wtorek, 16 lipca 2013

# 38 Harry cz. 4 ( tym razem juz serio zakonczenie ;) )





6 lat później…
Przez te ostatnie 6 lat nasz związek z Harrym przechodził wzloty i upadki, jednak, po pamiętnej nocy balu, już nigdy nie zerwaliśmy. To zadziwiające, że nawet po takim czasie Styles ciągle zaskakuje mnie czymś nowym. Czuję jakbyśmy poznawali się od nowa, każdego dnia. Właśnie szykuję się wyjścia. Harry zaprosił mnie to jednej z tych ekskluzywnych restauracji w Paryżu (trasa koncertowa po Europie). Krzątałam się po pokoju hotelowym na przemian robiąc się na bóstwo i spoglądając z wyczekiwaniem na zegarek. O 19:00 Harry miał wrócić ze spotkania z fanami. Naciągnęłam na siebie „małą czarną” i szpilki tego samego koloru. Szyję, uszy i przegub ręki przyozdabiał mi brylantowy komplet biżuterii, który dostałam od niego na 20 urodziny. Zerknęłam w lustro, żeby upewnić się czy makijaż i fryzura na pewno są idealne. Owym lustrze ujrzałam szczęśliwą 24-latkę. Byłam piękna. Nie mogłam w to uwierzyć, jeszcze kilka lat temu byłam zwykłą szarą myszką, potem kolorową nastolatką, a teraz elegancką, młodą kobietą. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Entrez! – (proszę wejść po francusku)  zawołałam.
- To ja. Gotowa? – do pokoju wszedł Harry, który nie wiem jakim cudem był w garniturze, chociaż wychodził w jeansach, t-shirt’cie i nie brał nic do przebrania. Obróciłam się do niego. – Wow, wyglądasz pięknie – powiedział z podziwem. Uśmiechnęłam się.
- Tobie też niczego nie brakuje – również się uśmiechnął. Po czym wyciągną ku mnie rękę.
- Możemy już iść? - spytał, po czym wyciągną ku mnie rękę.
- Już nie mogę się doczekać – odparłam i podałam mu dłoń.
***
Wysiedliśmy z zaparkowanej limuzyny i Harry poprowadził mnie ku restauracji. Od progu nasze uszy pieściły melodie wygrywane przez kilku młodych muzyków. Podeszliśmy do kontuaru.
- Proszę mi wskazać stolik zarezerwowany na nazwisko Styles – odezwał się uprzejmym tonem Harry.
- Naturalnie – odparł pracownik i poprowadził nas ku rzeczonemu stolikowi.
- Tu jest pięknie – zachwycałam się, patrząc na niesamowite freski zdobiące ściany. – Harry jesteś niesamowity, że to załatwiłeś – na te słowa uśmiechnął się i złapał moją dłoń.
-  Dla ciebie mógłbym góry przesuwać, jeśli tylko wywołałoby to uśmiech na twej piękne buzi – zarumieniłam się. W tym momencie podszedł do nas kelner i podał nam menu. Poczekał aż się zastanowimy, po czym zapytał:
- Co mogę podać?
- Ja poproszę owoce morza – zamówił Harry.
- A co będzie dla mademoiselle? – spojrzał na Harry’ego.
- Zaskocz mnie – powiedziałam do niego z uśmiechem.
- To niech będzie jeszcze creme brulee – kelner zanotował. – Twój ulubiony deser, czy się mylę?
- Nie, nie mylisz się – nie mogłam przestać się uśmiechać.
- Podać coś do picia?
- Może szampana – kelner zapisał i oddalił się do kuchni.
- Szampana? Czy to  jakaś specjalna okazja? – spytałam.
