Z dedykacją dla : MissPotatoe
Oparłam się o zimną ścianę spiżarni i odetchnęłam z ulgą.
Zaraz potem usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi co oznaczało ich wyjście z domu.
Cały czas w głowie miałam obraz tajemniczego i seksownego Louis’a. Nie wiem
dlaczego miałam go pocałować. Dla zabawy?
Nie tracąc czasu powędrowałam na górę i zaczęłam się rozglądać po całym
mieszkaniu. Nie dość, że był jeszcze syf po imprezie, to nasi bandyci rozwalili
stolik to kawy i szkatułkę z biżuterią mamy Claudii. Opuszkami palców dotknęłam
framugi telewizora gdy nagle mi się przypomniało:
-Claudia gdzie jesteś?! Już ich nie ma! – krzyknęłam na cały
dom.
-Tu jestem… - powiedziała załamanym głosem przyjaciółka
wychodząc z łazienki.
-Całe szczęście, że nic Ci się nie stało – przytuliłam się
do niej najmocniej jak potrafiłam.
-Dobra bo jeszcze mnie udusisz! Ok [T.I], a teraz na
poważnie… rodzice mnie chyba zabiją – złapała się za głowę – chyba zacznę się
pakować…
-No dobra zrobiłaś imprezę pod nieobecność rodziców, ale…
raczej bandytów tu nie zapraszałaś nie?
-Zobacz jak mój dom wygląda! Rodzice wracają jutro i
jeszcze…mój boże szkatułka mamy…cholera.
-Może rozejrzymy się po mieszkaniu, czy czegoś jeszcze nie
ukradli – powiedziałam po czym zaczęłyśmy zwiady po willi.
***
Po 2 godzinach szukania i sprzątania rozmaitych rzeczy
stwierdziłyśmy, że zniknęła połowa biżuterii mamy Claudii, cenny chiński wazon
z porcelany i pieniądze z mniejszego sejfu. Dobrze, że nieodkryli tego
większego, bo tam nie kryją tylko pieniędzy – pomyślałam. Schodząc po schodach
na dół spostrzegłam Forbes skuloną na kanapie. Nic nie mówiąc oparłam głowę o
jej ramię i wpatrywałam się gdzieś w przestrzeń.
-Widziałaś któregoś z włamywaczy?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Bez żadnych skrupułów
odpowiedziałabym jej twierdząco, ale nie mogłam. Obraz Louis’a wywoływał u mnie
dreszcze… był taki przystojny, ale [T.I] wracaj na ziemię! On i jego banda
skrzywdzili twoją przyjaciółkę!
-Nie… - skłamałam. Jestem idiotką.
-Szkoda, trzeba tych skurwysynów złapać i to jak
najszybciej.
Kiwnęłam twierdząco
głową po czym skierowałam się w kierunku domu marząc o pachnącej pościeli i
miękkiej poduszce.
Około godziny 13 postanowiłam przejść się na targ w celu
zrobienia zakupów. Ubrałam się w miętowy sweterek, białe rurki i do tego czarne
vansy. Z lekkim makijażem na twarzy uznałam się za gotową do wyjścia i z
prędkością światła wyszłam z domu. Dzień był dość chłodny a ulice Londynu jak
zwykle zatłoczone pomimo burzliwej soboty. Na szczęście zakupy mogłam zrobić
swobodnie gdyż na targu nie było aż tak tłoczno. Nagle poczułam czyjś oddech na
szyi. Postać delikatnie objęła mnie w talii i przyciągnęła do siebie. Gdy
poznałam głos właściciela…zamarłam.
-Nie ładnie się tak spóźniać – wymruczał mi do ucha.
-Odczep się! – wyrwałam mu się z uścisku – czego ty ode mnie
chcesz? – spytałam przez zaciśnięte zęby.
