-Jagoda!- krzyknęłam wchodząc do
domu.
Nikt nie odpowiadał. Zdjęłam
wszystkie niepotrzebne rzeczy zostając w ulubionym łososiowym
swetrze i jasnych dżinsach. Przeszłam dom w poszukiwaniu siostry.
Minęłam kuchnię, salon i nasze sypialnie, w końcu dochodząc do
łazienki. Zapukałam, nic. Ciekawe gdzie szlaja się moja
siostrzyczka. Chciałam się wykąpać po całym dniu studiów
weterynaryjnych. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka.
Chwiejnym krokiem przeszłam przez łazienkę zwracając uwagę na
trampki leżące na podłodze. Podniosłam wzrok i odwróciłam się
w stronę wanny. Zamarłam. Moja siostra leżała z zakrwawioną
ręką. Wody nie było dużo, ale i tak nabrała kolor czerwony. W
dłoni trzymała zdjęcie. Chwyciłam je.
Była w ciąży?! Czemu nic mi nie
powiedziała? - pomyślałam. Nie docierało do mnie, że mogę już
nigdy z nią nie porozmawiać.
Przewróciłam wynik badania na drugą
stronę. Napisała tam ,,Kocham cię Michael!,, Czemu akurat to?
Zbliżyłam rękę do tętnicy. Nie ma pulsu.
Poczułam okropny ból brzucha, aż się
skuliłam. Wybiegłam z pomieszczenia, przebiegłam cały korytarz i
z głośnym impetem wylądowałam na zewnątrz. Nie zamykając drzwi
sprintem skierowałam się w stronę parku. Usiadłam na najbliższej
ławce. Przyciągnęłam kolana do piersi i położyłam na nich
głowę. Dopiero teraz łzy spływały po moich policzkach. Nie
czułam zimna, ani bólu brzucha. Płakałam przypominając sobie ten
okropny widok.
Otworzyłam leniwie oczy. Ujrzałam
biały sufit. Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Leżałam na
niebieskim łóżku. Usłyszałam hałas dochodzący zza drzwi.
Wstałam i otworzyłam je. Powoli ruszyłam przez korytarz.
Zobaczyłam lodówkę, więc domyśliłam się, że to kuchnia.
Podeszłam bliżej i moim oczom ukazał się wysoki, szczupły
brunet. Przez chwilę przyglądałam się mu, ale w końcu zrobiłam
parę kroków naprzód. Musiał mnie usłyszeć , bo się odwrócił.
-Cześć.. -powiedział i spojrzał mi
w oczy.
-Yyy.. Cześć? Co ja tu robię?-
zapytałam lekko speszona i zdenerwowana.
-Spałaś na ławce w parku w samym
swetrze i dżinsach. Zabrałem cię do domu...- ciągnął, ale mu
przerwałam.
-Co ty sobie myślisz?! Nie znamy się!
Czemu to zrobiłeś?!- wrzasnęłam na niego.
-Zamarzłabyś tam! Nikt by się tobą
nie zainteresował! Uratowałem ci życie!- też na mnie krzyknął.
-A może chciałam umrzeć? Pomyślałeś
o tym?- powiedziałam trochę spokojniej i wybiegłam z domu z
płaczem.
-Ej, poczekaj!- krzyknął i wybiegł
za mną. Złapał mnie za łokieć i przyciągnął do siebie.
Wyrywałam się i biłam go w pierś, ale po chwili nie miałam już
sił, więc przestałam, a on mnie przytulił. Wtuliłam głowę w
jego ramię i płakałam dalej.-Powiesz mi jak się nazywasz?-
zapytał.
-[T.I.]..-szepnęłam niepewnie patrząc
mu w oczy, które mają kolor czekolady.
-A więc [T.I.], opowiesz mi wszystko w
moim domu?-zapytał łapiąc mnie za dłonie lekko odpychając.
-Spróbuję..- powiedziałam niepewnie
i poszłam za nim do środka.
-Idź do salonu, zaraz przyjdę.
Zrobiłam jak kazał. Długo na niego
nie czekałam. Usiadł koło mnie i podał mi kubek ciepłego kakaa.
-Zamieniam się w słuch. Opowiedz
wszystko od początku- powiedział z uśmiechem.
-No dobrze- powiedziałam po chwili.-
Dwa lata temu przeniosłam się z siostrą z Polski do Londynu, by
studiować. Nasi rodzice zostali w kraju, więc tutaj mam tylko ją,
a dziś ona...-zwiesiłam głowę i poczułam, że po policzkach
spływają mi łzy. Nie chciałam, by to oglądał, więc zakryłam
dłońmi twarz.
-Ej, nie płacz- powiedział
przytulając mnie.
-Przepraszam.. Muszę już iść-
wstałam, a on złapał mnie za nadgarstek.
-Odprowadzę cię- powiedział i
poszedł do wieszaka po dwie kurtki.- Ubierz ją.
-Dzięki- ubrałam kurtkę i wyszliśmy
na zewnątrz.
Przez całą drogę było cicho. Szłam
z nieprzytomnym wzrokiem, wpatrując się w ziemię.
-To twój dom?-zapytał nagle, a ja
podniosłam wzrok.
-Tak..- podbiegłam bliżej. Przed moim
domem stała karetka i policja. Zrobiłam wielkie oczy i weszłam do
środka. Zobaczyłam medyków, którzy wychodzili z domu. Czyli moja
siostra..
