
To był chłodny, zimowy poranek. Obudziłam się, powitało mnie
stukanie deszczu o szybę w moim oknie. Spojrzałam na zegarek. 8:40. Spanikowana,
ze spóźnię się na lekcję z nauczycielem-piłą-biologii, jak burza wypadłam z
łóżka. Tego dnia pobiłam chyba rekord Guinnessa w myciu się na czas. Taa, każdy
ma jakieś osiągnięcia. Gdy już się ubrałam, tz. można powiedzieć, że się
ubrałam, bo jak się potem okazało… jeansy i różowa bluza od piżamy z kotkiem,
którą zapomniałam ściągnąć, nie są dobrym połączeniem, wyszłam pospiesznie z
domu. Całą drogę na przystanek autobusowy biegłam, a ponieważ autobus podjechał
na przystanek, a ja tam jeszcze nie dotarłam, przyspieszyłam i coś tak czuję,
że pobiłam rekord Usaina Bolta. Niechcący potrąciłam jakiegoś przystojnego
blondyna o niebieskich oczach. W normalnych okolicznościach chciałabym go
bliżej poznać, ale perspektywa gościa od biologii strzelającego we mnie
pytaniami jak z karabinu (karna odpowiedź) zniechęciła mnie do tego.
- Przepraszam – rzuciłam w stronę nieznajomego chłopaka i
pospiesznie wsiadłam do autobusu.
- Ej, zaczekaj! – zawołał za mną, ale w tym momencie drzwi
autobusu się zamknęły, a ja nie miałam czasu sprawdzać, czego ode mnie chce.
O dziwo nie spóźniłam się do szkoły, ale gdy przed lekcją
znalazłam chwilę, żeby wpaść do szkolnego sklepiku uświadomiłam sobie jedną
rzecz…
- Zgubiłam portfel!
Caroline, wdziałaś go? Plisss, powiedz, że tak! – zwróciłam się
spanikowana do przyjaciółki.
- Uspokój się. Gdzie ostatni raz go wdziałaś? – powiedział
spokojnie i rzeczowo.
- W mojej rano w mojej kieszeni, ale to nam chyba nie
pomoże…
- Nie martw się na pewno go znajdziemy – pocieszyła mnie. Po
chwili zadzwonił dzwonek i razem z Caroline ruszyłyśmy jak na ścięcie w stronę
klasy od biologii.
***
Po powrocie do domu postanowiłam przetrząsnąć swoje rzeczy,
w nadziei, że może jest gdzieś tu. Przekopywanie się przez stertę ciuchów
leżących na podłodze, przerwał telefon. Spojrzałam na wyświetlacz mojej
komórki. Numer nieznany.
- Halo? Kto mówi? – spytałam, gdy odebrałam.
- Cześć – odezwał się męski głos w telefonie – Nazywam się
Niall i my się jeszcze nie znamy, tzn. to na mnie wpadłaś dziś rano – zaśmiał
się.
- Oj, jeszcze raz przepraszam… Chwila, skąd masz mój numer?
– spytałam podejrzliwie.
- No właśnie dlatego dzwonię. Kiedy biegłaś do autobusu, z
kieszeni kurtki wypadł ci portfel. Wołałem cię, chciałem podbiec, ale ty już
odjechałaś, więc... no ten tego – zmieszał się – pozwoliłem sobie zajrzeć, w
nadziei, że znajdę tam coś co pozwoli mi cię znaleźć i … okazało się, że
zostawiłaś tam karteczkę z numerem telefonu.
- No tak… Nigdy nie mogę go zapamiętać, wiec zapisuje na
karteczkach.
- Możemy się spotkać jutro po południu? Chciałbym ci go
oddać – jego głos był tak melodyjny, że niemal zapomniałam, po co Naill do mnie
zadzwonił.
- Jasne, gdzie? – nie przywykłam do spotkań z nieznajomymi,
ale to była ważna sprawa.
- Myślałem o „Europe cafe”, tej kawiarni na rogu Camp
Street. Pasuje ci 16:00? –
zaproponował.
- Mi pasuje. To do zobaczenia… Niall – powiedziawszy to
rozłączyłam się, nie mogąc już myśleć o niczym innym niż spotkaniu z nowo
poznanym, przystojnym blondynem, chociaż nawet
nie pamiętałam dokładnie jego
twarzy.
