Gdy go poznałam, jeszcze nie
specjalnie kojarzyłam One Direction. Ten dzień całkowicie zmienił moje życie, a
zaczęło się to tak:
Było lato, wieczór. Właśnie szykowałam się na koncert Bon Jovi, na który
szłam z moim chłopakiem Fredem. Nałożyłam na siebie koszulkę z logo zespołu i
ulubione jeansy rurki. Usłyszałam dźwięk klaksonu samochodowego – przyjechał Fred.
Zamknęłam za sobą drzwi i zbiegłam do niego po schodach. W aucie panowała
napięta atmosfera, więc odetchnęłam z ulgą, gdy dotarliśmy na miejsce. Bon Jovi
jeszcze nie wyszli na scenę, ale było bardzo głośno. Fred rozglądał się
nerwowo, ale nie pytałam o co chodzi.
- Pójdę po coś do picia –
oznajmił i zniknął w tłumie. Zostałam sama. Gdy Bon Jovi wyszli na scenę, usłyszałam
za swoimi plecami:
- Super muza, nie? – odezwał męski
głos.
- Fred? – spytałam, ale gdy się
obróciłam ujrzałam wysokiego, ciemnowłosego chłopaka, o pięknych brązowych
oczach i cudnym uśmiechu.
- Nie, jestem Liam, a ty? –
powiedział, po czym ja również się przedstawiłam.
- Co taka fajna dziewczyna robi
tu sama? – znowu się uśmiechnął, poczułam jak pod jego wpływem uginają mi się kolana, a policzki oblewa rumieniec.
- Nie jestem sama. Przyszłam tu z
moim chłopakiem.
- Masz na myśli jego? – spytał wskazując
gdzieś w stronę drzew. Powiodłam oczami
za jego spojrzeniem i … zamarłam. Zobaczyłam Freda obściskującego się z jakąś
blondynką. Czułam jak wzbiera we mnie wściekłość, ale obiecałam sobie w duchu,
że nie dam sobie zepsuć koncertu, na który czekałam pół roku.
- Zmieniam status na „wolna” –
powiedziałam starając obrócić to wszystko w żart, a Liam się roześmiał.
- Może nie zmieniaj go tak
szybko. Kto wie, może zaraz znowu będziesz zajęta – puścił do mnie oczko.
- Może… A ty jesteś tu sam? –
będąc z nim, nie mogłam przestać się uśmiechać.
- Już nie – powiedział, łapiąc
mnie delikatnie za rękę. Gdy Bon Jovi zaczęli grać „Welcome to wherever you are”
zawołałam – To mój ulubiony kawałek.
- No popatrz, mój też. Zobacz jacy
jesteśmy podobni. Może nawet stworzeni dla ciebie – jego oczy iskrzyły
radością.
- Też tak myślę – gdy to
powiedziałam, Liam przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował.
Zaskoczyłam sama siebie, zwykle nie zakochuję się tak szybko i nie całuje z
chłopakiem dopiero co poznanym, ale miałam wrażenie, że znamy się od zawsze.
Był taki prawdziwy, szczery. W ty momencie pojawił się Fred, był wściekły.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknął do
Liama – Zapomniałaś kto jest twoim chłopakiem? – zwrócił się do mnie.
- Stary, wyluzuj. Spływaj do tej
swojej blondyny. Widziałem niedaleko studzienkę kanalizacyjną. W sam raz się
nada – na te słowa Fred rzucił się na Liama. Ku mojemy zaskoczeniu zaraz
pojawił się ochroniarz i go odciągnął, mówiąc:
-
Sytuacja opanowana, panie Payne.
- Dzięki, Jeffrey – odparł i goryl
zniknął mi z oczy.
- Ty go znasz? Kto to był? –
pytałam.
- Jeffrey – odpowiedział,
wzruszając ramionami.
- To znaczy?
- Ochroniarz – uśmiechnął się.
- Tyle zauważyłam
- To dlaczego pytasz? – na te
słowa wywróciłam teatralnie oczami.
- Bo nie do każdego ochroniarz
zwraca się per „ panie Payne”. Wynająłeś go? – dociekałam.
- Nie ja, wytwórnia – mówił o tym
w tak oczywisty sposób, jakby to nie było niczym dziwnym, że ma prywatnego
ochroniarza.
- Jesteś celebrytą czy coś? – nie
dowiedziałam.
- Raczej czy coś. Śpiewam w
zespole One Direction, kojarzysz? -
widząc, że nazwa nie wiele mi mówi, Liam zaśpiewał refren jednego z ich
kawałków. Sprawiało mu to frajdę.
- Czekaj… Znam to! Ciągle leci na
MTV. Chwila… to do was wzdychają nastolatki z całego świata? Jesteś gwiazdą! –
uświadomiłam sobie, że nie wiem jak zachować się w towarzystwie kogoś znanego
na cały świat. Liam od razu to wyczuł i powiedział:
- Oj daj spokój – machnął lekceważąco
ręką, jakby to, że jest sławny nie było czymś nadzwyczajnym.- Tak swobodnie nam
się rozmawiało. A tak poza tym gwiazda
to jest polarna, a ja jestem Liam. Po prostu Liam, dopuszczalną formą jest
jeszcze : „mój chłopaku”, „kochanie”, jak
lubisz – objął mnie ramieniem – Jest jeszcze „Liam cudo Payne” – wyszczerzył zęby
w uśmiech.
- Nie pochlebiaj sobie panie „Liam
cudo Payne” – oboje się roześmialiśmy. To był początek pięknej miłości, która
trwała i trwała. Kilka lat później pobraliśmy się, a Harry, Louis, Zayn i Niall
byli naszymi świadkami. Oczywiście nie przegapili okazji do wygłupów. A
mianowicie przed pojawieniem sie księdza, na podest weszli Niall w sukni
ślubnej z welonem, Louis w garniturze z napisem „pan młody”, Zayn w sułtannie
udawał, że ogłasza ich mężem i żoną, a Harry wymachiwał transparentem z napisem
: „Zostaw Liama, fałszuje pod prysznicem”. Uwielbiam tych chłopaków.
mrs Payne
mrs Payne
Owww cudne.
OdpowiedzUsuńNajlepsze było: ,,Zostaw Liama, fałszuje pod prysznicem."
Uwielbiam ! ♥
Jestem waszą fanką, a wasze pomysły wymiatają.
Coś czuje, ze jeszcze nie raz mnie zaskoczycie ;D
Pozdrawiam Bella♥
_______________________________
Zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
ciesze się, że się podoba :)
OdpowiedzUsuńCudooooo <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://so-many-dreams-one-direction.blogspot.com/
@NikaDirectioner
Koocham tego bloga !
OdpowiedzUsuńImagin o Liamie niesamowity, słodki i wgl :3
Nie wiem co napisać , po prostu masz talent !
Zapraszam :
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
:)
OdpowiedzUsuńBon Jovi <3 Świetny *-* Czekam na nexta
OdpowiedzUsuń