-Proszę stąd wyjść- powiedział
policjant.
-Mieszkam tu- nie wiem czy zrozumiał,
bo szłam do łazienki, skupiając się tylko na tym.
-Słucham?- zapytał, ale ja mu nie
odpowiedziałam.
-Mieszka tu- usłyszałam głos
chłopaka.
-Pani to [T.I.]? Niech pani się
zatrzyma! Aresztować ją! - krzyknął, a ja wiedząc co się dzieje
ruszyłam biegiem do łazienki. Ciało mojej kochanej siostry leżało
na podłodze. Lekarze ją reanimowali. Uklęknęłam i przytuliłam
się do niej. Policjanci odciągali mnie od niej, ale jestem
zawzięta. Dwóch silnych facetów nie dało rady takiej małej
osóbce jak ja.
-Mogę z nią porozmawiać?- usłyszałam
znajomy głos.
-Nie widzi pan.. - zaczął policjant ,
ale mu przerwano.
-A czy pan nie widzi, że ona jest w
szoku? Nie podda wam się. Porozmawiam z nią- powiedział zawzięcie,
a oni wyszli i zamknęli drzwi. Podszedł bliżej i usiadł obok mnie
na podłodze.-Co się stało [T.I.]?
-Moja siostra.. Ja weszłam do domu i
zobaczyłam ją.. A potem wybiegłam.. - mamrotałam, ale chyba mnie
nie rozumiał. Przytulił mnie tylko i szepnął do ucha:
-Będzie dobrze. Jestem przy tobie,
słyszysz?- wytarł moje łzy i spojrzał mi czule w oczy.
-Nie zostawię jej tu!- krzyknęłam i
przytuliłam się do siostry. Była zimna i dziwnie spokojna.
-Chodź [T.I.]. Musisz iść. Pójdę z
tobą- powiedział czule i przyciągnął mnie do siebie. Pokiwałam
głową, a on pomógł mi wstać. Wyszliśmy z pomieszczenia.
Policjanci podeszli do nas i chcieli mnie aresztować, ale on nie
pozwolił. Sam prowadził mnie do radiowozu. Ktoś otworzył drzwi, a
ja wsiadłam. Chcieli zamknąć drzwi, ale ja złapałam chłopaka za
dłoń.
-Nie zostawiaj mnie- szepnęłam z
łzami w oczach.
-Spokojnie, zaraz do ciebie przyjdę.
Porozmawiam tylko z nimi- zamknął drzwi i odwrócił się do
policjantów.-Jadę z nią- powiedział do nich.
-Nie ma mowy- zbulwersował się jeden
z nich.
-Wiecie jak się nazywam? Zayn Malik-
nie widziałam jego twarzy, ale pewnie teraz się do nich uśmiechnął.
-Twój ojciec to ..
-Tak, więc jeżeli nie chcecie stracić
pracy, radziłbym mi pozwolić. Beze mnie i tak nic wam nie powie.
-Dobrze, ale ty rozmawiasz ze swoim
ojcem- powiedział grubszy oficer, podszedł bliżej auta i wsiadł
na miejsce pasażera. Drugi usiadł za kierownicą, a brunet
przysiadł się do mnie. Oplótł mnie ramieniem i mocno przytulił.
Wtuliłam głowę w jego kurtkę.
-Jesteśmy na miejscu- usłyszałam i
poczułam, że samochód się zatrzymał. Zayn pomógł mi wysiąść
i czekaliśmy, aż tamci wysiądą i zaprowadzą nas do budynku.
-Czemu to robisz?- zapytałam cicho
chłopaka.
-Chcę ci pomóc, a w policji nam
znajomości- uśmiechnął się i spojrzał na mnie czekoladowymi
oczami, które wyrażały spokój i zaangażowanie.
Policjanci zaprowadzili nas do budynku.
Dość długo szliśmy, aż w końcu zatrzymali się przy
pojedynczych drzwiach.
-I tu wasze drogi się rozchodzą-
powiedział grubszy policjant.
-Wiem, pójdę porozmawiać z ojcem.
Niedługo przyjdę- powiedział i pocałował mnie w czoło. Gdy
odszedł, cały spokój ze mnie uleciał. Kazali mi usiąść na
krześle za stolikiem.
ZaynLoveForever
_________________________________________________________
5 komentarzy i NEXT ! :)
_________________________________________________________
5 komentarzy i NEXT ! :)
Dawaj szybko ciąg dalszy. Niesamowity? Hmmm. NIE! Niesamowity to mało powiedziane. Nawet nie mam omysłu jak to nipisać więc efbtghau8whlartgt
OdpowiedzUsuńWowcia jest super :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :***
Jestem ciekawa co wydarzy się dalej...
Nie rozumiem dlaczego chcieli mnie aresztować, przecież to nie ja ją zabiłam xdxd
Jestem pewna, że w najbliższej części wszystko się wyjaśni ;)
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
OMG. Boski. Zayn jest taki opiekuńczy. czekam na nn < 3:***
OdpowiedzUsuńTo jest takie tragiczne, jednak chce poznac dalsza czesc tu i teraz! :)
OdpowiedzUsuńSwietny poczatek imagina. <3
OdpowiedzUsuńOww... No nieźle. Lubię to...
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje imaginy, kążdy imagin opowiada o czymś innym i świetnie można się dopasować do każdego.
Świetne... Kocham takie...
Pozdrawiam Bella♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Dzięki wszystkim :)
OdpowiedzUsuń