niedziela, 9 czerwca 2013

# 14.Liam



Gdy go poznałam, jeszcze nie specjalnie kojarzyłam One Direction. Ten dzień całkowicie zmienił moje życie, a zaczęło się to tak:

Było lato, wieczór. Właśnie  szykowałam się na koncert Bon Jovi, na który szłam z moim chłopakiem Fredem. Nałożyłam na siebie koszulkę z logo zespołu i ulubione jeansy rurki. Usłyszałam dźwięk klaksonu samochodowego – przyjechał Fred. Zamknęłam za sobą drzwi i zbiegłam do niego po schodach. W aucie panowała napięta atmosfera, więc odetchnęłam z ulgą, gdy dotarliśmy na miejsce. Bon Jovi jeszcze nie wyszli na scenę, ale było bardzo głośno. Fred rozglądał się nerwowo, ale nie pytałam o co chodzi.

- Pójdę po coś do picia – oznajmił i zniknął w tłumie. Zostałam sama. Gdy Bon Jovi wyszli na scenę, usłyszałam za swoimi plecami:

- Super muza, nie? – odezwał męski głos.

- Fred? – spytałam, ale gdy się obróciłam ujrzałam wysokiego, ciemnowłosego chłopaka, o pięknych brązowych oczach i cudnym uśmiechu.

- Nie, jestem Liam, a ty? – powiedział, po czym ja również się przedstawiłam.

- Co taka fajna dziewczyna robi tu sama? – znowu się uśmiechnął, poczułam jak  pod jego wpływem  uginają mi się kolana, a policzki oblewa rumieniec.

- Nie jestem sama. Przyszłam tu z moim chłopakiem.

- Masz na myśli jego? – spytał wskazując  gdzieś w stronę drzew. Powiodłam oczami za jego spojrzeniem i … zamarłam. Zobaczyłam Freda obściskującego się z jakąś blondynką. Czułam jak wzbiera we mnie wściekłość, ale obiecałam sobie w duchu, że nie dam sobie zepsuć koncertu, na który czekałam pół roku.

- Zmieniam status na „wolna” – powiedziałam starając obrócić to wszystko w żart, a Liam się roześmiał.  

- Może nie zmieniaj go tak szybko. Kto wie, może zaraz znowu będziesz zajęta – puścił do mnie oczko.

- Może… A ty jesteś tu sam? – będąc z nim, nie mogłam przestać się uśmiechać.

- Już nie – powiedział, łapiąc mnie delikatnie za rękę. Gdy Bon Jovi zaczęli grać „Welcome to wherever you are” zawołałam – To mój ulubiony kawałek.

- No popatrz, mój też. Zobacz jacy jesteśmy podobni. Może nawet stworzeni dla ciebie – jego oczy iskrzyły radością.

- Też tak myślę – gdy to powiedziałam, Liam przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował. Zaskoczyłam sama siebie, zwykle nie zakochuję się tak szybko i nie całuje z chłopakiem dopiero co poznanym, ale miałam wrażenie, że znamy się od zawsze. Był taki prawdziwy, szczery. W ty momencie pojawił się Fred, był wściekły.

- Co ty wyprawiasz?! – krzyknął do Liama – Zapomniałaś kto jest twoim chłopakiem? – zwrócił się do mnie.

- Stary, wyluzuj. Spływaj do tej swojej blondyny. Widziałem niedaleko studzienkę kanalizacyjną. W sam raz się nada – na te słowa Fred rzucił się na Liama. Ku mojemy zaskoczeniu zaraz pojawił się ochroniarz i go odciągnął, mówiąc:

-  Sytuacja opanowana, panie Payne.

- Dzięki, Jeffrey – odparł i goryl zniknął mi z oczy.

- Ty go znasz? Kto to był? – pytałam.

- Jeffrey – odpowiedział, wzruszając ramionami.

- To znaczy?

- Ochroniarz – uśmiechnął się.

- Tyle zauważyłam

- To dlaczego pytasz? – na te słowa wywróciłam teatralnie oczami.

- Bo nie do każdego ochroniarz zwraca się per „ panie Payne”. Wynająłeś go? – dociekałam.

- Nie ja, wytwórnia – mówił o tym w tak oczywisty sposób, jakby to nie było niczym dziwnym, że ma prywatnego ochroniarza.

- Jesteś celebrytą czy coś? – nie dowiedziałam.

- Raczej czy coś. Śpiewam w zespole One Direction, kojarzysz?  - widząc, że nazwa nie wiele mi mówi, Liam zaśpiewał refren jednego z ich kawałków. Sprawiało mu to frajdę.

- Czekaj… Znam to! Ciągle leci na MTV. Chwila… to do was wzdychają nastolatki z całego świata? Jesteś gwiazdą! – uświadomiłam sobie, że nie wiem jak zachować się w towarzystwie kogoś znanego na cały świat. Liam od razu to wyczuł i powiedział:

- Oj daj spokój – machnął lekceważąco ręką, jakby to, że jest sławny nie było czymś nadzwyczajnym.- Tak swobodnie nam się rozmawiało. A tak poza tym  gwiazda to jest polarna, a ja jestem Liam. Po prostu Liam, dopuszczalną formą jest jeszcze : „mój chłopaku”, „kochanie”,  jak lubisz – objął mnie ramieniem – Jest jeszcze „Liam cudo Payne” – wyszczerzył zęby w uśmiech.

- Nie pochlebiaj sobie panie „Liam cudo Payne” – oboje się roześmialiśmy. To był początek pięknej miłości, która trwała i trwała. Kilka lat później pobraliśmy się, a Harry, Louis, Zayn i Niall byli naszymi świadkami. Oczywiście nie przegapili okazji do wygłupów. A mianowicie przed pojawieniem sie księdza, na podest weszli Niall w sukni ślubnej z welonem, Louis w garniturze z napisem „pan młody”, Zayn w sułtannie udawał, że ogłasza ich mężem i żoną, a Harry wymachiwał transparentem z napisem : „Zostaw Liama, fałszuje pod prysznicem”. Uwielbiam tych chłopaków.
                                                       
                                                                            mrs Payne

6 komentarzy:

  1. Owww cudne.
    Najlepsze było: ,,Zostaw Liama, fałszuje pod prysznicem."
    Uwielbiam ! ♥
    Jestem waszą fanką, a wasze pomysły wymiatają.
    Coś czuje, ze jeszcze nie raz mnie zaskoczycie ;D
    Pozdrawiam Bella♥
    _______________________________
    Zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesze się, że się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudooooo <3

    Zapraszam do mnie : http://so-many-dreams-one-direction.blogspot.com/

    @NikaDirectioner

    OdpowiedzUsuń
  4. Koocham tego bloga !
    Imagin o Liamie niesamowity, słodki i wgl :3

    Nie wiem co napisać , po prostu masz talent !
    Zapraszam :

    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bon Jovi <3 Świetny *-* Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń