjaciółka wychodząc z łazienki.
-Całe szczęście, że nic Ci się nie stało – przytuliłam się do niej najmocniej jak potrafiłam.
-Dobra bo jeszcze mnie udusisz! Ok [T.I], a teraz na poważnie… rodzice mnie chyba zabiją – złapała się za głowę – chyba zacznę się pakować…
-No dobra zrobiłaś imprezę pod nieobecność rodziców, ale… raczej bandytów tu nie zapraszałaś nie?
-Zobacz jak mój dom wygląda! Rodzice wracają jutro i jeszcze…mój boże szkatułka mamy…cholera.
-Może rozejrzymy się po mieszkaniu, czy czegoś jeszcze nie ukradli – powiedziałam po czym zaczęłyśmy zwiady po willi.
***
Po 2 godzinach szukania i sprzątania rozmaitych rzeczy stwierdziłyśmy, że zniknęła połowa biżuterii mamy Claudii, cenny chiński wazon z porcelany i pieniądze z mniejszego sejfu. Dobrze, że nieodkryli tego większego, bo tam nie kryją tylko pieniędzy – pomyślałam. Schodząc po schodach na dół spostrzegłam Forbes skuloną na kanapie. Nic nie mówiąc oparłam głowę o jej ramię i wpatrywałam się gdzieś w przestrzeń.
-Widziałaś któregoś z włamywaczy?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Bez żadnych skrupułów odpowiedziałabym jej twierdząco, ale nie mogłam. Obraz Louis’a wywoływał u mnie dreszcze… był taki przystojny, ale [T.I] wracaj na ziemię! On i jego banda skrzywdzili twoją przyjaciółkę!
-Nie… - skłamałam. Jestem idiotką.
-Szkoda, trzeba tych skurwysynów złapać i to jak najszybciej.
Kiwnęłam  twierdząco głową po czym skierowałam się w kierunku domu marząc o pachnącej pościeli i miękkiej poduszce.