***
Spojrzałam na zegarek, była 15:20, a to oznaczało, że za 40
min miałam się spotkać z Niallem. Postanowiłam się już przygotowywać powoli do
wyjścia. Stary, poczciwy dres, w którym
uwielbiałam chodzić po domu, kiedy niegdzie nie musiałam wychodzić, zmieniłam
na jasnozieloną bluzkę i czarne jeansy , a kapcie z króliczkami na ulubione botki
na niewysokim obcasie. Włosy związałam w długi do pas warkocz. Gdy skończyłam
się szykować, okazało się, że jeśli zaraz nie wyjdę z domu to się spóźnię, a
tego bym nie chciała. Włożyłam na siebie gruby płaszcz i wyszłam. W głowie
tworzyły mi się najróżniejsze scenariusze naszego spotkania. Ja i Niall
zaprzyjaźniamy się… Ja i Niall zakochujemy się w sobie i kilaka lat później
oświadcza mi się na Bahamach … Ja i Niall zaczynamy chodzić, a koleżankom
szczena opada na nasz widok… Ja i Niall razem ratujemy świat jako Kobieta-kot i
Superman – nie no, chyba przesadziłam z komiksami Marvela w dzieciństwie –
uświadomiłam sobie, uśmiechając się pod nosem na myśl o tej ostatniej scenie. W
końcu dotarłam do owej kawiarni i rozglądając się po sali, zauważyłam Nialla
siedzącego przy stoliku pod ścianą. Obok niego leżał bukiet czerwonych róż.
Podeszłam do niego, a on gdy mnie dostrzegł, wstał z miejsca i powitał mnie
uśmiechem, który zaraz odwzajemniłam.
- Cześć – przywitałam się.
- Witaj – powitał mnie, wręczając mi bukiet – To dla ciebie.
Fajnie, że przyszłaś.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Jedynym chłopakiem, który
wręczył mi kwiaty był Justin Timberlake, ale ponieważ to było w śnie więc się
chyba nie liczy…
- Dziękuję, z jakiej to okazji? – spytałam patrząc na niego
badawczo, ale on się tylko uśmiechał.
- No wiesz… Chciałem sprawić ci przyjemność – przeczesał
nerwowo dłonią włosy. – Od chwili kiedy cię zobaczyłem na tym przystanku, nie
mogłem przestać o tobie myśleć. Gdyby nie to, że się tak spieszyłaś, pewnie
zagadałbym – poczułam jak płoną mi policzki . – Nadal nie wiem jak się nazywasz
– popatrzył tymi swoimi niebieskimi oczami i poczułam się tak jakbym nie miała
języka w buzi.
- [T.I.] – powiedziałam.
- Piękne imię , tak jak jego właścicielka – wskazał na kawiarnianą
kanapę przy stoliku – usiądziesz?
- Tak, jasne – rozpięłam płaszcz, było tu o wiele cieplej
niż na dworze. – Portfel… - zaczęłam, bo dopiero sobie o nim przypomniałam.
- Ah, no tak. Zupełnie zapomniałem o nim, mówił ci ktoś, że
można się zatracić w twoich oczach? – uśmiechnął się do niej jak amant z
latynoskich filmów. Z kieszeni skórzanej kurtki wyciągnął mały, czarny portfel,
mój portfel. Podał mi go – Proszę, oddaję zgubę. Następnym razem lepiej go
pilnuj, bo możesz nie mieć tyle szczęścia i po raz drugi niezwykle słodki
blondyn o cudnych oczach nie zadzwoni do ciebie i nie spróbuje zaprosić cię na
randkę na następną sobotę.
- Nie zaprosiłeś mnie na randkę… - spojrzałam na niego z pod
uniesionej brwi. Niall był zniewalający.
- Teraz zapraszam – sięgnął dłonią po moją dłoń i spojrzał
mi w oczy – Umówisz się ze mną?
- Dlaczego nie? Na pewno będziemy się świetnie bawić – na te
słowa Niall uśmiechną się jeszcze szerzej, widać było, że tryska radością.
_________________________________________
JAK BĘDZIE 10 KOMENTARZY , WSTAWIE NEXTA :0
mrs
Payne
Ja też chce tak! Nie musi być to Niall może być jakiś uroczy blondyn, ale też chce tak! lecz.... ja nie nosze portela. Świetny
OdpowiedzUsuńAwww. Jakie to urocze. Boski. Czekam na nn<3 :****
OdpowiedzUsuńSłodko :** Świetna część, dopiero dodałaś a ja już nie mogę doczekać się nn, masz talent !
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie, gdzie na razie są sami bohaterowie.
http://ourxxmoments.blogspot.com/
Neeext! Kocham to! czemu to musi być w 2 częściach??
OdpowiedzUsuńdobratam, czekam na next!
Julaa
Chcemy nexta!
OdpowiedzUsuńNEXT
OdpowiedzUsuńCIĄG DALSZY CHCEMY!!!
OdpowiedzUsuńNEEEEEEEEEEEEEEEXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXT
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńJej 10 kom :D i ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńNikuś to bardzo miłe z twojej strony, ale to spam! :* Hah aż mi humor poprawiłaś :P No nie wiem co powie na to Miranda xd / xoxo Kath
UsuńMiranda się ucieszy :0
OdpowiedzUsuń