-Chcę Ciebie – powiedział zbliżając się znowu na
niebezpieczną odległość – spodobałaś mi się i to bardzo. Tak trudno to
zrozumieć? – wzruszył ramionami jakby nigdy nic.
-Jaka szkoda, ale nie pasujemy do siebie, bo ja Ciebie nie
chcę – i tu skłamałam. Coś mnie do niego przyciągało, miał w sobie to coś. To
nic, że był wobec mnie nachalny i zbyt pewny siebie…spodobał mi się ale nie dam
mu wygrać. Po za tym… okradł moją przyjaciółkę.
-Chcesz, chcesz tylko nie powiesz tego na głos – powiedział
mierząc wzrokiem każdy centymetr mojego ciała.
-Nie dasz mi spokoju? – powiedziałam ze zrezygnowaną miną.
-Hmm….NIE – uśmiechnął się promiennie.
-Dlaczego mnie kryłeś? – spytałam zmieniając temat tej
durnej rozmowy, a raczej gry.
-Księżniczko pytania będziesz mogła zadawać, jak gdzieś ze
mną pójdziesz – wystawił dłoń ku mnie.
-Nie ufam Ci Louis – skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Zapamiętałaś moje imię – udawał rozmarzonego – to musi być
przeznaczenie.
-Jasne… - fuknęłam.
-Nie daj się prosić – spojrzał na mnie z przekonującym
wyrazem twarzy.
Podałam mu nie pewnie dłoń i uśmiechnęłam się lekko.
-Bardzo słuszna decyzja – powiedział po czym wsiedliśmy do
czarnego BMW.
***
Podróż zajęła nam jakieś dobre 40 minut. W trakcie jazdy
trochę się denerwowałam gdyż nie wiedziałam gdzie Louis mnie zawoził. To
naprawdę dziwne, ale zaczęłam mu ufać… To nic, że znamy się dopiero 2 dni i
zburzył połowę mieszkania mojej przyjaciółki… polubiłam go. Zastanawiało mnie
to najbardziej czemu on to zrobił? Czemu mnie śledzi, czemu mnie ukrył przed
tym mafiozą i po jaką cholerę chcę ze mną spędzać czas? Z taką urodą może mieć
każdą i owinąć ją sobie wokół palca. Nim się obejrzałam Louis zatrzymał
samochód i zaparkowaliśmy naprzeciwko jakiegoś domku letniskowego.
-Jesteśmy na miejscu – spojrzał na mnie swoimi niebieskimi
jak ocean tęczówkami.
Nic nie mówiąc wysiadłam z samochodu i skierowałam się w
stronę domku. Louis zaraz do mnie dołączył i jednym ruchem klucza otworzył
drzwi. Niepewnie weszłam do środka o
niemiałam. Duży salon z plazmowym telewizorem połączony był z bardzo nowoczesną
kuchnią. Ciepłe barwy ścian dodawały wnętrzu przyjemnego i bezpiecznego
klimatu. Jednym słowem: pięknie. Nie mogłam przestać się rozglądać, wszystko
było tak perfekcyjnie ułożone co tworzyło wielką całość. Niesamowite krajobrazy
zdobiły nie tylko ściany, ale także i okna. Uchyliłam delikatnie firankę i
własnym oczom nie mogłam uwierzyć: ogród jak z bajki z podestem do bodajże
wspólnego wypoczynku zdobiły piękne czerwone róże.
-Podoba się? – spytał z nadzieją.
-Czy mi się podoba? – spytałam niedowierzając – Louis tu
jest pięknie…
-Cieszę się kochanie – objął mnie od tyłu i usadowił swój
podbródek na moim ramieniu.
Nim się oboje obejrzeliśmy zawitał już u nas wieczór. Cały
dzień spędziliśmy na poznawaniu siebie i było naprawdę cudownie. Niby Louis
jest bandytą, a potrafi się zachować jak normalny i zabawny człowiek.