- Cóż… Można powiedzieć, że wszystko zależy od ciebie – odparła z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Na chwilę zapadła cisza, którą zaraz przerwał. – [T.I.] odkąd cię poznałem, wiedziałem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Przez te wszystkie lata zakochiwałem się w tobie na nowo i nadal to robię. Już nawet nie wyobrażam sobie życia bez ciebie lub z dala od ciebie. Kocham cię, [T.I.]. Chcę ci teraz zadać jedno pytanie, tylko jedno – wyszukał ręką coś w kieszeni marynarki, po czym podniósł się z krzesła i ukląkł na jedno kolano. – [T.I.], czy chcesz zostać moją żoną? – spytał, niepewnym głosem, otwierając pudełeczko z pierścionkiem. Poczułam, że do oczu napływają mi pojedyncze łzy, lecz nie te smutku, ale szczęścia. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam tak szczęśliwa.
- Tak, Harry. Wyjdę za ciebie – powiedziałam przez łzy.
- Naprawdę? – spytał z mieszaniną radości i niedowierzania. Na palec serdeczny wsunął mi najpiękniejszy pierścionek jaki w życiu widziałam.
- Miało być tylko jedno pytanie – stwierdziłam ze śmiechem, on również się zaśmiał. Przytulił mnie i pocałował. Nie zwracałam uwagi na wpatrujących się w nas ludzi, nie słyszałam ich oklasków. Byliśmy tylko ja i Harry.
***
Wróciliśmy do hotelu. Harry już miał otworzyć drzwi pokoju, gdy zza sąsiednich wybiegła czwórka rozwrzeszczanych chłopaków. One Direction. Nagle na chwlię ich krzyki i śmiech ucichały, a  Liam spytał śmiertelnie poważnym szeptem zaszyfrowaną wiadomość.
- Obiekt A zaakceptował prośbę obiektu B i przyjął rzeczony obiekt C?
- Misja wykonana – odparłam za niego i pokazałam rękę z pierścionkiem. Znowu rozbrzmiały się niepohamowane salwy śmiechu i okrzyki radości. Chłopcy ściskali na przemian Harry’ego i mnie.
- Jak się czuje przyszła pani Styles? – spytał Liam, gdy udało mu się do mnie przedostać.
- Genialnie – odparłam i zachichotałam. Byliśmy tak głośno, że po chwili zza rogu wysunął się jakiś pracownik hotelu i musiał nas uciszyć. Gdy zniknął w windzie, znowu rozbrzmiał śmiech i odgłosy radości.
- Co w na to, żeby przenieść się do pokoju zanim ktoś wezwie policje za „zakłócanie ciszy nocnej” ? – zaproponował Niall.
- W sumie racja – przytaknął Harry i zabrał się do otwierania drzwi. W tym samym czasie Liam szturchnął łokciem Zayna i wymienili rozbawione spojrzenia. Nie miałam pojęcia o co im chodzi, dopóki nie przekroczyłam progu pokoju. Całe pomieszczenie było obwieszone różnokolorowymi balonami i serpentynami, a pod sufitem wisiał wielki i niezwykle długi napis „Powodzenia na nowej drodze życia, tak wiemy, że to się mówi dopiero po ślubie, ale nie było innych napisów :) PS Ja, tzn. Liam założyłem się z tymi osłami, że nie założysz białej sukienki. Proszę, jeśli choć trochę ci na mnie zależy, to nie dopuść, żeby wygrali zakład. Plissss!”. Nie wiem jak oni to zmieścili.
- Wow! – zdziwiłam się. Spojrzałam na chłopaków. – 2 sprawy. Pierwsza, jakim cudem udało wam się tu dostać bez kart otwierającej te drzwi? A druga, Liam coś ty znowu wywinął? – i znowu śmiech.
- Uwierz mi, moja droga [T.I.], że nie chcesz wiedzieć – odezwał się równie zdziwiony Harry.
- Spokojnie, Hazza. Możemy to wytłumaczyć – powiedział Louis. – Przecież „pożyczenie” od personelu kartu otwierającej wszystkie drzwi w hotelu, to przecież nie zbrodnia – dodał, wzruszając ramionami z łobuzerskim uśmiechem.
- Proszę, powiedźcie, że nie ukradliście tej karty – wydałam z siebie zduszony szept.
- Oj, przecież oddamy – zapewnił Zayn.
- Myślałam, że zainteresuje cię to, jak tego dokonaliśmy – rzekł z dumnym uśmiechem Niall.