Około godziny 13 postanowiłam przejść się na targ w celu zrobienia zakupów. Ubrałam się w miętowy sweterek, białe rurki i do tego czarne vansy. Z lekkim makijażem na twarzy uznałam się za gotową do wyjścia i z prędkością światła wyszłam z domu. Dzień był dość chłodny a ulice Londynu jak zwykle zatłoczone pomimo burzliwej soboty. Na szczęście zakupy mogłam zrobić swobodnie gdyż na targu nie było aż tak tłoczno. Nagle poczułam czyjś oddech na szyi. Postać delikatnie objęła mnie w talii i przyciągnęła do siebie. Gdy poznałam głos właściciela…zamarłam.
-Nie ładnie się tak spóźniać – wymruczał mi do ucha.
-Odczep się! – wyrwałam mu się z uścisku – czego ty ode mnie chcesz? – spytałam przez zaciśnięte zęby.
-Chcę Ciebie – powiedział zbliżając się znowu na niebezpieczną odległość – spodobałaś mi się i to bardzo. Tak trudno to zrozumieć? – wzruszył ramionami jakby nigdy nic.
-Jaka szkoda, ale nie pasujemy do siebie, bo ja Ciebie nie chcę – i tu skłamałam. Coś mnie do niego przyciągało, miał w sobie to coś. To nic, że był wobec mnie nachalny i zbyt pewny siebie…spodobał mi się ale nie dam mu wygrać. Po za tym… okradł moją przyjaciółkę.
-Chcesz, chcesz tylko nie powiesz tego na głos – powiedział mierząc wzrokiem każdy centymetr mojego ciała.
-Nie dasz mi spokoju? – powiedziałam ze zrezygnowaną miną.
-Hmm….NIE – uśmiechnął się promiennie.
-Dlaczego mnie kryłeś? – spytałam zmieniając temat tej durnej rozmowy, a raczej gry.
-Księżniczko pytania będziesz mogła zadawać, jak gdzieś ze mną pójdziesz – wystawił dłoń ku mnie.
-Nie ufam Ci Louis – skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Zapamiętałaś moje imię – udawał rozmarzonego – to musi być przeznaczenie.
-Jasne… - fuknęłam.
-Nie daj się prosić – spojrzał na mnie z przekonującym wyrazem twarzy.
Podałam mu nie pewnie dłoń i uśmiechnęłam się lekko.
-Bardzo słuszna decyzja – powiedział po czym wsiedliśmy do czarnego BMW.
***
Podróż zajęła nam jakieś dobre 40 minut. W trakcie jazdy trochę się denerwowałam gdyż nie wiedziałam gdzie Louis mnie zawoził. To naprawdę dziwne, ale zaczęłam mu ufać… To nic, że znamy się dopiero 2 dni i zburzył połowę mieszkania mojej przyjaciółki… polubiłam go. Zastanawiało mnie to najbardziej czemu on to zrobił? Czemu mnie śledzi, czemu mnie ukrył przed tym mafiozą i po jaką cholerę chcę ze mną spędzać czas? Z taką urodą może mieć każdą i owinąć ją sobie wokół palca. Nim się obejrzałam Louis zatrzymał samochód i zaparkowaliśmy naprzeciwko jakiegoś domku letniskowego.
-Jesteśmy na miejscu – spojrzał na mnie swoimi niebieskimi jak ocean tęczówkami.
Nic nie mówiąc wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę domku. Louis zaraz do mnie dołączył i jednym ruchem klucza otworzył drzwi.  Niepewnie weszłam do środka o niemiałam. Duży salon z plazmowym telewizorem połączony był z bardzo nowoczesną kuchnią. Ciepłe barwy ścian dodawały wnętrzu przyjemnego i bezpiecznego klimatu. Jednym słowem: pięknie. Nie mogłam przestać się rozglądać, wszystko było tak perfekcyjnie ułożone co tworzyło wielką całość. Niesamowite krajobrazy zdobiły nie tylko ściany, ale także i okna. Uchyliłam delikatnie firankę i własnym oczom nie mogłam uwierzyć: ogród jak z bajki z podestem do bodajże wspólnego wypoczynku zdobiły piękne czerwone róże.
-Podoba się? – spytał z nadzieją.
-Czy mi się podoba? – spytałam niedowierzając – Louis tu jest pięknie…
-Cieszę się kochanie – objął mnie od tyłu i usadowił swój podbródek na moim ramieniu.
Nim się oboje obejrzeliśmy zawitał już u nas wieczór. Cały dzień spędziliśmy na poznawaniu siebie i było naprawdę cudownie. Niby Louis jest bandytą, a potrafi się zachować jak normalny i zabawny człowiek. Żartowaliśmy, śmialiśmy się, smucili dosłownie wszystko. Czuję się jakbym znalazła swoją drugą połówkę, której tak długo szukałam. Przy nim czułam się zupełniej inaczej… czułam się wyjątkowo? Chyba mogę tak powiedzieć gdyż z nim moje życie nabierało większego sensu…było po prostu…inaczej. Po jakimś czasie wpadliśmy na pomysł by wyjść na dwór i popatrzeć w gwiazdy. Rozłożyliśmy beżowy koc na nienaturalnie zielonej trawie i bez słów podziwialiśmy widoki matki natury.
-Louis? – spytałam przerywając ciszę.
-Hm?
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie wtedy kryłeś? – spytałam odwracając do niego głowę.
-Też sobie to pytanie zadaje – mówił cały czas wpatrując się w niebo – być może dlatego, że wyglądałaś tak niewinnie, nie chciałem Cię krzywdzić, bo gdyby Calvin dowiedział się o twojej obecności w tamtej chwili by Cię zabił, a uwierz mi nie chciał bym tego – spojrzał na mnie z czułością.
-Dziękuję – splotłam nasze dłonie co wywołało u niego szeroki uśmiech – jeszcze jedno… Czemu chcesz spędzać ze mną czas? Jestem najzwyklejszą dziewczyną i nie mam nic takiego w sobie. I nie okłamujmy się… mógłbyś mieć każdą – spojrzałam na niego spod uniesionej brwi.
-Oj [T.I]… za cholere nie wiem coś ty ze mną zrobiła – zaśmiał się pod nosem.
-Nie rozumiem…
-Ja… się chyba zakochałem – stwierdził ze zdziwioną miną – zawsze było tak, że dziewczyny same do mnie leciały na jedną noc i do widzenia. A teraz? Nie mogę przestać o tobie myśleć, pragnę Cię jak nikogo innego, chcę po prostu z tobą być by cię uszczęśliwiać i codziennie się przy tobie budzić. Nie chcę tylko seksu i ponownego pożegnania jak to było z większością dziewczyn… ja chcę z tobą żyć [T.I]. Wiem, że znamy się bardzo krótko ale co ja poradzę? Jak czegoś chce to zawsze to zdobędę – uśmiechnął się niepewnie.
-Lou… to było uroczę – powiedziałam zgodnie z prawdą – jeszcze chyba nigdy nie usłyszałam czegoś bardziej pięknego – wtuliłam się do torsu bruneta.
-To było prosto z serca – powiedział z zachwytem – Boże, czy to było romantyczne? – spytał z udawanym strachem.
-Nie psuj chwili głuptasie i tak było.
-Aż niemożliwe!
-A jednak możliwe – spojrzałam w jego niebieskie oczy.
-Ok wierzę Ci – usłyszałam po czym namiętnie mnie pocałował – zaraz wracam – powiedział i wstał szybko z koca.
Natomiast ja rozmarzona i zakochana po uszy kontynuowałam podziwianie przyrody. Jednocześnie rozmyślałam jak to będzie dalej ze mną i Louis’em. Czy to wszystko nie dzieje się za szybko? Już mniej więcej się znamy ale na tyle by być ze sobą? Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
-Halo?
-[T.I] odkryłam coś strasznego – usłyszałam załamany głos Claudii.
-Co się dzieje? – spytałam z zaciśniętym gardłem.
-Znalazłam… - zaczęła z przerażeniem płakać.
-No mów co znalazłaś?!
-Znalazłam ciało Daniela…całe we krwi… w szafie…
Ta wiadomość nie mogła do mnie dotrzeć. Daniel, sympatyczny blondyn z piwnymi oczami, zakochany w Claudii … nie żyje. Nie miałam pojęcia co mam jej powiedzieć i do tego strach do Louis’a powrócił. Oni zabili człowieka – pomyślałam z lękiem. Czułam jak do moich oczu dobierają się gorzkie łzy nieszczęścia, oddech stał się nierówny w skrócie: bałam się.
-[T.I] powiedz coś – niecierpliwiła się przyjaciółka.
-Ja… to straszne, zaraz u Ciebie będę – powiedziałam stanowczo i po chwili jedna łza swobodnie spłynęła po moim policzku. Zaraz potem wrócił ucieszony i zadowolony Louis z szampanem i dwoma kieliszkami.
-Tak sobie pomyślałem…
-Nie, nie pomyślałeś – przerwałam mu – masz się do mnie nie zbliżać rozumiesz?
-Ale co się stało? – spytał podchodząc do mnie coraz bliżej.
-Z-zabiliście chłopaka mojej przyjaciółki i mojego przyjaciela i pytasz co się stało?! – krzyczałam przez załzawione oczy – Kiedy miałeś mi zamiar o tym powiedzieć? Kiedy już Ci się znudzę?
-[T.I] to nie tak – w jego oczach ujrzałam po raz pierwszy strach – proszę Cię daj mi to wytłumaczyć! Ja go nie zabiłem… Kocham Cię – delikatnie złapał mnie za ręce.
-Nie ważne kto go zabił Louis – puściłam delikatnie jego dłonie – masz z tym związek.
-Proszę Cię – wyszeptał ze łzami w oczach – porozmawiajmy.
-Żegnaj Louis, mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś innego, bo ja… - przerwałam szlochając – nie mogę być z tobą przykro mi – wymawiając najgorsze zdanie jakie padło z moich ust skierowałam się w stronę przystanku autobusowego.
_________________________________________________
Hej, a raczej dobry wieczór :P Siedze se właśnie w nocy na kompie i postanowiłam dodać imagina a co mi tam! :D I jak kochani? Podoba się? Chcecie następną część? Tym razem nie ma ultimatum co do komentarzy :) Jak się spodobało i chcesz znać dalsze losy wystarczy skomentować, a to naprawdę motywuję :) O właśnie! I śmiało można prosić o dedykacje :) Tylko piszcie z kim chcecie :)