Żartowaliśmy, śmialiśmy się, smucili dosłownie wszystko. Czuję się jakbym
znalazła swoją drugą połówkę, której tak długo szukałam. Przy nim czułam się
zupełniej inaczej… czułam się wyjątkowo? Chyba mogę tak powiedzieć gdyż z nim
moje życie nabierało większego sensu…było po prostu…inaczej. Po jakimś czasie
wpadliśmy na pomysł by wyjść na dwór i popatrzeć w gwiazdy. Rozłożyliśmy beżowy
koc na nienaturalnie zielonej trawie i bez słów podziwialiśmy widoki matki
natury.
-Louis? – spytałam przerywając ciszę.
-Hm?
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie wtedy kryłeś? –
spytałam odwracając do niego głowę.
-Też sobie to pytanie zadaje – mówił cały czas wpatrując się
w niebo – być może dlatego, że wyglądałaś tak niewinnie, nie chciałem Cię
krzywdzić, bo gdyby Calvin dowiedział się o twojej obecności w tamtej chwili by
Cię zabił, a uwierz mi nie chciał bym tego – spojrzał na mnie z czułością.
-Dziękuję – splotłam nasze dłonie co wywołało u niego
szeroki uśmiech – jeszcze jedno… Czemu chcesz spędzać ze mną czas? Jestem
najzwyklejszą dziewczyną i nie mam nic takiego w sobie. I nie okłamujmy się…
mógłbyś mieć każdą – spojrzałam na niego spod uniesionej brwi.
-Oj [T.I]… za cholere nie wiem coś ty ze mną zrobiła –
zaśmiał się pod nosem.
-Nie rozumiem…
-Ja… się chyba zakochałem – stwierdził ze zdziwioną miną –
zawsze było tak, że dziewczyny same do mnie leciały na jedną noc i do widzenia.
A teraz? Nie mogę przestać o tobie myśleć, pragnę Cię jak nikogo innego, chcę
po prostu z tobą być by cię uszczęśliwiać i codziennie się przy tobie budzić.
Nie chcę tylko seksu i ponownego pożegnania jak to było z większością
dziewczyn… ja chcę z tobą żyć [T.I]. Wiem, że znamy się bardzo krótko ale co ja
poradzę? Jak czegoś chce to zawsze to zdobędę – uśmiechnął się niepewnie.
-Lou… to było uroczę – powiedziałam zgodnie z prawdą –
jeszcze chyba nigdy nie usłyszałam czegoś bardziej pięknego – wtuliłam się do
torsu bruneta.
-To było prosto z serca – powiedział z zachwytem – Boże, czy
to było romantyczne? – spytał z udawanym strachem.
-Nie psuj chwili głuptasie i tak było.
-Aż niemożliwe!
-A jednak możliwe – spojrzałam w jego niebieskie oczy.
-Ok wierzę Ci – usłyszałam po czym namiętnie mnie pocałował
– zaraz wracam – powiedział i wstał szybko z koca.
Natomiast ja rozmarzona i zakochana po uszy kontynuowałam
podziwianie przyrody. Jednocześnie rozmyślałam jak to będzie dalej ze mną i
Louis’em. Czy to wszystko nie dzieje się za szybko? Już mniej więcej się znamy
ale na tyle by być ze sobą? Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
-Halo?
-[T.I] odkryłam coś strasznego – usłyszałam załamany głos
Claudii.
-Co się dzieje? – spytałam z zaciśniętym gardłem.
-Znalazłam… - zaczęła z przerażeniem płakać.
-No mów co znalazłaś?!
-Znalazłam ciało Daniela…całe we krwi… w szafie…
Ta wiadomość nie mogła do mnie dotrzeć. Daniel, sympatyczny
blondyn z piwnymi oczami, zakochany w Claudii … nie żyje. Nie miałam pojęcia co
mam jej powiedzieć i do tego strach do Louis’a powrócił. Oni zabili człowieka –
pomyślałam z lękiem. Czułam jak do moich oczu dobierają się gorzkie łzy
nieszczęścia, oddech stał się nierówny w skrócie: bałam się.