- A to swoją drogą – odparł Harry.
- Wiesz… Jeśli zrobi się odpowiednie zamieszanie… - zaczął Liam.
- … np. takie jak rozgrzeszane fanki… - przemówił Niall. – Uwierz mi to jest żywioł – dodał widząc moja minę.
- Oczywiście musieliśmy być w przebraniu. Ja byłem Supermanem, Zayn Batmanem, Liam Spidermanem, a dla Nialla zabrakło kostiumu super bohatera, więc był zamaskowaną pastereczka Mary – wtrącił Louis.
-  Recepcjonista może w zamieszaniu zostawić kartę na wierzchu… - odezwał się Zayn.
- … to ktoś życzliwy ją znajduje i… - powiedział Lou.
- … robi niespodziankę swojemu kumplowi i siorce – znowu odezwał się Liam. Po usłyszeniu tej historii, oniemiałam. Cała czwórka uśmiechała się teraz jak niewiniątka.
- Chłopaki, to było… GENIALNE! – zawołał Harry i znowu rozległy się podniecone okrzyki. – A wracając do Liama… Co znowu odwaliłeś, ze nam o tym nabazgrałeś na transparencie? – spytał, patrząc na mojego brata z pod podniesionej brwi.
- Ehm… No wiesz… - zaczął.
- Skoro Payne nie może się wysłowić, to ja powiem – odezwał się Lou. – Liama trochę poniosło.
- Co znaczy, że go „trochę poniosło”? – spytałam, myśląc w co on znowu się wpakował.
- Twój brachom stwierdził, że zna cie na tyle dobrze, iż jest pewien, że na ślub nie założyłabyś klasycznej, białej kiecki. Był taki pewien, że złożyliśmy się i jeśli nie włożysz sukienki innego koloru, to Liam przyjdzie na ślub w kostiumie różowego króliczka – wyjaśnił Louis, szczerząc triumfalnie zęby. – Ale potem, kiedy do niego już dotarło, że pomylił cię z kuzynką Rose, było już za późno. Nie daliśmy mu się wycofać – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Liam, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale nigdy przedtem biała sukienka nie wydawała mi się taka pociągająca – powiedziałam, uśmiechając się przebiegle do brat.
- Ale się wkopałeś, stary – oznajmił Zayn.
- Oj, nawet nie wiesz jak bardzo –  powtórzyłam, a Liam jęknął.    

                                                                                           mrs Payne

_______________________________________________________________________

Hej! I jak wam się podobało? Mam dla was gorącą prośbę, a mianowicie : niektórzy pewnie wiedzą, że prowadzę jeszcze jednego bloga, ale, że dopiero zaczynamy ma on mało odsłon... Więc chciałabym, żebyście, gdy już odpalacie komputer i wchodzicie na imaginy, to żebyście znaleźli minutkę, żeby i na tą stronkę wejść :)

http://kronikizakrecenia.blogspot.com/

jesteśmy też na fb :)

https://www.facebook.com/KronikiZakrecenia?ref=hl

zajrzycie?? :*

5 komentarzy:

  1. Hahah...Chciałabym zobaczyć Niallera w tym przebraniu :)
    i Liama też mhmm...^^
    Wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha niesamowity *-* Ja też chce takie oświadczyny niby nic takiego lecz cudownie *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaha! Nie mogę !!!!! Dobre....... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww GENIALNE i ZABAWNE jednocześnie!
    Brawo! Świetna robota :**
    Kolejny suuuuper imagin ;)

    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com --> zapraszam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wooooohoooo *.*
    Fantasztyczny <3
    Kochaaaaam <3

    OdpowiedzUsuń