10 komentarzy:

  1. dawaj trzecią część ;) zaciekawiło mnie to.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie O.O Uwielbiam cię <3 Kocham cię <3 Jakbym była chłopakiem, tobym za ciebie wyszła <3
    Zakochałam się dodatkowo w bad boyu Louisie *o*
    Czy można prosić o dedykację trzeciej części dla mnie? Prooooooooszę! :*
    NIECIERPLIWIE CZEKAM I CZEKAM I CZEKAM (ITD...) NA 3 CZĘŚĆ *^* // Ettie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha jest mi niezmiernie miło :) I masz gwarantowaną dedykację w 3 części :) Ps: Też kocham Louis'a <3

      Usuń
  3. Ten imagin aż ocieka zajebistością!! *-*
    Ja pierdziele jeśli nie będzie kolejnej części to cię znajdę i zmuszę siłą do napisania !! Xd
    Już się nie mogę doczekać nexta! :3

    my-world-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuz...!! On go zabił?! Proszę nie,bo,bo to Lou nooo...on nie zabija on zjada marchewki!!
    Zapraszam do mnie
    http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/07/rozdzia-9.html
    Czekam na nn :)
    Pozdrawiam Vicky :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam bad boya Louisa <3 Nie mogę się doczekać trzeciej części. Z Liamem mogę poprosić imagina?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bad Boy Louis wymiata ;) Czekam z niecierpliwością na trzecią część. Świetnie piszesz ;*

      Usuń
  6. o jezu to jest świetne! Miałam pełno emocji w sobie po prostu kocham ten stan ♥ Świetnie piszesz i nie moge sie doczekać nowego! ;*

    OdpowiedzUsuń