-[T.I] powiedz coś – niecierpliwiła się przyjaciółka.
-Ja… to straszne, zaraz u Ciebie będę – powiedziałam
stanowczo i po chwili jedna łza swobodnie spłynęła po moim policzku. Zaraz
potem wrócił ucieszony i zadowolony Louis z szampanem i dwoma kieliszkami.
-Tak sobie pomyślałem…
-Nie, nie pomyślałeś – przerwałam mu – masz się do mnie nie
zbliżać rozumiesz?
-Ale co się stało? – spytał podchodząc do mnie coraz bliżej.
-Z-zabiliście chłopaka mojej przyjaciółki i mojego
przyjaciela i pytasz co się stało?! – krzyczałam przez załzawione oczy – Kiedy
miałeś mi zamiar o tym powiedzieć? Kiedy już Ci się znudzę?
-[T.I] to nie tak – w jego oczach ujrzałam po raz pierwszy
strach – proszę Cię daj mi to wytłumaczyć! Ja go nie zabiłem… Kocham Cię –
delikatnie złapał mnie za ręce.
-Nie ważne kto go zabił Louis – puściłam delikatnie jego
dłonie – masz z tym związek.
-Proszę Cię – wyszeptał ze łzami w oczach – porozmawiajmy.
-Żegnaj Louis, mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś
innego, bo ja… - przerwałam szlochając – nie mogę być z tobą przykro mi –
wymawiając najgorsze zdanie jakie padło z moich ust skierowałam się w stronę
przystanku autobusowego.
_________________________________________________
Hej, a raczej dobry wieczór :P Siedze se właśnie w nocy na kompie i postanowiłam dodać imagina a co mi tam! :D I jak kochani? Podoba się? Chcecie następną część? Tym razem nie ma ultimatum co do komentarzy :) Jak się spodobało i chcesz znać dalsze losy wystarczy skomentować, a to naprawdę motywuję :) O właśnie! I śmiało można prosić o dedykacje :) Tylko piszcie z kim chcecie :)
dawaj trzecią część ;) zaciekawiło mnie to.
OdpowiedzUsuńNo nie O.O Uwielbiam cię <3 Kocham cię <3 Jakbym była chłopakiem, tobym za ciebie wyszła <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się dodatkowo w bad boyu Louisie *o*
Czy można prosić o dedykację trzeciej części dla mnie? Prooooooooszę! :*
NIECIERPLIWIE CZEKAM I CZEKAM I CZEKAM (ITD...) NA 3 CZĘŚĆ *^* // Ettie.
Haha jest mi niezmiernie miło :) I masz gwarantowaną dedykację w 3 części :) Ps: Też kocham Louis'a <3
UsuńTen imagin aż ocieka zajebistością!! *-*
OdpowiedzUsuńJa pierdziele jeśli nie będzie kolejnej części to cię znajdę i zmuszę siłą do napisania !! Xd
Już się nie mogę doczekać nexta! :3
my-world-and-one-direction.blogspot.com
Boski , czekam na nn <3 :*
OdpowiedzUsuńJezuz...!! On go zabił?! Proszę nie,bo,bo to Lou nooo...on nie zabija on zjada marchewki!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/07/rozdzia-9.html
Czekam na nn :)
Pozdrawiam Vicky :)
Uwielbiam bad boya Louisa <3 Nie mogę się doczekać trzeciej części. Z Liamem mogę poprosić imagina?
OdpowiedzUsuńOczywiście :)
UsuńBad Boy Louis wymiata ;) Czekam z niecierpliwością na trzecią część. Świetnie piszesz ;*
Usuńo jezu to jest świetne! Miałam pełno emocji w sobie po prostu kocham ten stan ♥ Świetnie piszesz i nie moge sie doczekać nowego! ;*
OdpowiedzUsuń